piątek, 31 sierpnia 2012

Odnajdujmy i poznawajmy spuściznę ks. Tadeusza Kiersztyna

Informacja o śmierci ks. Tadeusza Kiersztyna dotarła do mnie podczas mojego pieszego pielgrzymowania z Łodzi do Częstochowy na uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej. Wśród pielgrzymów wywołała niemałe poruszenie i dyskutowano o niej także z wieloma duchownymi na Jasnej Górze. Ci, co znali samego księdza osobiście oraz/lub jego działalność wyrażali smutek i żal z powodu jego śmierci. Ci zaś, którzy wcześniej o nim nie słyszeli, mieli okazję poznać go w naszych opowieściach o nim samym i jego dziełach...

Pogrzeb ks. Tadeusza Kiersztyna odbył się wczoraj. Także ja wczoraj pieszo wróciłem z Jasnej Góry.

Nie wiem do końca, co i gdzie napisano o księdzu zaraz po jego śmierci. Być może powtórzę informacje już powielone gdzie indziej. Niemniej bardzo ceniłem dzieło Ks. Tadeusza Kiersztyna i jego samego. Stąd też niniejszy o nim wspomnieniowy i dokumentacyjny post, w którym wskazałem na internetowe źródła dwóch filmów z jego wypowiedziami oraz książki o masonerii. W przyszłości postaram się uzupełnić post o inne dokumenty związane z dokonaniami i dziełami ks. T. Kierszytna.

-----------------------------------------

Notka biograficzna ze strony: http://www.intronizacja.pl/

Ks. Tadeusz Kiersztyn urodził się 15 grudnia 1945 roku w Pogorzanach – Szczyrzycu. Dzieciństwo i młodość spędził w Rabce. 17 sierpnia 1971 roku wstąpił do Towarzystwa Jezusowego, rozpoczynając nowicjat w Starej Wsi koło Brzozowa. W latach 1973-75 studiował filozofię w Krakowie, a w 1975-78 teologię w Warszawie.

Lata 1978-80 to czas studiów na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, gdzie uzyskał licencjat z teologii duchowości. 24 czerwca 1979 roku przyjął święcenia kapłańskie z rąk papieża Jana Pawła II w Rzymie.

W latach 1980-84 był prefektem kleryków w kolegium jezuickim w Krakowie. Przez wiele lat posługiwał jako oddany duszpasterz i kapelan Wspólnot „Wiary i Światła”. Po odbyciu rocznej probacji zakonnej w roku 1986 roku został mianowany Krajowym Sekretarzem Apostolstwa Modlitwy. W latach 1993-98 dodatkowo pełnił funkcję redaktora naczelnego „Posłańca Serca Jezusowego”. W 1989 roku złożył ostatnie śluby zakonne, zostając profesem Towarzystwa Jezusowego.

W 1987 roku założył Ośrodek Formacyjno-Rekolekcyjny w Szczyglicach pod Krakowem, będąc jednocześnie twórcą i opiekunem duchowym mieszkającej tam Wspólnoty św. Klaudiusza la Colombiere. Był inicjatorem powstania i jednym z fundatorów Fundacji Serca Jezusa.

W 1996 roku jego staraniem został otwarty proces kanonizacyjny S.B. Rozalii Celakówny, w którym Powodem była Fundacja Serca Jezusa. Ks. Tadeusz aktywnie uczestniczył w jego pracach, będąc równocześnie członkiem komisji teologicznej. Zainspirowany misją S.B. Rozalii Celakówny, podjął starania na rzecz Intronizacji Jezusa Króla Polski.

W 1998 roku poprosił o dymisję z Towarzystwa Jezusowego, którą przyjął w 1999 roku. Po odejściu z zakonu zamieszkał w Ośrodku w Szczyglicach, posługując na rzecz Wspólnoty św. Klaudiusza, całą energię poświęcając na propagowanie i rozwijanie Dzieła Intronizacji i kultu Jezusa Króla Polski. W tym celu z jego inspiracji w roku 2003 powstało Stowarzyszenie „Róża” skupiające przyjaciół Rozalii Celakówny.

Ks. Tadeusz Kiersztyn był autorem licznych opracowań, w których wyjaśniał istotę Intronizacji Jezusa Króla Polski. Do najważniejszych należą: „Ostatnia walka” oraz „Siedmiodniowe Nabożeństwo Intronizacyjne”. Kontynuował tę działalność, publikując broszurki z serii „Czas…”. Ostatnią pozycją jest „Droga do chwały". Przekazuje w niej treści duchowe, którymi sam żył i które zaleca swoim duchowym dzieciom.

---------------------------------------

Wspomnienie Wspólnoty św. Kaudiusza, za:  http://www.intronizacja.pl/ 

Mieliśmy szczęście być z ks. Tadeuszem Kiersztynem wiele lat. I dzisiaj jest szczególny czas, aby dać świadectwo, powiedzieć, kim dla nas był, jak Go postrzegaliśmy, jakie obrazy zapisały się w naszych sercach...

Kiedy adorował Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie, klęcząc na ziemi przez godzinę, prawie nie odrywał wzroku od Tronu Chwały, a na twarzy gościł tajemniczy uśmiech, uśmiech dziecka, uśmiech przyjaciela, jak się uśmiecha do kogoś bardzo bliskiego, kogoś, kogo się rozumie bez słów.

Nigdy nie zależało mu na sobie i swojej opinii, nie zależało mu też na żadnym rozgłosie, wszystko co robił, planował dla dobra Dzieła Intronizacji. Na jego barki spadały coraz to nowe i coraz to gorsze prześladowania i cierpienia, a on był tak pogodny i radosny, jakby tu na ziemi żył już Niebem. To Niebo odbijało się zwłaszcza w oczach. Owszem, potrafił się zdenerwować, irytowała go zwłaszcza zawziętość ludzka w głupocie i w grzechu – ale w tej złości nie było nic osobistego. Potrafił osoby, które go skrzywdziły, polecać na modlitwie z taką miłością i gorliwością, jakby to były najbliżsi członkowie jego rodziny. W ogóle nie traktował tego w kategoriach osobistych. Jeśli martwił się i złościł szykanami i oszczerstwami, to dlatego, że wiedział, że ostatecznie wcale nie są zwrócone w jego stronę, lecz w stronę Dzieła Intronizacji Jezusa Króla Polski.

