sobota, 22 stycznia 2011

Wiadomości TVP - humor z groteską przeplatane Boa Dusicielem i ile kosztował bilet do Smoleńska?

Witam

Przyznaję się! Dawno nie oglądałem całych Wiadomości TVP. Może szkoda, ale właśnie z dystansu mogłem dziś ocenić nowy ich poziom wykrystalizowany po dokonaniu PO-owej czystki oraz zastraszeniu zwolnieniami reszty dziennikarzy.

Spostrzeżenie jedno... to już nawet nie żenada to po prostu tragifarsa i jeden wielki bezklasowy humor z groteską! Już nawet nie chodzi o kolejność przekazywanych informacji, gdzie pierwszą była relacja z Zakopanego o zajęciu przez A. Małysza miejsca bodajże szóstego a dopiero chyba trzecią było podanie bez żadnego komentarza faktu wypowiedzianej nam przez Rosję "wojny transportowej". Żadnego komentarza, opinii polskich władz i urzędników, wypowiedzi kierowców... materiał dziennikarsko amatorski i po prostu żałosny: ponad 100 polskich tirów nie może wjechać na teren Polski a zamiast rzetelnej wielopłaszczyznowej analizy serwuje się nam pod koniec Wiadomości - utrzymany w konwencji Magazynu 997 - materiał o wężu Boa dusicielu grasującym po jakimś blokowisku czy też ZOO. I znów materiał - "wypełniacz" zrobiony chyba przez kompletnych amatorów lub też w ostatniej chwili...

Właśnie dziennikarska jakość materiałów informacyjnych oraz ich wybór przeraziły mnie i zasmuciły chyba najbardziej a infantylność komentarzy (tam, gdzie w ogóle jakiekolwiek były) tylko pogłębiły stan owego przygnębienia.

Spośród tego zalewu dziennikarskiej tandety jakimś cudem pokazano jak to dzięki polskim żołnierzom i lekarzom uratowane zostało życie Afganki (szkoda, że w niespełna dwie godziny później dowiedziałem się, że polscy żołnierze i np. lekarze do Afganistanu nie pojechali ratować cywilów a raczej ginąć  w bezsensownej wojnie) oraz... dotarła do mnie w końcu potwierdzona oficjalnie informacja, że lot do Smoleńska był jednak lotem wojskowym!!!  Potwierdzenie oczywiście nie nastąpiło w sposób bezpośredni, ale propozycja wypłaty przez polski rząd D. Tuska odszkodowań dla rodzin tragicznie poległych pod Smoleńskiem jest jawnym przyznaniem się do wojskowego charakteru owego lotu – okazuje się bowiem, że ów lot nie był ubezpieczony (jak w przypadku lotów cywilnych, gdzie kupujemy ubezpieczenie wraz z biletem). I cała kampania dezinformacji stojąca u podstaw oddania śledztwa Rosjanom w ramach konwencji chicagowskiej... legła w gruzach...

Panie Premierze! Pytam niniejszym po raz ostatni: był to lot cywilny czy wojskowy? Jeżeli jednak cywilny to ile kosztował na niego bilecik oraz jaką część jego ceny stanowiło ubezpieczenie pasażerów? A może nie było biletów... więc kto był w końcu przewoźnikiem?

A tak na marginesie: Szanowny Panie Premierze! Nie mdli Pana podczas codziennego golenia? Nie? To pewnie ma Pan jedno z tych luster z Gabinetu Krzywych Zwierciadeł, który często odwiedza się podczas pobytu w tzw.: Wesołym Miasteczku... Tak też można...


ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

piątek, 21 stycznia 2011

Nie udało się w Gruzji... udało pod Smoleńskiem!

Witam

Krótko, zainspirowany felietonem "dzidy" pt.: Czy Tusk wywierał nacisk na pilotów w trakcie lotu 9 marca 2008?.

Abstrachując od samego Premiera D. Tuska lub śp. Prezydenta L. Kaczyńskiego i ich domniemanych lub realnych tzw. "nacisków" na pilotów...

Po pierwsze,
każdy pilot przewożący statkiem powietrznym Przywódców określonych krajów (lub innych tzw. VIP-ów) jest wybrany spośród najlepszych i najbardziej odpowiedzialnych  reprezentantów swojego zawodu. Insynuacje MAK-u i rządu D. Tuska o winie pilotów, którzy spowodowali "katastrofę' (m.in. ze względu na nieznajomość języka rosyjskiego) są wobec tego żenujące i tragikomiczne.

Po drugie,
każdy polityk tworząc swoją marketingową przestrzeń, czuje się ważny i mogący wpływać na wszelkie decyzje dotyczące tejże przestrzeni własnego funkcjonowania. To tak jak Prezes danej firmy uważający, że jego mega rozbudzone EGO wymaga spełnienia jego oczekiwań. Jakże często  często prowadzi to do bankructwa.

Po trzecie i najważniejsze,
Lech Kaczyński zagroził strategicznym interesom Rosji. Próbowali go zabić podczas sławetnej wizyty w Gruzji. Nie udało się. Prawdopodobny agent rosyjski w Polsce stwierdził, że ... "taki zamach jaki prezydent" (coś w tym stylu) wyrażając wściekłość, że "chłopcy nie trafili". Tenże domniemany agent stwierdził też, że "prezydent gdzieś poleci i wszystko się zmieni"  (coś w tym stylu).

No cóż....

