niedziela, 12 maja 2019

Żydzi znów chcą debatować nad roszczeniami ze strony Polski? Oby nie!

Nie zwykłem reagować impulsywnie na ewentualnie niepewne doniesienia płynące od niewiarygodnych osób czy dziennikarzy, bo zawsze to może być jakaś celowo kłamliwa i fałszywa  informacja (tzw. fake news) czy też zwykła pomyłka wynikająca z niedoinformowania. Ale nie tym razem.

Autorem poniższej informacji jest szanowany przeze mnie dziennikarz tygodnika "Do Rzeczy", Pan Marcin Makowski, który w ostatnim numerze tegoż czasopisma napisał świetny artykułu dotyczący ustawy 447-JUST pt.: "Gra o najwyższą stawkę" (s. 16-20 w numerze 19/321 6-12 maja 2019). Jego słowa przedstawia portal n.czas.com.pl – https://nczas.com/2019/05/12/czy-kaczynski-i-morawiecki-znow-padna-na-kolana-przed-zydami-specjalna-delegacja-z-izraela-przyjezdza-do-polski-w-sprawie-roszczen/.

Chyba wszyscy moi i nie tylko moi czytelnicy wiedzą o czym tenże artykuł mówi: o ewentualnej możliwości zapłacenia przez Polskę nieprawnych żydowskich roszczeń za bezspadkowe mienie pozostawione w Polsce z czasów II WŚ, ale też - o czym się mało mówi - nie tylko te stracone w wyniku agresji niemieckiej, ale i sowieckiej. Kwota opiewa wstępnie na gigantyczna sumę 330 mld USD ( 1 bilion zł) i cały czas rośnie (sic!)

I też od zawsze mówię, że jedynym adresatem zwrotu jakichkolwiek żydowskich roszczeń są przede wszystkim Niemcy, ale też i Moskwa. My niczego i nikomu nie jesteśmy winni, ale winni są nam Niemcy i Sowieci.

Jeżeli to, co poniżej jest prawdą, to oczekuję jasnego dementi polskiego rządu i ogólnopolskich mediów. Ostatnio przecież ustami J. Kaczyńskiego i M. Morawieckiego jednoznacznie Polska zadeklarowała, że nie zapłaci ani złotówki, więc po co jakieś negocjacje? Czy powtórzą to po takim ewentualnym spotkaniu i po wizycie A. Dudy w Waszyngtonie?

-----------------------------

""(...) Z tego co słyszę formalna delegacja rządu izraelskiego uda się jutro do Polski w sprawie rozmów o JUST Act 447” – napisał na Twitterze Makowski (...)  Potwierdzają się może informacje o delegacji Izraela, która leci do Polski rozmawiać o restytucji i ustawie 447. Jakie będzie stanowisko @MorawieckiM, @PatrykJaki, @Jaroslaw_Gowin, @jbrudzinski? Bardzo poważna gra na polu międzynarodowym. ‫עקב הסירוב להשיב רכוש יהודי מהשואה: משלחת ישראלית תצא לפולין | החדשות 13
נציגי המשרד לשוויון חברתי ייפגשו עם בכירים בממשלה הפולנית, לאחר טענתו של מורבייצקי כי "אנחנו אלה שראויים לקבל פיצוי". השרה גמליאל: "קידום זכויות שורדי השואה הוא צו מוסרי מחייב"

W artykule izraelskiego portalu 13news.co.il czytamy:

„Delegacja Ministerstwa ds. Równości Społecznej, z dyrektorem generalnym ministerstwa Avi Cohen-Skali na czele, wyjedzie poniedziałek na serię spotkań z wyższymi urzędnikami polskiego rządu na temat powrotu żydowskiej własności z czasów Holokaustu.”

„Delegacja przyjdzie w cieniu weekendowych demonstracji skrajnie prawicowych działaczy wzywających polski rząd do nie wdrażania wniosków o zwrot mienia żydowskiego. Protestujący protestowali przeciwko ustawie zatwierdzonej przez Kongres USA w ubiegłym roku, znanej jako „Ustawa 447”, w której Departament Stanu monitoruje restytucję mienia żydowskiego w kilkudziesięciu krajach, głównie w Polsce.”

„Minister Gamliel powiedział, że „rząd Izraela uważa przywrócenie własności żydowskiej i promowanie praw ocalałych z Holokaustu za moralny imperatyw państwa żydowskiego, i żaden czynnik polityczny lub antysemicki nie powstrzyma nas przed wypełnieniem tego ważnego porządku. Czas się kończy i musimy działać energiczniej, zanim będzie za późno'''.

---------------------------------------

Naprawdę, chcę wierzyć, iż w końcu - jako Polska – zakończymy w tym względzie jakiekolwiek dyskusje. Jeżeli coś - to do Niemiec (w części do Moskwy) – a nie do nas, zdałoby się jasno powiedzieć?

P.S.
Ciekawe jest to, że w artykule powołują się na wczorajszy Marsz przeciw tej ustawie, który odbył się w Warszawie. Aż tak zabolał ewentualny sprzeciw Polaków przeciw grabieży naszego majątku?


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

sobota, 11 maja 2019

Apel! - katolicy, zawalczmy!


W swoim felietonie zatytułowanym: "Dosyć! Już dosyć antykatolickiego ataku na Polskę i Polaków!" napisałem m.in.:

"Szanowni Katolicy! Nie możemy nadstawiać w tej sytuacji "drugiego policzka"! Nie możemy pozwolić na profanowanie naszych świętości, naszej Matki Boskiej i jej Syna Jezusa Chrystusa. Bo jakoś nikt nie zauważył, że jednocześnie z profanacją Matki Boskiej Częstochowskiej został sprofanowany jej Syn, czyli nasz Mesjasz Jezus Chrystus, któremu też dołączono flagę anaturalnych odmieńców. Nie nawołuję do żadnej siłowej reakcji, ale wzywam wszystkich do jednoznacznego protestu, również hierarchów KK w Polsce a nawet w Rzymie. Nie może być tak, że można nas tak obrażać bez żadnej konsekwencji. Na to nie ma zgody".

Dzisiejszej nocy w Warszawie sprofanowano po raz wtóry wizerunek Matki Bożej i Jezusa Chrystusa, tym razem przez kilka osób, które postanowiły się ujawnić.

Zdaję sobie z tego sprawę, że jest to prowokacja skierowana do nas-Katolików w imię niby obrony pierwszej profanatorki Matki Bożej i Jezusa Chrystusa, Pani Podleśnej. I wiem, że chodzi też o powszechność takiej akcji, czego cele też potrafię sobie wyobrazić: opozycja nie ma nic do zaoferowania, więc oferuje wojnę religijną i ostateczne emocjonalne skłócenie Polaków, tak, aby decyzje wyborcze podejmowane były na poziomie owego rozedrgania emocjonalnego.

Innym i o wile ważniejszym jest tak naprawdę lewacki atak na rodzinę, na Polskę i Polaków, na podstawowe wartości kształtujące nasz naród i europejska tradycję. Aby zniszczyć nas to trzeba uderzyć w KK, tak mówił nasz prymas kardynał i prymas Stefan Wyszyński. Ja może tylko dodam, że atak na rodzinę też wpisuje się w ten atak na nasz naród.

Niemniej dalej uważam, że musimy reagować, mimo, że w sumie oni tego chcą... Są jednak zdarzenia przekraczające wszelkie granice. I jeżeli ich nie zastopujemy, to będą przekraczane następne.

Zwracam się wobec tego z apelem do katolickich prawników. Może znajdzie się wśród nich kilku, którzy potrafią sporządzić dobry prawnie pozew zbiorowy, pod którym na pewno tysiące osób mogłoby się podpisać. To na początek. 

Apeluję też do hierarchów Kościoła Katolickiego o ostrą, odgórną reakcję na te profanacje.

A do profanatorów naszych symboli religijnych, którzy kreują się na walczących o równość, tolerancję, wolność słowa i wyrażania swojej ekspresji to też zwracam się z prośbą... sprofanujcie dla równowagi jakiś meczet lub jakąś synagogę, bo przecież np. plakat świni na meczecie i np. krzyż na synagodze nikogo nie mogą obrażać.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Nie da się zrozumieć dużej części Żydów bez znajomości ich Talmudu! (cz.5)

Poniżej przedstawiam 5 część mojego obszernego artykułu dotyczącego żydowskiego Talmudu i stosunków polsko-żydowskich. Przed jego lekturą warto zapoznać się z poprzednimi częściami, bowiem stanowią integralną całość:
 (Wszystkie cytaty – o ile nie podano ich konkretnego e-numerycznie źródła – pochodzą z książek polskich, przedwojennych znawców Talmudu, których ująłem w przypisach do części pierwszej i drugiej oraz częściowo w trzeciej  niniejszego artykułu – polecam)
Dotychczasowe rozważania na temat treści Talmudu mogą implikować następujące stwierdzenie: talmudyczny ogląd rzeczywistości sprowadza się w sumie do jednego krótkiego zdania: "Wszystko jest dobre, co jest dobre tylko dla Żyda". 


12 tomowy Talmud przedstawia więc – często w sposób infantylny i dość prymitywny – zasady jakimi mają kierować się Żydzi w swoim życiu codziennym, t.j. jak mają myśleć oraz co i jak powinni robić i jak postępować,  aby to było dla nich dobre, co niemal jest równoznaczne z tym, że jest zgodne z Talmudem. 