Kochał Jezusa miłością bez granic, miłością sługi, żołnierza, przyjaciela, krewnego, miłością kogoś najbliższego. I tęsknił za Nim niesamowicie. Tak bardzo to było widoczne na każdej poniedziałkowej modlitwie… Wyrywał się do Pana.

Walczył ze złym duchem. Była to walka potężna, stawał bowiem do walki z istotami wielokrotnie potężniejszymi od siebie – zawsze z imieniem Jezusa Króla Polski na ustach, w sercu, na dłoniach... Mocą sakramentu kapłaństwa i Duchem zjednoczenia z Chrystusem przepędził wiele demonów, uratował wielu ludzi. Wielokrotnie powtarzał, że nie boi się złego ducha, lecz boi się ludzi, przez których zły duch działa. Wiedział, że tylko oni mogą mu zrobić realną krzywdę.

Niezwykłą troską i matczyną niemal miłością otaczał osoby, które razem z nim angażowały się w Dzieło Intronizacji. Pomagał zawsze, nigdy się nie narzucał. Widział bardzo wiele, ale sam najczęściej nie interweniował. Delikatność ojca, jak delikatność Boga, który się nie narzuca, choć wie i może wszystko. Podejmował nasze problemy jak swoje, tyle ludzi lgnęło do niego, jak do ojca, jak do sługi i proroka Boga, którym w istocie był.

Kochamy go i zawdzięczamy mu życie duszy. Prawdziwy Ojciec.

Wspólnota św. Klaudiusza

---------------------------------------------

Z zapisków ks. T. Kiersztyna, za: http://prawda-nieujawniona.blog.onet.pl/Zatrute-zrodlo-Masoneria-Ks-Ta,2,ID491497893,n

W niecały miesiąc po otwarciu procesu S.B. Rozalii Celakówny ofiarowałem Panu Jezusowi w Bazylice Serca Jezusa w Krakowie, wśród dość dramatycznych okoliczności, wotum – złotą koronę. To wydarzenie spowodowało, że ujawniły się ukryte dotąd w zakonie jezuitów i w Kurii krakowskiej siły liberalne, niewiele mające wspólnego z Objawieniem i z religią katolicką, wrogo nastawione do idei panowania Boga w naszym Narodzie. Głównymi wtedy przeciwnikami Jezusa Króla Polski objawili się: prowincjał jezuitów Prowincji Polski Południowej o. Adam Żak oraz metropolita krakowski ks. kard. Franciszek Macharski, co skutkowało tym, że na drodze zakazów i poprzez różnego rodzaju ostracyzmy próbowano zniechęcić mnie do szerzenia posłannictwa Rozalii. Po dwóch latach utarczek, gdy zorientowano się, że wyżej cenię obowiązek wiary niż względy ludzkie, postanowiono mój problem rozwiązać definitywnie. W czerwcu 1998 r. złożono mnie ze stanowiska Krajowego Dyrektora AM oraz z redaktora naczelnego “PSJ”, a w trzy miesiące potem zażądano ode mnie, bym opuścił Polskę na nieokreślony czas… [...]

[Ks. Kiersztyn tak oto opisuje powody odejścia od Jezuitów]:

Przez prawie 30 lat coraz bardziej przygniatała mnie świadomość, że Towarzystwo Jezusowe zdradziło swe szczytne ideały, demonstrując w obliczu współczesnych zagrożeń przerażającą pasywność lub – w osobach poszczególnych kapłanów – jawnie spiskując przeciwko Chrystusowi i Jego Królestwu. Rozwój wydarzeń z ostatnich miesięcy, dotyczących mojej osoby i mojej działalności, przekonał mnie o beznadziejności co do dalszych prób zrealizowania mego powołania na drodze, którą obecnie kroczy Towarzystwo Jezusowe. Przy okazji z przykrością muszę stwierdzić, że poziom moralny, jak również poziom świadomości teologicznej Ojca Prowincjała, które ujawniły się zwłaszcza w prowadzonych ze mną rozmowach, były dla mnie w najwyższym stopniu gorszące. Jestem głęboko przekonany, że prowadzi Ojciec Prowincję sobie powierzoną do duchowego samozniszczenia, szkodząc tym samym całemu Kościołowi. Biorąc to wszystko pod uwagę, dalsze przebywanie w Towarzystwie Jezusowym niesie dla mnie nieuchronną groźbę zmarnowania życia i budzi poważne obawy o zbawienie wieczne. [...]


------------------------------------------------------

Książka obowiązkowa dla wszystkich:
Zatrute źródło MASONERIA, Praca zbiorowa pod redakcją ks. Tadeusza Kiersztyna, Kraków 2010, © ks. Tadeusz Kiersztyn, 2010, Wydanie drugie, poprawione. Non profit, Wydawca: ks. Tadeusz Kiersztyn - udziela prawa do niekomercyjnego rozpowszechniania niniejszego opracowania.
Do pobrania *.pdf: http://intra-ak.pl/pdf/zatrute_zrodlo_masoneria-praca_zbiorowa.pdf

Fragment:

"...Masoneria jako organizacja jest obok innych demonicznych organizacji nazywana antykościołem dlatego, że jest jakby kalką Kościoła Jezusa, z tym, że wszystko w tym antykościele jest uczynione w imię Szatana na opak, na wspak, na bluźnierczą odwrotność. W miejsce kultu Boga jest w nim kult Lucyfera, w miejsce Najświętszej Ofiary czarna msza, w miejsce łaski i charyzmatów magia, w miejsce świętości grzech, w miejsce Prawdy Objawionej uwodzące kłamstwa itd. W antykościele masoneria zajmuje miejsce uprzywilejowane, tak jak zakony w Kościele katolickim, i dlatego sama nazywa się „zakonem", a masonów „braćmi" (...)

Masoneria jest organizacją hierarchiczną, zbudowaną na kształt piramidy. W ramach jej struktury nikt nie wie, co się odbywa na wyższych stopniach wtajemniczenia (...)