Śmiem - być może niesłusznie  i krzywdząco dla J.E. W. Putina i Moskali - WYCIĄGNĄĆ jakże słuszny wniosek: NIE UDAŁO SIĘ ZABIĆ LECHA KACZYŃSKIEGO W GRUZJI, ALE UDAŁO SIĘ POD SMOLEŃSKIEM!!!

P.S.
Panowie z Szanownym Panem Markiem Dukaczewskim na czele! Do roboty! Bowiem ucieka Wam gratyfikacja....



P.S.2. Być może robię źle, ale nie chcę wskazywać na określone linki do wypowiedzi Panów i "idiotów". Zarówno te i inne można znaleźć na forach i np.: youtube. Trochę myślenia i pracy - bezmózgowcy!

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

czwartek, 20 stycznia 2011

DOSYĆ, dosyć...

Witam

Proszę Was wszystkich. Koniec z roztrząsaniem tragedii smoleńskiej! Fakty są niezaprzeczalne, nawet gdy zaprzecza temu PO-owo antypolskie i KGB-owo antypolskie gremium.

Całej tzw. III RP i Rosji Sowieckiej w wydaniu putinowskim zależało na śmierci śp. L. Kaczyńskiego i wielu innych. Jedyny kraj w postaci Gruzji pozwalał na poprowadzenie  z ominięciem Rosji rurociągów z nośnikami energetycznymi (ropa, gaz) do tzw. Europy Zachodniej. Przeciwstawiał się temu - tragicznie poległy - Lech Kaczyński, który swoim wystąpieniem w Tbilisi uratował ten kraj przed aneksją sowiecką. Jedyny, który nie zezwalał na oddanie resztek polskiej suwerenności finansowej był - tragicznie poległy - szef NBP. Jedyny, który pokazywał Polakom i światu faktycznych Zdrajców Polski był - tragicznie poległy - szef IPN. Jedynym, który pomagał Polonusom i rozumiał ich tęsknotę za Światłą Rzeczpospolitą był - tragicznie poległy - M. Płażyński. Jedynymi, którzy widzieli Polskę w gronie demokratycznych sił zbrojnych NATO byli - tragicznie polegli - generałowie... i wszyscy, którzy lecieli feralnym lotem w dniu 10 kwietnia 2010 roku...

Nie rozstrzygając win lub przewin: działanie antypolskiego rządu D. Tuska i polowania na głuszce w Rosji (na zaproszenie KGB) niejakiego B. (k...) dyskwalifikują ich jako reprezentantów Narodu Polskiego (jeżeli kogoś razi pisanie z wielkiej litery to radzę sięgnąć do słów Premiera Donalda  Tuska: "polskość to nienormalność" i słów-gaf B...k w USA dotyczących np. bigosu). Doczekaliśmy się idiotów, którzy reprezentują też nas-idiotów. Bo czyż My sami nie jesteśmy głupcami dając się omamiać sowiecką propagandą rozsiewaną poprzez sowieckich agentów w stylu pracowników WSI (obecnie SOWA) preferujących krwawych i infantylnych myśliwych? Bo czyż My sami nie wybieramy kolorowych opakowań zapominając, że środek nie powinien być śmierdzący?

Może w końcu należy wyrzucić ten waniający stęchlizną produkt i zacząć od naprawy i posadzenia "idiotów" tam, gdzie ich miejsce, czyli w kloacznym ścieku odchodów polskiej historii?

Celowe działanie unicestwiające po raz wtóry polskie elity jest faktem! Ci, którzy mówią inaczej nadają się do osadzenia lub osądzenia.  Koniec dyskusji!

Pozostają jeszcze inne ofiary... takie jak G. Michniewicz... ku rozważeniu przez Pana Premiera - nie zapomniałem... a coraz więcej wskazuje na konieczność przypomnienia...


ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com


Pozdrawiam


ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

poniedziałek, 17 stycznia 2011

...A na Dwór to łamagi i gama łotrów dana...

Witam

Tytuł niniejszej notki zapożyczyłem czytając sobie palindromy w wikipedii i w książce Tadeusza Morawskiego pt.: "Może jeż łże jeżom".  Lektura to ciekawa, fascynująca i w obecnej absurdalnej polskiej rzeczywistości jakże przybliżająca do tragifarsowej jej istoty. Palindrom to ciekawa gra (zabawa) słowna polegająca na tworzeniu zdań (fraszek), które czytane wspak brzmią tak samo. Powstają wtedy nieraz dość skomplikowane i zabawne sematycznie sformułowania, których sedna doszukiwać się można wielorakiego, np. nawet analizując same tytuły książek w/w autora: "A kilku tu klika", "Aga naga", "Raz czart, raz czar", "Żartem dano nadmetraż", "Wór mrów" czy też zaskakujące i symptomatycznie prawdziwe: "pętaka pętaj, a tępaka tęp!", "u Izydy żądze - zdąży Dyziu?", "a to kanapa pana kota", "a jego nie chciała i chce ino geja", "to kłamał kot", "albo nałowi ci Wałęsa masę ławic i woła: Nobla!" (źródło: TU).

Zabawa słowna nonsensem a jakże skojarzeniami potrafi sięgnąć głębi paranoi naszych niemiłościwie nam panujących... Może też skłonić do lateralnego, intelektualnego rozwiązywania tej z pozoru obecnie wprost niedorzecznej  polskiej rzeczywistości.

Bo jakże to jest!

