poniedziałek, 31 października 2011

Odeszli, Jesteśmy, Odejdziemy...

Odeszli...

Pamięć o nich jest naszą historią, naszą przyszłością,
Ich dni, słowa i czyny - doświadczeniem,
Grób świadectwem ich ziemskiego istnienia,
Płomień zniczy naszym wiecznym człowieczeństwem,
Modlitwa – z nimi połączeniem...

---------------------------------------------------------------
Jesteśmy...

Szczęście to codzienne odczuwanie własnego istnienia... więc bądź szczęśliwy i czuj, że każdego dnia istniejesz...

Każde nawet najmniejsze zło jest tym największym złem a każde nawet najmniejsze dobro jest tym największym dobrem...

Pamiętajmy czym była nasza przeszłość i kształtujmy naszą teraźniejszość, bo od nich zależy nasza przyszłość!

Miarą dojrzałości i wielkości człowieka jest dostrzeganie przez niego własnej małości... w nieuchronnym przemijaniu!

---------------------------------------------------------------


Odejdziemy...

Dokądkolwiek byśmy nie szli zawsze idziemy ku ziemskiej śmierci... zostawmy za sobą miłości, radości, mądrości i dobroci ślad...

Może i nam zapalą płomienne epitafium...


  ---------------------------------------------------------------

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...

http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"

sobota, 29 października 2011

Zaczadzeni nienawiścią...

Witam

Zatrucie tlenkiem węgla w dużych dawkach może powodować szybką śmierć. Wiedzieli o tym dobrze Stalin i Hitler, którzy zagazowywali (hitlerowcy przed pojawieniem się - produkowanego przez IG Farben - Cyklonu B) swoich więźniów wprowadzając gaz wydechowy samochodu do zamkniętej przestrzeni naczepy, gdzie przebywali ludzie.

Nieodwracalne, negatywne skutki dla funkcjonowania mózgu ludzkiego niesie też ze sobą przewlekłe zatrucie tym gazem. Najczęstszymi są: osłabienie pamięci, upośledzenie psychiczne, utrata łaknienia, utrata czucia w palcach, senność w dzień i bezsenność w nocy, zaburzenia krążenia, zmiany w morfologii krwi, objawy parkinsonizmu: drżenia mięśni, maskowaty wyraz twarzy, "chód pingwini" - ostrożne poruszanie się z szeroko rozstawionymi nogami, szaroziemiste zabarwienie skóry.

Czyż nie można porównać takiego przewlekłego gazowego zatrucia i jego skutków z przewlekłą nienawiścią ludzi wobec siebie... długotrwałą, postępującą i samoniszczącą? Czyż pielęgnowanie jej w sobie nie powoduje - w miarę upływu czasu - potęgowania wszelkich zachowań negatywnych i patologicznych? A jeżeli dotyczy to całych narodów, to czy ukrywana bądź jawna nienawiść nie tworzy z narodowych nienawistników ludzkich barbarzyńców, których umysły są w stanie wewnętrznie przetrawiać tylko ta emocję?

Od wieków... z niezrozumiałych dla mnie powodów Polska i Polacy są nienawidzeni przewlekle przez Niemców i Kreml (rozumiany jako ośrodek władzy w Rosji). Podobnie zdziwiony jestem antypolskością syjonistów.

W przypadku ościennych państw jest w tym coś kuriozalnego oraz niezrozumiałego i wynika chyba raczej z poczucia wewnętrznej niższości oraz chęci poszerzania swojego terytorium, który traktują podobnie jak nieraz niektórzy mężczyźni kupując długi, czerwony i szybki samochód oraz wkładając do portfela 2 tysiące "na drobne wydatki". Może jeszcze ową nienawiść potęguje małostkowa zawiść i chęć zemsty za dawniej oddawane Polsce hołdy: Pruski i Ruski oraz wojny orężem zawsze z Nią przegrywane. Zważmy też, że Polska nigdy - nawet walcząc samotnie - nie poddała się ani Germanom ani Rosjanom – zawsze dla Jej pokonania ci nienawistnicy musieli działać razem...

W przypadku zaś syjonistów wydaje się zasadnym wskazanie na ich wielowiekową "bezpaństwowość" i zwykłą zawiść wobec tych, którzy ten własny, ojczysty, rodzinny dom posiadają. Może syndrom "długiego samochodu" też ma w tej ich nienawiści do Polski jakiś swój udział? Przeto "ten, komu umysłu, honoru, godności i tradycji nie starcza, mamoną i szablą swoje miejsce wyznacza". Może jeszcze powodem są rozumiane opacznie słowa o "narodzie wybranym" i niefrasobliwość Kazimierza Wielkiego, który wtedy, gdy wszędzie w Europie ich przeganiano, on przyjął ich troskliwie i tolerancyjnie  pod polski dom. No cóż jest pewna racja w tym, że niektórzy dostając ratunkowy palec, potrafią w swojej pysze i poczuciu mitomańskiego: "należy mi się" - nieraz przez przypadek a nieraz podstępem i celowo - pochłonąć i zniszczyć całą rękę (i nie tylko) dającego palec wybawcy...

Oczywiście mam nadzieję, że współcześnie tych nienawistników jest coraz mniej i powoli zaczynają stanowić tylko malutką część wspomnianych narodów... Nie może chyba być inaczej, skoro żyjemy w tak wspaniałych czasach, że wszyscy oni zapewniają o tolerancji, demokracji, poszanowaniu innych i w żaden sposób nie myślą już o jakiejś granicy niemiecko-rosyjskiej czy też mitologicznej Judeopolonii...

Niestety jakieś śladowe symptomy chorej nienawiści jednak zostały i najgorsze jest to, że chyba ich najwięcej w samej Polsce.

Niedługo 11 listopada. Święto Niepodległości i Marsz Niepodległości. Święto Polski.

Wydawać by się mogło, że jest to nasza polska uroczystość a jej przeciwnicy ograniczą się do krytyki polskiej państwowości i będą starali się merytorycznie uzasadnić bezsensowność istnienia Polski w Europie.  Przecież wielu w Polsce jest jawnych lub ukrytych komunistów, lewaków czy faszystów, czy zwolenników regionalizacji Europy, którzy chętnie wymazaliby Polskę i Naród Polski z mapy współczesnego świata...

Wiele też jest przecież wychodzących w Polsce polskojęzycznych, ale antynarodowych pism oraz innych mediów, jak chociażby marginalne dla nas narodowo i patriotycznie środowisko "michnikowszczyzny". Niech sobie tam piszą, ile chcą treści przeciwko naszemu, polskiemu Świętu Niepodległości, niech nawet udają, że chcą je obchodzić równie uroczyście, ale po europejsku, bezpaństwowo... To ich a nie nasza, Polaków sprawa...

Niech nawet różne "świńskie ryje",  "wibratory" oraz lewacy różnej maści alternatywnie organizują sobie swoje antynarodowe, kolorowe demonstracje... byleby nie kolidujące z Polskim Marszem Niepodległości  a służby porządkowe skutecznie oddzielały je od patriotów i uniemożliwiały przerodzenie się ich nienawiści w agresję wobec Polaków...

Niezrozumiałym i wprost szokującym jest jednak nawoływanie do blokowania Marszu Niepodległości a już jakim przewlekłym zaczadzeniem zwoływanie do takiej blokady swoistej "legii cudzoziemskiej": europejskich towarzyszy i towarzyszek (w tym: niemieckich - sic!!!). Jak trafnie w swoim poście Święto Niepodległości i Targowica napisał sewolf, jest to "...jakąś wyjątkową nikczemnością, sq.. syństwem, bezczelnością, grymasemn historii, nie wiem, jakich słów mam użyć, że niemieckie bojówki będą miały czelność atakować polskich patriotów na polskich ulicach w dniu polskiego święta. Że potomkowie niemieckich żołnierzy, których tego dnia w 1918 rozbroili polscy patrioci będą teraz brali odwet na potomkach tych patriotów. I czymś zupełnie horrendalnym jest , wymykającym sie jakimkolwiek racjonalnym, spokojnym ocenom, że robią to na wezwanie i zaproszenie ludzi noszących , dobrowolnie i bez przymusu przecież, polski paszport. Mam nadzieję, że polskie państwo wykaże się elementarnym minimum sprawności i zatrzyma te szumowiny na granicy, chociaż, jak do tego pory, niewiele wskazuje, by miało do tego tak zwane cojones".

Oj... ta przewlekła nienawiść wobec polskości i patriotyzmu, wobec polskiego państwa, jego tradycji, historii, wobec jego niepodległości, wobec narodu polskiego w ostatnich 22 latach przyniosła wiele efektów, które są charakterystyczne dla przewlekle narażonych na kontakt z tlenkiem węgla.

W sumie to szkoda mi tych nienawistników. Już nie czuję wobec nich złości i politowania, ale troskę. Wygląda bowiem na to, że tego gazu wokół nich coraz więcej a "zatrucie tlenkiem węgla w dużych dawkach może powodować nawet szybką śmierć a na pewno coś w rodzaju opętania"...   Liczę jednak na to, że odpowiednio wcześnie  "otworzą okno" i odetchną pełną piersią... wdychając świeże, zdrowe i czyste polskie powietrze...

Pozdrawiam

P.S.

I zapraszam oczywiście... w krawatach i bez... byle po polsku...



-------------------------------------------------------

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...

http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"

Bądźmy dumni z Polski! Rosja i Niemcy już oddawali Jej hołdy!

Dziś ważna, ale pomijana oficjalnie rocznica Hołdu Ruskiego!

Jakże ważna jest pamięć dająca nadzieję na ponowną wolność i odzyskanie przez Polskę prawdziwej suwerenności i niezawisłości...

W sierpniowych dniach 1920 roku polskie wojska dowodzone przez J. Piłsudskiego rozgromiły w Bitwie Warszawskiej rozwydrzone hordy rosyjskich, sowieckich wojsk bolszewickich, które w niesławie musiały uznać wyższość odrodzonego po przeszło 100 latach zaborów państwa i narodu polskiego. To zwycięstwo powstrzymało "rozlew" na cała Europę (a może świat)  barbarzyńskiego i zbrodniczego marksistowskiego komunizmu.

4 lipca 1610 roku wojska polskie ówczesnego wojewody kijowskiego (późniejszego - od 1918 roku - hetmanem i kanclerza wielkiego koronnego) Stanisława Żółkiewskiego liczące około 7 tys. żołnierzy rozbiły 35 tys. armię rosyjską wspomaganą przez armię Szwedzką. Wkrótce potem doszło do rokowań, które rozpoczęły się 5 sierpnia, zakończonych układem z dnia 27 sierpnia, na mocy którego królewicz Władysław został uznany carem Rosji. W obręb moskiewskich murów wojska polskie wkroczyły 12 września, a 8 października Żółkiewski przybył na Kreml. Car Wasyl Szujski oraz jego bracia Dymitr Szujski i Iwan Szujski zostali więźniami hetmana. Natychmiast Wasyl Szujski uznał prawa królewicza Władysława Wazy do tronu rosyjskiego. Dowódcą wojsk polskich na Kremlu moskiewskim został Aleksander Korwin Gosiewski.  Była to jedyna w historii Rosji jej klęska, której wynikiem był upadek Moskwy i przejęcie jej przez wrogie jej wojska!

Rok później 29 października 1611 hetman Żółkiewski w uroczystym orszaku wkroczył ze swoim wojskiem do Warszawy wioząc ze sobą Wasyla Szujskiego oraz jego braci, którzy w obecności szlachty i senatu na Zamku Królewskim złożyli królowi Zygmuntowi III Wazie przysięgę wierności. Oddali pokłon polskiemu królowi i narodowi polskiemu uniżenie bijąc głową w posadzkę... Do dziś (jak przypomina Ob-Ciach intuicji) ""na cokole kolumny Zygmunta - od strony zachodniej – znajduje się tablica, na której widnieje łacińska inskrypcja (wolne tłumaczenie): „Zygmunt III Waza, na mocy wolnej elekcji król Polski, z tytułu dziedziczenia, następstwa i prawa – król Szwecji, w umiłowaniu pokoju i w sławie pierwszy pomiędzy królami, w wojnie i zwycięstwach nie ustępujący nikomu, wziął do niewoli wodzów moskiewskich, stolicę i ziemie moskiewskie zdobył, wojska rozgromił, odzyskał Smoleńsk, załamał pod Chocimiem potęgę turecką, panował przez czterdzieści cztery lata, w szeregu czterdziesty czwarty król, dorównał w chwale wszystkim i przyjął ją (chwałę) całą”".

Wcześniej, 10 kwietnia 1525 na Goldzie rynku krakowskiego - po wcześniejszym zawarciu traktatu między królem Zygmuntem I Starym a Albrechtem Hohenzollernem - odbył się Hołd Pruski, w wyniku  którego Prusy Zakonne zostały przekształcone w Księstwo Pruskie jako lenno Polski. Albrecht odebrał z rąk króla proporzec z herbem Prus Książęcych jako symbolem lenna. Oznakę zależności od króla i Korony symbolizowała umieszczona na piersi czarnego pruskiego orła litera S (Sigismundus) oraz korona na jego szyi.

Jeszcze wcześniej 15 lipca 1410 roku rozegrała się Bitwa pod Grunwaldem, w której Polacy pod wodzą Króla Władysława Jagiełły rozgromili niemieckie wojska krzyżackie pod wodzą Wielkiego Mistrza Krzyżackiego Ulricha von Jungingena...