Organizacja masońska rytu szkockiego składa się z trzydziestu trzech stopni wtajemniczenia. Trzy pierwsze stopnie, tzw. teoretyczne, tworzą masonerię błękitną (od koloru obecnego na masońskim fartuchu).
Właściwa organizacja masońska (wewnętrzna) zaczyna się od czwartego stopnia wtajemniczenia i jest podzielona na trzy formacje:
1. Stopnie kapitularne wznoszą się od 4 do 18 (nie wszystkie są dziś w użyciu), tworząc masonerię czerwoną.
2. Stopnie filozoficzne wznoszą się od 19 do 30 (również niektóre z nich są stopniami historycznymi), tworząc masonerię czarną.
3. Stopnie administracyjne wznoszą się od 31 do 33 stopnia, tworząc masonerię białą.
Mason na stopniach kapitularnych wdrażany jest w tajemnice gno- styckiej magii, co z punktu duchowego musi doprowadzić go do ścisłej zależności od złego ducha.
Mason na stopniach filozoficznych dostępuje wtajemniczenia w żydowską kabałę, co z kolei uzależnia go jeszcze mocniej od demonicznych wpływów i dodatkowo od filosemityzmu.
Mason, wstępując na stopnie administracyjne, staje się wyznawcą monizmu gnostyckiego (wiara, że Lucyfer jest bogiem) i spełnia funkcję władzy nad masonami z niższych stopni wtajemniczenia (...)

-------------------------------------------

Wybrane filmy, za: REBELIANTKA - http://lubczasopismo.salon24.pl/gloskosciola/post/442883,s-p-ksiadz-tadeusz-kiersztyn

http://www.youtube.com/watch?v=tdb5uV4leMQ


http://www.youtube.com/watch?v=l4TtyIjqzTI


--------------------------------------------

Ks. Isakowicz-Zaleski: Zabroniono koncelebry na pogrzebie ks. Kiersztyna, za: http://solidarni2010.pl/10799-ks-isakowicz-zaleski-zabroniono-koncelebry-na-pogrzebie-ks-kiersztyna.html?PHPSESSID=481c7a1d1eb0c9943eb13bdf91a180fa

Wczoraj po raz pierwszy w życiu uczestniczyłem w pogrzebie, w czasie którego kapłanom odmówiono prawa do koncelebrowania liturgii pogrzebowej.



Od chwili przyjęcia święceń kapłańskich, co miało miejsce prawie trzydzieści lat temu, uczestniczyłem w bardzo wielu pogrzebach księży. Wśród tych pogrzebów zdarzały się także pochówki duchownych katolickich, którzy albo odeszli z kapłaństwa, albo targnęli się na własne życie, albo przez wiele lat kolaborowali z reżymem komunistycznym. Niezależnie jednak od oceny ich ziemskiego życia na ostatnie pożegnanie zawsze przyjeżdżali licznie współbracia-kapłani, aby poprzez udział w mszy św. koncelebrowanej modlić do Miłosiernego Pana o wieczne zbawienie.

Wczoraj jednak po raz pierwszy w życiu uczestniczyłem w pogrzebie, w czasie którego kapłanom odmówiono prawa do koncelebrowania liturgii pogrzebowej. A niektórzy jak. np. ks. Stanisław Małkowski przebyli drogę kilkuset kilometrów. Stało się to na pogrzebie śp. ks. Tadeusza Kiersztyna, propagatora intronizacji Jezusa Chrystusa na Króla Polski. Gdy przed liturgią żałobną wszedłem wraz z innymi kapłanami do zakrystii kaplicy cmentarnej na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie, to tamtejszy rektor wyprosił nas stamtąd, powołując na zarządzenie ks. kard. Stanisława Dziwisza, metropolity krakowskiego, który zakazał koncelebry. Przez całą liturgię staliśmy więc w tłumie wiernych, bez możliwości założenia szat liturgicznych.

Mszę św. sprawował tylko rektor kaplicy. Nabożeństwo odbyło się bez kazania, bez modlitwy wiernych, bez okadzenia trumny, a nawet bez postawienia na trumnie (jak to jest zazwyczaj na pogrzebach duchownych) kielicha i mszału. A przecież zmarły nie był ani ekskomunikowany, ani przeniesiony do stanu świeckiego. Cały obrzęd był sprawowany w szybkim tempie. Jedynie rozdawania komunii świętej trwało dość długo, bo ilość świeckich żałobników była bardzo duża. W czasie modlitw nad samym grobem nie pozwolono także na wygłoszenie przemówień. Osobną sprawą była nieobecność na pogrzebie jezuitów, w których szeregach ks. Kiersztyn był prawie trzydzieści lat. Czego oni tak bardzo się przestraszyli?
Zauważyłem jedynie dwóch „dzielnych” uczniów św. Ignacego Loyoli, którzy ubrani po świecku przemykali się pomiędzy grobami. Z parafii w Rabce, w której zmarły kapłan się wychował, i Morawicy, na terenie której duszpasterzował przez wiele lat, też żaden ksiądz nie przyjechał.

Jest takie powiedzenie „Kościół przebacza, ale nie zapomina”. W tym wypadku jednak urzędnicy kościelni ani nie przebaczyli, ani nie zapomnieli. I to do grobowej deski, w pełnym tego słowa znaczeniu.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
www.isakowicz.pl

-----------------------------------

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

sobota, 18 sierpnia 2012

Refleksje po podpisaniu Wspólnego Przesłania do Narodów Polski i Rosji...

Nie mogę oprzeć się wrażeniu  (może tylko wrażeniu), że cały pro-syjo-unijny i pro-moskiewski establishment PRL-bis został jednak przez polski Kościół Katolicki - delikatnie mówiąc -  "sprowadzony na manowce" a jednoznaczna krytyka dokumentu "o dialogu i pojednaniu kościołów i narodów" dokonywana przez część środowisk prawicowych była chyba trochę przedwczesna.

Nikt nie znał wcześniej treści dokumentu i każda ze stron - rządowa i w części patriotyczna - odnosiła się li tylko do jego wyobrażenia.