Od samego początku Katastrofy Smoleńskiej wszyscy chociaż trochę posiadający kiedykolwiek przejawy logicznego myślenia musieli zakładać, że owa katastrofa mogła nie być przypadkowa. Było aż nadto przesłanek do przyjęcia takiej a nie innej hipotezy: od samej PO-wej kampanii nienawiści wobec śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego  poprzez jasne sygnały wrogości wyrażane wobec polskiej patriotycznej elity przez Putina i jego KGB-owskie zaplecze... aż po niejasne i nieprzychylne Polsce wydarzenia związane z powstaniem rurociągu północnego i losów polskich złóż gazu łupkowego. Od początku też było jasne, że zarówno przygotowanie lotu Prezydenta, rozdział na polecenie Moskwy uroczystości katyńskich na dwie niezależne od siebie wizyty przywódców Polski, jak i działania rządu Tuskusia oraz Putinowa tuż po katastrofie były co najmniej niezrozumiałe i niewątpliwie skłaniające do nazwania ich co najmniej łagodnym zwrotem "mataczenie". Zaraz po katastrofie wielu Polaków wyrażało te wątpliwości. Widać to było na ulicach Warszawy podczas Ostatniego Pożegnania Pary Prezydenckiej, na różnych forach pisali o tym szczególnie blogerzy, wypowiadali się w formie oskarżenia także desydenci rosyjscy i niektóre media zagraniczne, większość rodzin tragicznie poległych również jest przekonanych o możliwości zamachu, powstały oddolne ruchy społeczne domagające się prawdy o Smoleńsku. Tylko rząd Donalda Tuska i polski przedstawiciel rosyjskiej a'la włoskiej Camorry wziąwszy sobie do serca palindrom: "może jeż łże jeżom" kolorowo, z uśmiechem i gafowym przytupem ogłupiali masę swoich "jeży" a polskie mainstreamowe media usilnie milczały i dezinformowały całe społeczeństwo..."niepoprawnych" dziennikarzy szykanując, ośmieszając i usuwając ich z pracy...

I nastał dzień publikacji raportu MAK - "międzypaństwowej" komisji  wewnątrzsowieckiej. I nagle w polskiej (i nie tylko) prasie pojawiają się niesamowite rewelacje będące powieleniem zarzutów formułowanych od roku m.in. na łamach Gazety Polskiej, Naszego Dziennika, Telewizji Trwam, forach internetowych: Blogmedia24, niepoprawni, blogpress, salon24 i w wielu jeszcze innych miejscach.  Niesamowite, ale chyba oczywiste dla posiadaczy IQ powyżej 60, jest fakt, iż to Gazeta Wyborcza wczoraj dała sygnał do mówienia o możliwości zamachu wskazując, że już na 22 sekundy przed katastrofą była podjęta właściwa decyzja o odejściu na drugi krąg, co podważa insynuacje MAK-u jakoby to polscy piloci byli hipotetycznymi sprawcami katastrofy. Dzisiaj zaś mamy do czynienia z zalewem ciekawych i "odkrywczych" informacji i przypuszczeń o tym, że rząd Tuska mógł popełnić błąd umożliwiając Rosjanom potraktowanie lotu do Smoleńska jako cywilnego a nie wojskowego (informacje radiowe RMF FM: Czy polski rząd poszedł na rękę Putinowi ws. wyjaśnienia katastrofy 10 kwietnia?) czy też  istnieje duże jednak prawdopodobieństwo zamachu i nawet w rosyjskiej prasie przedstawia się polskie wątpliwości (onetowe: To przełom". Dubieniecki zdradza powody ewentualnego zamachu i Rosyjska prasa o reakcji Polski: wybuch bomby). Jednocześnie już próbuje się "uniewinniać" samego Putina (który na pewno nie naciskał na treść i kształt raportu MAK) i poszukiwać kozłów ofiarnych (Ujawniono szczegóły rozmowy prezydenta z Miedwiediewem).

Aż trudno uwierzyć w nagły przypływ olśnienia spowodowany wzrostem IQ naszych medialnych "fałszerzy rzeczywistości". Raczej byłoby to niemożliwe zważywszy na ich endogenną głupotę lub dogłębną powierzchowność postrzegania przez nich ich zawodowej etyki i hipokryzję osobowości.

Więc cóż się stało?

Jak pisałem  niedawno: W Rosji i już jej Polszy nic nie dzieje się przypadkiem... i w dalszym ciągu uważam, że również ten nagły zwrot  zainspirowany Gazetą Wyborczą nie jest przypadkowy i został z KGB-owską precyzją wyreżyserowany.

Może faktycznie Donald Tusk zrobił już "swoje" i stał się zbędny zarówno dla polskich prorosyjskich elit, jak i dla Moskwy oraz tandemu Putin-Miedwiediew wspartego niemiecka unią Europejską i gazowo złupkowanymi oraz Obamowo zsocjalizowanymi USA? Nie można tego wykluczyć, bowiem rzeczywisty stan klasy politycznej tego Cudotwórcy  można przyrównać do statusu osoby podlegającej art. 8. Polskiego Kodeksu Honorowego określającego indywidua podlegające wykluczeniu ze społeczności ludzi honorowych (źródło: TU). Jeżeliby przyjąć taki scenariusz przygotowany przez WSI i ich pryncypałów z KGB , to nie może dziwić utworzenie przez J. Palikota ruchu swojego poparcia (jako naturalnego następcy po skompromitowaniu tuskowej PO) czy też kuriozalne wypromowanie tworu zwanego B. (k...) pełniącego obowiązki polskiego namiestnika  sowieckich włodarzy (jakże zrozumiałymi stają się wobec tego pamiętne wspólne J.P. i B. (k...) wypady w głąb Rosji na głuszcowe polowania zakrapiane KGB-owską wódką! Ileż to można było wtedy - będąc w stanie cokolwiek euforycznego upojenia alkoholowego - spisać mitomańskich scenariuszy dotyczących przyszłej degradacji naszej Ojczyzny?!). Zastanawiając się nad ową możliwością znów odnajduję ukryty sens niektórych palindromów: "a to kanapa pana kota", "a jego nie chciała i chce ino geja", "to kłamał kot", które - zapewniam - nie wynikają wszakże z semantycznej analizy zwrotu: "palikot", czyli: "palący/sprzedający kotowe skóry (albo nawet upolowane ludzkie) paląc gejowskiego (nim nie będąc) kłamliwego głupa".