Dzisiaj, w rocznicę Hołdu Ruskiego, na forach negatywnie mainstreamowych próżno szukać informacji o tym historycznym wydarzeniu... Od 10 kwietnia 2010 roku widzimy raczej powolne oddawanie czci i chwały naszych władców wobec Putina i Miedwiediewa...  Dziś uniżenie, niejako poddańczo, widzimy całującego w rękę swoją krajankę A. Merkel... "naszego" Premiera, który dla podkreślenia swojej wasalizacji chwyta dłoń swojej pani oburącz...

Dziś jest smutno, ale historia często zatacza swoiste "koła" a dobro, prawo i sprawiedliwość zawsze ostatecznie zwycięża!

Pozdrawiam

P.S.
Gwoli ścisłości. Nie jestem zwolennikiem oddawania jakichkolwiek hołdów przez jedno państwo drugiemu. Daleko też mi do czasów wojen pomiędzy narodami. Wystarczy jak w Europie i na świecie będziemy pokojowo żyć oraz uznawać wzajemne narodowe i państwowe prawo do istnienia, samostanowienia, niepodległości i suwerenności. Bez obcych prezydentów, parlamentów, ministrów, agentów, wasalizacji czy też tworzenia landów lub republik na terytorium innych państw...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...

http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"

środa, 26 października 2011

Humorystycznie z przyszłości.... Kto winien?

Witam

Pisać krótko acz treściwie i błyskotliwie bywa dla mnie trudnym zadaniem. Ironicznie lub szyderczo nieraz mi się zdarza, najczęściej persyflażowo. Niepoważnie lub humorystycznie rzadko. W formie dowcipu prawie w ogóle...

Tym razem jednak, przeczytawszy podsumowanie tekstu blogera testigo pt.:  "Dorzynki" czy grzybobranie? Borowiki - gatunek zagrożony, w którym autor - odnosząc się do nieoczekiwanych działań prokuratury zmierzających do ustalenia jako winnych tragedii smoleńskiej  funkcjonariuszy BOR - zawarł taką, może i oczywistą, konstatację: "Jedno nie wpadło mi do głowy - że mogą okazać się winni ci funkcjonariusze, którzy tam w Smoleńsku zginęli... I to - wtedy - by było na tyle", postanowiłem przytoczyć niedawno przeze mnie skonstruowany dowcip....

------------------------------------------------

Donald Tusk o lasce, już wiekowo zaawansowany, wychodząc z toalety w Domu Spokojnej Starości Dla PO i Lemingów, potyka się o stojące przy drzwiach wiadro...

Wymachując groźnie białą laską woła gniewnie i skrzecząco: – Kto to tu postawił!!!

Wszyscy pensjonariusze DSS-u odpowiadają od razu zgodnym chórem: – KACZYŃSCY!!!

– Aaaaa... mrukną, kiwając ze zrozumieniem, sędziwy Tusk...

-----------------------------------------

Pozdrawiam

P.S.
Podobno w przyszłości....
– za Katyń 1940 będzie odpowiadał J. Piłsudski i jego Cud nad Wisłą,
– za wybuch II WŚ, Polacy za brak zgody na niemiecki "korytarz" do Prus, 
– za Holocaust Żydów Polacy, bo na ich terenie były obozy koncentracyjne a Polacy to antysemici (vide: 1968 rok),
–  za Jałtę zaś sam Sikorski bo zginął w Katastrofie Gibraltarskiej i nie miał kto negocjować,
– za komunizm Polacy bo nie lubią Niemców, Rosjan, Żydów i masonów, w tym. K. Marksa,
– za tragedię smoleńską oczywiście L. Kaczyński, bo leciał do Katynia uczcić ofiary, które zginęły przez Piłsudskiego,
– za Stalina z pewnością jeden z braci Przewalskich, którzy mogli przebywać w Gruzji m.in. w czasie poczęcia Wissarionowicza Dżugaszwilego,
– za Tuska i Merkel również Sikorski ze względu na Jałtę, w której Prusy przydzielono Polsce,
– za Wolskiego vel. Jaruzelskiego polscy powstańcy z Powstania Styczniowego i Listopadowego, bo wtedy Rosjanie zaczęli wywozić Polaków na Syberię a przecież Jaruzelski wrócił stamtąd podmieniony...
– itd...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"

niedziela, 23 października 2011

O pieniądzu, o finansach Polski raz jeszcze i z wyjaśnieniem...

Podobno jeżeli nie wiemy o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Nie jestem przekonany czy faktycznie tak jest i czy dotyczy to każdego przypadku naszego poczucia niewiedzy w określonych sytuacjach nas dotyczących, ale niewątpliwie finanse są jednym z ważniejszych obszarów naszego funkcjonowania.

Pieniądz odgrywa ważną rolę w naszych gospodarstwach domowych. Z reguły pracujemy w większości dla pieniędzy, są one często przedmiotem wielu emocjonalnych dyskusji, w miejscu pracy - do określonego poziomu - stają się podstawowym motywatorem pracodawców wobec pracowników. One dają nam poczucie bezpieczeństwa,  ich niedostatek często nie pozwala na godne i szczęśliwie życie a już ich brak prowadzi do   skrajnego ubóstwa, bankructwa lub różnych tragedii życiowych. Oczywiście jest źle, gdy dążenie do ich pomnażania przesłania nam inne piękne aspekty naszego bytu na tym ziemskim padole. Sztuką natomiast jest odpowiednia hierarchizacja naszych wartości i celów, aby cieszyć się zarówno z naszego wnętrza i wartości, które wyznajemy, jak i z radości odpowiedniego wydatkowania posiadanych zasobów gotówkowych.

Równie ważne - o ile nie ważniejsze - są pieniądze dla firm, instytucji i państwa jako całości! Stanowią one krwiobieg gospodarki. Bez nich żadna firma nie jest w stanie funkcjonować. Brak finansowego kapitału krótkoterminowego powoduje zachwianie płynności finansowej i często bankructwo. Brak finansowego kapitału długoterminowego nie pozwala na inwestycje, planowanie działań i rozwój firm. Podobnie dzieje się z państwem jako całością, co widać na przykładzie Grecji a być może niedługo:Włoch, Hiszpanii i innych krajów, tego sztucznego, marksistowskiego tworu jakim jest Unia Europejska i jej waluta Euro (wyższa forma tzw. rubli transferowych za czasów marksistowskiego komunizmu i RWPG).

W Europie i na świecie temat finansów państwa jest najważniejszym obszarem, którym interesują się zwykli wyborcy. Przecież od stanu finansów państwowych zależy wysokość podatków, pomocy socjalnej, wysokość świadczeń społecznych, poziom i dostępność usług medycznych czy oświaty, wysokość cen i naszych zarobków...  Stan kasy państwowej dotyczy niemal każdej dziedziny naszego życia...

Aż dziwne, że w Polsce tak mało się mówi i pisze o tej stronie, najważniejszej naszego życia społeczno-gospodarczo-politycznego zastępując je tematami pobocznymi jak personalia czy krzyż w Sejmie... W kampanii wyborczej ten wstydliwy aspekt rządów D. Tuska nie został niestety pokazany. Nie padły ważne pytania o przyszłość finansową naszego kraju, o przyszłość naszych dzieci i wnuków...  Oczywiście przyczyn jest wiele... od strachu rządzących przed gniewem gawiedzi, chęć zachowania władzy aż po zupełnie już zrezygnowane i "otumanione propagandą" polskie społeczeństwo.

Niezależnie jednak od wszystkich przeciwności i oporów niektórych warto podejmować się opisywania oraz analizowania faktycznego stanu naszej gospodarki i jej finansów. Jest to tym bardziej konieczne, że powszechnie sprawy te są mało rozumiane a sam przekaz informacji bywa często zafałszowany oraz celowo podnosi się jego "skomplikowalność". Widać to szczególnie w swoistej nowomowie i nieraz bełkocie "specjalistów: ekonomistów/finansistów" a także w oficjalnych przekazach instytucji do tego powołanych. Łatwo wtedy o manipulację lub niewłaściwe zrozumienie istoty tychże informacji finansowych.

Ostatnio w swoich postach: Polski dług publiczny i TVP znów kłamie... jak za PRL!? i Deficyt budżetowy Polski - gnijący "cud" D. Tuska! podjąłem temat dotyczący manipulacji, zafałszowywania, pomijania i nieprecyzyjności danych finansowych dotyczących naszego państwa.

Na forach wywiązała się dyskusja, która wskazała, iż temat jest ważny nie tylko dla mnie, ale dla wielu, którym leży na sercu przyszłość Polski.

Jestem wdzięczny wszystkim komentatorom i dyskutantom, a w szczególności tym, którzy wskazali mi, iż sam padłem ofiarą nieprecyzyjności przekazu Głównego Urzędu Statystycznego. Otóż opierając się na następującej informacji: "Dług publiczny w 2010 r. wyniósł 54,9 proc. PKB vs 55,0 proc. szacowanych wcześniej przez GUS - podał GUS w komunikacie. Zgodnie z notyfikacją, deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych w 2010 roku ukształtował się na poziomie 110 988 mln zł, co stanowi -7,8 proc. PKB, natomiast dług publiczny wyniósł 776 816 mln zł, tj. 54,9 proc. PKB" - podał GUS w komunikacie. Produkt Krajowy Brutto w 2010 r. wyniósł 1.415,362 mln zł - podał GUS", przyjąłem, iż wielkość długu wynosi faktycznie 776,82 mld zł i przyrównałem go w tabeli do danych z MF z lat poprzednich.  Jak słusznie wskazał mi bloger Olgierd Jedlina pisząc, że: "No i ten sam błąd co u Kuźmiuka...Dane podane przez GUS dotyczą metodologii unijnej. Restrykcje ustawowe/konstytucyjne wynikają przy przekraczaniu progów liczonych metodą krajową", nieprecyzyjnie porównałem podaną przez GUS informację (gdzie dług liczy się m.in. metodą unijną ESA/95) do danych z Ministerstwa Finansów (gdzie dług się liczy metodami zawartymi w polskich przepisach o finansach publicznych i rachunkowości). Faktycznie, według metodologii liczenia naszego rządu dług publiczny wynosi 748,49 mld. Różnica wynosi 28,33 mld na "korzyść" rządu D. Tuska... Na moje usprawiedliwienie mogę tylko napisać, że GUS w swojej informacji też nie wskazał przyjętej przez niego metodologii liczenia długu. Co prawda zawarł zwrot "zgodnie z notyfikacją", ale przecież jest np. jeszcze inna metoda liczenia opracowana przez MFW (GFSM2001).

Niemniej - aby być poprawnym merytorycznie - poprawioną tabelę, zmienioną nieco do tej zawartej w poście:  Polski - gnijący "cud" D. Tuska!, przedstawiam więc poniżej.


Dokonana przeze mnie korekta nie zmienia w żaden sposób negatywnych ocen dotyczących wysokości długu publicznego a wprost przeciwnie! Dodatkowo wskazuje na bezprecedensowy proces "zamiatania" naszego długu "pod dywan" tak, aby nie przekroczył konstytucyjnego progu ostrożnościowego udziału długu w PKB wynoszącego 55%! Pisał o tym obszernie właśnie mój dyskutant w poście: WSWDPD™, czyli Rostowski wymiata, który polecam... a niestety przeszedł niemal niezauważony. Te działania naszego rządu, które prowadzą do zmniejszenia oficjalnego długu liczonego "metodą rządową" zobrazowane sa w szarej kolumnie tabeli. Zauważmy na zastanawiającą różnicę pomiędzy danymi rządowymi a danymi przesyłanymi do UE w latach 2009 i 2010 – dane rządowe są mniejsze w pierwszym roku o 14,19 mld zł a dług rządowy w drugim roku jest mniejszy aż o 28,33 mld zł.... Cuda...

Uzupełniając jeszcze BARDZO ISTOTNĄ INFORMACJĘ o wprost niewiarygodnym zwiększeniu deficytu budżetowego rządu D. Tuska w roku 2010 (w porównaniu do roku 2009) poniżej przedstawiam wykres, który - mam nadzieję - jeszcze mocniej unaoczni prawdziwy, negatywny dla Polski charakter działań PO...


Czy taka informacja i przedstawiona np. w ten sposób nie byłaby porażająca w czasie kampanii wyborczej? A może większości Polaków już nic nie obchodzi oprócz świńskiego ryja, grillowanych kiełbas, obiecanych cudów, tęczowej radości i sztucznych penisów?

Pozdrawiam

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"

sobota, 22 października 2011

Deficyt budżetowy Polski - gnijący "cud" D. Tuska!

Witam

Wczorajszy mój post Polski dług publiczny i TVP znów kłamie... jak za PRL!? wywołał na forach ciekawą dyskusję, która skłoniła mnie na zwrócenia szczególnej uwagi na stan finansów polskiego państwa. Zawsze twierdziłem, że twórczo rozwijane dysputy mogą skłaniać do ciekawych refleksji i wnikliwszej analizy rzeczywistości.