Syjo-uniniści i sowieciarze oczekiwali politycznego, deklaratywnego pojednania niemal międzyrządowego i międzykościelnego wyrażającego aprobatę przez polskich duchownych dotychczasowej prosowieckiej i poddańczej wobec Moskwy polityki obecnego polskiego rządu, a szczególnie prezydenta. Ponadto liczyli na wewnętrzne rozbicie Kościoła Katolickiego i zmniejszenie jego znaczenia w Polsce, co pozwoliłoby na dalszą laicyzację oraz intensyfikację sekularyzacji państwa polskiego. Stąd chyba wynikała taka kilkudniowa przychylność wobec działań polskiego kościoła zawarta we wszystkich  rządowych mediach, które - wznosząc się na szczyty hipokryzji - za słuszne i pożądane uznały jeszcze tak niedawno przez nich krytykowane "mieszanie się"  kościoła do spraw społeczno-politycznych. Również chyba dlatego uroczystość podpisania dokumentu odbyła się na Zamku Królewskim, co uważam jednak za niepotrzebne jego upolitycznienie.

Część środowisk patriotycznych natomiast a'priori odrzuciła  to pojednanie myśląc zapewne, że w jego treści zawarte zostanie być może jednostronne chrześcijańskie przepraszanie przez Polaków Rosjan bez takowego aktu skruchy, wyznania win i chęci zadośćuczynienia za krzywdy na Polsce i Polakach dokonanego z ich strony.  Ponadto wyrażano - sprowokowane raczej niefortunnymi wypowiedziami arcybiskupa J. Michalika - obawy, iż to porozumienie de facto ma służyć oddzieleniu "grubą kreską" sprawy wyjaśnienia prawdy o historycznych krzywdach Polaków doznanych od Moskali, także komunistycznym ludobójstwie katyńskim  i zamachu smoleńskim... Obawy te były i są zresztą w dalszym ciągu uzasadnione, ponieważ Cyryl I jest bardzo blisko związany z Moskwą Putina a jego KGB-owska oraz typowo materialistyczna etyczno-moralna postawa życiowa budziła i budzi wiele wątpliwości. Spodziewano się też - podobnie jak "rządowcy" - iż będzie to akt poddańczy wobec Rosji i w konsekwencji wpłynie na osłabienie Kościoła Katolickiego w Polsce. Przyznaję, że ja również należałem do tej grupy i dalej jestem pełny wątpliwości.

Treść dokumentu okazała się jednak zgoła inna od spodziewanej i chyba najbardziej rozczarowani oraz niemile zaskoczeni - pomimo jego dalszej pozytywnej, werbalnej ocenie - są nasi rządzący. Oprócz bowiem wezwania do chrześcijańskiego dialogu i jednania się narodów: polskiego i rosyjskiego, zawarto w nim gloryfikację wszystkiego z czym walczą oni usilnie od 23 lat. Apoteoza rodziny oraz małżeństwa jako naturalnego związku kobiety i mężczyzny, obrona krzyża, zaznaczenie ważności i niezmienności w czasie nowotestamentowych chrześcijańskich wartości etyczno-moralnych jako fundamentu rozwoju cywilizacji europejskiej,  wyrażenie konieczności budowania przyszłości na pamięci i prawdzie o przeszłości, krytyka wszelkich anaturalnych dewiacji i konsumpcjonizmu, zdecydowany sprzeciw wobec mordowania nienarodzonych dzieci (aborcja) oraz chorych i starców (eutanazja)... to musiało wprawić nasze "elyty" w konsternację a nawet być może wywołać złość i wewnętrzne obrzydzenie. Jakoś tak ciszej się w mediach zrobiło po publikacji treści przesłania...

Nie wiem jakie geopolityczne przyszłościowo skutki dla Polski przyniesie podpisany dokument.  Być może będą one negatywne lub też owo przesłanie stanie się jednorazowym "realnie martwym" aktem. Być może również (obym nie!) okaże się jednak realną zdradą  narodu polskiego dokonaną przez hierarchów Kościoła Katolickiego w Polsce.

Pozostają dalej wszakże nie wyjaśnione wątpliwości, co do rzeczywistych intencji jego podpisania i ukrywania jego treści przed polskimi wiernymi. Niestety jednoznacznie nie wskazano też w dokumencie wspólnych przewinień, które wymagają poznania o nich prawdy stanowiącej fundament budowy przyszłego dialogu i pojednania pomiędzy narodami: polskim i rosyjskim.  Nie padły też słowa przeprosin, wyznania win i skruchy za historyczne krzywdy. Niepotrzebnie też wpleciono w treść dokumentu zdanie: "Z uznaniem przyjmujemy działania kompetentnych komisji i zespołów w naszych krajach. Wyrażamy przekonanie, że ich wysiłki pozwolą poznać niezakłamaną prawdę historyczną", ale w dobrej wierze możemy przyjąć, że dotyczy ono również np. zespołu parlamentarnego A. Macierewicza. Być może też cały dokument jest zbyt ogólnikowy i miałki, co sprawi, że nie będzie stanowił żadnego przełomu  we wzajemnych stosunkach pomiędzy naszymi narodami a ponadto uprawnia do wyrażania zdziwienia wobec aż tak "królewskiej" i nieadekwatnej do jego znaczenia oprawie towarzyszącej jego podpisaniu.

Niemniej jednak - poznawszy treść dokumentu - dziś uważam i bardzo chcę wierzyć, że to Kościół Katolicki okazał się w Polsce rozgrywającym a nie rozgrywanym oraz treść podpisanego przesłania ma bardziej wymiar duchowo-religijny niż polityczny i tak naprawdę piętnuje obecną, polska rzeczywistość społeczno-polityczną.

Obym się nie mylił. Chcę wierzyć i mam nadzieję, że się nie mylę choć wątpliwości pozostają...