A może jest tak jak ironicznie pisze Maciej Mazurek: "Niewykluczone, że Tusk wkrótce odegra rolę męża stanu. Będzie stanowczy a Rosjanie uznają winę kontrolerów, którzy, jak się okaże, byli też pijani".  Może i taki cel - w świetle katastrofalnej sytuacji finansowej Polski - przyświecał opublikowaniu teraz i w takiej formie raportu MAK. Może jak pisze w/w autor: "Z tego powodu Rosjanie mogą dla umocnienia tej ekipy poświęcić swoich kontrolerów, czyli pozwolić Tuskowi na odegranie spektaklu pt: „jestem mężem stanu, twardo domagam się uznania winy kontrolerów". Co w końcu się stanie, część społeczeństwa przyjmie jako prawdziwą tę dobrze wyreżyserowaną sztukę, bo wybitnych talentów aktorskich trudno premierowi odmówić. To zaś uczyni Tuska kimś podobnym, tylko w zdecydowanie mniejszej skali, do Władysława Gomułki w 1956 roku. Gomułka, choć straszny człowiek i komunista, na swój sposób był polskim patriotą. Realia były inne. Gomułka nie mógł zostać polskim Józefem Broz Tito. Z powodów uwarunkowań. Tusk też z jakichś powodów nie może być suwerennym w swych decyzjach premierem, choć nie ma tamtych uwarunkowań. Niewykluczone więc, że Tusk wkrótce odegra taką rolę męża stanu. Będzie stanowczy a Rosjanie uznają w końcu winę kontrolerów, którzy, jak się okaże, byli na przykład też pijani. Znajdą się przeoczone badania sprawdzające trzeźwość. Skoro i w samolocie i na lotnisku byli pijani, no to przecież oczywiste dlaczego ta katastrofa. To efekt częstej przypadłości obu narodów czyli skłonności do alkoholu. Arcybiskup Życiński i Patriarcha Kiryłł ogłoszą dnia następnego religijną krucjatę przeciw tej pladze. Będzie to współgrało z procesem modernizacji Rosji" (żródło: j.w.).
Cóż... smutna byłaby ta wersja dla Polski i Polaków... chociaż pamiętając władczy uścisk Tuska przez Putina jakże prawdopodobna...

Czekam niecierpliwie na dalszy ciąg wypadków i odkrywania dalszych stron scenariusza procesu anektowania Polski przez Moskali...

Patrząc niestety na nasz rząd i naszego prezydenta... tylko smutnieję coraz bardziej przekonując się definitywnie o prawdziwości kolejnego palindromu: "...A na Dwór to łamagi i gama łotrów dana...". Budzą się też we mnie wątpliwości czy reprezentują oni pętaków czy raczej genetycznych tępaków. Niezależnie jednak do jakiej konstatacji dojdę postaram się postępować wedle przytoczonego już wcześniej zalecenia: "pętaka pętaj, a tępaka tęp!".

Pozdrawiam



ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

środa, 12 stycznia 2011

W Rosji i już jej Polszy nic nie dzieje się przypadkiem...

Witam

Raport MAK – jak było do przewidzenia  – wywołał w Polsce wiele kontrowersji i stał się najważniejszym dzisiejszym wydarzeniem zajmującym większość szpalt informacyjnych na forach internetowych i w mediach radiowo-telewizyjnych. Jutro zapewne podobnie będzie we wszystkich gazetach a w najbliższym tygodniu należy spodziewać się wielu konferencji prasowych i dyskusji oceniających ów raport.

Rozpalony płomień dyskusji podgrzany zostaje też nagłym (sic!) przerwaniem urlopu przez wiecznie wypoczywającego Premiera D. Tuska. Jak podaje portal onet.pl (za TVN24 i PAP) niejaki minister - w niektórych kręgach podziwiany za swą twórczą pracę jako cieciowy dozorca niemieckiego majątku - i rzecznik rządu Paweł Graś "...leci embraerem do Włoch po premiera Donalda Tuska – dowiedziała się TVN24. Szef rządu zrezygnował z kontynuowania urlopu w związku z publikacją raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) z wynikami rosyjskiego śledztwa ws. przyczyn katastrofy smoleńskiej". Informacja wielce to ciekawa i jakże wzmacniająca PR-owo naszego Cudotwórcę: otóż ten mąż stanu na wieść o publikacji raportu MAK wraca do Polski... chcąc zapewne podkreślić tym gestem wyrażany niedawno własny sprzeciw wobec jego treści, której przecież podobno... wcześniej nie znał. Sam ten gest winien już nam wszystkim wystarczyć, nieprawdaż? Być może doczekamy się też nagłego ozdrowienia Prezydenta i te dwa fakty będą być może wielce eksponowane medialnie bez wnikania w znaczenie słów wypowiadanych przez naszych "pryncypałów".