Jak pisałem w ostatnim zdaniu części 4 artykułu Polska w relacjach żydowsko-polskich winna znać taki przekaz Talmudu i jeżeli on w jakikolwiek sposób uderza w Polskę, to z wyprzedzeniem winniśmy to neutralizować.

W żaden zaś sposób nie możemy pertraktować z nimi w kwestiach, które mogą bezprawnie  rozszerzyć  możliwości uzyskiwania przez Żydów bogactwa w jakiekolwiek postaci a tak jest w przypadku "447 JUST". Ustawa ta otwiera drogę do ewentualnego, bezprawnego uzyskania przez Żydów bezspadkowego polskiego  majątku w wysokości 300 mld USD. Chodzi w niej o majątki Żydów mordowanych i ograbianych na terenie okupowanej przez Niemcy Polski, jak i mienie zagarnięte przez narzuconych nam siłą komunistów.  

Żadnej organizacji żydowskiej ani samemu Izraelowi nie jesteśmy nic winni. Byliśmy ofiarami i nam są winni reparacji wojennych zarówno Niemcy, jak i Sowieci. I to od nich Żydzi powinni oczekiwać jakichkolwiek roszczeń i odszkodowań wojennych.

Obecnie jesteśmy w pewnym punkcie przełomowym, od którego niejako na nowo budujemy polsko-żydowskie relacje. I w dużej mierze przyszłość Polski i Polaków zależy od tego, czy będziemy potrafili te relacje zbudować na tyle poprawnie, aby geopolitycznie uzyskać należne nam miejsce.

W takiej sytuacji niezbędne jest zrobienie czegoś na kształt dogłębnej analizy SWOT (określenia naszych mocnych i słabych stron oraz szans i zagrożeń płynących dla nas z otoczenia), która będzie podstawą naszych działań w budowaniu nowych relacjach z Izraelem i światowymi środowiskami żydowskimi. 

Musimy też jednoznacznie określić się i przyjąć jako dogmat nie do dyskusji: Żydzi po wielu wiekach tułaczki mają dziś swój kraj Izrael, mają swoją „ziemię obiecaną” i – niezależnie od prawidłowości prawnej powstania tego państwa i późniejszych działaniach  wojennych wobec Palestyńczyków – Polska to szanuje oraz będzie szanować (też na forum międzynarodowym, w tym ONZ) i szanuje Izrael, ale wymaga tego, aby Izrael i Żydzi zrozumieli, że Polska jest krajem, Ojczyzną Polaków, że nie ma żadnej możliwości  - nawet w przypadku zaatakowania przez Izrael Iranu i ewentualnej ucieczce Żydów z Izraela - na nawet cząstkowe zrealizowanie ich dawnej idei Judeopolonii a polska własność pozostanie polską.

Należy też wymagać, w przypadku wydawania w warunkach pokojowych Żydom polskich paszportów, znajomości przez nich języka polskiego oraz wskazać, iż pomoc dla nich – w przypadku ewentualnej imigracji wojennej – będzie zgodna z normami międzynarodowymi i obejmie tylko osoby zaatakowanego a nie atakującego kraju i będzie taka sama jak dla innych grup narodowościowych podejmujących pracę (!) w Polsce, np. Ukraińców.

Innym wymaganiem winno być posiadanie wiedzy przez Polaków, kto jest Żydem w Polsce. Nie chodzi tu o jakąś ksenofobię, mityczny „antysemityzm” czy chęć napiętnowania Żydów. Po prostu musimy wiedzieć, z kim dyskutujemy i jak do takiej dyskusji się przygotować. Bowiem skoro prawdziwą naturą większości Żydów jest ich talmudyczna żydowskość i ona określa ich postępowanie to nie może być tak, abyśmy żyli w błogim przeświadczeniu, że nasz rozmówca czy też partner w negocjacjach, ale też w każdych innych relacjach reprezentuje naszą, traktującą wszystkich ludzi jednakowo cywilizację łacińską a nie całkowicie od naszej odmienną cywilizację żydowską.

Chodzi o to, abyśmy wiedzieli z kim mamy do czynienia i wiedzieli zatem jak się do tego kogoś z szacunkiem a nie obrazą zwracać i jak go z ludzkim szacunkiem  traktować, żeby go nie urazić i nie poniżyć.

Oczywiście zaraz podniosą się głosy, że jestem rasistą, tzw. „antysemitą”, faszystą, itd., itp. Nie jestem żadnym z nich. A wprost przeciwnie! Jestem dumny z tego, że jestem Polakiem i szanuję inne narody, też Żydów. Nie wstydzę się swojej polskości. Dlaczego więc Żydzi tak się tego swojego żydostwa wstydzą, że muszą ukrywać swoje prawdziwe nazwiska pod przykryciem innych, z reguły - w Polsce - mocno słowiańskich. Czy może się czegoś boją, obawiają, coś chcą ukryć? Nie wiem, ale im mocno współczuję, bo ja czułbym się poniżony i obnażony z godności, jeżeli musiałbym z jakichś przyczyn zmienić nazwisko na takie, które nie identyfikowałoby mnie z Polską i polskością.  

Polska jest naprawdę tolerancyjnym krajem i u nas każdy może żyć godnie i bez wstydu oraz prześladowań, przy czym musi dostosować się do Polski - jej praw, tradycji, obyczajów a nie na odwrót. Tak było przez stulecia i Żydzi winni o tym pamiętać i zamiast nas w dużej mierze nienawidzić, to powinni być nam wdzięczni za to, że dzięki nam przetrwali przez stulecia.

Kolejną - jak już to było wspomniane - kwestią są reparacje a ogólniej mówiąc wszelkie roszczenia Żydów dotyczące okresu II WŚ i okresu komunizmu. Żydzi uważają nieprawnie, że Polska winna im zwrócić reparacje za utracone w czasie wojny i po wojnie (za czasów komunistycznej okupacji Polski w latach 1944-1989) bezspadkowe mienie żydowskie szacowane (w przypadku tylko okresu II WŚ) już na 300 mld USD (wcześniej było to 65 mld USD).

Otóż powtarzam. Zdanie Polski winno być jedno i nie podlegające negocjacjom: wojnę wywołali Niemcy i Sowieci. Niemcy mordowali Żydów i grabili ich majątki a komuniści przejmowali też ich własności. Gro tych żądań finansowych Żydom winni więc wypłacić Niemcy a część z nich Moskwa. I tyle.

W tym obszarze możliwe jest więc wspólne działanie Izraela i Polski na rzecz uzyskania prawnie możliwych odszkodowań dla obu tych krajów

Niedawno też pojawiło się kolejne żądanie Żydów dotyczące ustawy reprywatyzacyjnej.

W tym obszarze sprawa jest bardzo skomplikowana, bo przecież Żydzi nie partycypowali w kosztach odbudowy ze zniszczeń wojennych czy utrzymania tego majątku przez dziesiątki lat. Jak to wycenić i w jakiej formie oddawać Żydom: w naturze czy w gotówce, udziałach czy akcjach, itd., itp.

Niestety Polska komunistyczna nie uregulowała ksiąg wieczystych po wojnie, preferowała jakąś dzierżawę wieczystą…. Szkoda, ale tutaj możemy negocjować.

Naszym argumentem w obszarze finansowo-majątkowej dyskusji z Żydami  może być też określenie szkód jakie Polska poniosła realizując żydowski plan L. Balcerowicza (plan J.Sachsa-G.Sorosa-.Lipmana-J.Wiliamsona: "Konsensus Waszyngtoński") i w jego wyniku przeprowadzając tzw. „dziką prywatyzację za bezcen” polskiego majątku po 1989 roku. Do tego warto pokazać jaki procent tej prywatyzacji za bezcen zagarnął kapitał żydowski i ile do tej pory na nim zarobił.

Dodatkowo możemy powiedzieć, że chcemy ocenić własność polską i żydowską sprzed Powstania Styczniowego, po którym Żydzi dostawali od cara polskie i zagrabione majątki ziemskie i miejskie. Sadzę, że wtedy temat zostałby zdjęty z agendy i to przez samych Żydów.

W ostateczności też – choć to na pierwszy rzut oka wydaje się absurdalne – możemy poprosić Żydów na ile wyceniają naszą pomoc, kiedy ich przygarnęliśmy w Europie i nadaliśmy im przywileje (m.in. możliwość nabywania własności) – jako jedyni w Europie i ile na tym zarobili… i ilu dzięki nam żyje do dzisiaj albo żyło do czasu ich wymordowania przez Niemców.  Oj w takim rachunku okazałoby się, że to my mamy ogromne roszczenia wobec Żydów w czasie gdy mają już swoje państwo – notabene stworzone i w dużej mierze zasiedlone przez Żydów mieszkających wcześniej w gościnnej dla nich Polsce…

I powrócę do pierwotnej tezy.

Bez zrozumienia Talmudu nie zbudujemy obopólnie korzystnych relacji żydowsko-polskich. Sądzę, że realnie możliwym jest wykorzystanie… właśnie Talmudu w dyskusjach z Żydami i „używanie” ich talmudycznej broni dla dobra Polski i Polaków.