-----------------

Treść przesłania:

WSPÓLNE PRZESŁANIE DO NARODÓW POLSKI I ROSJI

Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski Arcybiskupa Józefa Michalika, Metropolity Przemyskiego i Zwierzchnika Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchy Moskiewskiego i Całej Rusi Cyryla

W Chrystusie Bóg jednał ze sobą świat,
nie poczytując ludziom ich grzechów,
nam zaś przekazując słowo jednania
(2 Kor 5,19)

W poczuciu odpowiedzialności za teraźniejszość i przyszłość naszych Kościołów i narodów oraz kierując się pasterską troską, w imieniu Kościoła Katolickiego w Polsce i Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, zwracamy się ze słowem pojednania do wiernych naszych Kościołów, do naszych narodów i do wszystkich ludzi dobrej woli.
Wyznając prawdę, że Jezus Chrystus jest naszym pokojem i pojednaniem (por. Ef 2,14; Rz 5,11), i mając świadomość powołania powierzonego nam w duchu Chrystusowej Ewangelii, pragniemy wnieść swój wkład w dzieło zbliżenia naszych Kościołów i pojednania naszych narodów.

1. Dialog i pojednanie

Nasze bratnie narody łączy nie tylko wielowiekowe sąsiedztwo, ale także bogate chrześcijańskie dziedzictwo Wschodu i Zachodu. Świadomi tej długiej wspólnoty dziejów i tradycji wyrastającej z Ewangelii Chrystusa, która wywarła decydujący wpływ na tożsamość, duchowe oblicze i kulturę naszych narodów, a także całej Europy, wkraczamy na drogę szczerego dialogu w nadziei, że przyczyni się on do uleczenia ran przeszłości, pozwoli przezwyciężyć wzajemne uprzedzenia i nieporozumienia oraz umocni nas w dążeniu do pojednania.
Grzech, który jest głównym źródłem wszelkich podziałów, ludzka ułomność, indywidualny i zbiorowy egoizm, a także naciski polityczne, doprowadzały do wzajemnej obcości, jawnej wrogości, a nawet do walki między naszymi narodami. W następstwie podobnych okoliczności doszło wcześniej do rozpadu pierwotnej jedności chrześcijańskiej. Podziały i rozłam, sprzeczne z wolą Chrystusa, stały się wielkim zgorszeniem, dlatego też podejmujemy nowe wysiłki, które mają zbliżyć nasze Kościoły i narody oraz uczynić nas bardziej wiarygodnymi świadkami Ewangelii wobec współczesnego świata.
Po II wojnie światowej i bolesnych doświadczeniach ateizmu, który narzucono naszym narodom, wchodzimy dzisiaj na drogę duchowej i materialnej odnowy. Jeśli ma być ona trwała musi przede wszystkim dokonać się odnowa człowieka, a przez człowieka odnowa relacji między Kościołami i narodami.
Drogą ku takiej odnowie jest braterski dialog. Ma on dopomóc w lepszym poznaniu się, odbudowaniu wzajemnego zaufania i w taki sposób doprowadzić do pojednania. Pojednanie zaś zakłada również gotowość do przebaczenia doznanych krzywd i niesprawiedliwości. Zobowiązuje nas do tego modlitwa: Ojcze nasz (...) odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.
Apelujemy do naszych wiernych, aby prosili o wybaczenie krzywd, niesprawiedliwości i wszelkiego zła wyrządzonego sobie nawzajem. Jesteśmy przekonani, że jest to pierwszy i najważniejszy krok do odbudowania wzajemnego zaufania, bez którego nie ma trwałej ludzkiej wspólnoty ani pełnego pojednania.
Przebaczenie nie oznacza oczywiście zapomnienia. Pamięć stanowi bowiem istotną część naszej tożsamości. Jesteśmy ją także winni ofiarom przeszłości, które zostały zamęczone i oddały swoje życie za wierność Bogu i ziemskiej ojczyźnie. Przebaczyć oznacza jednak wyrzec się zemsty i nienawiści, uczestniczyć w budowaniu zgody i braterstwa pomiędzy ludźmi, naszymi narodami i krajami, co stanowi podstawę pokojowej przyszłości.

2. Przeszłość w perspektywie przyszłości

Tragiczne doświadczenia XX wieku dotknęły w większym lub mniejszym stopniu wszystkie kraje i narody Europy. Zostały nimi boleśnie doświadczone nasze kraje, narody i Kościoły. Naród polski i rosyjski łączy doświadczenie II wojny światowej i okres represji wywołanych przez reżimy totalitarne. Reżimy te, kierując się ideologią ateistyczną, walczyły z wszelkimi formami religijności i prowadziły szczególnie okrutną wojnę z chrześcijaństwem i naszymi Kościołami. Ofiarę poniosły miliony niewinnych ludzi, o czym przypominają niezliczone miejsca kaźni i mogiły znajdujące się na polskiej i rosyjskiej ziemi.
Wydarzenia naszej wspólnej, często trudnej i tragicznej historii, rodzą niekiedy wzajemne pretensje i oskarżenia, które nie pozwalają zagoić się dawnym ranom.
Obiektywne poznanie faktów oraz ukazanie rozmiarów tragedii i dramatów przeszłości staje się dzisiaj pilną sprawą historyków i specjalistów. Z uznaniem przyjmujemy działania kompetentnych komisji i zespołów w naszych krajach. Wyrażamy przekonanie, że ich wysiłki pozwolą poznać niezakłamaną prawdę historyczną, dopomogą w wyjaśnieniu wątpliwości i przyczynią się do przezwyciężenia negatywnych stereotypów. Wyrażamy przekonanie, że trwałe pojednanie jako fundament pokojowej przyszłości, może się dokonać jedynie w oparciu o pełną prawdę o naszej wspólnej przeszłości.
Apelujemy do wszystkich, którzy pragną dobra, trwałego pokoju oraz szczęśliwej przyszłości: do polityków, działaczy społecznych, ludzi nauki, kultury i sztuki, wierzących i niewierzących, do przedstawicieli Kościołów – stale podejmujcie wysiłki na rzecz rozwijania dialogu, wspierajcie to, co umożliwia odbudowanie wzajemnego zaufania i zbliża ludzi do siebie oraz pozwala budować wolną od przemocy i wojen pokojową przyszłość naszych krajów i narodów.