Nie mam zamiaru wnikać w samą treść niewiarygodnego ex ante i ex post raportu oraz roztrząsać żenujących słów Pani Tatiany Anodiny. Wszak są one powieleniem a'priori założonych i przez miesiące wielokrotnie powtarzanych przyczyn katastrofy, których źródła oczywiście tkwią po stronie polskich pilotów i "pijanych generałów" oraz nacisków "najważniejszego pasażera". Sądzę, że nawet najwięksi zwolennicy "tragicznego zbiegu okoliczności", które doprowadziły do nieszczęśliwego "wypadku" są co najmniej zaskoczeni wymową i jednostronnością treści raportu.

Bardziej interesującym wydaje się odpowiedź na zadane przez Tomasza Urbasia w notce: "Publikacja raportu MAK przykrywką skandalu finansowego" pytanie, które można sparafrazować następująco: Dlaczego raport MAK opublikowano tak nagle, skoro wszyscy oczekiwali jeszcze wielomiesięcznych nad nim prac rosyjskiej Komisji?

Pan Tomasz Urbaś konstatując iż "Władimir Putin, jako fachowiec służb specjalnych jest na tyle inteligentny żeby wiedzieć, że wybielenie Rosjan, ukrywanie, a nawet niszczenie dowodów musi wywołać burzę" oraz "gdyby chciał jej uniknąć wystarczyłoby wskazać kozłów ofiarnych po stronie rosyjskiej, co jest standardem realnej polityki w Rosji (czego) jednak nie zrobił" stwierdza, że "Władze Rosji z premedytacją w wygodnym dla Bronisława Komorowskiego i Donalda Tuska okresie alibi od publicznego angażowania się, wywołały burzę". Zastanawiając się nad motywami takiego a nie innego wyboru przez Rosjan (i - co jest oczywiste - także przez władze polskie) terminu publikacji raportu Pan Tomasz Urbaś stwierdza, że "Raport MAK jest wygodną, burzliwą przykrywką dla znacznie groźniejszego dla polityków rozkręcającego się tornada katastrofy finansowej Polski".

Zgadzając się z autorem, iż sytuacja finansowa Polski jest rzeczywiście katastrofalna (brawa za wskazanie linków z informacjami!) i według mnie grozi nam większy kryzys finansowy niż na Węgrzech czy w Grecji (pisałem o tym wielokrotnie) trudno mi jednak zgodzić się z twierdzeniem, że Putin z Miedwiediewem takim krokiem chcą chronić i osłaniać Donalda Tuska. Po pierwsze dlatego, że kryzys finansowy narasta dynamicznie w czasie i trudno akurat w najbliższej przyszłości spodziewać się nagłego jednokrotnego zdarzenia będącego momentem "wybuchu kryzysu finansowego" - będzie to raczej sekwencja wydarzeń, które - mam nadzieję - skończą się jak najszybszym upadkiem rządu i być może postawieniem jego członków przed Trybunałem Stanu.  Po drugie dlatego, że historyczna analiza decyzji podejmowanych przez sowieckie rządy skłania do stwierdzenia, że zawsze muszą one służyć bieżącym lub strategicznym interesom samej Rosji i nikogo więcej (może za wyjątkiem ich strategicznego partnera, czyli Niemiec).

Również dzisiejsza, nagła dla niektórych, publikacja raportu MAK takim - tylko rosyjskim celom - służy. W celu poznania ewentualnych motywów wywołania w Polsce przez Rosjan "raportowej burzy" przejrzałem pokrótce pojawiające się na forach i portalach internetowych informacje na temat innych podejmowanych przez Rosję decyzji mogących w jakikolwiek sposób wywoływać w Polsce niepokój i które należało "przykryć" upublicznieniem kontrowersyjnego raportu.

Wśród wielu istotnych lub mniej istotnych informacji znalazła się  też taka: "Rosyjskie firmy naftowe wstrzymały dostawy ropy na Białoruś z powodu braku umów - podała w środę białoruska kompania Biełneftiechim. Jej rzeczniczka Maryna Kaściuczenka zapewniła, że strona białoruska oczekuje wkrótce wznowienia dostaw" (źródło: TU). Dalszy impas i kontynuowanie wstrzymania dostaw ropy na Białoruś może grozić bezpieczeństwu energetycznemu końcowych odbiorców, w tym Polski i Niemiec. Piąta część gazu do państw Unii Europejskiej jest dostarczana z Rosji przez Ukrainę i Białoruś. I nieistotne jest to, że podobne kryzysy miały miejsce w 2008 roku (wstrzymanie dostaw ropy na Białoruś doprowadziło do wstrzymania na trzy dni dostaw ropy naftowej dla odbiorców w Europie Zachodniej) czy w roku ubiegłym. Istotny jest sam fakt traktowania przez Rosjan swoich odbiorców, co ma duże znaczenie wobec ubezwłasnowolniającej Polskę długoterminowej umowy na dostawy do naszego kraju gazu z Rosji (jakoś mało się już mówi o naszym potencjale energetycznym w postaci gazu łupkowego - sic!).