Kiedyś napisałem tekst pt.: „Uczmy się od najlepszych, uczmy się od Żydów” [4], w którym pisałem m.in.:

""W tym kontekście zgadzam się też z księdzem dr. Stanisławem Trzeciakiem,  który we wstępie do swojej książki opublikowanej tuż przed II WŚ pt.: „Talmud o gojach a kwestia żydowska w Polsce”  jakże trafnie i dla dzisiejszych czasów pisał: „ Książka nie będzie wcale potępiać Talmudu, ale przeciwnie, zachęcać będzie cały Naród Polski, by pod pewnym względem zasady talmudyczne wprowadził u siebie w życie. Jeśli Talmud, jak głoszą żydzi, jest księgą mądrości dla żydów, to dlaczego nie mogą przynajmniej w części korzystać z tej mądrości Polacy? Jeśli prawa jego były dobre w Palestynie dla żydów, te dlaczego nie mogą być dobrymi w Polsce dla Polaków?
Chciałbym zatem, by Naród Polski w pewnej dziedzinie przyznał rację żydom i przejął się pod pewnym względem zasadami podanymi w Talmudzie. Potrzeba przede wszystkim, by Polacy uczyli się od żydów poczucia narodowego, solidarności, poszanowania tradycji narodowych, zwyczajów i obyczajów, by tak jak żydzi wzajemnie się wspierali moralnie i materialnie, wyrzucali zaś spośród siebie wszelkie elementy, które, jakkolwiek przyznają się do polskości, łączą się jednak z wrogami Polski i na jej szkodę działają. Ważną również jest rzeczą, by Polacy uczyli się od żydów oszczędności i zapobiegliwości w życiu praktycznym, systematyczności zaś i planowości w działaniu w życiu politycznym i ekonomicznym. Należy się uczyć od każdego, nawet i od największego wroga!” [Trzeciak S., s.10-12]

[Koniec części 5, która miała być już ostatnia. Ze względu natomiast na obszerność materiału i turbulentną teraźniejszość powstanie jeszcze część 6 artykułu]


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

czwartek, 9 maja 2019

Dosyć! Już dosyć antykatolickiego ataku na Polskę i Polaków!

Kiedyś, w styczniu 2017 roku napisałem bardzo osobisty i ówcześnie chyba skrajnie emocjonalny tekst pt.: "Dosyć! Już dosyć... tej prymitywnej i zdradliwej totalnej opozycji SKR!". Użyłem w nim po raz drugi, w mojej 10-letniej historii blogowania i ponad 1300 wpisów, słów uznawanych za niecenzuralne, które wtedy zostały skierowane do teraźniejszej obecnej opozycji.

Dzisiaj jednak uważam, że i tak moje słowa są niczym w porównaniu do dzisiejszego perfidnego i knajackiego ataku na kościół katolicki. Podtrzymuję zatem to wszystko, co napisałem i parafrazując tamten swój tekst muszę stwierdzić to, co poniżej, przy czym jakiekolwiek skróty nie muszą oznaczać lekceważenia lub obrażania osób nimi dotkniętych.

Dosyć SKR! (SKR - może oznaczać: SKuRwieli; Swędy Knurów Radykalnych; Sarkastycznych Kreatorów Realizmu... skłaniam się do tego ostatniego)

Już po prostu nie mogę!

Jestem człowiekiem impulsywnym, ale zawsze starałem się nie pisać zbyt emocjonalnie o antypaństwowej, zdradliwej i kryminalnej działalności dzisiejszej totalnej opozycji w Polsce.

Politycznie przecież można się kłócić i nawet wyzywać, ale atak na nasze katolickie świętości musi skłonić nas do ostrej reakcji. Nas - Polaków, bo spuścizna katolicka ukształtowała nasz naród i ten, kto gremialnie atakuje naszą wiarę jest a'priori antypolakiem. Dla takich osób nie ma miejsca w Polsce. Wypieprzajcie do Berlina, Niemiec lub na Magasaskar. Polska was nie potrzebuje i wy nie potrzebujecie Polski, bo dla was jest nienormalnością. Jeszcze raz: Nie podoba się wam polskie społeczeństwo? To wypieprzajcie stąd, na zawsze! Tylko... kto was przyjmie... sądzę, że ludzkich zdrajców i kanalii nikt... Wobec tego, skundleni odejdźcie w niepamięć historii...

Jasno widać, że zdrajcy z tzw. totalnej, radykalnej opozycji w Polsce realizują interesy naszych wrogów ze wschodu i z zachodu, są kryminalistami, warchołami i najgorszym sortem ludzi niegodnych nawet splunięcia... tylko czy polskim?

To antypaństwowe i antypolskie kanalie, współcześni targowiczanie opłacani zapewne przez wrogie nam i obce siły. Są spadkobiercami najgorszych zdrajców w historii Polski, którzy też zrywali sejmy, atakowali naszą wiarę i doprowadzili do upadku Polski i jej zaborów. Wcześniej jednak kreującymi wśród naszego narodu antagonistyczne postawy, nas wszystkich bezsensownie emocjonalnie skłócające.

Opozycja nie ma programu i chce doprowadzić nas wszystkich do jakiejś wojny religijnej aby zmobilizować swój elektorat na zasadzie emocjonalnej reakcji "psów Pawłowa". Dziwię się zwolennikom tej opozycji... Że tak można Was łatwo i wolicjonalnie zdegradować i otumanić. Żal mi Was, naprawdę.

Tego upadku Polski też chcą im współcześni targowiczanie spod znaku Tuska, Schetyny, Petru, Rabieja, Jażdżewskiego, Biedronia (tego od homosia, bo jest więcej Biedroniów), Michnika, Frasyniuka, Smolara, Trzaskowskiego, Hartmana i innych a G. Soros wespół z A. Merkel i całym demoliberalnym lewactwem pełni ukrytą rolę dawnej Carycy Katarzyny II... tylko z kim obecnie śpią? Caryca kurwiła się z Poniatowskim... To z kim rozkoszuje się łóżkowo np. G. Soros czy R. Biedroń?  Bo z kim np. antypolski zdrajca Tusk to już wiemy a Angela codziennie strząsa jego brud ze swoich bucików, ale  pozostali rodzimi zdrajcy?...

Miejsce tych wszystkich zdradliwych i łasych jedynie na kasę parszywców jest w więzieniu lub właśnie na sławetnym Madagaskarze. Albo jeszcze w innym odosobnieniu w pomieszczeniach bez klamek. Polska jest dla nich za szlachetna i są jej niegodni. D. Tusk to zrozumiał i zwiał przed odpowiedzialnością karną pod skrzydła swojej krajanki A. Merkel. Jednej antypolskiej szumowiny było mniej, ale teraz wydaje się, że chce wrócić, bo nikt go nie chce w Europie!

Ale chyba nadszedł już moment, aby te warchoły niszczące polską państwowość, polską wiarę katolicką, niszczące nasz kraj, naszą Ojczyznę zostały potraktowane przez polskie władze i Polaków tak, jak na to zasługują. Nie może być tak, żeby zdrajcy paraliżowali nasze państwo i ośmieszali je na arenie międzynarodowej. W USA już by dawno oglądali świat zza krat. Zresztą jak w wielu innych państwach. To, co oni wyprawiają to niszczenie podstaw naszej egzystencji, demokracji, sprowadzanie polityki na dno szamba, to - cytując klasykiem - himalaje hipokryzji i kretynizmu.

Szanowni Katolicy! Nie możemy nadstawiać w tej sytuacji "drugiego policzka"! Nie możemy pozwolić na profanowanie naszych świętości, naszej Matki Boskiej i jej Syna Jezusa Chrystusa. Bo jakoś nikt nie zauważył, że jednocześnie z profanacją Matki Boskiej Częstochowskiej został sprofanowany jej Syn, czyli nasz Mesjasz Jezus Chrystus, któremu też dołączono flagę anaturalnych odmieńców.

Nie nawołuję do żadnej siłowej reakcji, ale wzywam wszystkich do jednoznacznego protestu, również hierarchów KK w Polsce a nawet w Rzymie. Nie może być tak, że można nas tak obrażać bez żadnej konsekwencji. Na to nie ma zgody.

Kiedyś Jezus Chrystus w gniewie z Synagogi rozpędził lichwiarzy, my musimy rozpędzić totalnych grzeszników, którzy chcą zniszczyć Polskę i jej korzenie istnienia.

Współczuję jedynie moim rodakom, którzy im uwierzyli i głosowali na nich. Ale nie ma co rozpaczać. Dziś widzicie co sobą reprezentują i zawsze jest przecież czas na otrzeźwienie, na co mam wielka nadzieję. Polska w Waszej większości Was potrzebuje i wierzę, że Wy potrzebujecie wolnej, suwerennej i niepodległej Polski, co udowodnicie w najbliższych wyborach.

DOSYĆ! Ile można ścierpieć infantylną, zdradliwą, antypolską, antykatolicką i destrukcyjną totalną opozycję, która jest po prostu SKR i niszczy naszą Polskę.

Trzeba walczyć!

P.S.
A tej Pani od profanacji naszych, katolickich świętości i jej podobnych życzę psychiatrycznego olśnienia i sprofanowania Mahometa!

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com



środa, 8 maja 2019

Kupujcie Pismo Święte zanim talmudyczni Żydzi zmienią jego treść! (2)

Talmudyczni Żydzi chcą ingerować w treść i chrześcijańską interpretację Pisma Świętego Nowego Testamentu.