Od kilku lat żyjemy w świecie obiecanych nam przez Donalda Tuska cudów i obietnic wszelakich. Ostatnio w poście pt.: A może tak Tusk z Pawlakiem na 7 lat więzienia oraz pozew zbiorowy przeciwko Premierowi? zastanawiałem się, czy ich brak realizacji nie powinien skłonić Polaków do działań podobnych jak w przypadku Julii Tymoszenko. Być może w ten chociażby sposób powoli zaczęlibyśmy się powtórnie upodmiotawiać jako społeczeństwo, przy czym musielibyśmy się liczyć z obroną w postaci np. pytania zadanego przez delikwenta: A kto dziś wierzy w cuda? (na to pytanie winni chyba odpowiedzieć jego wyborcy...)

Ale właśnie wczoraj odnalazłem jeden prawdziwy CUD naszego Donalda... wciąż bezczelnie przywłaszczającego sobie nazwisko pewnego, przesympatycznego Koziołka. Ten cud stał się faktem a jego postać w każdym normalnym kraju winna doprowadzić sprawujący władzę rząd do dymisji, dymisji dobrowolnej lub wymuszonej:

W ciągu jednego tylko roku  nasz Cudotwórca wraz ze swoim księgowym Vincentem Rostowskim sprawił, iż...
Jest to wzrost wprost niewiarygodny! Taka informacja powinna była wystarczyć, aby podczas wyborów spokojnie dać wieczne odpoczywanie od polityki całemu PO wraz z jego Słonecznym Guru. 

Jeszcze bardziej "radosną twórczość życia na kredyt" zafundowaną nam przez antyrząd D. Tuska można zobrazować poniższą tabelą. 


Wyobrażacie sobie swoje gospodarstwo domowe, gdzie w ciągu trzech lat żyjecie nie za swoje pieniądze  i to niemal 3 krotnie zwiększając swój deficyt domowy? (PiS pozostawił w roku 2007 deficyt w wysokości 16 mld zł a PO na koniec 2010 miało już  44,6 mld zł!!!). Do tego jeszcze zadłużacie się na potęgę?

Tak naprawdę sytuacja jest tragiczna.   Obecnie Polska ma - w zależnosci od różnych "liczników" około 800 -840 mld zł długu publicznego a według ubiegłorocznych informacji byłego eksperta NBP J. Jabłonowskiego, wynosi on faktycznie około 3 bilionów złotych co stanowi około 220% PKB (wg. IS 200%). Podobnie szacuje Instytutu Sobieskego. Wedłu wielu ekonomistów rzeczywisty deficyt przekracza 100 mld złotych.

Zgadzam się z blogerem Arpad77 iż 54,9% udział długu publicznego w PKB za 2010 rok jest wynikiem kreatywnej księgowości Vincenta Rostowskiego i efektem ostatniej wymiany Prezesa GUS-u (po to go zmieniono chyba przecież). Próg ostrożnościowy w 2010 roku osiągnęlibyśmy przy 778449,1 mln zł, czyli 778,45 mld zł. Wyniósł 776 816 mln zł, czyli 776,82 mld zł. Jak z tego wynika wystarczyło abyśmy jeszcze zadłużyli się w 2010 roku o wartość 1633 mln zł, czyli o 1,63 mld zł abyśmy osiągnęli próg. Każdy grosz ponadto uruchomiłby konstytucyjną falę restrykcji oszczędnościowych... Rząd PO nie mógł sobie na to pozwolić...

Polska de facto już jest bankrutem a z pewnością bankrutami będę nasze wnuki. Zwróćmy też uwagę na to, że Polska ma obecnie około 312 mld USD zadłużenia zagranicznego (w 2005 roku było to tylko 132, 93 mld USD a Gierek pożyczył około 25 mld i jakież to wtedy mieliśmy już problemy!)

 Wracając do danych z tabeli... :
 – za czasów rządu PiS dług oficjalny wynosił: 2006 - 506,26 mld złotych, 2007 - 527,44 mld zł
 (przyrost w wartościach bezwzględnych o 21,18 mld zł a wzrost o 4,18%),
 – za rządów PO: 2008 - 597,76 mld zł (wzrost o 70,32,6 mld i 13,33 % w stosunku do roku pop.); 2009 - 669,88 mld zł (wzrost o 72,12 mld zł i 12,07%); 2010 - 776,82 mld (wzrost aż o 106.94 i 15,96%). Jak będzie w całym 2011 roku?,
– w pierwszym roku swoich rządów (2006) PiS zmniejszył deficyt o 11,64% (o 3,3 mld zł) a w drugim aż o 36,31% (o 9,1 mld zł). Nie chcę mi się pisać co zrobiła z deficytem PO (wystarczy przejrzeć dane), niemniej warto wskazać, że przez dwa (a tak naprawdę politycznie trochę mniej niż 1,5 roku) rząd PiS zmniejszył deficyt o 12,4 mld zł a rząd PO z D. Tuskiem na czele zwiększył o 28,63 mld złotych!

BY ŻYŁO SIĘ LEPIEJ! WSZYSTKIM! TERAZ I W PRZYSZŁOŚCI!!!

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...  
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"

piątek, 21 października 2011

Polski dług publiczny i TVP znów kłamie... jak za PRL!?

Witam

Za czasów marksistowskiego komunizmu propaganda rządowa w sposób zawoalowany lub tez prymitywnie i prostacko jawnie okłamywała Polaków! Wtedy było wiadomo, że tylko "między wierszami" możemy nieraz znaleźć w niej ślady prawdy i to też nieraz jako li tylko element kreowania jej niby prawdomówności. Polakom zostawały ośrodki zagraniczne i czytanie prasy podziemnej.

Po 1989 roku różnie bywało... III RP całkowicie opanowała przekaz informacyjny oferowany przez prywatne media. Polsat, TVN czy cała sieć Agory z GW na czele są propagatorami jedynie "słusznej na świecie" idei - marksistowskiego globalizmu. W mediach publicznych - mimo wielorakich nacisków "budowniczych III RP" i różnej maści autorytetów wpływających na ostateczny kształt treści przekazu -  zakładając dobrą wolę, zawsze można było jednak znaleźć przejawy obiektywizmu, szczególnie w Wiadomościach...

Tak było do czasów rządu PO i Donalda Tuska. Po całkowitym przejęciu TVP, Wiadomości w ostatnim okresie stały się tuba propagandową Jego Wysokości Donalda Słonecznego i rządu. Tyle obłudy, zła i hipokryzji, ile zaserwowano nam podczas kampanii wyborczej zdaje się potwierdzać, że totalitaryzm informacyjny powrócił w III RP z jeszcze większym marksistowsko-bolszewickim nasileniem...

Smutne jest tylko to, że być może jawne kłamstwo lub celowe mijanie się z prawdą płynące z mediów publicznych, a szczególnie w programach informacyjnych, jest już bezpośrednie, prymitywne i aroganckie... traktujące nas, Polaków jak niemalże infantylnych imbecyli. A nasz rząd ustami np. Pana Kraśki obwieszcza, że "... nasz dług publiczny wzrósł w latach 2007-2010" o... 10%...". Tak ordynarnego przekłamywania faktów - fałszującego rzeczywistość gospodarczą i wybielającego rząd D. Tuska -  już dawno nie słyszałem i nie widziałem...

Pragnę więc poinformować, że dług publiczny w Polsce na koniec roku 2006 wyniósł 506, 26 mld zł natomiast na koniec 2010 roku według tego samego źródła 749,89 mld zł a według dzisiejszej informacji GUS aż 776, 82 mld zł, czyli 54,9% PKB!!!

W latach 2007-2010 (czyli za rządów PO) dług oficjalnie wzrósł o 270,56 mld zł, czyli o 53,44% w stosunku do roku 2006 a nie jak ujęły to Wiadomości TVP1 o 10%.

Ciekawe, że TVP powołuje się na źródło jakim jest Dziennik Gazeta Prawna...  Próbowałem znaleźć odniesienie tej informacji w tejże gazecie. Mi się nie udało, a może przeoczyłem...


Źródło: Kadr z wczorajszych Wiadomości TVP1

Pozdrawiam

P.S.1.
Ciekawe, że dziś nie mogę odtworzyć na stronach TVP1 wczorajszego wydania Wiadomości. Kończą sie one (przynajmniej u mnie) właśnie tuż przed wypowiedzią Pana Kraśki... Czyżby działania prewencyjno-cenzorskie? (chyba muszą wrócić czasy nagrywania na bieżąco...),

P.S.2.
A może treść tej informacji wyprzedzała dane, które dzisiaj poznaliśmy? Oto one: "Dług publiczny w 2010 r. wyniósł 54,9 proc. PKB vs 55,0 proc. szacowanych wcześniej przez GUS - podał GUS w komunikacie. Zgodnie z notyfikacją, deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych w 2010 roku ukształtował się na poziomie 110 988 mln zł, co stanowi -7,8 proc. PKB, natomiast dług publiczny wyniósł 776 816 mln zł, tj. 54,9 proc. PKB" - podał GUS w komunikacie. Produkt Krajowy Brutto w 2010 r. wyniósł 1.415,362 mln zł - podał GUS".

Ciekawe... Wartość 54,9% tylko o 0,1% jest niższa od progu ostrożnościowego i podana jest dzisiaj...


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com

Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"

czwartek, 20 października 2011

A może tak Tusk z Pawlakiem na 7 lat więzienia oraz pozew zbiorowy przeciwko Premierowi?

Witam

Bardzo krótko... jako tylko przyczynek do refleksji i może dyskusji...

Tak się zastanawiam nad 7 letnim wyrokiem Julii Tymoszenki. Dostała go za niekorzystne dla Ukrainy podpisanie umowy gazowej z Rosją, czyli działanie na szkodę własnej ojczyzny.

(więcej analitycznie o umowie: TU)

Pomijając fakt słuszności wyroku i okoliczności podpisania przez Panią Premier owej umowy (umów) zastanawiam się, czy ubezwłasnowolnienie przez D. Tuska i W. Pawlaka naszej Polski od Rosji poprzez podpisanie - uznawanej przez wielu za niekorzystną a nawet za noszącą znamiona zdrady narodowej - umowy z Rosją na dostawy przez nią gazu do naszego kraju... nie wymaga postawienia zarzutów Premierom: D. Tuskowi i W. Pawlakowi?

Wstępnymi zarzutami mogłoby być np.:
 – działanie na szkodę Polski podczas przygotowywania przez polską stronę treści tejże umowy, co znalazło potwierdzenie w działaniach instytucji UE, które były zmuszone same podjąć działania w obronie unijnych i  bezpośrednio polskich interesów w zakresie bezpieczeństwa energetycznego,
– ustalona nieracjonalnie wysoka cena gazu rosyjskiego,
– utrzymanie w ostatecznej wersji porozumienia rosyjskich dostaw gazu do Polski w wysokości około 10, 3 mld metrów sześciennych a nie około 7 mld metrów sześciennych rocznie, co przy ewentualnym posiadaniu złóż gazu  i ropy pochodzących z łupków oraz źródłach geotermalnych może być uznane za niekorzystny przy konieczności zapłaty nawet za niewykorzystany gaz (do wysokości kontraktu)...

(więcej o umowie: TU , TU, TU i wielu jeszcze innych miejscach) 

Oprócz powyższych znalazłoby się pewnie jeszcze wiele innych szczegółowych rozwiązań niekorzystnych dla Polski, przy których "przewinienia" Julii Tymoszenko byłyby jedynie głazem (kamieniem!) wobec co najmniej polskiego Giewontu. "Materiał dowodowy" mógłby być też uzupełniony zgodą Polski na zbyt płytkie umieszczenie przez Niemców i Rosjan rurociągu północnego w morzach Bałtyku oraz analizę ekonomiczną i strategiczną (z punktu widzenia interesów Polski) wydanych dotychczas koncesji na poszukiwanie w Polsce złóż łupków...

A może wyrok skazujący wcale nie byłby w takim wypadku nieporozumieniem a jego 7 letni okres wcale nie poziomem minimalnym? Jeżeliby nawet sam proces miałby zakończyć się uniewinnieniem to zapewne przyczyniłby się do zwiększenia jawności i transparentności działań polskiego rządu... a to już byłaby niewątpliwe warta tegoż przedsięwzięcia uzyskana wartość dodana na polskiej - przecież podobno w pełni demokratycznej - scenie polityczno-społeczno-gospodarczej.

W trakcie spisywania powyższej propozycji zacząłem zastanawiać się również nad kwalifikacją prawną  złożonych publicznie i podpisanych własnoręcznie w 2007 roku 10 obietnic Donalda Tuska i 73 (powyżej 190) zapewnień składanych podczas słynnego exposé.

Nie jestem prawnikiem, ale jeżeliby traktować 10 obietnic przedwyborczych w sposób formalno-prawny to czy nie miały one charakteru zobowiązania publiczno-prawnego starającego się o władzę urzędnika państwowego złożonego wszystkim obywatelom Polski? Zobowiązania te były też chyba cywilną prawnie obietnicą złożoną społeczeństwu, która miała zostać spełniona po zwycięstwie w wyborach?

Sytuacja wydaje się jeszcze bardziej jednoznaczna prawnie w przypadku deklaracji składanych w  exposé. Czyż nie było to już de facto zobowiązanie publiczno-prawne urzedującego premiera? Jeżeli tak, to czy nie jest koniecznym również formalne publiczno-prawne rozliczenie Premiera  z zobowiązań?

Oczywiście Premier Donald Tusk i jego kancelaria dokonały swoistego podsumowania sukcesów i porażek rządu, ale nawet w tym zestawieniu są zobowiązania niezrealizowane a więc istnieje przesłanka do sadowo-prawnego rozliczenia Premiera.