3. Wspólnie wobec nowych wyzwań

W wyniku politycznych i społecznych przemian, pod koniec XX wieku nasze Kościoły uzyskały możliwość pełnienia swojej misji ewangelizacyjnej, a zatem także kształtowania naszych społeczeństw w oparciu o tradycyjne wartości chrześcijańskie. Chrześcijaństwo wniosło w minionych dziejach ogromny wkład w formowanie duchowego oblicza i kultury naszych narodów. Dążymy także dziś, w dobie indyferentyzmu religijnego oraz postępującej sekularyzacji, do podjęcia wszelkich starań, aby życie społeczne i kultura naszych narodów nie zostały pozbawione podstawowych wartości moralnych, bez których nie ma trwałej pokojowej przyszłości.
Pierwszym i najważniejszym zadaniem Kościoła po wszystkie czasy pozostaje nadal głoszenie Ewangelii Chrystusa. Wszyscy chrześcijanie, nie tylko duchowni, ale i wierni świeccy są powołani, by głosić Ewangelię Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa oraz nieść Dobrą Nowinę słowem i świadectwem własnego życia, zarówno w wymiarze prywatnym, rodzinnym, jak i społecznym.
Uznajemy autonomię władzy świeckiej i kościelnej, lecz opowiadamy się także za współpracą w dziedzinie troski o rodzinę, wychowania, ładu społecznego i innych kwestii ważnych dla dobra społeczeństwa. Chcemy umacniać tolerancję, a przede wszystkim bronić fundamentalnych swobód na czele z wolnością religijną oraz bronić prawa do obecności religii w życiu publicznym.
Dzisiaj nasze narody stanęły wobec nowych wyzwań. Pod pretekstem zachowania zasady świeckości lub obrony wolności kwestionuje się podstawowe zasady moralne oparte na Dekalogu. Promuje się aborcję, eutanazję, związki osób jednej płci, które usiłuje się przedstawić jako jedną z form małżeństwa, propaguje się konsumpcjonistyczny styl życia, odrzuca się tradycyjne wartości i usuwa z przestrzeni publicznej symbole religijne.
Nierzadko spotykamy się też z przejawami wrogości wobec Chrystusa, Jego Ewangelii i Krzyża, a także z próbami wykluczenia Kościoła z życia publicznego. Fałszywie rozumiana świeckość przybiera formę fundamentalizmu i w rzeczywistości jest jedną z odmian ateizmu.
Wzywamy wszystkich do poszanowania niezbywalnej godności każdego człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga (Rdz 1,27). W imię przyszłości naszych narodów opowiadamy się za poszanowaniem i obroną życia każdej istoty ludzkiej od poczęcia do naturalnej śmierci. Uważamy, że ciężkim grzechem przeciw życiu i hańbą współczesnej cywilizacji jest nie tylko terroryzm i konflikty zbrojne, ale także aborcja i eutanazja.
Trwałą podstawę każdego społeczeństwa stanowi rodzina jako stały związek mężczyzny i kobiety. Jako instytucja ustanowiona przez Boga (por. Rdz 1,28; 2,23-24), rodzina wymaga szacunku i obrony. Jest ona bowiem kolebką życia, zdrowym środowiskiem wychowawczym, gwarantem społecznej stabilności i znakiem nadziei dla społeczeństwa. To właśnie w rodzinie dojrzewa człowiek odpowiedzialny za siebie, za innych oraz za społeczeństwo, w którym żyje.
Ze szczerą troską, nadzieją i miłością patrzymy na młodzież, którą pragniemy uchronić przed demoralizacją oraz wychowywać w duchu Ewangelii. Chcemy uczyć młodych miłości do Boga, człowieka i ziemskiej ojczyzny oraz kształtować w nich ducha chrześcijańskiej kultury, której owocem będzie szacunek, tolerancja i sprawiedliwość.
Jesteśmy przekonani, że Zmartwychwstały Chrystus jest nadzieją nie tylko dla naszych Kościołów i narodów, ale także dla Europy i całego świata. Niech On sprawi swoją łaską, aby każdy Polak w każdym Rosjaninie i każdy Rosjanin w każdym Polaku widział przyjaciela i brata.
Zarówno Polacy, jak i Rosjanie żywią głęboką cześć do Najświętszej Maryi Panny. Ufając wstawiennictwu Matki Bożej, polecamy Jej opiece wielkie dzieło pojednania i zbliżenia naszych Kościołów i narodów. Przywołując słowa Pawła Apostoła: Sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy (Kol 3,15), błogosławimy wszystkim w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

+ Józef Arcybiskup Michalik
Metropolita Przemyski

+ Cyryl
Patriarcha Moskiewski i całej Rusi

Warszawa, 17.08.2012

----------------

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

środa, 15 sierpnia 2012

Gloryfikujmy nasze zwycięstwa!

Dziś 15 sierpnia 2012 roku, katolickie Święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii i Panny, ale także święto państwowe Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, czyli Święto Wojska Polskiego obchodzone w rocznicowym dniu zwycięstwa Oręża Polskiego nad Bolszewikami w 1920 roku. To data upamiętniająca rozpoczęcie "Cudu nad Wisłą" jako najważniejszego zwrotu Bitwy Warszawskiej, która doprowadziła do pokonania Sowieckiej Szpetnej Bolszewii i uratowała świat przed zalewem marksistowsko-leninowskego komunizmu.

Bitwę Warszawską 15 sierpnia 1920 roku uważa się powszechnie za jedną z trzech najważniejszych bitew XX wieku w dziejach świata i zarazem jedną z osiemnastu decydujących w całej historii ludzkości.

W tych sierpniowych dniach 1920 roku, których symbolem jest 15 sierpnia, polskie wojska dowodzone przez J. Piłsudskiego rozgromiły w tej bitwie rozwydrzone hordy rosyjskich, sowieckich wojsk bolszewickich, które w niesławie musiały uznać wyższość - odrodzonego po przeszło 100 latach zaborów - państwa i narodu polskiego.

To zwycięstwo nad ogólnie milionową, ludobójczą armią  sowiecką powstrzymało planowany przez W. Lenina "rozlew" na całą Europę (a może świat) barbarzyńskiego i zbrodniczego marksistowskiego komunizmu. Sowieci mieli zdecydowaną przewagę, ale nie docenili determinacji Polaków w obronie swojego, dopiero co odzyskanego państwa oraz kunsztu wojskowego J. Piłsudskiego a także nie docenili polskiego wywiadu, który zinfiltrował Sowietów i wydatnie przyczynił się do "Cudu nad Wisłą". Polska pokonując rozwydrzonego sowieckiego barbarzyńcę uratowała swoją niepodległość i niepodległość całej Europy! Nikt oprócz Polski nie zdołał nigdy pokonać sowiecko-rosyjskiej, komunistycznej hydry!