Chodzi o przyszłościowe wyeliminowanie tzw. treści antysemickich w Nowym Testamencie i zmianę negatywnego na pozytywny postrzegania faryzeuszy jako faktycznych morderców Jezusa Chrystusa i przypisanie jej rzymskiemu Poncjuszowi Piłatowi, bowiem: "zaczynając od Nowego Testamentu, boskie objawienie manifestujące swą obecność w chrześcijańskich tekstach przybierają formę nienawiści" (za: Katalog rekomendacji Europejskiego Kongresu Żydów, pt.: "Koniec z antysemityzmem) wobec Żydów i stworzyło ziarno nienawiści kończące się żydowskim Holocaustem.

Mało tego! Żydzi niemal postulują aby współtworzyć lub recenzować chrześcijański, w tym katolicki Katechizm, czyli pewnego rodzaju instrukcję postępowania chrześcijan w duchu jezusowego Nowego Testamentu! Roszczą sobie nawet prawo do ingerencji w treści i sposób nauczania chrześcijańskiej religii w naszym kościele!

W tym celu nawet talmudyczni Żydzi stworzyli niejako nową księgę zatytułowaną: "Adnotowany Nowy Testament Żydowski", którego współautorką jest specjalistka od Nowego Testamentu, Żydówka prof. Amy-Jill Levine wykładająca na Vanderbilt University. Jest to jakby nowy, 800 stronnicowy, Nowy Testament z przypisami przygotowanymi przez 70-ciu żydowskich ekspertów.

Szok i bezczelność najwyższych lotów!

Aby znów było mało! Żydzi chcą aby inne religie, w tym katolicka przeznaczały na tzw. walkę z antysemityzmem około 1% swoich własnych środków a nawet aby poszczególne kraje przeznaczały na walkę z antysemityzmem nawet 0,02% swojego PKB, co w przypadku Polski oznaczałoby 400 mln złotych, nieco więcej niż roczny budżet IPN!

Wszystkie powyższe informacje są przedstawione w szokującym artykule Pana Piotra Włodarczyka zamieszczonym w najnowszym numerze tygodnika "Do Rzeczy" pod tytułem: "Bat na antysemitów"
(Włodarczyk Piotr, Bat na antysemitów, Do Rzeczy, nr 19/321: 6-12 maja 2019 roku, s. 21-23).

Warto przytoczyć niektóre jego fragmenty z moim komentarzem:

– ""Jezus i faryzeusze: ponowna ocena interdyscyplinarna" - to tytuł konferencji współorganizowanej przez papieski Instytut Biblijny, której druga część odbędzie się w tym tygodniu w Watykanie", której celem ma być "uwidocznienie uprzedzeń wobec faryzeuszy - starożytnych poprzedników rabinów (...) Ojciec Etienne Veto, dyrektor Centrum Studiów Judaistycznych Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego, tłumacząc powód zwołania tego spotkania, pokreślił związek między negatywnymi stereotypami narosłymi wokół faryzeuszy a dzisiejszym antysemityzmem"" (s. 21).

Tedy warto przytoczyć Instytutowi Biblijnemu w Watykanie i ojcu Veto słowa Jezusa Chrystusa zawarte w Nowym Testamencie a skierowane do faryzeuszy, których interpretację chcą na zlecenie Żydów zmieniać "oświeceni katolicy" i to katolicy w sutannach, i to pod auspicjami papieża Franciszka:

"Gdyby Bóg był waszym Ojcem, to i Mnie byście miłowali. Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę. Nie wyszedłem od siebie, lecz On Mnie posłał. Dlaczego nie rozumiecie mowy mojej? Bo nie możecie słuchać mojej nauki. Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. A ponieważ Ja mówię prawdę, dlatego Mi nie wierzycie. Kto z was udowodni Mi grzech? Jeżeli prawdę mówię, dlaczego Mi nie wierzycie? Kto jest z Boga, słów Bożych słucha. Wy dlatego nie słuchacie, że z Boga nie jesteście” [J 8, 42-47].

Sami zaś faryzeusze wydając Jezusa na śmierć zwołali do Poncjusza Piłata: "Ukrzyżuj Go" i zawołali: "Krew Jego na nas i na dzieci nasze: Mt 27,25"

– ""Chociaż dla wielu chrześcijan kampania na rzecz "zrehabilitowania" faryzeuszy może brzmieć kompletnie niedorzecznie, to - zdaniem żydowskich specjalistów ds. walki z antysemityzmem - ma to być jedno z ważniejszych narzędzi służących do wyeliminowania (...) głęboko zakorzenionej w chrześcijaństwie nienawiści wobec Żydów""- według EKŻ (s.21).

Znów należy wspomnieć, że tak zwana nienawiść nie wynika bezpośrednio z chrześcijaństwa, które modli się o nawrócenie wiarołomnych Żydów, ale bezpośrednio z żydowskiej księgi Talmudu, który zionie nienawiścią wobec chrześcijaństwa i w mniejszym stopniu wobec islamu a główną przyczyną jest odrzucenie przez Żydów Jezusa Chrystusa za Mesjasza. (piszę w o tym szeroko w moim cyklu o Talmudzie, który zresztą powstawał również na długo przed narodzeniem Jezusa Chrystusa).

""Jak zauważa John L. Allen Jr., żydowscy naukowcy, którzy uczestniczą w konferencji, chcą doprowadzić do "zrehabilitowania"  faryzeuszy przez Kościół Katolicki. Co ciekawe sam papież Franciszek, który ma przyjąć uczestników konferencji na prywatnej audiencji, wielokrotnie używał odniesień" negatywnych wobec faryzeuszy (...) ale "używał odniesień do faryzeuszy i faryzejskości, by uwidocznić w ten sposób różnicę pomiędzy katolicyzmem "sztywnym", "skostniałym" a katolicyzmem "otwartym"" a sam Franciszek został przedstawiony w w/w dokumencie "Koniec z antysemityzmem" jako przyjaciel Żydów" (za: s. 21,22)

Jako wierny Kościoła Katolickiego od dawna jestem niejako skonfundowany słowami a tym bardziej poczynaniami papieża Franciszka. Wcześniej były to m.in. w Wielki Czwartek obmywanie nóg muzułmance i kobiecie, brak Krzyża Świętego w papieskim w filmie ekumenicznym, brak papieskiego błogosławieństwa w momencie rozpoczęcia pontyfikatu, przyjmowanie rotarian w Watykanie, nabożeństwa ekumeniczne, artykułowanie braterstwa zamiast miłości i ewangelizacji, relatywizowanie grzechów dotyczących małżeństwa i przyjmowania Komunii Świętej. A moje skonfundowanie jest tym większe, im dłużej żyje (wbrew zapowiedziom) i staje się coraz aktywniejszy papież Benedykt XVI - który jest papieżem czy też nie? Stawiam sobie pytanie...

– "Publikacja EKŻ postuluje, by program nauk religii chrześcijańskiej oraz podręczniki powstawały przy udziale specjalistów od judaizmu, a także ekspertów od antysemityzmu, by usunąć wszelki przekaz, który mógłby napędzać antysemityzm. Stosunek do faryzeuszy ma być - jak można wywnioskować z raportu - wyznacznikiem poziomu antysemityzmu (...) by w głowach uczniów nie powstało przekonanie i powiązanie konfliktu na linii Jezus - faryzeusze ze śmiercią Chrystusa a zamiast tego należy wskazywać Poncjusza Piłata jako na winnego ukrzyżowania Jezusa (...) Chrześcijańscy i muzułmańscy duchowni, a także nauczyciele religii powinny uczyć w swoich parafiach i szkołach tego, czego nauczyli się na temat antysemityzmu"" (s. 22, 23).

Ten fragment nie wymaga żadnego komentarza, bo jest hipokrytyczny i kuriozalny a poza tym jego realizacja zachwiałaby fundamenty chrześcijaństwa.

Dalej w artykule padają informacje o finansowaniu całej tej kampanii przeciw chrześcijaństwu, pod pozorem "walki z antysemityzmem", który od zarania powstał li tylko ze względu na treść Talmudu i postępowania Żydów na świecie, postępowania wobec innych, gojów a nie "wybrańców Boga" - Żydów.

W świetle powyższego chyba słusznym wydaje się postulat równości wszystkich religii, więc warto też, aby program nauczania religii judaistycznej i talmudycznej był recenzowany przez chrześcijan i muzułmanów oraz żeby usunięto z nich wszelkie treści przede wszystkim antychrześcijańskie, ale też i antymuzułmańskie.

W tym duchu należałoby zrecenzować żydowski Talmud, który po wyeliminowaniu z niego treści rasistowskich, antygojowskich i antychrześcijańskich liczyłby chyba jeden a nie dwanaście tomów... Ma "to być jedno z ważniejszych narzędzi służących do wyeliminowania (...) głęboko zakorzenionej w Talmudzie i religii/ideologii talmudyczno-rabinicznej nienawiści wobec chrześcijan i muzułmanów".

(parafraza wcześniejszego żydowskiego cytatu: ma to być jedno z ważniejszych narzędzi służących do wyeliminowania (...) głęboko zakorzenionej w chrześcijaństwie nienawiści wobec Żydów)

A może wzorem  "Adnotowanego Nowego Testamentu Żydowskiego" stworzyć nowy Talmud, który uzupełniony zostanie przypisami kilkudziesięciu specjalistów chrześcijańskich?


Jeżeli tak, tylko sarkastycznie i ironicznie,  można też wnieść apel: Żydzi, kupujcie Talmud zanim chrześcijanie zmienią jego treść!