Czy zatem Polacy, dla których złożone deklaracje były podstawą zagłosowania na PO i D. Tuska a  nie zostały wobec nich zrealizowane nie mogliby żądać jakiegoś zadośćuczynienia lub wprost  odpowiedniej kary dla Premiera i PO?  W przypadku zaś zapewnień już Premiera zawartych w   jego exposé,  takie roszczenia mogliby natomiast z pewnością przecież składać już wszyscy niezadowoleni i czujący się oszukani Polacy!

A jeżeli na podstawie zapewnień przedwyborczych i powyborczych D. Tuska i jego rządu indywidualni obywatele podjęli jakieś długookresowe decyzje zwiazane np. z działalnościa gospodarczą czy tez planami rozwoju swojego gospodarstwa domowego? Czy w takim wypadku nie mogliby żądać zadośćuczynienia za np. utracone zyski, dochody lub konieczność poniesienia dodtkowych kosztów zmiany własnych planów?

Zostaje jeszcze cala sfera roszczeń etyczno-moralnych i zadośćuczynienia za np.: utratę zdrowia psychicznego lub powstanie dysonansu poznawczego, który utrudnił zwykłe funkcjonowanie lub np. doprowadził do różnorodnych kłopotów życiowych. Pozostaje też żądanie satysfakcji za kłamstwo publiczne i utratę honoru...

Może warto skorzystać z pozwu zbiorowego i przywracając powagę państwu polskiemu indywidualnie skorzystać (nawet finansowo) na "rozrzutności słownej" naszych rządzących a Premiera w szczególności?

Są "na sali" jacyś prawnicy? Prowizja może być naprawdę wysoka, ale korzyść z powrotu do praworządności i powagi państwa polskiego zdecydowanie wyższa!

Pozdrawiam

P.S.

W tekście pominąłem  cały zakres realnych działań w trakcie czteroletnich rządów D. Tuska: "katarskie stocznie", gdzie ich sprzedaż egzotycznemu inwestorowi oznajmiona została tuż przed wyborami do Europarlamentu (znów kłamstwo wyborcze), negocjacje funkcjonariuszy państwowych z mafiosami na cmentarzach, cały obszar katastrofy pod Smoleńskiem, kreatywną księgowość i zadłużanie Polski, itd, itp... To byłyby dodatkowe akty "oskarżenia" zapewne...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com
Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"

środa, 19 października 2011

A tłumy wiedziały, że ksiądz Jerzy zwyciężył pośmiertnie...

Witam

Będę dzisiaj uczestniczył we włocławskich uroczystościach związanych z męczeńską śmiercią błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki. Może tak, jak za jego czasów przekształcą się w wielką modlitwę za naszą Ojczyznę? W moim sercu i w mojej duszy taką na pewno będą...

Jeżeli dołączą do mnie jeszcze choćby dwie osoby to będzie już... zgromadzenie, któremu zależy na dobru Polski. A nawet tak nielicznych zgromadzeń wiernych, polskich dusz chyba marksistowscy, sowieccy komuniści nienawidzili najbardziej, podobnie zresztą jak wcześniej marksistowscy naziści... Pewnie i dziś marksistowscy, globalni, unijni totalitaryści ich nie lubią, oj nie lubią...

Bł. Księdza Jerzego Popiełuszkę przyjąłem sobie prawie 1,5 roku temu (6 czerwca 2010) za patrona duchowego, ale tak naprawdę jest nim od wielu już lat... chyba od mojego pobytu na Jego warszawskim pogrzebie w 1984 roku. Na pogrzeb ten jechałem z Włocławka... z Parafii Najświętszego Serca Jezusowego, na terenie której znajdowała się wówczas wiślana tama, gdzie oficjalnie zginął Ksiądz Jerzy. Dziś jest to już inna Parafia - pw. Matki Bożej Fatimskiej, na terenie której buduje się Sanktuarium Męczeństwa Bł. Ks. J. Popiełuszki. To na jej terenie odbędą się dzisiejsze uroczystości.

Całkiem niedawno odnalazłem fotografię księdza Jerzego, którą miałem wtedy w 1984 (zdjęcie poniżej). Ze zdumieniem przeczytałem wiersz, który wtedy napisałem i umieściłem na odwrocie owego zdjęcia. Choć niektóre fragmenty są już nieczytelne, jego treść - oczami 16 latka) - oddaje namiastkę nastroju, jaki wtedy panował wśród zgromadzonych na pogrzebie (i chyba nie tylko) Polaków:

"Nie zapomni Polska ani cały świat,
Ty modłami w niebie wspieraj dalej nas!
 Dziś żegnamy Cię ze łzami i składamy Tobie hołd,

Nasze dusze są zwrócone ku niebiańskim Boga bram
Nie zapomni (Solidarność), że zabili brata nam
Przyjdzie czas, że zwyciężymy i pomścimy księże Cię!"

 
 – zdjęcie po lewej: odnaleziona przeze mnie w lipcu fotografia Ks. Jerzego Popiełuszki, którą miałem podczas Jego pogrzebu w warszawie w roku 1984
 – zdjęcie po prawej: pisany podczas Jego pogrzebu mój wiersz "dla Księdza Jerzego" spisany na odwrocie odnalezionej Jego fotografii 

Tak to pisałem w 1984 roku na pogrzebie Mojego wtedy Księdza Jerzego... 

Minęły lata, które rzucały mnie na różne morza ludzkich zachowań... aż do odejścia od wiary i stania się agnostykiem do... ponownego do niej powrotu... Zawsze jednak te wartości ogólnoludzkie, które krzewił Ksiądz Jerzy, a wynikające z bożego przykazania miłości, starałem się mieć w mej duszy i sercu. Nie zawsze się to udawało, ale może właśnie dlatego dziś mogę docenić ich WIELKOŚĆ... To one cały czas stają się kolejnym pomostem, przez który pokonuję pojawiające się trudy życia, to one dają mi cały czas nadzieję... To dzięki Księdzu Jerzemu zrozumiałem jak są one ważne, żeby być godnym miana człowieka oraz, że dzięki nim człowiek zawsze zwycięży... nawet pośmiertnie... zostawiając po sobie chociażby dobra, miłości i mądrości jakieś ślady...
Rok temu 5 czerwca 2010 roku napisałem dla Księdza Jerzego kolejny wiersz, z podziękowaniem..

Podziękowanie...
(wspomnienie o księdzu Jerzym Popiełuszce)

Miałem 16 lat i świat krętych dróg życia przed sobą...
Wszystko było możliwe, nic nie było przeszkodą...

Świat widziany ze szczytów gór dawał skrzydła anielskie...
I kazał lecieć ku pełni kolejnych dni nieskończonych, zdawały się wieczne...
Śmierć nie istniała...

Słońce oblane blaskiem purpury...
Kolor drogi mlecznej, zew dalekiej natury...
I tylko ten ciągły stukot pociągu... już Warszawa...

I tłumy szły, tłumy ich szły z gniewnym smutkiem...
Transparenty, znaki V, z ciszy krzykiem...
Śmierć zaistniała we mnie...

I nagle czerń nieba i te łzy zraszające serce...
Jego już nie ma wśród twarzy dających ciepło...
Jego, który swą prawością zło dobrem zwyciężał
Jego, który dawał nadzieję

A tłumy wracały w skupieniu...
Już wiedząc, że zwyciężył pośmiertnie...

Szedłem z nimi... już inny... zmieniony na zawsze...
Bo zostawił za sobą we mnie prawości i mądrości ślad

A ja widząc te tłumy zrozumiałem, że warto tak żyć
Dziękuję Ci za to księże Kapelanie!"


Pozdrawiam... 
Zwyciężymy... Polska zwycięży!

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com
Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"

wtorek, 18 października 2011

Ekshumacja ciała Z. Wassermanna - kuriozalny przekaz medialny!

Witam

Od początku tragedii smoleńskiej twierdziłem, że najbardziej mroczną stroną w jej wyjaśnieniu jest brak  sekcji zwłok przeprowadzonej przez polskich lekarzy. Ekshumacja zwłok i ponowne dokonanie ich badań oraz sekcji lekarskiej było i jest w dalszym ciągu koniecznością. I dotyczy to  WSZYSTKICH ZWŁOK, niezależnie - choć być może będzie to odebrane przez niektórych jako brak z mojej strony uczuć empatycznych - od woli rodzin tragicznie umarłych. Według mnie wymaga tego pośrednio nie tylko stanowione prawo (niektórzy twierdzą, że nawet wprost jest to konieczność prawna), ale przede wszystkim jest niezbędne do wyjaśnienia przyczyn tej największej w historii polskiej, do dzisiaj zagadkowej tragedii najwyższych elit polskiego państwa. Stało się to tym bardziej konieczne, że okazało się, iż polscy patomorfolodzy - wbrew stwierdzeniom Kłamczuchy Kopaczowej - nie uczestniczyli w badaniu zwłok Polaków a dokumenty sekcyjne przysłane z Rosji są niekompletne i delikatnie ujmując ich treść mija się z rzeczywistością.

Ponadto nie dokonano przecież żadnego "przesiania ziemi smoleńskiej na 1 metr w głąb", znajdowano fragmenty ciał i rzeczy ofiar długo po tragedii oraz dokonano kremacji niezidentyfikowanej części ludzkich szczątków. Pomijam już fakt, że trumny do Polski przyjechały zalakowane i nigdy nie zostały w Polsce otwarte, co nasuwać może tylko wiele przypuszczeń i wątpliwości... nawet dotyczących tożsamości samych ciał i skłaniających do zadania pytania: Co faktycznie kryją rosyjskie trumny?.

Do dziś mnie dziwi, że temat ekshumacji jest nieobecny nie tylko w mediach (co chyba naturalne w quasi już totalitarnej III RP), ale też nie jest dostatecznie silnie eksponowany przez rodziny wszystkich ofiar...

Niejasności związane z ciałem Z. Wassermanna czy P. Gosiewskiego oraz generała Błasika winny skłaniać do refleksji i konkretnych działań. Podjęto je w przypadku Z. Wassermanna i... dzisiaj zdumiony na już chyba prorządowym portalu wp.pl czytam, iż: "Ekshumacja ciała Wassermanna - ekspertyza nie pozostawia wątpliwości. Pod koniec października będzie kompleksowa opinia ws. badań ciała Zbigniewa Wassermanna. Z opinii ekspertów, która wpłynęła do prokuratury wynika, że złamania są charakterystyczne dla ofiar katastrof lotniczych - dowiedziała się nieoficjalnie TVN24.  Ciało Wassermanna ekshumowano w końcu sierpnia. Jak informowała prokuratura, podstawą działania śledczych były "wątpliwości dotyczące stwierdzeń zawartych w dokumentacji sądowo-lekarskiej badania zwłok zmarłego, otrzymanej z Rosji, a nie wątpliwości co do tożsamości zwłok. Wcześniej córka zmarłego - Małgorzata Wassermann - wiele razy mówiła, że dokumentacja, która przyszła z Rosji, nie zawiera prawdziwych danych, bo w protokole sekcyjnym pominięto fakt przejścia przez jej ojca poważnej operacji....".

Przyznam, że już nawet nie jestem w szoku treścią tego bezsensownego przekazu, ale przesłaniem jego tytułu oraz jego korelacją późniejszym tekstem. G. Orwell w zaświatach musi mieć niezły ubaw a Marks i Stalin z Hitlerem zapewne zazdroszczą pewnie środków jaki mają do dyspozycji dzisiejsi propagandyści...

Mam w  związku z tekstem tylko jedno pytanie podstawowe i wynikające z niego dwa pytania pomocnicze: Jakich wątpliwości nie pozostawia ekspertyza? Czy tego, iż rosyjskie dokumenty sekcyjne były sfałszowane? Czy też może tego, że doszło jednak do katastrofy lotniczej?

No bo jeśli była to katastrofa lotnicza to rodzaj złamań nie mógł chyba potwierdzić innego źródła ich pochodzenia.... Nieprawdaż? W tym ujęciu przypuśćmy, że ekspertyza rzeczywiście nie pozostawia żadnych wątpliwości, ale przecież chodziło tu nie o źródło i okoliczności obrażeń, ale o to, że Rosjanie opisali ich liczbę i miejsca wystąpienia niezgodnie z faktami oraz "zapomnieli" opisać innych charakterystycznych cech wnętrza zwłok (operacja), czyli de facto sfałszowali dokumentację medyczną!

Cała przecież ekshumacja miała na celu sprawdzenie właśnie prawdziwości stwierdzeń zawartych w rosyjskich dokumentach a nie potwierdzenia, że zostały odniesione prawdopodobnie w katastrofie samolotowej... Zapytam więc ponownie: Czy polska ekspertyza nie pozostawia wątpliwości, iż rosyjska sekcja zwłok była sfałszowana? (wcześniejsze informacje mówiły, że treści obu sekcji pokrywają się jedynie w 7-10%). Jaką wartość informacyjną ma przekaz TVN24 i wp.pl? Jak długo jeszcze media będą nas-Polków okłamywały, ogłupiały i próbowały z nas kpić?