Wojna polsko-bolszewicka rozpoczęła się zaraz po odzyskaniu przez Polskę niepodległości po przeszło wiekowym zaborczym zniewoleniu. Będąca początkiem wojny Operacja "Wisła" zainicjowana została z rozkazu W. Lenina już 18 listopada 1918 roku. Pokonanie Polski było dla Lenina jedynie celem taktycznym. Strategicznie zamierzał bowiem udzielić pomocy komunistom, którzy w tym samym okresie próbowali wszcząć rewolucję w Niemczech i w krajach powstałych z rozpadu Austro-Węgier, by w ten sposób - "po trupie Polski" - płomień światowej rewolucji ogarnął całą Europę, niszcząc jej chrześcijański fundament. Dlatego tak dramatycznie zabrzmiało pytanie postawione przed Bitwą Warszawską przez Naczelnego Wodza Józefa Piłsudskiego: "Co wybieramy, niewolę czy zwycięstwo?". Odpowiedź mogła być tylko jedna: "Zwycięstwo do ostatniej kropli krwi"" (za: http://blogmedia24.pl/node/50988).

W wyniku Bitwy Warszawskiej i następującej po niej Bitwy nad Niemnem, 15 października delegacje polskie i sowieckie zawarły w Rydze zawieszenie broni, a w marcu 1921 na jego bazie zawarty został traktat pokojowy, który do agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 na lat osiemnaście i pół uregulował stosunki polsko-sowieckie i wytyczył polską granicę wschodnią (za: http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_warszawska_1920).

Bitwa Warszawska była kolejną zwycięską bitwą nad Moskalami, których - na przestrzeni dziejów - byli zdolni pokonać właśnie tylko Polacy. 4 lipca 1610 roku wojska polskie ówczesnego wojewody kijowskiego (późniejszego - od 1918 roku - hetmanem i kanclerza wielkiego koronnego) Stanisława Żółkiewskiego liczące około 7 tys. żołnierzy rozbiły pod Kłuszynem 35 tys. armię rosyjską wspomaganą przez armię Szwedzką. Wkrótce potem doszło do rokowań, które rozpoczęły się 5 sierpnia, zakończonych układem z dnia 27 sierpnia, na mocy którego królewicz Władysław został uznany carem Rosji. W obręb moskiewskich murów wojska polskie wkroczyły 12 września, a 8 października Żółkiewski przybył na Kreml. Car Wasyl Szujski oraz jego bracia Dymitr Szujski i Iwan Szujski zostali więźniami hetmana. Natychmiast Wasyl Szujski uznał prawa królewicza Władysława Wazy do tronu rosyjskiego. Dowódcą wojsk polskich na Kremlu moskiewskim został Aleksander Korwin Gosiewski. Była to jedyna w historii Rosji jej klęska, której wynikiem był upadek Moskwy i przejęcie jej przez wrogie jej wojska! Rok później 29 października 1611 hetman Żółkiewski w uroczystym orszaku wkroczył ze swoim wojskiem do Warszawy wioząc ze sobą Wasyla Szujskiego oraz jego braci, którzy w obecności szlachty i senatu na Zamku Królewskim złożyli królowi Zygmuntowi III Wazie przysięgę wierności. Oddali pokłon polskiemu królowi i narodowi polskiemu uniżenie bijąc głową w posadzkę.

Wcześniej, 10 kwietnia 1525 na Goldzie rynku krakowskiego - po wcześniejszym zawarciu traktatu między królem Zygmuntem I Starym a Albrechtem Hohenzollernem - odbył się Hołd Pruski, w wyniku którego Prusy Zakonne zostały przekształcone w Księstwo Pruskie jako lenno Polski. Albrecht odebrał z rąk króla proporzec z herbem Prus Książęcych jako symbolem lenna. Oznakę zależności od króla i Korony symbolizowała umieszczona na piersi czarnego pruskiego orła litera S (Sigismundus) oraz korona na jego szyi.

Jeszcze wcześniej 15 lipca 1410 roku rozegrała się Bitwa pod Grunwaldem, w której Polacy pod wodzą Króla Władysława Jagiełły rozgromili niemieckie wojska krzyżackie pod wodzą Wielkiego Mistrza Krzyżackiego Ulricha von Jungingena...

--------------------

Pamiętajmy o największych dniach chwały polskiego oręża i gloryfikujmy nasze zwycięstwa! One kształtują naszą narodową tożsamość, określają nasze miejsce we współczesnym świecie do dzisiaj. Pamiętajmy, że gdyby nie oni wszyscy... nasi przodkowie walczący o niepodległość i suwerenność naszej Ojczyzny, również w czasie II Wojny Światowej, to dzisiaj zapewne Polski już dawno by nie było.

Pamiętajmy o przeszłości, bo "...ten, kto nie szanuje i nie ceni swojej przeszłości, to nie jest godzien szacunku teraźniejszości ani prawa do przyszłości" (J. Piłsudski) a "...naród bez dziejów, bez historii, bez przeszłości, staje się wkrótce narodem bez ziemi, narodem bezdomnym, bez przyszłości...” (Prymas S. Wyszyński).