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

poniedziałek, 6 maja 2019

Nie da się zrozumieć dużej części Żydów bez znajomości ich Talmudu! (cz.4)


Poniżej przedstawiam 4 część mojego obszernego artykułu dotyczącego żydowskiego Talmudu i stosunków polsko-żydowskich. Przed jego lekturą warto zapoznać się z poprzednimi częściami, bowiem stanowią integralną całość:
 (Wszystkie cytaty – o ile nie podano ich konkretnego e-numerycznie źródła – pochodzą z książek polskich, przedwojennych znawców Talmudu, których ująłem w przypisach do części pierwszej i drugiej oraz częściowo w trzeciej  niniejszego artykułu – polecam)
Chrześcijanie więc – wbrew religii/ideologii talmudycznej – uważają Jezusa Chrystusa za Mesjasza, Boga i Syna Boga Ojca posłanego przez niego dla Zbawienia ludzi i zmazania z nich grzechu pierworodnego. Bóg dla nich występuje w postaci Trójcy Świętej: Boga Ojca, Jego Syna Jezusa Chrystusa i Ducha Świętego. To dla talmudystów jest chyba najgorszym bluźnierstwem.
Mało tego! Katolicy jeszcze ponadto uznają świętość Matki Bożej jako Matki Zbawiciela, poprzez którą można wypraszać u niego łaski i chronić się w jej boskim, matczynym sercu. To dla talmudycznych Żydów (czyli ich większości, też wśród mało religijnych syjonistów) jest już bodajże nie do zniesienia, bo Oni nie tylko mają bardzo zbliżony stosunek do kobiet jak w islamie a do tego pogardzają „ladacznicą”, matką znienawidzonego przez nich Jezusa Chrystusa, którego zamordowali a krew Jego – na ich własne i przez nich wyartykułowane życzenie - płynie na nich i na ich potomków (Krew Jego na nas i na dzieci nasze: Mt 27,25).
W tym miejscu można – wedle mnie - wskazać na jeszcze jeden aspekt nienawiści Żydów do Jezusa Chrystusa i jego wyznawców oraz pośredniej negacji Tory. Bowiem skoro uznaliby Jezusa Chrystusa za Mesjasza i Zbawiciela oczyszczającego wszystkich ludzi z grzechu pierworodnego to oznaczałoby koniec ich talmudycznego wybraństwa opierającego się na oczyszczeniu z grzechu pierworodnego tylko Żydów poprzez ich przymierze z Bogiem na górze Synaj. Żydzi musieliby uznać, że wszystkie narody, w tym oni, są „czyste” i sobie równe wobec Boga i posiadają boską duszę. To byłby koniec Talmudu, a skoro „Talmud tworzy istotę żydostwa, a żydostwo bez Talmudu jest niemożliwym” to przyjęcie faktu, iż Jezus Chrystus przyszedł na świat po to, by zbawić wszystkich ludzi musiałoby spowodować całkowite odrzucenie Talmudu i koniec żydostwa w formie przezeń określonej.
Rozumując tym tokiem żydowskiego spojrzenia na rolę Jezusa Chrystusa. .. Jego przyjęcie jako Boga i Syna oznaczałoby też dla Żydów konieczność uznania faktu, że Bóg wcale nie uważa ich (lub przestał uważać) za „naród wybrany”, ale po to posłał Syna Swego, aby całą ludzkość uznać za „wybraną”. W takim sensie Żydzi muszą albo Jezusa odrzucić, albo przyjąć, że jest Bogiem. Odrzucając Go zachowują całą swoją talmudyczną, mitomańską religijność i rasistowską tożsamość, ale tym samym przestają być dziećmi bożymi. Przez nich przelana krew naszego Zbawiciela sytuuje ich jako wiecznie potępionych, którzy nie tylko odrzucili Boga i Mesjasza , ale go zabili! Przyjmując zaś Go musieliby uznać wszystkich za równych sobie i zrozumieć lub zadać sobie pytanie: Dlaczego Bóg się od nich odwrócił, czy są aż takimi grzesznikami, że teraz są jak inni, których dotychczas uważali za nieczystych „podludzi”?, ale… dalej zostaliby dziećmi bożymi i staraliby się odpokutować za grzechy i zadośćuczynić bliźnim.
Żydzi niestety wybrali to pierwsze i dlatego powoli odsuwają Torę, która zapowiada przyjście Mesjasza i wszystko niezbicie wskazuje na to, że owo proroctwo dotyczyło właśnie Jezusa Chrystusa i już się spełniło. Teraz trzeba czekać na Jego powtórne przybycie.
Żydzi zdają sobie z tego sprawę. I to coraz bardziej – wraz z upływem kolejnych lat, stuleci bezskutecznego czekania przez nich na swojego Mesjasza. Więc odchodzą od religii Mojżeszowej na rzecz religii talmudycznej, stworzonej przez nich samych lub raczej – hipotetycznie - przez przeciwieństwo prawdziwego Boga Ojca, czyli czyste Zło a Zło przejawia się najbardziej poprzez pychę i nienawiść…
Ich zniecierpliwienie brakiem nadejścia Mesjasza i pycha prowadzi nawet do tego, że niektóre syjo-talmudyczne środowiska żydowskie poczęły głosić ideę, iż tak naprawdę to naród żydowski jest sam w sobie Mesjaszem, Bogiem. A to jest już bałwochwalstwo najwyższych lotów, czysta doktryna lucyferiańska – człowiek sam w sobie Bogiem.
Kontynuując… Czyż pełen grzesznej pychy i pełen grzesznej nienawiści do innych nie jest ich Talmud i nie był takim przed przyjściem Jezusa Chrystusa? I czy Bóg nie ukarał ich czasem – poprzez Swego Syna Zbawiciela Wszystkich– za ich tę ich pychę i nienawiść, którą tylko znów bezbożnie potwierdzili przelewając krew Pana naszego Jezusa i z własnej woli stając się niewolnikami Zła? I czyż nie dlatego (odnosząc się do ówczesnych czasów), żeby tą pychę i nienawiść zniszczyć Jezus Chrystus nadał nam (i też im) Nowe i ponadczasowe Boskie Przykazania Miłości: „1. Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich myśli swoich i 2. a bliźniego swego jak siebie samego (…) Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali»” [za: m.in. J 13, 34-35]. Żydzi przelewając krew Jezusa Chrystusa odrzucili te przykazania miłości wobec wszystkich bliźnich, wszystkich bez wyjątku ludzi.
Myśląc dalej wymową Talmudu i żydowskiego rozumienia Starego Testamentu… Żydzi nie przyjęli Jezusa Chrystusa, który został im posłany przez Boga Ojca jako Mesjasz i Król Żydowski oraz Zbawiciel wszystkich narodów. Odrzucili Go i zamordowali. Tym samym odwrócili się od Boga i przestali być „narodem wybranym”. A skoro odwrócili się od Prawdziwego Boga Ojca i Jego Syna, to kto dziś jest ich „Bogiem” i czy przypadkiem nie jest to owo właśnie Zło z szatańskim biblijnym znamieniem bestii: „666”? (w tym miejscu pomijam dyskusje czy 666 jest faktycznie znamieniem bestii czy też nieoczyszczonych i ziemskich ludzi – przyjmuję powszechne rozumienie tej liczby jako liczby Lucyfera/Szatana, choć przyjęcie liczby bestii jako symbolu nieoczyszczonych ludzi znów – wedle żydowskiego Talmudu – gloryfikowałoby Żydów jako oczyszczonych a nieoczyszczonych z grzechu pierworodnego Gojów jako dzieci diabła).
Niejako potwierdzeniem powyższej konstatacji są słowa samego Jezusa Chrystusa: „Gdyby Bóg był waszym Ojcem, to i Mnie byście miłowali. Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę. Nie wyszedłem od siebie, lecz On Mnie posłał. Dlaczego nie rozumiecie mowy mojej? Bo nie możecie słuchać mojej nauki. Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. A ponieważ Ja mówię prawdę, dlatego Mi nie wierzycie. Kto z was udowodni Mi grzech? Jeżeli prawdę mówię, dlaczego Mi nie wierzycie? Kto jest z Boga, słów Bożych słucha. Wy dlatego nie słuchacie, że z Boga nie jesteście” [J 8, 42-47].
Dalej... synergia z połączenia Talmudu i Kabały oraz niemal specyficznej oświeconej a’la magii połączone z dopuszczalną w kabalistycznym judaizmie reinkarnacją tworzy jakąś nową jakość, być może związaną z powyższym stwierdzeniem Jezusa Chrystusa.