Również - w kontekście poprzedniej informacji - symptomatyczny wydaje się dzisiejszy atak Unii Europejskiej na władze białoruskie: Szefowa dyplomacji UE Catherine Ashton spotkała się w Brukseli z szefem dyplomacji Białorusi Siarhiejem Martynauem, zapowiadając, że "...UE podejmie decyzję o adekwatnych środkach w odpowiedzi na wydarzenia po wyborach 19 grudnia z zamiarem podjęcia decyzji na posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych 31 stycznia". (źródło: TU). W podobnym tonie wypowiedziała się (a jakże) sama Angela Merkel: "Niestety trzeba znów rozmawiać o wznowieniu sankcji, które właściwie już porzuciliśmy (...) To bardzo przykre. Oboje (z Berlusconim - PAP) z wielkim niepokojem obserwujemy wydarzenia na Białorusi, szczególnie działania wobec opozycji..." (źródło: TU). Ciekawe... miesiąc po wyborach, w tym samym dniu, co wstrzymanie przez Rosję dostaw gazu na Białoruś, Unia Europejska postanowiła ostro zareagować na represje trwające przecież już od dłuższego czasu (niemalże permanentnie)...

Może również i ów atak Unii Europejskiej na Białoruś ma też swój "przykrywkowy cel"? Wszakże dzisiaj Komisja Europejska ogłosiła "Nową erę zarządzania gospodarczego w UE", dzięki której - jak powiedział Jose Baroso – "wprowadzamy całkowicie nowe rozwiązanie, które będzie miało decydujący wpływ na sposób zarządzania wzajemnie współzależnymi gospodarkami państw UE oraz ich harmonizowanie. Tak właśnie działa UE. Na tym polega zarządzanie gospodarcze w Unii" (źródło: TU) - oświadczył przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso. Innymi słowy "od tej pory na podstawie przedstawianych na początku roku wytycznych KE kraje mają zbliżać swoje polityki gospodarcze przy opracowywaniu swoich budżetów. Powiązanie unijnych celów z konkretnymi decyzjami w stolicach ma pozwolić na szybsze poradzenie sobie ze skutkami kryzysu, zapobieżenie im w przyszłości i przyspieszenie wzrostu gospodarczego" (źródło: j.w.). No, no, no... w Związku Socjalistycznych Republik Europejskich niczym kiedyś w ZSRR - wytyczne i cele określone przez biurwy brukselskie mają już ostatecznie zlikwidować własną suwerenność i niezawisłość państw członkowskich tego sztucznego tworu zwanego Unia Europejską.... I nie dziwi fakt, że rozpaczliwie główny beneficjent i pomysłodawca powstania tegoż tworu, czyli Niemcy "...uczynią wszystko, co będzie potrzebne, by zapewnić stabilność euro - powiedziała w Berlinie niemiecka kanclerz Angela Merkel. Nie chciała jednak komentować szerzej propozycji zwiększenia funduszu dla ratowania krajów strefy euro" (źródło: TU). Jako ciekawostkę można też wspomnieć, że dalekie "Chiny wczoraj wstrzymały import jaj i wieprzowiny pochodzących z Niemiec na skutek skażenia niektórych z nich dioksynami - poinformował chiński urząd ds. jakości żywności żywności.  Produkty, które zostały już wysłane do Chin, po przekroczeniu granicy tego kraju zostaną poddane testom na obecność dioksyn" (źródło: TU)... Ciekawe co na to polskie władze sanitarne?

Wróćmy jeszcze do Rosji i decyzji o publikacji raportu. ""Naciski polityków czy administracji na badających katastrofy lotnicze są niedopuszczalne, takie są nasze zasady - tak szefowa MAK Tatiana Anodina skomentowała niedawną wypowiedź premiera RP Donalda Tuska, że projekt raportu MAK jest "nie do przyjęcia"" (źródło: TU)...

No cóż... mam nieodparte wrażenie, że Szanowny Pan Premier Donald Tusk przestał już być potrzebny Rosji... ma ona przecież w Polszy już naprawdę swojego Namiestnika... o czym chyba Donald Tusk już wiedział rezygnując z wyborów prezydenckich i będąc faktycznie zszokowany oraz przerażony podczas smoleńskiego żelaznego uścisku Putina...

Pozdrawiam

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Gabinety znikającego Ministerstwa Skarbu... i Apel o informacje!

Witam

Ministerstwo Skarbu, którego celem winno być sprawne zarządzanie państwowym majątkiem powoli zanika stając się spanikowanym syndykiem masy upadłości polskiego majątku.

W zaciszu zanikających gabinetów Ministerstwa Skarbu, wśród ochraniającego parasola kreowanych medialnie quasi konfliktów i sporów politycznych, w świetle niby "gaf" panującego nam Namiestnika, ciągłego urlopowania (przebywania w krajach śnieżnych i słonecznych) Kochanego Premiera... dokonuje się ostateczna sprzedaż resztek Polski, prywatyzacja bardziej "dzika" i alogiczna niż ta, której byliśmy świadkiem na początku lat 90-tych.

Zatrważający dług publiczny (ponad 700 mld zł*) i zadłużenie zagraniczne (ponad 250 mld USD*) oraz deficyt budżetowy (rzeczywisty ponad 100 mld zł?*) spowodowały i powodują paniczną wyprzedaż przez rząd D. Tuska resztek majątku, który przez ostatnie 20 lat ostał się jeszcze w polskich rękach.