Pozdrawiam

P.S. Zastanawia mnie też poruszenie w tymże przekazie kwestii tożsamości ciała... Przecież chyba każda ekshumacja i późniejsza ponowna sekcja zwłok (jeżeli jest taka możliwość) winna zaczynać się od stwierdzenia rzeczywistej tożsamości tego, kogo poddaje się oględzinom...Są w tym obszarze jakieś wątpliwości czy może już całkowicie próbuje się "zaciemnić" cały proces ekshumacji? 

krzysztofjaw
http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com)

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com
Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"

poniedziałek, 17 października 2011

Akcja! Przesuwamy wszystko w lewo i zdejmujemy krzyże!

Witam

Właśnie zakończyłem pobyt w cyrku... czyli - niczym z widowni - oglądałem występ cyrkowców  wszelkiej maści a clownów w szczególności... obejrzałem program T. Lisa...

Samo przedstawienie - mimo, ze wzbudzające emocje - było nudnym widowiskiem, bowiem trudno ciągle podczas występów oglądać w większości komiczne popisy clownów...

I był sam Clown Pierwszy, czyli "nadredaktor telewizyjny" rozpaczliwie próbujący wydobyć się z dziennikarskiego łajna, w które wpadł podczas rozmowy z L. Kaczyńskim. W dalszej kolejności występowała Pierwsza Clomenka III RP, Pani Profesor M. Środa, która swoim chamstwem i brakiem kultury potwierdziła poziom wykształcenia własny i jej słuchaczy. Pojawił się w "nowej/strarej" roli też Stefek Niesiołowski, który powrócił do swoich dawnych idei towarzyszących mu podczas działalności w ZChN i stał sie ponownie obrońcą chrześcijaństwa i krzyża. Najśmieszniejsi byli clowni w polityce początkujący, czyli Naczelny Homoseksualista Polski Pan R. Biedroń oraz publicysta muzyczny, białowłosy i sfrustrowany faktem nie dostania się do sejmowego koryta R. Leszczyński... Do występów dał się niestety nakłonić też T. Cymański, który w Brukseli wiele stracił ze swej charyzmy i polskiej ogłady... Na szczęście tylko uczestniczącym obserwatorem i do tego nadzwyczaj błyskotliwym był Ojciec Dominikanin z Torunia, który w delikatny aczkolwiek kompletny sposób ośmieszył "profesorskość i kulturę osobistą" Pani M. Środy  i odpowiadając na zarzut bezreprodukcyjności księży wskazał również na brak takowej u R. Biedronia...

Tematem oczywiście całego występu było zdjęcie krzyża w gmachu obrad sejmu RP... Temat zastępczy, ograny i mający jedynie zatomizować, skłócić już totalnie Polaków...

Niniejszym tekstem nie chcę włączać się do dyskusji i kłótni o krzyżu. Chciałbym natomiast zwrócić wagę na ciekawy proces realizowany przez establishment III RP. 

Wejście do Sejmu Ruchu Palikota - oprócz wielu innych celów cząstkowych - miało i ma też doprowadzić, z jednej strony, do  coraz głębszego wyjałowienia polskich wartości kształtujących nasz naród a z drugiej strony, miało i ma przesunąć polską scenę społeczno - polityczną w lewą stronę. Pierwsze doskonale wpisuje się w laicyzację Europy i świata, gdzie religia, chrześcijaństwo, konserwatyzm, tradycja mają zniknąć w przestrzeni społeczno-politycznej. Drugie prowadzi do eliminacji wszelkich struktur historycznie prawicowych, konserwatywnych.

Zabieg powyższy jest najprostszy z możliwych i polega na tworzeniu prawicy z liberalnej i etatystycznej lewicy a z ruchów skrajnie lewackich i anarchistycznych współczesną lewicę... Kiedyś nie wyobrażaliśmy sobie w polskim parlamencie takich zachowań jakie prezentowali jeszcze niedawno tacy członkowie centrowej przecież partii PO jak S. Niesiołowski czy J. Palikot ... Przyzwyczailiśmy się, tym bardziej, że równoważył je np. J. Gowin. Z lewej strony było tradycyjnie lewicowe SLD a po prawej PIS... Po wejściu RPP teraz po prawej stronie ma być i będzie PO (stąd Stefanek nagle atakuje niedawnego kolegę J. Palikota i broni krzyża) a po lewej ma być i będzie J. Palikot, R. Biedroń, (?) Grodzk (?). Przy takim przesunięciu SLD przypadnie chyba rola dawnej UW i Partii Demokratycznej, czyli współczesnego centrum...

Oj... jak Chłopcy to sobie wymyślili... takie przesunięcie wszystkiego w lewo... w imię zasady: "jak łajno wam śmierdzi to powąchajcie zbuka... wtedy gówno będzie wam pachniało niczym róża".

Damy się zwieść?

Pozdrawiam

krzysztofjaw
http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com)

Naród Polski będzie żył!

Witam

(nie zawsze twórcze natchnienie szczerość intencji w słowa ubrać potrafi.... 
jeżeli poniższe trochę infantylne... to trudno, ale z serca mego, nadziei i wiary...)  

Będziemy! 

Ileż to się męczą narody i nacje opasłe,
od dziesiątki wieków, od jej poczęcia niemalże,
Jak tu Polskę zniszczyć, okiełznać, wymazać na zawsze...

Dobrocią się nie dało, Chrzest jeno ją scalił,
podstawionych Królów jej pannice urzekły,
I kraj wiślany stał się tedy dla nich piękny i potrzebny...

Już byli tak blisko, rozebrali targowicą Rzeczplitą całą,
rozdzielili jej szaty skazali na wymarcie,
I powstała po 100 latach wywołując u nich wielkie zaparcie...

Bezbożnicy znów to takie niemowlę tuż po urodzeniu,
pragnęli złożyć w ofierze i wraz z cała Europą zeżreć ją od razu,
Panienki Jasnogórskiej Cud nad Wisłą dopełnił jej zwycięstwa obrazu...

Wypuścili więc na nią armaty i działa,
okrążyli i mordowali samotną bez cienia pomocy,
Pomni przeszłości zostawili jej namiastkę z przebiegłości i niemocy...

Wypalali u źródła dalej niszcząc jej wiarę i tradycję,
stan wojenny na nią zrzucili i diabelską Wronę,
Przeoczyli, że kolejnego króla ona jednak porodziła - Karola Wojtyłę...

Przerażeni fiaskiem swych zamierzeń od wieków,
próbowali polskiego Ojca kulą i morderstwem zgładzić,
Próżny był ten trud, zrozumieli, że się jeszcze bardziej muszą natrudzić...

Nie mogąc orężem obcej siły żywota jej zakończyć,
spróbowali  ułudą wolności i polskimi rękoma naród ten ostatecznie przetrącić,
Czy im się to udało, nie mnie to oceniać... jeżeli tak, to mogę się tylko zasmucić...

Patrząc jednak na historię Polski całą,
na te rozpaczliwe próby zbrukania jej i starcia na pył,
jej nie da się zniszczyć póki choć tylko we mnie Naród Polski będzie żył... 

Pozdrawiam

P.S.
Wczoraj oglądałem w TVP1 film biograficzny o Janie Pawle II... W pewnym momencie, w czasie zawieruchy wojennej powiedział mniej więcej: "Polska kultura będzie, Polska nie zginie... póki choć jeden Polak będzie jeszcze umiał czytać lub grać Chopena..."

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 

http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com

Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"

niedziela, 16 października 2011

"W Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat" - Jan Paweł II

Witam

Był dzień 16 października 1978 roku. 33 lata temu... Miałem wtedy 10 lat...

Mgliście jeno pamiętam jak wtedy moi najbliżsi zaczęli się modlić, płakać, wydzwaniać po znajomych, cieszyć się przez łzy radości i krzyczeć wzruszającym szeptem. Sąsiedzi wychodzili na klatkę schodową, by półgłosem przekazywać sobie wieść o czymś, co wtedy wydawało się niemożliwym, co było jakby światełkiem pośród bezkresnej i złowrogiej ciemności marksistowskiego komunizmu: Polak został Papieżem!!! Ta wieść rozniosła się po całej Polsce... Wtedy jeszcze nikt nie zdawał sobie sprawy ze znaczenia tego faktu... Ani moi rodzicie ani tym bardziej ja, ale świat wtedy zaczął być jakiś inny, wyczuwało się, że stało coś wielkiego, nieodgadnionego i wzniosłego...

Rok później Jan Paweł w Warszawie zawołał: "Ja syn polskiej ziemi a zarazem ja Jan Paweł II, Papież... Wołam wraz z wami wszystkimi: Niech zstąpi Duch Twój, Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, Tej Ziemi"... To zawołanie było chyba tylko potwierdzeniem jednego: wybór Papieża Polaka już w 1978 roku był dla Polski i świata zesłaniem owego Ducha Świętego a cały Jego Pontyfikat był końcem epoki totalitarnego barbarzyńskiego i antyludzkiego marksistowskiego komunizmu oraz początkiem zmian cywilizacyjnych Europy i Świata...

1 maja tego roku Jan Paweł II, Karol Wojtyła, zwykły człowiek i kapłan, który stał się "Święty za życia" został Błogosławionym Kościoła Katolickiego... Zostawił po sobie dzieło chrześcijańskiej odnowy świata i słowo, Słowo Boże, którego był nosicielem.

Czy dziś pamiętamy o czym mówił i jak mówił? Czy pamiętamy o tym, że był przede wszystkim głosicielem Prawdy, Wiary, Bożej i Ludzkiej Miłości oraz Dobra? Czy zdajemy sobie sprawę, że mówił Jezusem Chrystusem i był Jego Posłańcem na tej ziemi?  Nie jakąś ikoną, celebrytem, politykiem, społecznikiem, przywódcą, ludzkim geniuszem, ale - otrzymując dary i talenty od Boga - głosił jego Słowo pośród nas...

1 stycznia 1982 roku w Watykanie wypowiedział słowa, które winny być i dzisiaj dla nas - Polaków, i dla nas Europejczyków, i dla Ludów Europy, i dla Ludów Świata przesłaniem codzienności:  

""Rok 1982 - Rok Pana: Jego bowiem są lata i stulecia, i każdy czas. Jemu chwała w nieskończone wieki wieków. Pozdrawiam wspólnie z wami, drodzy bracia i siostry, nowy rok, oddając na początku chwałę Bogu, który sam Jeden jest wieczny. Nie ograniczony żadnym czasem. Sam jest Prawdą i Miłością. Jest Wszechmocą i Miłosierdziem. Sam Jeden jest Święty. Jest tym, który jest. Jest Ojcem - Synem i Duchem Świętym w bezwzględnej jedności Bóstwa. Pozdrawiam więc wspólnie z wami ten nowy rok w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa - nie ma bowiem żadnego innego Imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni (...) Słowa te wypowiada dziś Kościół z samej głębi tajemnicy Wcielenia: tajemnicy Narodzenia Boga w ludzkim ciele. Słowa te wiąże dziś Kościół z Boskim Macierzyństwem Maryi. Zapisuje je niejako w sercu Matki. Poprzez Serce Matki wypowiadam e noworoczne słowa z myślą o wszystkich ludziach i wszystkich ludach na okręgu ziemi. Oto Matka pokoju! Matka Boga i ludzi! Matka narodów i ludów: "Błogosławiona zwać mnie będą wszystkie pokolenia". W sposób szczególny wypowiadam błogosławieństwo dzisiejszej liturgii z myślą o mojej Ojczyźnie: o Narodzie, którego jestem synem: "Nich Cię Pan obdarzy pokojem". I w sposób szczególny zamykam te słowa w sercu Matki. Od sześciuset lat ta matka jest obecna na polskiej ziemi poprzez swój Jasnogórski Wizerunek (...) Wobec matki Jasnogórskiej powtarzam z myślą o mojej Ojczyźnie: niech Cię Pan obdarzy Pokojem!. Wszystkim ludziom, którzy w tych dniach modlą się za Polskę - dziękuję, prosząc o dalszą modlitwę. Chodzi o sprawę doniosłą dla dziejów człowieka!. Niech modlitwa stanie się siłą moich rodaków, jak tyle razy w ciągu stuleci. Aby nie zostało zmarnowane dziedzictwo tych ostatnich trudnych miesięcy i lat. Na progu nowego roku składam to dziedzictwo w Sercu Matki: w Sercu Jasnogórskiej Matki. W dniu, w którym Kościół obchodzi uroczystość Boskiego jej Macierzyństwa. Widzę tu na placu Św. Piotra, wielkie napisy "Solidarność". Dziękuję, dziękuję serdecznie za te wyrazy solidarności z "Solidarnością".   To słowo mówi o wielkim wysiłku, którego dokonali ludzie pracy w mojej Ojczyźnie, ażeby zabezpieczyć prawdziwą godność człowieka pracy (...)     (...) "Solidarność" należy do współczesnego dziedzictwa ludzi pracy w mojej Ojczyźnie. Dziedzictwo to wraz z całym owocem tysiąclecia dziejów i kultury składam w Sercu matki: na Jasnej górze. I składam je w skarbcu doświadczeń ludzi pracy na całym świecie. Jest to cząstka powszechnego dobra, sprawiedliwości i pokoju"". (1)

Jan Paweł II mówił to w 28 dni po wprowadzeniu w Polsce przez Towarzysza Wolskiego Stanu Wojennego, po wypowiedzeniu 13 grudnia 1981 roku przez obce Polakom siły... wojny z ich (naszą!) wolnością i dążeniem do niej... Jakże aktualne pozostają te słowa do dzisiaj...