Niedawno przeżywaliśmy dzień Męki Pańskiej, więc módlmy się w miłosierdziu Jezusa Chrystusa Wielkopiątkowymi słowami tradycyjnie katolickiej modlitwy: „Módlmy się za wiarołomnych Żydów: żeby Pan nasz Bóg zerwał odsłonę z ich serc, żeby poznali Jezusa Chrystusa, naszego Pana. Wszechmogący, wieczny Boże, który nawet wiarołomnych Żydów nie odrzucasz od swego miłosierdzia, wysłuchaj próśb naszych, jakie zanosimy za ten naród zaślepiony, aby uznając światło prawdy, którym jest Jezus Chrystus, wyrwał się ze swoich ciemności. Przez tegoż Pana”. I dodam od siebie: Modlę się też za tę część Żydów, aby przyjęli w końcu Mesjasza Jezusa Chrystusa, nawrócili się i zeszli z drogi wiodącej ich ku wiecznemu zatraceniu i potępieniu! […..].
(modlitwy za Gojów w Talmudzie nie uświadczysz… niestety, ale wynika to z samej istoty Talmudu, gdzie tylko Żydzi są z Boga i nie ma w Talmudzie Miłosierdzia i Miłości do Gojów – nieczystych i niegodnych nazywania siebie ludźmi)
V. Talmud a antypolonizm
Jak to wszystko co do tej pory napisałem a które dotyczy Talmudu ma się do antypolonizmu dużej części Żydów a już talmudyczno-syjo-rabinicznych niemal wszystkich?
W Europie dziś jest jedyny kraj bardzo liczny, homogeniczny a dodatkowo mocno katolicki. To Polska! Są mniejsze jak Węgry, ale to Polska od wieków, po katolicku i z Jezusowym miłosierdziem dawała od wieków schronienie Żydom, Żydom prędzej czy później wyganianym z każdego kraju, gdzie próbowali żyć i na nim długookresowo bezproduktywnie pasożytować. To w Polsce – mimo, iż a może dlatego, że katolicka – Żydzi przez wieki czuli się najlepiej, nigdy z niej nie zostali wygnani i… może więc gdzieś tam w mitomańskim talmudyczno-syjonistycznym „umyśle” zrodziła się im myśl, że może być to dla nich „druga Ziemia Obiecana” – Judeopolonia czy też miejsce spoczynku/odpoczynku – po żydowsku Polin [zob. szerzej: dr A. L. Szcześnik, Judeopolonia. Żydowskie państwo w państwie polskim, Wydawnictwo Polwen, dwa tomy – trudno dostępna pozycja, ale można ją zdobyć]
Ale ten polski katolicyzm… hm… No przecież nie może być tak, że powinno się tym Polakom podziękować za gościnę i przygarnięcie oraz danie przywilejów, jakich Żydzi nie mieli nigdzie indziej na świecie. Nie może być tak, że polscy katolicy są z natury dobrzy – jako bałwochwalczy goje po prostu nie mogą a jako katolicy muszą być antyżydowscy, czyli współcześnie tzw. „antysemiccy”. A Chrześcijan a już Katolików „wybrańcy boży” nie tolerują i ich a’priori – wedle Talmudu – nienawidzą i nimi gardzą, jako niczym zwierzęta. Do tego wszystkiego to Polska jako jedyny katolicki kraj na świecie przyjęła na swój tron Matkę Bożą jako Królową Polski i czyni wiele dla wyniesienia na piedestały Jezusa Chrystusa jako Króla Polski.
Co tedy mogą o Polakach – wedle Talmudu – myśleć Żydzi… pozostawiam to domysłom, bo nawet nie potrafię sobie wyobrazić tej ich ewentualnej pogardy a nawet może nienawiści dla naszego narodu.
Chciałbym oczywiście się mylić, ale… kontynuując rozważania w tym obszarze.
To Polska jest dziś najbardziej ważnym katolickim krajem w Europie a do tego bardzo licznym i bogatym (też w zasoby). Czci Mesjasza Zbawiciela, swojego Króla i Jego Matkę, swoją Królową. I to Polska – nawet wedle słów świętego Jana Pawła II – może stać się fundamentem odbudowy chrześcijaństwa w Europie i na świecie.
Czy więc Polska nie ma jakiegoś szczególnego zadania w planach bożych?
Polacy powstrzymali zalew islamu na Europę (Bitwa pod Wiedniem) i uratowali światowe chrześcijaństwo. Polacy powstrzymali zalew bezbożnego komunizmu na Europę i świat odpierając atak sowieckich, komunistycznych hord na Polskę w roku 1920 (Cud nad Wisłą), też uratowali chrześcijaństwo. Polacy – mimo wszystko i wielu historycznych wątpliwości – w decydujący sposób przyczynili się do upadku powojennego komunizmu w Europie (św. JPII, Solidarność) i nigdy nie dali sobie zabrać wiary katolickiej – nawet w strasznych latach stalinowskich.
Jakie więc jeszcze mamy zadania, dane „z góry”? Można domniemywać, że znów te same: obronić chrześcijaństwo i pokonać tą bezbożność, która szerzy się w całej UE, ale i na świecie, pokonać ten kulturowy, marksistowski demoliberalizm. No i oprzeć się celowej islamizacji Europy („wymieszanie ras Gojów” a nawet doprowadzenie do zniszczenia Chrześcijaństwa rękoma islamistów) dając przykład dla innych. Obronić tradycyjne wartości, państwa narodowe, rodzinę, nienarodzone dzieci, europejską i różnorodną kulturę. Może faktycznie mamy za zadanie stać się „Chrystusem Narodów” w czasach ostatnich…
Jeżeli tak jest, to jak na to muszą reagować talmudyczno-rabiniczno-syjonistyczni Żydzi, dla których to Oni mają panować nad wszystkimi ludami, ludami bez granic i wartości, ludami wymieszanymi rasowo, bezpłciowymi etycznie i moralnie, ludami bez Jezusa Chrystusa i pozbawionymi ducha, ludami Gojów, podludzi? Pozostawiam to domysłom, bo nawet nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić, bo dla mojej cywilizacji łacińskiej opartej na wartościach chrześcijańskich, cywilizacja żydowska jest i zawsze pozostanie obca i niezrozumiała…
No i zastanówmy się – pomijając wszystko inne oprócz Talmudu – czyż możemy się dziwić, że dla tej talmudyczno-rabiniczo-syjonistyczno-kabalistycznej części Żydów jesteśmy niemal największym wrogiem? I nie od lat, ale od wieków? Czy możemy się dziwić antypolonizmowi tej części Żydów? Czy możemy się dziwić, że od dziesiątków lat – kłamliwie – ci Żydzi robili wszystko, aby przypisać nam ich Holocaust i kreować nas na krwiożerczych i największych na świecie „antysemitów”. Czy możemy dziwić się, że ich celem może być podbój Polski i Polaków, dziś ekonomiczny? Czy w tym świetle nie mamy prawa obawiać się o naszą Ojczyznę, gdzie to my-Polacy jesteśmy gospodarzami i o tą naszą wolność walczyliśmy a wielu Żydów było naszej niepodległości przeciwnych…?
Polaków nigdy ostatecznie nie pokonano i tak będzie dalej, ale musimy przestać być „pawiem i papugą” świata, musimy przestać być naiwni i twardo walczyć o nasze interesy, o naszą Polskę.
VI. Czy są szanse – zrozumiawszy wymowę Talmudu – na poprawne relacje żydowsko-polskie?
Jest też jednak duża szansa na poprawne stosunki żydowsko-polskie, choć duże kręgi światowego żydostwa robią wiele, aby takimi nie były. Tylko – ja osobiście – nie mam złudzeń: nigdy to nie będą stosunki przyjacielskie, bo takimi – wedle Talmudu – być nie mogą. Po prostu Talmud nie pozwala na przyjaźń z gojami, a już z Katolikami w ogóle… chyba, że to będzie dobre dla Żydów.
I to nasi politycy muszą zrozumieć i budując relacje z Żydami mieć tego świadomość. I przestańmy wmawiać Polakom, iż taka przyjaźń jest możliwa. Nie jest możliwa: cywilizacja żydowska (i turańska i inne) jest skrajnym zaprzeczeniem cywilizacji łacińskiej i nie ma możliwości – jeżeli chcemy zachować Polskę, polską narodową tożsamość i dalej być gospodarzami w naszej Ojczyźnie - na znalezienie wspólnego mianownika przyjaźni.
Nasze relacje musimy oprzeć na interesach, bo „złoty cielec” najbardziej przemawia do większości Żydów. Musimy stawiać twarde warunki, wiedząc o naszych atutach (zasoby, zdolności, kreatywność, pracowitość, wielkość gospodarki, ludność, położenie) i zdając sobie sprawę z atutów Żydów, w tym ich bankowo-lichwiarskiej potęgi finansowej oraz bardzo dużych światowych możliwościach politycznych (m.in. w USA). Powinniśmy znać ukryte cele Żydów i jeżeli one w jakikolwiek sposób uderzają w Polskę z wyprzedzeniem winniśmy je neutralizować.