Nie chcę w tej chwili wnikać w szczegóły, ale polecam zapoznanie się z następującym linkiem: http://prywatyzacja.msp.gov.pl/portal/pr/141/4047/?poz=1. Zawiera on Plan Prywatyzacji przyjęty w dniu 22 kwietnia 2008 roku, bardzo ciekawą listę uzupełniającą "... skomercjalizowanych spółek przeznaczonych do włączenia do „Planu ...” przyjętą Uchwałą Nr 22/2009 Rady Ministrów z dnia 10 lutego 2009 r. w sprawie aktualizacji "Planu prywatyzacji na lata 2008 - 2011" oraz jeszcze ciekawszy "Zaktualizowany Plan Prywatyzacji 2009-2011" z lutego 2009 roku (służę ewentualnie odpowiednimi plikami, które mogę wysłać na wskazane e-maile).

Ciekawym wydaje się również zapoznanie z materiałami na stronach: http://opzz.org.pl/assets/obj/aktprawnyopiniowany/d/zalozenia_12_03_08_1_po_kolegium.pdf oraz http://prywatyzacja.msp.gov.pl/portal/pr/import/7/?ile=10&page=158 (należy kliknąć na tytuł: Wykaz spółek z udziałem Skarbu Państwa, w których nastąpiło zbycie akcji/udziałów - stan na dzień 30.09.2010 roku (plik *.xls) Materiał obejmuje prywatyzację od 1990 roku!).

Analiza tylko tych materiałów budzi szereg wątpliwości, które stają się jeszcze większe w przypadku również nagłej prywatyzacji firm, które w żadnych planach prywatyzacyjnych nie zostały ujęte a do ich sprzedaży wystarczyło tylko szybkie "ad hoc" rozporządzenie właściwego ministra (np. w przypadku firmy SOLANKI Uzdrowisko Inowrocław /wcześniej wykluczonej z procesu prywatyzacji/, którą sprzedano pod koniec roku 2010 drukarni /zarejestrowanej jednoosobowo jako działalność gospodarcza/ np. za około 20 mln zł podczas, gdy same nakłady inwestycyjne uzdrowiska w latach 2008-2010 wyniosły przeszło 15 mln zł).

Dodatkowo niepokój musi budzić prywatyzacja PKO BP oraz niejasne zapowiedzi dotyczące np. przyszłości Narodowego Banku Polskiego czy Polskich Kolei Państwowych. Jeżeli dołączyć do tego sprzedaż wszystkich niemalże tzw.: "resztówek" (firm, w których udział Skarbu Państwa jest lub był znikomy) wyłania się dramatyczny obraz szybkiej wyprzedaży pozostałości polskiego majątku przez jaśnie nam panujących kontynuatorów zniszczenia Polski przez niejakiego quasi profesora L. Balcerowicza. Z punktu widzenia efektywności i zyskowności ekonomicznej tak pospieszna sprzedaż aktywów państwowych połączona z uproszczeniem całego procesu prywatyzacji jest najdelikatniej mówiąc nieracjonalna (potencjalni kontrahenci wiedząc o konieczności przez rząd sprzedaży i uzyskania jakichkolwiek środków finansowych będą oczywiście - co jest zrozumiałe - skłonni wydać na zakup o wile mniej środków inwestycyjnych a pakiety socjalne będą zawierały i zawierają gorsze dla pracowników pakiety prywatyzacyjne).

Pragnę poinformować, że razem z kilkoma przyjaciółmi opracowujemy materiał/raport o poszczególnych, wątpliwych (i być może niezgodnych z prawem lub elementarnymi zasadami ekonomicznymi) prywatyzacjami firm, w których Skarb Państwa posiada lub posiadał jakiekolwiek udziały. W związku z tym zwracam się do wszystkich, którzy w swoich regionach (i nie tylko) zetknęli się z wyraźnymi niejasnościami wokół ostatnich prywatyzacji firm z udziałem Skarbu Państwa, aby o takich przypadkach poinformowali mnie e-mailowo. Z góry dziękuję.

Pozdrawiam

* dane szacunkowe i zaokrąglone (własne oszacowanie, wariant pesymistyczny)

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

niedziela, 9 stycznia 2011

Dwuwers na Finał WOŚP...

Witam

Dziś znów huczne obchody dnia oczyszczenia dla wszystkich, którzy - dokonując aktu skruchy za cały rok - wrzucają pieniążki do puszek, licytują serduszka i dokonują innych aktów z reguły jednokrotnego corocznie aktu miłosierdzia dla innych.  Jakże potem można z czystym spokojem i swoistym oczyszczeniem moralnym funkcjonować przez kolejny rok... często nie zwracając uwagi na krzywdę i cierpienie innych a nieraz do tej krzywdy i cierpienia innych samemu się przyczyniając...

Nie dotyczy to oczywiście wszystkich. Wielka rzesza ludzi nieraz naprawdę z dobrego serca i zawsze wspiera (w miarę swoich możliwości) potrzebujących traktując WOŚP jako tylko jeden z wielu kierunków własnej dobroczynności.  Dla nich nawet kontrowersyjność samej akcji jest na tyle mała wobec ewentualnych korzyści, że są skłonni i mimo wątpliwości stają się darczyńcami... z dumą nosząc na sobie czerwone serduszka. Dla nich chwała...

Dla jednorocznych hipokrytów, dla których to niemal zbiorowy akt niemej spowiedzi i rozgrzeszenia, pozostaje tylko... może współczucie?