Kilkanaście lat później, w 1997 roku w Poznaniu Ojciec Święty zapraszając młodych ludzi do udziału w Światowych Dniach Młodzieży w Paryżu, mówił im: „...jak pojedziecie do tego Paryża, to wszystkim mówcie: my jesteśmy z Poznania, my jesteśmy stąd, skąd się Polska zaczęła, od Mieszka I i Bolesława Chrobrego”.

Czy potrafimy być dumni z tego, że jesteśmy Polakami, że mamy 1000 letnią historię naszej państwowości, że zwycięstwo nad Sowietami w 1920 roku uratowało wówczas świat przed barbarzyńskim marksistowskim  komunizmem? Czy zdajemy sobie sprawę, że potrafiliśmy zawsze z honorem i oddaniem walczyć za wolność swoją i innych, że nigdy nie potrafiono zrobić z nas bezwolnych mas idących jak bezmyślne lemingi za słowami pospolitych psychopatów (jak np. niektóre narody "szły" za chorymi marksistowskimi nazistami czy komunistami)? ....

Również podczas tej samej Pielgrzymki Papież zwrócił się do polskich biskupów słowami: "Warto znów wrócić do papieskiej pielgrzymki z 1997 roku. Wówczas to w przesłaniu do biskupów polskich Jan Paweł II napisał: „Nie możemy się dziś uchylać od podjęcia wskazanego nam kierunku. Kościół w Polsce może ofiarować jednoczącej się Europie swoje przywiązanie do wiary, swój natchniony religijnością obyczaj, duszpasterski wysiłek biskupów i kapłanów, i zapewne wiele jeszcze innych wartości, dzięki którym Europa mogłaby stanowić organizm pulsujący nie tylko wysokim poziomem ekonomicznym, ale także głębią życia duchowego”.

Czy niektórzy polscy kapłani i hierarchowie kościoła pamiętają jeszcze te słowa ich rodaka i przewodnika duchowego, na którego tak chętnie się powołują? Czy są w stanie zrozumieć też sens wypowiedzianych przez Niego w dniu 13 marca 1983 roku słów, które - w odniesieniu do przypowieści o synu marnotrawnym, który powraca do Ojca i znajduje przebaczenie - brzmiały: '"Albowiem w Chrystusie Bóg jednał z sobą świat"  (2 Kor 5, 19) (...) Przypowieść ta przemawia do nas w sposób szczególnie przekonywujący. Mówi ona: oto jaki jest Bóg, który wychodzi na spotkanie każdego człowieka, i o tym, że Jezus Chrystus pojednał ze sobą świat. Doprawdy Bóg jest "bogaty w miłosierdzie" - dives in misericordia (Ef 2, 4). Jest to wezwanie każdego z nas do nawracania, do pojednania z bogiem (...) W Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat"" (2). Czy niektórzy hierarchowie - w tym i redaktorzy Słowa głoszonego przez Jana Pawła II - zdają sobie sprawę, że Papież każdego dnia dawał im szansę nawrócenia na drogę dobra i daje im też taką szansę również dziś, siedząc u bogu Pana? Zaiste jak trzeba być zatraconym w grzechu, żeby nie pojmować jaką łaską była i jest ciągła szansa na powrót do Prawdy...

Tym synom kościoła i nam wszystkim może warto jeszcze przytoczyć słowa Papieża, które dla mnie są ważne i przytaczam je na swoim blogu (w opisie mojej osoby): "Jeśli ktoś lub coś każe Ci sądzić, że jesteś już u kresu, nie wierz w to! Jeśli znasz odwieczną Miłość, która Cię stworzyła"; "Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, ale kim jest, nie przez to, co ma, lecz przez to czym dzieli się z innymi"; Nie sposób inaczej zrozumieć Człowieka, jak w tej wspólnocie jaką jest Naród"; "Musicie być mocni mocą wiary i nadziei"

W maju 2003 roku w przemówieniu do Polaków nasz Jan Paweł II, nasz rodak powiedział też: "Wejście w struktury Unii Europejskiej, na równych prawach z innymi państwami, jest dla naszego Narodu i bratnich Narodów słowiańskich wyrazem jakiejś dziejowej sprawiedliwości, a z drugiej strony może stanowić ubogacenie Europy. Europa potrzebuje Polski. Kościół w Europie potrzebuje Świadectwa wiary Polaków. Polska potrzebuje Europy. Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej! To jest wielki skrót, ale bardzo wiele się w tym skrócie mieści wielorakiej treści. Polska potrzebuje Europy. Jest to wyzwanie, które współczesność stawia przed nami i przed wszystkimi krajami, które na fali przemian politycznych w regionie tak zwanej Europy Środkowowschodniej wyszły z kręgu wpływów ateistycznego komunizmu".

Czy rozumiemy dziś, że - wedle słów Jana Pawła II - naszą największą wartością, którą możemy dać Europie i naszą najskuteczniejszą  w dziejach bronią, dzięki której przetrwaliśmy zabory, marksistowski nazizm, marksistowski komunizm... była i jest nasza wiara katolicka? Czy jesteśmy teraz w stanie zrozumieć dlaczego dlaczego tak tej naszej wiary, naszej tradycji, naszych wartości nienawidzą nasi wrogowie i chcą ją zniszczyć, ośmieszyć i jej nas pozbawić?

Co roku w oficjalnym I obiegu III RP mówi się o Janie Pawle II. Nie miejsce tutaj i pora na omawianie cokolwiek nieraz hipokrytycznego a nawet złośliwego oraz szyderczego i "między słowami" fałszywego gloryfikowania Jana Pawła II widocznego np. w michnikoidalnym świecie Gazety Wyborczej i innych postPRL-owskich mediach wykreowanych w wolnej Polsce przez dawnych komunizujących Chłopców.

Osobiście "pospolite ruszenie" owych zadaniowych "organów" przejawiające się w mnogości artykułów, dołączaniu do nakładów wizerunków Ojca Świętego, płyt, itp. napawa mnie obrzydzeniem w takim samym stopniu jak próba wykreowania z Jana Pawła II  jednego z wielu "gwiezdnych celebrytów i gwiazdeczek".

Pomińmy powyższe milczeniem i radujmy się z faktu, że mieliśmy takiego rodaka. Pamiętajmy jego postać, ale przede wszystkim jego Słowo i jego życie dla Chrystusa i w Chrystusie! Pamiętajmy zawsze a nie tylko w chwilach szczególnych: okrągłych rocznicach Jego śmierci, rocznicach wyboru na Stolice Piotrową czy innych wyjątkowych wydarzeń z nim związanych.  Pamiętajmy co i jak do nas  mówił, bo przecież Jego Wielkość przejawiała się przede wszystkich właśnie w pełnych Prawdy, Miłości i Dobra słowach.  Jest to tym bardziej konieczne teraz: w czasach niszczenia naszego Państwa i wszechobecnej laicyzacji oraz pauperyzacji nas wszystkich...

Na koniec, w tym szczególnym dniu jeszcze klika słów, które możemy usłyszeć jego głosem...

Poniżej niektóre z nich... zachęcam do uzupełniania...











(1) Anioł Pański z Papieżem Janem Pawłem II - tom 2, red. ks. S. Dziwisz, ks. J. Kowalczyk, ks. T. Rakoczy, Liberia Editrice Vaticana, Watykan 1986, s. 36,  
(2) Tamże s. 175   

(w tekście oparłem się też na niektórych sformułowaniach zawartych w moim poście: Nasz Papież! Jego słowa na zawsze... pamiętane czy już zapomniane...)

Pozdrawiam



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/  kjahog@gmail.com

Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"

piątek, 14 października 2011

Jeszcze raz o Chłopcach, Palikocie i Leninie...

Założenie:

Poniższe refleksje - będące naturalnie treścią z obszaru "fikcji politycznej" (political fiction) - mogą być traktowane jako niemal godne miana tego gatunku "mojego pisarstwa" tylko pod warunkiem prawdziwości wyników wyborów podanych przez PKW. Zastrzeżenie to nie dotyczy nawet samych wielkości liczbowych, ale trendu, skali i kolejności miejsc uzyskanych - ze względu na ilość otrzymanych głosów wyborczych - przez poszczególne partie polityczne. Pomijam na razie "ciekawe" wrzutki o fałszerstwie (sądzę, że to raczej prowokacja Chłopców).

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wprowadzenie:

Już kilkakrotnie (przed i po wyborach) pisałem o samym J. Palikocie oraz jego towarzyszach oraz o przyczynach wyboru jego ruchu do polskiego Parlamentu. 

Dla tematycznego zobrazowania treści mojej "fikcyjnej opowieści" przytoczę kilka cytatów z niektórych moich notek:

– "Mam też nieodparte wrażenie rozgrywania na szczytach władzy wielkiej GRY, w której uczestniczą czołowi politycy tzw. liberalnej sceny politycznej. Poddając się temu wrażeniu wydaje się, że PiS czy CBA to tylko pionki w grze a Król i Królowa tej partii szachów to opozycyjna wobec PO partia Piskorskiego i Olechowskiego wspierana przez Palikota (...) Donald Tusk najprawdopodobniej i tak już nie spełni swojego marzenia zostania Prezydentem RP. Szkoda tylko tych lat, które jako szef rządu podporządkowywał temu celowi a tym samym nie mógł być dobrym Premierem" - EFEKT DOMINA z dnia 06.10.2009 roku (wtedy myślałem, że A. Olechowski już został namaszczony),

"- Więź między Schetyną a Tuskiem pękła nieodwracalnie?  - Oni się poskładają. Ale wszystkich bolało, jak Schetyna został skasowany z funkcji wicepremiera i szefa MSWiA. To się sklei, ale już innym klejem. - Jakie Schetyna ponosi za to koszty?  - Schudł dość dużo. To akurat dobrze, bo był za bardzo utuczony (...) - A jak Schetyna tego nie zrobi?  - To się nie nadaje na przywódcę. Powiem brutalnie: tylko wtedy możesz dać sobie radę, gdy KREW I SPERMA ciekły ci po twarzy (...) - Patrzy pan na pośladki Ziobry?  - Codziennie widzę go przecież w Sejmie...." - z wywiadu udzielonego przez J. Palikota Anicie Werner – PLATFORMA PUSTYCH KOLESI  (szczerze polecam!),

–   "J. Palikot odpowiada dziennikarzowi słowami, których treść może być zinterpretowana jako groźba pod adresem Kandydata na Prezydenta, dra Jarosława Kaczyńskiego!: "... Największym wilkiem polskiej polityki jest Jarosław Kaczyński... W związku z tym moja odpowiedź na pańskie pytanie jest takie: TAK! Bronisław Komorowski pójdzie na polowanie, zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż..." - z wywiadu J. Palikota udzilonego telewizji "U1 BATOR"Trzej przyjaciele... PROROCY i CZARODZIEJE? z 23.06.2010 roku,

"Uważajcie tylko żeby czasem nie doprowadzić do odnowienia animozji między specsłużbami wojskowymi i cywilnymi oraz policyjnymi!. Jest to tym bardziej ważne w okresie wyborczym. Chodzi mi przede wszystkim o udobruchanie "cywilniaków" przez "wojskówkę". Co prawda został wystawiony przez tych pierwszych na kandydata TW Must (jakiś taki niemrawy jest), ale SOWA wystawiła Jamajkę, który zmusił do rezygnacji D. Tuska i pewnie może wygrać wybory... więc jakoś tam podzielcie ten tort..." - SOBIES-SOWA-BOND... galopująca integracja ! z 15.03.2010 roku,

"W skrócie: rozpoczęto po prostu działania zmierzające do zmiany struktury wewnętrznej systemu partyjnego w Polsce: na miejsce PO miał "wskoczyć" niejaki Palikot ze swoim ruchem jako zapleczem politycznym Namiestnika Polski i np. Gubernator Warszawy a miejsce PiS-u miała zająć nowa partia stworzona z ludzi, którzy konsekwentnie - zapewne wedle spisanego przed laty i na bieżąco korygowanego scenariusza - paraliżowali wcześniej PiS "od środka"... – Chłopcy też popełniają błędy! z 13.04.211 roku,

– "Oto, co m.in. powiedział J. Gowin: "... Tego nie wiem (...) ale nie jest żadną tajemnicą, że w otoczeniu J. Palikota nie brak (teraz i wcześniej - dop.:kj) ludzi z kręgu dawnej władzy... dawnej nie PO, ale dawnej PRL-owskiej..." – Kilkunastodniowy czas prawdy? – J. Gowin o "poczęciu" Ruchu Palikota...  z 12.10.2011 roku

Jest jeszcze moich i nie tylko moich tekstów, które wskazują, że np. "Operacja Palikot" to już przygotowany przez Chłopców scenariusz "politycznej zabawy" Polską...  

  ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Rozwinięcie: 
 
Pozostaję przy swoim zdaniu, że o zwycięstwie J. Palikota i jego RPP zadecydowali Chłopcy. Zresztą - jak wskazałem - pośrednio też potwierdził to poseł J. Gowin.