Koniec części 4.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

niedziela, 5 maja 2019

Czy można od Wiosny" zażądać przedstawienia źródeł jej finansowania?

Nie jestem prawnikiem, ale chyba od każdej organizacji publicznej a już w szczególności od NGO-sów i ugrupowań oraz partii politycznych należałoby oczekiwać transparentności finansowej w obszarze ich dochodów i wydatków.

Jest to chyba tym bardziej ważne w czasie rożnego rodzaju kampanii wyborczych, bo oczywiście post factum komitety wyborcze składają jakieś sprawozdania, ale jeszcze nie zdarzyło się w Polsce aby na ich podstawie unieważnić wybory lub nie uznać ważności zdobytych określonych mandatów wyborczych.

Z naciskiem też należałoby żądać takiej finansowej przejrzystości od organizacji po raz pierwszy przystępujących do jakichkolwiek wyborów, w tym do PE i polskiego parlamentu, bowiem takie organizacje nie posiadają w zarodku żadnego finansowania z budżetu państwa, więc skądś muszą mieć owe środki finansowe, a w przypadku "Wiosny" homoseksualisty Pana R. Biedronia na organizację dość kosztownych eventów wyborczych.

Z różnego rodzaju informacji medialnych okazuje się, że jednak polskie państwo nie interweniuje nawet w przypadkach, gdy prawo nakazuje wskazania źródeł finansowania, co widać na przykładzie "modnej" dziś fundacji „Liberté!”, gdzie ostatnia taka informacja pochodzi z 2013 roku (sic), czy też fundacji "Otwarty Dialog" Pani Kozłowskiej i jej partnera Pana Kramka.

Czyż jest jakaś prawna możliwość i to w trybie wyborczym, zażądania jeszcze przed wyborami  od "Wiosny" wskazania źródeł jej finansowania?

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Tak! Donald Tusk coś jednak powiedział bardzo ważnego!


Przez wiele tygodni przed przyjazdem D. Tuska do Polski w dniu 3 maja 2019 tworzono narrację, że "król Europy" powie coś bardzo ważnego dla przyszłości Unii Europejskiej, opowie o konieczności przestrzegania praworządności w różnych krajach, o konstytucjach, prawie i skieruje przełomowe słowa dla Polski, Polaków a przede wszystkim dla opozycyjnej Koalicji Europejskiej.

Wielu obserwatorów i komentatorów życia politycznego w Polsce uważa, że nic takiego w treści Jego przemówienia nie było, że wbrew zapowiedziom zaczął "siąpić jedynie mały deszczyk z wielkiej i napompowanej wcześniej chmury".

Pośrednio popieram takie rozumowanie, tym bardziej, że dywersja J.C. Junckera ("jak wygra PiS to Polska nie wyjdzie z UE") mogła być zaskoczeniem dla D. Tuska, który być może faktycznie chciał oprzeć swoje przemówienie na równoważniku: PiS=Polexit.  Dlatego ten jego niby wykład był w niektórych momentach nawet chamski, ale przede wszystkim sprawiał wrażenie chaotycznego i napisanego w ostatniej chwili.

Ja jeszcze myślałem o tym, że pierwotnie D. Tusk miał wystąpić w atmosferze dużych niepokojów w Polsce, według wcześniej ustalonego schematu:

– strajk nauczycieli,
– chaos w edukacji, min. brak egzaminów gimnazjalnych i po podstawówce,
– strajk innych grup zawodowych,
– uliczne demonstracje i zamieszki (w większości sprowokowane przez samych "totalniaków"),
– UE nawołuje do powstrzymania w Polsce totalitarnej władzy w postaci PiS i ogłasza jakieś nowe sankcje wobec naszego kraju,
– pochody pierwszomajowe przeciw władzy jak w Paryżu, zamieszki uliczne, itd.... nawet jakiś rozlew krwi,
–... i wtedy D. Tusk przyjeżdża do Warszawy, aby "ratować" kraj...

Wszystkie powyżej wskazane możliwości mogą być całkiem prawdopodobne i dlatego niektórym wydaje się, że D. Tusk nie wykorzystał swojej szansy i nic ciekawego ani odkrywczego - poza obrażeniem V. Orbana – nie powiedział.

Czy na pewno?

Otóż wydaje mi się, że nie. D. Tusk powiedział coś jednak bardzo ważnego, coś co chciał wyartykułować i to mu się udało.

Tyle tylko, że powiedział to za pośrednictwem swojej "telepatii" i "hologramu" w postaci tzw. supporta, czyli lewackiego, chamskiego, skrajnie antykościelnego i satanistycznego redaktora naczelnego pisma „Liberté!” Leszka Jażdżewskiego, który jasno określił, w którą stronę zmierza KE i kogo chce pozyskać.

Po jego skrajnie antykatolickim i nienawistnym krótkim przemówieniu wszyscy mu klaskali (nawet Kosiniak - Kamysz) a D. Tusk idąc na mównicę poklepał go z wdzięczności po ramieniu.

Wbrew też opinii wielu komentatorów politycznych uważam, że Donald Tusk doskonale wiedział, co powie ten młody gnojek a chodziło wbrew pozorom o rzecz naturalną i trywialnie prostą.

Sądzę, że wewnętrzne badania sondażowe kierowane każdorazowo do szefostwa danej partii (te prawdziwe a nie dla pospólstwa) dają wyraźne zwycięstwo PiS (ZP) nad KE a dodatkowo - co ważne - wskazują na rosnące notowania lewackiego i laickiego ugrupowania "Wiosna" założonego przez homoseksualistę Pana Biedronia.

Z oczywistych względów D. Tusk nie mógł sam powiedzieć tego co chciał, ale - jak to zwykle on - posłużył się kimś innym a chodzi mu i KE na niczym innym niż li tylko i wyłącznie na pozyskaniu choć części elektoratu skrajnie lewicowego i antykościelnego.

A ten elektorat jest niezbędny, aby móc wygrać wybory do PE lub choć uzyskać wynik zbliżony do Zjednoczonej Prawicy. A to jest warunkiem niezbędnym i koniecznym dla uzyskania jakiegoś przyzwoitego wyniku w jesiennych wyborach do polskiego parlamentu europejskiego a wynik obecnych wyborów będzie kształtować całą tą przyszłą kampanię wyborczą.

W takim ujęciu to D. Tusk coś jednak  powiedział bardzo ważnego!

I warto, aby katolicy lub ludzie prawi a nie cynicy i hipokryci o tym pamiętali wrzucając kartkę wyborczą do urny PO to partia tylko władzy, skrajnie cyniczna, przesiąknięta hipokryzją i lekceważąca ludzi, która jest w stanie zrobić wszystko (tak jak D. Tusk biorąc ślub kościelny przed wyborami prezydenckimi po kilkudziesięciu latach trwania jego małżeństwa) i wszystko obiecać, aby dorwać się ponownie do władzy i fruktów z niej płynących.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

sobota, 4 maja 2019

Ważne deklaracje M. Morawieckiego i J. Kaczyńskiego w sprawie niesłusznych roszczeń wojennych!

Całkiem niedawno apelowałem, aby premier i/lub prezes PiS-u jasno odnieśli się do amerykańskiej ustawy "447 - Just", która mogłaby w przyszłości dać podstawę wypłaty przez Polskę ogromnej kwoty jako zadośćuczynienia dla Żydów za mienie bezspadkowe na terenie Polski, okupowanej w czasie II Wojny Światowej przez hitlerowskie Niemcy [1]:

"Kończąc. Uważam, że to nie szef MSZ a jedynie premier i szef PiS-u powinni wypowiedzieć się na temat ustawy 447 JUST a nie jakiś minister, bo tu chodzi o przyszłość Polski. Idealnym momentem byłaby ostatnia konwencja ZP, której motywem (jak w przypadku Euro) byłby motyw stosunku Polski do tej ustawy" i do wysuwanych przez stronę żydowską  absurdalnych prawnie i obelżywych dla Polaków żądań roszczeniowych na poziomie przeszło 300 mld USD.

Wskazałem co prawda na ostatnią konwencję, ale już dzisiaj podczas patriotycznego pikniku w Pułtusku doczekałem się wreszcie jednoznacznej i publicznej wypowiedzi na ten temat. Cytuję wypowiedź premiera M. Morawieckiego, aby gdzieś po drodze się nie zagubiła w naszej pamięci:

"Nasza polityka historyczna musi być fundamentem prawdy i przyszłości. Na pewno będzie zawsze w interesie Polski, czyli w interesie prawdy historycznej. To znaczy, że my tu byliśmy najbardziej mordowanymi ofiarami w czasie II wojny światowej i nigdy się nie zgodzimy na jakiekolwiek wypłaty dla kogokolwiek z tego powodu, jakiekolwiek odszkodowania (...) najdziemy odpowiednie formuły prawne i tak długo, jak będziemy odpowiadali za życie polityczne, to ta legislacja, którą wdrożymy będzie odpowiedzią na jakiekolwiek roszczenia z jakiejkolwiek strony. Nie pozwolimy na to!" [2 i moje nagranie]

Wcześniej w podobnym duchu a nawet ostrzej wypowiedział się prezes PiS-u Jarosław Kaczyński:

"Przypisuje się nam niemieckie zbrodnie, rolę w trakcie II światowej dokładnie odwrotną od tej, którą odgrywaliśmy. Byliśmy pierwszymi, którzy stanęli do walki z bronią w ręku, a próbuje się z nas zrobić sojuszników Hitlera. Próbuje się stwierdzić, że Polska ma w związku z II wojną światową jakieś zobowiązania finansowe. Otóż proszę Państwa tak – są zobowiązania finansowe wobec Polski i wobec Polaków. Polska żadnych zobowiązań nie ma, zarówno z punktu widzenia prawa, jak i z punktu widzenia elementarnej moralności i przyzwoitości (...) To nam należy zapłacić. To nam niektórzy na zachód od polskich granic są winni może nawet ponad bilion dolarów. My nie jesteśmy nikomu nic winni. Nasza polityka musi być w tych sprawach zdecydowana". 

Cieszę się z tych słów i mam nadzieję, że i w tym przypadku obietnica PiS będzie spełniona i że - jak to mówi zwykle premier B. Szydło – formacja ta zawsze "dotrzymuje słowa".

Co prawda zarówno prezes J. Kaczyński i premier dyplomatycznie pominęli zwrot: "roszczenia żydowskie", ale przecież każdy wie, że jak na razie żadna inna nacja ani żaden inny kraj takich żądań wobec Polski nie wysuwa: tylko niektóre syjonistyczne środowiska żydowskie i państwo Izrael jako całość.