Nie chcę zbyt mocno wypowiadać się o Jerzym Owsiaku i jego akcji. Od zawsze jestem wobec niej sceptyczny (no może za wyjątkiem kilku pierwszych Orkiestr). Pisałem o samej akcji i całym WSOP obszerniej m.in. w swoich ubiegłorocznych notkach: No... i jednak Owsiak to pusty indoktrynator!, Owsiak to pusty Indoktrynator czy Oszołom? czy Przystanek Woodstock i List Otwarty do Sekretarza Generalnego OPM!. Również pomijam fakt nadzwyczaj szczególnego traktowania WOŚP przez wszelkie media oraz władze państwowe i samorządowe. Jakoś inne fundacje, inni ludzie zaangażowani w pomoc charytatywną nie mogą liczyć na aż takie wsparcie (vide np. : CARITAS i jej cykliczne, trwające już od dziesiątek lat akcje oraz codzienna pomoc dla potrzebujących).

Szczerze zaś podziwiam zaangażowanie młodych ludzi w niesienie pomocy, w ich pracę jako wolontariuszy. Tylko nieraz szkoda, że nie znają tych, którym swoim zaangażowaniem chcieli lub nawet pomogli.

Dla mnie jest jednak coś żenującego w tym, że wykorzystuje się naturalną w człowieku chęć pomocy innym w taki sposób jak robi to WOŚP. Od lat stała sie to nie tylko impreza komercyjna wspierająca całą pewną propagandową treść przekazu medialnego mającego "skanalizować" młodych ludzi wokół kolorowego, bezpłciowego świata unijnych, uśrednionych wartości, ale też właśnie wspierająca tylko pośrednio ludzi potrzebujących poprzez wspomaganie instytucji z reguły państwowych a nie osoby fizyczne. Jak trafnie zauważa też bloger Marek H. Kotlarz w swojej notce: Owsiakomania - próba oceny poprzez WOŚP: "Za akceptacją i przy wsparciu państwowych i prywatnych stacji radiowych i telewizyjnych Jerzy Owsiak namawia Polaków do dodatkowego i dobrowolnego opodatkowania się na rzecz... państwowej służby zdrowia". Dodatkowo z owych pieniędzy wspiera się takie imprezy jak spędy "błotnej młodzieży" na przystankach woodstock'owych i prywatny biznes zrzeszony m.in. wokół meloniowatej firmy samego guru, czyli J. Owsiaka.
Pragnę również pozostać w błogiej nieświadomości przebiegu procesów przetargowych na zakup sprzętu przez 'koncern WOŚP".

Ale ok... niech i tak będzie... ale co stanie się z owym sprzętem darowanym placówkom ochrony zdrowia - a zakupionym tak naprawdę przez nas wszystkich wspomagających WOŚP - w przypadku planowanej komercjalizacji i prywatyzacji szpitali?...

... może wtedy Szanowny Pan Owsiak stanie na piedestale i zawoła:

"Zbierałem dla chorych pieniądze od wszystkich Polaków,
w końcu... 
Uleczyłem finansowo zdrowych PO-wych "przekrętasów""* 

Pozdrawiam

*Przecież służba zdrowia to dla nich kolejny deal do zrobienia - wg. płaczącej posłanki B. Sawickiej. 

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Nowy Rok 2011 już nastał...

Witam serdecznie wszystkich znajomych i nieznajomych, blogerów czytających i dyskutujących ze mną na różnych forach!

Z okazji nadchodzącego Nowego Roku życzę Wam podobnie jak na Święta Narodzenia Pańskiego Radości Wszelakiej w 2011 roku!

Przytaczając moje motto życiowe: "...SZCZĘŚCIE TO CODZIENNE ODCZUWANIE WŁASNEGO ISTNIENIA..."

Bądźcie SZCZĘŚLIWI każdego dnia, zostawiajcie za sobą ślady mądrości, dobra i przyzwoitości. Dawajcie innym cząstkę siebie... tak bezinteresownie ku satysfakcji i pięknej ich wdzięczności. Nie ma nic piękniejszego niż świadomość, że naszym życiem zbudowaliśmy trwałe o nas miłe wspomnienie... bo tak naprawdę każdy z nas indywidualnie jest tylko kamieniem, który może stać się piaskiem... ale wspólnie z innymi możemy stworzyć góry, które będą trwały wiecznie...

I jeszcze jedna sentencja dla Was na ten Nowy Rok (tym razem już nie moja ale G. Orwella): "Mówienie prawdy w epoce zakłamania jest rewolucyjnym czynem". Więc Bądźcie Odważni w głoszeniu prawdy, choćby miano z Was kpić, wyszydzać, śmiać się i zastraszać!

Pozdrawiam

P.S.

Wszystkich, których zawiodłem lub wprawiłem w zakłopotanie albo nawet złość serdecznie przepraszam. Koniec roku był dla mnie z jednej strony bardzo udany i szczęśliwy a z drugiej dość trudny z przyczyn ode mnie niezależnych. Postaram się wszystkie zaległe sprawy uporządkować jak najszybciej... by pozostać w zgodzie z samym sobą i swoimi wartościami... Nieraz życie przynosi miłe i niemiłe zaskoczenia, które jednak należy przyjmować i się z nich cieszyć lub transponować w radość mimo wszystko... nawet z drobnych chwil szczęścia cieszyć się jak dzieci... bywają krótkie, a przewinienia i krzywdy naprawiać...

Jeszcze raz Dobrego Roku, szczególnie w życiu osobistym, bo w społeczno-politycznym polskim PO-wskim piekiełku żar coraz większy... miejmy nadzieję jednak, że sprawdzi się przysłowie: "kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada"... 

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com