Cała operacja "RPP, PJN" tworzona  przez Chłopców obarczona była jednak dużym ryzykiem. Nawet tuż przed terminem wyborów wydawało się, że obie wykreowane a'la partyjne inicjatywy  poniosą porażkę... Strategia odpływu elektoratu z PO do PJN kompletnie zawiodła natomiast do RPP nie ciągnęły niestety - sprytnie wykreowane podczas prezydenckiej "wojny o krzyż smoleński" przez tandem Komorowski-Palikot  - rzesze antyklerykalnej, prymitywnej i często zapijaczonej lub zapewne zaćpanej w większości hołoty... Nie sprowokowano też "katoli" do demonstracji przeciw promowaniu satanistycznych wartości w publicznej TVP (oj... wtedy Palikot by sobie prawdopodobnie pokrzyczał: głosujcie na mnie a ja będę z tymi oszołomami katolickimi walczył, zobaczcie jaka to moherowa zgraja ... itd, itp...).

Oczywiście Chłopcom bardziej zależało, żeby stworzyć proprezydencki ruch polityczny tworzący jakąś "lewą, syjo-marksistowsko-globalistyczną stronę" bliższą SLD i Komorowskiemu niż na siłę tworzenie już dziś alternatywy dla PiS... Wydaje się, że z tego powodu w ostatniej chwili postanowiono rzucić "wszystkie siły, wszystkie ręce na pokład" na J. Palikota. "Pompowano" go w sondażach, Palikot pojawiał się "to tu, to tam i jeszcze raz tu... no i znów tam" i... nie znikał. Po prostu był wszędzie. Ostatnim rzutem na taśmę obiecał nawet wszystkim legalne ćpanie "Marychy", darmową i szybką może "wielokrotną zmianę płci w zależności od stopnia naćpania", gejom nie wiem co obiecał, ale... już kiedyś przyznał się, że nim być może jest a te "pośladki Ziobry"... więc aż boję się pomyśleć i nie wiem do czego mógł ewentualnie się posunąć, aby ściągnąć do swojego Ruchu Naczelnego Homoseksualistę Polski - Tęczowego Pana Biedronia (współczuję zwykłym homoseksualistom, że mają takiego obciachowego przedstawiciela).

Chłopcy jednak nie byli pewni wyniku. Co prawda ich sondażownie z OBOP-em na czele przez lata nauczyły się "odpowiednich chłopięcych metod badawczych" a PKW podpisała "odpowiednie" umowy z obsługującymi wybory firmami informatycznymi (też: TU) , ale "licho nie śpi.."

Chłopcy naprawdę "musieli być nieźle rozgrzani"... bowiem niemalże zadziałali wbrew prawidłom "sztuki pracy chłopięcej" i w desperacji "rzucili do walki" armaty niecodzienne: największego kalibru – jedynego stałego polskiego Bilderberga A. Olechowskiego i mniejszego kalibru – Jerzego Urbana, który z Szechterami i Olejnikami lubi spotykać się nocną porą na ulicach Warszawy. Szczególnie ta ogromna armata była chyba dla wszystkich (tych dookreślonych) jednoznaczna  a mnie przekonała w tym momencie o tym, że RPP znajdzie się na 100% w polskim Parlamencie...

Ale... uważam, że jednak Chłopcy liczyli na to, iż RPP uszczknie jednak trochę PO i pozyska więcej nowych wyborców a nie sprawi aż tak sromotnej kęski SLD.  Tego na pewno się nie spodziewano. Owszem wytworzono odpowiednią narrację, żeby pozbyć się niewygodnego polskiego G. Napieralskiego, ale powodem odejścia jego odejścia w niebyt miał być wynik poniżej 13% a na pewno liczono na 10-11%... Stało się inaczej i zapewne Chłopcy oraz SLD są mocno poirytowani, bo przecież tylu ich Współplemieńców "o wysokim stopniu istotności"  do parlamentu się nie dostało... i "kur..."! - ani jeden do Senatu! (w tym przypadku jednak JOW-y zadziałały a Chłopcy nie wykazali wystarczającej chłopięcej czujności).

Owe zdenerwowanie i irytacje zdają się potwierdzać zachowania członków SLD (w tym R. Kalisza), ale widoczne są też w przekazach niejako dyscyplinujących może nie samego J. Palikota, co jego "drużynę"... R. Kalisz ostrzega Januszka przed tym, aby jego posłowie zbytnio, jako przedsiębiorcy, się nie usamodzielnili a inni gaworzą o jakichś "kwitach", "toczących się procesach", itd...

Swoją drogą... ciekawe jak Polaków określają dziś Chłopcy podczas pisania scenariuszy i corocznej "burzy mózgów" decydującej o najbliższych i najdalszych wydarzeniach na świecie...

Kiedyś niejaki Władimir Iljicz Uljanow vel. Włodzimierz Lenin, który był pochodzenia żydowsko-niemiecko-rosyjsko-kałmucko-szwedzkiego (matką W. Lenina  była Maria Aleksandrowna z domu Blank, której ojcem był dr Izrael Moisiejewicz Blank pochodzący z Żytomierza) o Rosjanach, narodzie rosyjskim zwykł w rozmowach prywatnych mawiać... "bydło"... a to nie był Chłopiec z "najwyższej półki"...

Pozdrawiam

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com

Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"

czwartek, 13 października 2011

Marksistowski eksperyment ... elity i marazm społeczeństwa...

"Średnio podoba mi się wynik wyborów, bo mam wrażenie, że i tak nic się nie zmieni... Nie chcę ani rządów PiS ani PO, wiec mój głos to byłby tylko wybór mniejszego zła "


Kolejny dzień wstaję, idę do sklepu, wykonuję podobne czynności i mam wrażenie, że nic się nie stało...

Gdyby nie internet, telewizja, prasa nie wiedziałbym, że w Polsce kilka dni temu prawie połowa Polaków dokonywała jakiegoś wyboru swojej przyszłości. Nikt nie dyskutuje, nie zastanawia się, nic nie mówi... Świat płynie nadzwyczaj spokojnie...

A mnie przypominają się czasy kiedy większość Polaków "była za a nawet przeciw", kiedy dyskusje o Polsce, nas samych, o jej przyszłości trwały nieraz nocami... Onegdaj wielu z nas w autobusie, w pracy, w domach roztrząsało przyczyny zwycięstwa lub porażki. Nasze emocje wyrażaliśmy krzykiem, dyskusją, gestykulacją i kłótniami wszelkiej formy...  Teraz nic... marazm, "zwykły tumiwisizm"...

I jakoś nie mogę pozbyć się myśli, że przez te 22 lata - mimo werbalnych deklaracji - udało się III RP dokonać w Polsce jednego: zamiast zbudowania społeczeństwa obywatelskiego i świadomego swojej wartości , tożsamości oraz przekonanego o możliwości demokratycznego decydowania o swoim losie stworzono masę spauperyzowanych, bezmyślnych istot niezdolnych do jakiejkolwiek refleksji, działania i przekonanych o swojej endogennej niemocy sprawczej...

Tuż po wyborach w jednej z gazet (*) przeczytałem opinie wyrażane przez tych, którzy nie uczestniczyli w wyborach i sądzę, że oddają one obecny stan prymitywizmu społecznego, który udało się piewcom III RP skutecznie wykreować u większości Polaków...

Jedna z kobiet była skłonna skonstatować tak: "Moje życie to moja rodzina i praca. Polityka jest dla mnie czymś odległym, a wynik wyborów ani mnie cieszy, ani jakoś za bardzo nie smuci. Niezależnie od tego, która partia zwyciężyła, to i tak przecież musimy żyć na własny rachunek".... Inna zaś, studentka podsumowała wybory słowami: "Średnio mi se podoba wynik wyborów, bo mam wrażenie, że i tak nic się nie zmieni, a całe to zamieszanie jest tylko po to, żeby wydać pieniądze na kampanię. Nie poszłam glosować, miałam zajęcia na uczelni. Nie chcę ani rządów PiS ani PO, wiec mój głos to byłby tylko wybór mniejszego zła"... I jeszcze młody mężczyzna zapewne z niechęcią zagaił: "Wynik wyborów jest dla mnie mało istotny. Nie głosowałem, nie głosuję i nie będę głosował. Mam wrażenie, że to, jacy ludzie zasiadają aktualnie w Sejmie, nie ma żadnego wpływu na moje życie. Dlatego lokale wyborcze staram sie omijać szerokim łukiem"...

Przerażająco smutne są to stwierdzenia i jakże wygodne dla obecnych, miałkich elit społeczno-politycznych...

W czasach realnego socjalizmu władza uważała, że najlepiej rządzić bezwolnym pijanym społeczeństwem, teraz wykreowali sobie bezwolne masy zrezygnowanych apadrytów (bezpaństwowców)...

Kryzys tożsamości europejskiej, kryzys państwowości polskiej... 

Pisałem już wielokrotnie o degradacji narodowej, polskiej tożsamości, ale chyba warto to powtarzać w nieskończoność i poszukiwać sposobów na jej odbudowę...

Jesteśmy świadkami niewątpliwie kryzysu Państwa Polskiego i kryzysu cywilizacji europejskiej. U nas nie chodzi już tylko o samą PO i p.o. Premiera D. Tuska. Dotyczy to całej klasy politycznej po 1989 roku i również nas samych, Polaków - wyborców i nie wyborców. W Europie czynnikiem sprawczym owego kryzysu tożsamości cywilizacyjnej jest próba zbudowania anaturalnej i narzucanej totalitarnie marksistowskiej idei globalnej, jednorodnej wspólnoty "mas" w postaci tworu nazywanego Unią Europejską... czyli wyższą formą ZSRR...

Jest symptomatyczne, że tak naprawdę ZSRR i cały sowiecki eksperyment obumarł w dużej mierze dzięki Polsce i Polakom... I nie łudźmy się, że współcześni twórczy kontynuatorzy tych idei w Brukseli o tym nie pamiętają... Stąd była ich tak wielka radość, gdy udało im się w 2003 roku uzyskać naszą zgodę na wejście do ich Unii Europejskiej... Ile to wtedy było radości Millerów, Michników i innych takich... a rozkład wyników owego referendum do dziś odzwierciedla strukturę geograficzną poparcia dla poszczególnych partii: zwolennicy utraty przez Polskę własnej suwerenności na rzecz globalnej, bezpaństwowej UE głosują dziś na "postępowe i nihilistyczne partie" a zwolennicy budowy i rozwoju państw narodowych w Europie Ojczyzn z reguły na PiS...

Pozytywne reakcje na wyniki wyborów w Polsce zarówno Niemiec i jej  UE oraz ZSRR (uhm... Rosję) przeplatane wyraźnym oddechem "ulgi" są zastanawiające... Niestety chyba powoli udało im się pozbyć problemu krnąbrnych Polaczków... Czy ostatecznie? Nie wiem i mam nadzieję, że nie... A jak do tego doszło?

Homo sowvieticus - twórczo rozwijany marksistowski eksperyment!

Odzyskanie przez Polskę suwerenności i niepodległości po latach panowania "sowieckiego" nie stało się niestety przełomem moralno-etycznym całego Narodu a wprost przeciwnie: staliśmy się wzajemnie wyobcowanymi aspołecznymi jednostkami niezdolnymi do dbania o własną i naszych potomków przyszłość. Nie stworzyliśmy nowej jakości życia publicznego i prywatnego, która nakierowywałaby nas na przestrzeganie w codziennym życiu obowiązujących norm, zarówno prawnych, jak i moralnych.

Takie pojęcia jak: patriotyzm, honor, ojczyzna, przyzwoitość, służba publiczna, uczciwość, praworządność zostały zrelatywizowane przez narzuconą nam globalistyczną współczesność a ich właściwa wartość stała się niejako anachronizmem, prawie nieprzystającym do rzeczywistości absurdem.  Stąd chyba ten sukces RPP...

Zbudowany (a raczej nieodbudowany i postsowiecki) sposób funkcjonowania naszego państwa nie sprzyjał i nie sprzyja zresztą owym wartościom. Polskie społeczeństwo nie wierzy dziś w demokrację (co widać w wyżej przedstawionych wypowiedziach), prawo i instytucje z nią i z praworządnym państwem związane jak: parlament, sądy, prokuraturę czy policję. Większość Polaków nie zna prawa i nie ma - ze względu na ubóstwo - do niego dostępu. Hermetyczność środowiska prawniczego i wiedzy prawniczej oraz przykład wielu nieprawidłowości i niedoskonałości prawnej RP tworzą w naszym społeczeństwie przeświadczenie, że obywatele nie są równi wobec prawa i nie mają na jakość swojej egzystencji żadnego wpływu. Ową nierówność - której czynnikiem sprawczym jest zamożność i pozycja społeczno-zawodowo-polityczna - widzą wszędzie: w swoim miejscu pracy, gminie, powiecie, urzędzie skarbowym czy też wreszcie w skali makro, czyli instytucjach takich jak rząd czy parlament.

Przez te już 22 lata polskie elity polityczne nie były źródłem powstawania nowego, prawego Państwa. Stały się raczej w oczach jego obywateli synonimem małostkowości, karierowiczostwa, partyjniactwa i korupcji. Można powiedzieć, że "ryba psuje się od głowy" i tak też polskie elity postokrągłostołowe doprowadziły do zepsucia całego państwa oraz kreacji ludzkich antywartości cechujących większość Polaków.  Podstawą był oczywiście brak rozliczeń z przeszłością i umożliwienie przestępcom komunistycznym swobodnego funkcjonowania i rozwoju w nowej Polsce. Ich sposób działania i wyznawane wartości życiowe stały się więc obowiązującymi w III RP. "Homo sovieticus" i jego cechy nie stały się więc w dwudziestodwuleciu 1989-2011 obiektem krytyki a wręcz przeciwnie: nastąpiło jego przepoczwarzenie w "kolorowe opakowanie", puste w środku.