Pozdrawiam

P.S.
Zachęcam do drukowania i kolportowania Serwisu Blogmedia24, wydania specjalnego z okazji Święta 15.08.2012: http://blogmedia24.pl/node/59411

P.S.2
Warto jeszcze wspomnieć o też jednej z najważniejszych bitew w dziejach świata, t.j. Bitwie pod Wiedniem, która uratowała świat chrześcijański od zalewu Imperium Osmańskiego. "...Bitwa pod Wiedniem stoczona została 12 września 1683 roku między wojskami polsko-austriacko-niemieckimi, pod dowództwem króla Jana III Sobieskiego, a armią Imperium osmańskiego pod wodzą wezyra Kara Mustafy. Zakończyła się klęską Osmanów, którzy od tej pory przeszli do defensywy i przestali stanowić zagrożenie dla chrześcijańskiej części Europy...". (za: http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Wiedniem_(1683))

"Rafał Ziemkiewicz przypomniał w styczniu 2012 (na łamach „Rzeczypospolitej") o pewnym międzynarodowym spotkaniu prezydenta Kaczyńskiego. Przywódcy europejscy, chcąc tam wyrazić życzliwość wobec Polski, uznali, że najlepiej to zrobią deklarując współczucie wobec polskich dziejów, pełnych tragedii i klęsk. „Kaczor" wysłuchał tego spokojnie, po czym zrobił lekko zdziwioną minę i odparł : „ — Ależ, proszę państwa, nasza historia jest taka, że wpierw zatrzymaliśmy na kilkaset lat ekspansję Niemców ku Wschodowi, później parcie islamu ku Zachodowi, a wreszcie marsz rewolucji bolszewickiej. W międzyczasie stworzyliśmy pierwszą europejską republikę z obieralnym, odpowiedzialnym przed prawem władcą, i z zasadą równouprawnienia religii, a kiedy przyszedł XX wiek, pierwsi stawiliśmy opór Hitlerowi, zmuszając Zachód, by rozprawił się z hitlerowską Rzeszą. Rozprawienie się z Sowietami zostało wszczęte przez polską Solidarność". Jasno widać, że kraj, który stworzył silne fundamenty upadku dwóch największych totalitarnych sys temów XX stulecia — może wszystko, żadne wyzwania mu niestraszne. „ (za: http://mojsiewicz.salon24.pl/432572,lysiak-o-reakcji-kaczora-na-litosc-nad-polakami)

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

piątek, 10 sierpnia 2012

Pamięć i zobowiązanie...


Mijają kolejne miesiące, kolejne rocznice tragedii smoleńskiej a my w dalszym ciągu nie znamy o niej prawdy. Pozostaje nam tylko wyrażać to, co cały czas w nas tkwi, czyli przypominać wszystkim o trwaniu naszej pamięci o  jej ofiarach oraz zapewniać, że nie ustaniemy w dążeniach do jej wyjaśnienia.

Dziś więc pozostaje mi sparafrazowanie tekstu, który opublikowałem 11 kwietnia 2011 roku. Nic nie stracił na aktualności a treść przytoczonego tam i lekko zmienionego wiersza z miesiąca na miesiąc staje się wymowniejsza...

-------------------------------------------

Oj... nie ma słów...
Na gesty tych lat minione,
Na zaprzaństwo przez III Rzeczpospolitą zdradliwą czynione...
Na ogrom rozpaczy zadanych Ojczyźnie,
Na platformianą swołocz poddaną sowieckiej i germańskiej zgniliźnie...

Oj... nie ma słów...
Na bezprawie owiane małością tysiącletnich wędrowców,
Na bałamutność niby wybrańców a odwiecznych bezpaństwowców,
Na cierpienia zadane ludzkości...
Na ośmieszanie Krzyża w oparach fałszywej hrabioskości...

Oj... nie ma słów...
Na ból zadany Polakom w kraju i na dalekim uchodźstwie,
Na strach bijący z oczu tchórzy i zdrajców radośnie,
Na smoleński mord uczyniony na rodakach najbliższych,
Na kłamstwo bijące z oczu sowieckich myśliwych...

Oj... nie ma słów..
Zostaje o nich pamięć, na wieki ich trwałe wspominanie,
Już nie ma złości, chęci zemsty, pozostaje nasze dla nich zobowiązanie...
Zdrajców, pasożytów, bękartów naszej Ojczyzny,
Zlinczować politycznie, osądzić... dość już tej wszechobecnej antypolskiej zgnilizny!

My wszyscy, dla których Polska jest i pozostanie najważniejsza musimy więc cały czas pokazywać zaprzańcom, że nikt nie jest w stanie zabić w nas pamięci o ofiarach tragedii smoleńskiej, że nikt nie jest w stanie złamać naszego dążenia do prawdy i pełnego wyjaśnienia jej okoliczności. To nasze zobowiązanie, to nasza powinność!

I choć nieraz brakuje nam już słów, to niech zawsze towarzyszą  nam te już kiedyś wypowiedziane...

"Prawda jest niezmienna. Prawdy nie da się zniszczyć taką czy inną decyzją, taką czy inną ustawą"
 (Bł. Jerzy Popiełuszko)

"Nie sposób inaczej zrozumieć Człowieka, jak w tej wspólnocie jaką jest Naród"
 (Bł. Jan Paweł II)

"Naród jest organiczną całością ukształtowaną przez przeszłość i tradycje"; "Aby zło zatriumfowało, wystarczy, by dobry człowiek niczego nie robił".
(Edmund Burke)

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

czwartek, 9 sierpnia 2012

Fatum PO i polskie godło...

Tak króciutko, bowiem letnio wypoczywam i odpoczywam od wszystkiego...

Niedawno pisałem o fatum Ewy Kopacz, która przyniosła pecha Agnieszce Radwańskiej. Wczoraj w ćwierćfinale  z Rosją przegrali polscy siatkarze, których kolacją przyjął po zwycięstwie w Lidze Światowej D. Tusk... wcześniej bywali u niego na śniadaniu...

Ani A. Radwańska w przegranym meczu singlowym ani doznający klęski z Rosją polscy siatkarze nie mieli na koszulkach polskiego godła narodowego, orła białego...

I jeszcze... wszyscy polscy sportowcy na olimpiadzie, którzy znaleźli się na liście Komitetu Poparcia B. Komorowskiego doznają olimpijskiej klęski lub pechowo nie pojechali na igrzyska. Polscy piłkarze dopingowani przez B. Komorowskiego i D. Tuska skompromitowali się podczas EURO2012...

Oj, powtórzę: ze złem nie powinno się w żaden sposób koligacić, ale omijać je szerokim łukiem a olimpijski występ z orłem na piersi winien być zaszczytnym obowiązkiem..

Smutno pozdrawiam a tekst ku przestrodze...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com