Hipokryzja demokracji – Demokratyczna hipokryzja... 

I tacy, my Polacy, jesteśmy obecnie właśnie takim kolorowym opakowaniem, w środku pustym lub zawierającym cokolwiek cuchnącą treść. Taki jest też Donald Tusk i jego towarzysze. I dlatego też jesteśmy skłonni dalej głosować na niego i jego PO, od czasu do czasu bezmyślnie oddając głos na "nowy proszek, jeszcze lepszy od tego, który był jeszcze najlepszy dwa dni temu..."

Bo czyż nie jest tak, że w swoim miejscu pracy - jeżeli mamy taką możliwość - po prostu kradniemy (np. papier do drukarki czy też czas poświęcając go na wykonywanie pracy niekoniecznie dla właściwego pracodawcy). Nie jest czasem tak, że - na miarę swoich możliwości - załatwiamy sprawy sobie i innym wykorzystując posiadane znajomości i układy. Czy nie jest czasem dla nas oczywistością otrzymywanie tzw.: "prowizji" od załatwienia jakiejś sprzedaży czy kontraktu. W skali mikro to często właśnie tolerujemy i tak się zachowujemy zazdroszcząc ludziom na "piedestale" nie władzy, ale właśnie profitów z nią związanych. Bo przecież... jakbyśmy byli na ich miejscu to tak naprawdę robilibyśmy takie same rzeczy: dobre dla nas osobiście chociaż może i ocierające się o granice prawa lub nawet korupcjogenne. A zasady służby publicznej, patriotyzm, uczciwość, postawa propaństwowca? To przecież takie absurdalne i wręcz śmieszne rzeczy... No może realizowane przez nas tylko werbalnie, w pięknych słowach a nie w pięknych czynach i postępowaniu.

W demokracji liczy się głos większości a ta większość niestety dalej będzie popierała takiego D. Tuska i jego PO a przykład skutecznego Palikota i milionera będzie dla wielu marzeniem do spełnienia. Bo przecież są tacy jak ta większość: ze wszystkimi przywarami "homo sovieticus" i tolerująca (nawet poprzez brak reakcji) na co dzień działania nie zawsze zgodne z prawem, również tym moralno-etycznym.

Tak naprawdę więc 22 lata demokracji stworzyło nam państwo gloryfikujące i przesiąknięte hipokryzją, w okowach której jesteśmy teraz skłonni (lub chcemy) uwierzyć w takie absurdy jak: niewinność i uczciwość Premiera oraz jego współpracowników, utożsamianie interesu PO z interesem Rzeczpospolitej, kalanie się w imię fałszywie pojętego pojednania Rosji i Niemcom czy też przemożną chęć wyjaśnienia afery przez samych zainteresowanych. Bo przecież tak naprawdę niczego złego nie zrobili i naprawdę chcieli wyjaśnić śmierć elit pod Smoleńskiem a kryzys jest wszędzie tylko nie u nas...

Ogłupiający, wszechmocny przekaz medialny 

Zbudowanie tak chorego państwa było możliwe oczywiście współcześnie jedynie dzięki przede wszystkim mediom. Wielu już pisało (ja też) o tym, że źródłem owej degrengolady jest szeroko pojmowana "michnikowszczyzna" w znaczeniu jakie nadał jej  Rafał Ziemkiewicz w swojej książce: "Michnikowszczyzna. Zapis choroby" a ja mogę tylko sprowadzić ją do a'la apoteozy postaw charakteryzujących "homo sovieticusa" i twórczo go rozwijających w kierunku pokazanym w filmie Harrison Bergeron i mojej notce: Taka sobie kołomyja.

 Dziś nasza rzeczywistość to niestety czas przekazu medialnego.

Szeroko - w sensie źródła jak i sposobu przekazu - rozumiane media/zjawiska ( TV, Radio, Internet, Kino, Prasa, Film, Seriale, Imprezy masowe, Demonstracje, Zebrania modlitewne, Reklama, PR, Publicity, etc.) w sensie werbalnego i pozawerbalnego oddziaływania na zwykłego człowieka stały się już nie czwartą, ale pierwszą władzą. I to władzą potężną. Są już nie tylko źródłem informacji o otaczającym nas świecie, nie tylko przekazują wiedzę, dostarczają rozrywki oraz innych wartości, ale stały się KREATOREM zbiorowych zachowań i określonych sposobów myślenia oraz stylów życia jednostek i ich grup. Niczym „bóg” są zarówno „panem” stworzenia, jak i „panem” unicestwienia większości wszelkich osób, rzeczy, zjawisk i zdarzeń.

Oczywiście ogromne znaczenie przekazu medialnego nie jest niczym nowym. Od początków rozwoju ludzkości przekaz medialny (w rożnej formie) jest jej nieodłącznym elementem. Obok mowy bezpośredniej jest podstawowym, zbiorowym komunikatorem pomiędzy ludźmi, ich zbiorowiskami, organizacjami oraz kastami (rządzący – poddani). Przykładem mogą być starożytne Igrzyska czy tenże teatr.

Niemniej dopiero wiek XX i czas obecny jest dla przekazu medialnego okresem wcześniej niespotykanej świetności i rozwoju. Nie analizując szczegółowo, intuicyjnie możemy powiedzieć, że stało się to możliwe dzięki postępowi techniczno-technologicznemu, którego efektem jest powstanie globalnego społeczeństwa informacyjnego (również nie wnikając w szczegółowe dywagacje na temat określonego jego znaczenia).

Daje to właścicielom i dysponentom owych mediów wprost nieograniczone możliwości władania nad innymi. Daje władzę niemalże absolutną. Przekaz medialny jest bowiem najefektywniejszym instrumentem nie tylko zdobycia i utrzymania władzy politycznej, ale i materialnej oraz duchowej (emocjonalnej) nad człowiekiem. Przekaz ten decyduje też o tym jak postrzegamy świat i co oraz w jaki sposób się o nim dowiadujemy. Jak go de facto interpretujemy.

Łatwo możemy zauważyć, że tak pojmowany przekaz medialny jest wprost wymarzonym instrumentem manipulowania tymże człowiekiem oraz jego myśleniem, zachowaniem, doborem oraz hierarchią realizowanych w życiu wartości . Stąd tak ważnym jest różnorodność jego źródeł i wielość sposobów jego artykulacji, czyli - w ogromnym skrócie – Wolność, Odpowiedzialność, Rzetelność i Niezależność Mediów (przekazu medialnego). Czy w sensie idealnego modelu możliwe jest takowe we współczesnym świecie? Nie będę odkrywczy jeżeli powiem, że NIE!.

Ale każdy z nas indywidualnie oraz zbiorowo winien mieć możliwość i umiejętność krytycznego spojrzenia na istotę przekazu medialnego. Powinien dostrzegać jego prawdziwy charakter, ale też sytuację, w której przekaz medialny jest nośnikiem obłudy, fałszu, kłamstwa lub zawoalowanego nacisku socjotechniczno-propagandowego. A jeżeli tego nie potrafi to za niego winny to czynić np. instytucje państwowe (w tym media publiczne) lub niezależni dziennikarze.

Bezwartościowy świat medialnych kolorowych snów i prowincjonalizacja Polski

W Polsce kreowany świat przez media to miałkość i prymitywizm wartości… oraz kreowanie postaw takich, które czynią z nas, milionów Polaków bezwolne masy „wiecznie udających szczęśliwych tu i teraz”.

Może nieraz warto się zastanowić dlaczego właśnie w telewizji po raz kolejny do znudzenia leci jakiś Ferdek Kiepski, niezaradny fajtłapa i głupek pospolity zamiast serial o bezrobotnym zakładającym firmę i o jego kłopotach? Może wato przed obejrzeniem występu „Nergala” jako jurora obejrzeć sobie jego jeden z teledysków, na których składa ofiary szatanowi. Ku refleksji może też warto zastanowić się dlaczego  w serialach widzimy tylko ciągnące się problemy sercowo-rodzinne w smutnych wersjach ostatecznie? Dlaczego polskie media dołują Polaków zamiast ich promować, wydobywać z nich piękno i powab, pokazywać ludzi sukcesu? Dlaczego polskie media kreują zakompleksianie Polaków zamiast dawać im wiarę w umiejętności i możliwości?

Wielu nas zżyma się, że zamiast "wysokiej kultury" w telewizji czy innych mediach króluje miałkość, tania rozrywka i komercja. Można się zastanawiać, dlaczego,  ale czemu się dziwić? Polska rzeczywistość jest tak szara, że aż przerażająca...  Czyż można się dziwić, że Polacy uwielbiają programy dostarczające rozrywki, której nie mają - poza wielkimi aglomeracjami - na co dzień. W dużych miastach jest jakiś wybór. Zgoda. Ale wielu  żyje we Włocławku, Ustrzykach Dolnych, Kołobrzegu, Kaliszu, Zielonej Górze i innych większych lub mniejszych miastach i wsiach. Tam już "nic nie ma", "nic nie dociera"...

Nie wykształciliśmy Polski Samorządowej! Elitom (pseudoelitom, elytom) nie zależy na mądrym, wykształconym narodzie, bo trudniej nim rządzić. Miałkim elitom nie zależy na silnych samorządach bo tracą władzę. A nie-Polakom nie zależy na silnej Polsce z oczywistych względów...

Czas na odbudowę, czas na szczęście! 

Może jednak, mimo wszystko nadszedł czas na budowę Nowej Polski, może obecne wyniki wyborów są dla nas ostrzeżeniem, niemal takim już ostatecznym dnem, od którego można „albo się odbić albo już niestety utopić ostatecznie”? Może warto dziś jednak udowodnić, że nas – jako Naród – nie można zatopić?
Taka oddolna budowa ma dziś chyba sens głębszy niż nam się wydaje. Tym bardziej, że cisza telewizora zaczyna być coll a w Polsce już 700 tys. domów jest bez telewizora  i zaczyna tworzyć opinionośną oraz opiniotwórczą elitę Polaków… według specjalistów ludzie Ci… "Świadomie nie mają telewizji, a nawet, jeśli mają, nie włączają jej. Dla reklamodawców jest to bardzo apetyczna grupa: ma wyższe wykształcenie, wysoko plasuje się też w hierarchii zarobków (...) Część (tych) osób przyzwyczaiła się do sposobu, w jaki działają media cyfrowe i telewizor wydaje się im urządzeniem wstecznym. Druga grupa, która rezygnuje z oglądania telewizji, to osoby, które po prostu nie chcą, by dyktowała im, co będą oglądać i zabierała wolny czas".

A my jesteśmy przecież narodem dumnym i mądrym! Nie pozwalaliśmy nigdy sobą manipulować i z nas szydzić! Może teraz jeszcze tego nie widać, ale cała nasza historia to przeszło 1000 letnie Państwo Polskie. Państwo ludzi i Królów, Bohaterów i Męczenników, Ludzi Honoru! Państwo, którego nigdy nie mieli Ci wichrzyciele i piewcy Wybrańców Narodu! Tak naprawdę to my innych możemy uczyć naszej zaradności, inteligencji i pracowitości!

Dziś próbuje się z nas zrobić wyjałowioną z wszelkich wartości "rzecz" niezdolną do bycia człowiekiem! Pogrążoną w marazmie i beznadziei.  Mamy być w swojej masie łatwo sterowalnymi, zhomogenizowanymi w zakresie potrzeb zlepkami "istot cokolwiek oddychających jeszcze".

Na szczęście nie da się i nigdy nie dało się z człowieka wyplenić człowieka... Wnętrza, ducha nie da się kupić ani sprzedać ani wymodelować!

Największą wartością człowieka jest on sam! Bądźmy dalej ludźmi i starajmy się każdego dnia uszlachetniać i zwiększać naszą wartość!

Wykorzystajmy w końcu nasz potencjał w każdym miejscu gdzie jesteśmy! Bądźmy dumni z naszej polskości! Kształćmy się i pracujmy dla dobra polski, naszych dzieci i nas samych!

  Powtórzę to, co kiedyś napisałem… Miejmy za maksymę to, co np. ja przyjmuję u siebie w działaniu: „Wszyscy wiosłujemy osobno ale i razem w jednym kierunku znamy cel podróży rozwój naszej Polski teraz i w przyszłości. Każdy z nas, proporcjonalnie do miejsca, w którym się znajduje, jest niezbędny w tej podróży i jest częścią osiągnięcia sukcesu, jakim jest dotarcie do jej celu”.

I w tym wszystkim bądźmy szczęśliwi… Szczęście to codzienne odczuwanie własnego istnienia”… Czyli żyjmy tak, abyśmy kładąc się do snu mogli stwierdzić: tak dzisiaj żyłem, byłem, istniałem, coś zrobiłem, dałem komuś uśmiech, część siebie, coś zdziałałem dla siebie, moich bliskich i dalszych oraz Mojej Ojczyzny

Z pozoru dziś przegrane przez nas wybory mogą być naszym przyszłym zwycięstwem… Najlepszym "lekarstwem" na marazm i przygnębienie jest wiara, nadzieja i miłość... uśmiech, praca i działanie!  Najlepszym "lekarstwem" na głupotę marksizmu jest  walka z nim, walka dobrem, mądrością i miłością...

Ku zastanowieniu i pokrzepieniu…

Pozdrawiam

 Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com

Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"