Wierzę też, że owa deklaracja nie wynikała li tylko z tego, że większość Polaków obawia się tych żydowskich roszczeń [3] i dzięki temu wzrastają notowania "Konfederacji" oraz z faktu, że coraz więcej Polaków staje się świadomymi obywatelami poszukującymi informacji w różnych miejscach, ale faktycznie z tego, iż premier tak naprawdę myśli.


[1] https://krzysztofjaw.blogspot.com/2019/04/ustawa-447-just-prosze-o-stanowisko-pmm.html
[2] https://wpolityce.pl/polityka/445174-morawiecki-nie-zgodzimy-sie-na-zadne-odszkodowania
[3] W sondażowym badaniu pracowni Social Changes dla wPolityce.pl aż 49% Polaków się jej obawia a przeciwnego zdania jest tylko 13%. Reszta jeszcze nie ma zdania na ten temat i wykluczając nich to ta proporcja wynosi 79 do 21%: za: https://wpolityce.pl/polityka/444385-sondaz-dla-wpolitycepl-polacy-mocno-obawiaja-sie-roszczen.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

piątek, 3 maja 2019

Po co "Konfederacji" J. Korwin-Mikke z A. Dudą i D. Tuskiem w tle...


I przyjechał "król Europy" do Polski. Jak ostatnio zawsze, kiedy ewentualnie liczył na to, że może nagle lub długookresowo doprowadzić do ewentualnego obalenia obecnego rządu i przejęcia władzy w Polsce przez współczesnych "Targowiczan" czyli wszystkich skupionych wokół tzw. Kolacji Europejskiej a on sam stanie na czele "wybawców ten kraju" spod panowania PiS.

Każdy jego przyjazd do Polski, niezależnie czy przez niego planowany (vide: sejmowy, grudniowy pucz), czy został do niego zmuszony (vide: zeznania na komisji śledczej Sejmu) pragnie wykorzystać do tego, aby wysondować, czy możliwy jest dla niego powrót do kraju w charakterze zwycięscy wyborów prezydenckich. I tylko tyle go interesuje, nic więcej.

Zgadzam się zatem z krótkim felietonem publicysty tygodnika "Sieci" Pana Konrada Kołodziejskiego, który w portalu wpolityce.pl napisał m.in.

"Dziś w Warszawie, jedni w towarzystwie prezydenta Dudy podziwiali defiladę nad Wisłą, a inni ustawiali się w kolejce do Auditorium Maximum na Uniwersytecie, aby dowiedzieć się „co ciekawego i ważnego” powie im były premier. Ale Tusk nie przyjechał – wbrew zapowiedziom – aby powiedzieć coś ważnego. On przyjechał, aby ocenić sytuację przed bitwą. A jego słuchacze zagrzewali go do walki. Były premier podtrzymywał swoich zwolenników na duchu złośliwościami pod adresem prezydenta Dudy (...). Potem podzielił się anatomicznymi refleksjami dotyczącymi tego, w której części ciała znajdują się Węgry (bulwersujące i prymitywne - dop.: kj). Zemścił się również werbalnie na PiS, przyrównując obóz rządowy do Targowicy (hipokryzja najwyższych lotów - dop.kj), która walcząc onegdaj z konstytucją, doprowadziła do upadku państwa. Mówił o zagrożeniach klimatycznych, o internecie, który psuje dzieci oraz mrugnął przyjaźnie okiem do nauczycieli. Tradycyjnie też opowiadał o wizji państwa, które łączy a nie dzieli i jest za to podziwiane w Europie (...) Z pewnością (...) D. Tusk zadowolił swoich słuchaczy, bo – jak się zdaje – uwierzyli, że wkrótce poprowadzi ich do boju przeciwko PiS. Pytanie jednak, czy zdoła poprowadzić kogoś więcej? Myślę, że sam Tusk jeszcze nie jest tego pewien. Na razie widać, że nic się nie zmienił od czasu, gdy w 2014 roku nagle zniknął z Polski, zostawiając swój tonący rząd w rękach Ewy Kopacz. Nadal chce czarować widzów gładkimi banałami i prowokować wrogów małostkowymi uszczypliwościami, tak jak robił to przez cały czas swojego premierowania. Wtedy wystarczyło mu to na siedem lat rządów, pytanie jednak, czy dziś ta zgrana płyta znowu zagra? D. Tusk (...) chce wystąpić w roli zbawcy, który uratuje kraj przed katastrofą. Jednak aby dobrze wypaść w tej roli, będzie musiał najpierw cynicznie rozpętać totalną wojnę z PiS i jeszcze bardziej podzielić Polaków. Bo właśnie wojna zwiększa jego szansę na zwycięstwo. Oczywiście nie będzie do niej dążył wprost, od tego jest opozycja. Tusk nie przyjechał do Polski z pokojową misją, on przyjechał na zwiad. Jeśli uzna, że ma szanse, zaatakuje. Ale ryzyko, jakie wtedy podejmie, będzie bardzo duże. W tym sensie będzie to rzeczywiście bitwa o wszystko. Również dla niego" [1].

Cały ten jego niby wykład był w niektórych momentach nawet chamski, ale przede wszystkim chaotyczny i widać było, że w ostatniej chwili napisana dla niego treść musiała ulec zmianie ze względu na to, iż szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker ostatnio powiedział, że nawet jak PiS wygra wybory to Polska nie wyjdzie z UE a przecież na tym opierała się dotychczasowa kampania wyborcza totalnej opozycji, gdzie jej prominentni działacze zapowiadali tzw. Polexit, gdyby obecna władza się utrzymała. Anty-PiS i Polexit do tej pory były jedynym programem tej dziwnej koalicji w Koalicji Europejskiej. Dla niej pozostał już tylko anty-PiS a to oznacza chyba jeszcze zwiększenie negatywnych działań wobec ZP po stronie G. Schetyny i spółki. .

Osobiście wydaje mi się, że D. Tusk jest trochę zagubiony i sfrustrowany. W UE postrzegany jest jako lokaj A. Merkel i kojarzony z największymi nie rozwiązanymi unijnymi problemami  jak "brexit" i islamska imigracja a także konsolidacja innych krajów przeciwko obecnemu kształtowi UE jak. V4, Trójmorze, Włochy, Hiszpania, Grecja i inne, w tym nawet Francja. Jako szef RE poniósł totalną porażkę i dziś dla niego jedynym wyjściem jest powrót do kraju i zwycięstwo w wyborach prezydenckich... ale na jego wiecu było 1 tys. osób a na rządowo-prezydenkiej defiladzie polskich służb mundurowych 100 tys. osób a Polacy w większości nie chcą  jego powrotu. To naprawdę musi u D. Tuska rodzić zdenerwowanie, ale też należy spodziewać się bardzo nerwowych ruchów z jego strony. Tym bardziej, że dziś nawet nie podał ręki G. Schetynie, co na pewno mściwy Gregor mu zapamięta, ale też daje do myślenia czy czasem D. Tusk nie zamierza po prostu "policzyć głosy" (jak w 1992 roku) i zdjąć G. Schetynę z kierowania PO.

To tyle na temat Pana D. Tuska a i tak zbyt wiele uwagi mu poświęciłem, bo tak naprawdę dziś – niestety – zbulwersowały mnie słowa prezydenta A. Dudy, który stwierdził, że jest przychylny zmianom w Konstytucji RP w postaci umieszczenia w niej zapisów o odwiecznej konieczności przebywania Polski w UE i NATO. Brakowało jeszcze dodania w tej materii PiS-u.

Dla mnie są to słowa żenujące i kojarzące się ze sławetnymi zapisami w Konstytucji PRL, do której wprowadzono nadrzędną rolę PZPR i uczestnictwo Polski w strukturach sowieckich.

Tego typu zapowiedzi z ust prezydenta Polski są niedopuszczalne. I to nie ze względu nawet na to, że np. UE może się kiedyś rozpaść jak onegdaj ZSRR i Układ Warszawski, ale przede wszystkim z powodu usankcjonowania poddańczej roli Polski w stosunku do w/w struktur międzynarodowych. Jakie to może przynieść skutki? Ano właśnie likwidację polskiej niepodległości i wolności, o którą tak walczyły pokolenia Polaków.

Doprawdy nie wiem, co kierowało A. Dudą, choć już kilka dni temu J. Gowin zapowiedział, że przedstawi jeszcze ostrzejsze propozycje w stosunku do tego, co przedstawił w tym obszarze szef upadającego PSL Kosiniak-Kamysz, który chce podobnych zapisów konstytucyjnych.

Naiwnie wierzę, że prezydent może chciał ewentualnie przelicytować D. Tuska, ale byłoby to chyba zbyt powierzchowne i prymitywne. Sądzę więc, że mój - jeszcze - prezydent naprawdę tak myśli. Czyżby jakaś woda (sodowa) tak szybko "uderzyła mu do głowy"? Oby nie, bo jeszcze jest młodym politykiem i naprawdę niech na razie uczy się  i słucha właściwych doradców, bo interesy UE i NATO mogą okazać się naprawdę i to w krótkim czasie diametralnie rozbieżne. I co wtedy? Pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi...

I ostatnia kwestia, tylko pośrednio związana z poprzednimi, choć w niedalekiej przyszłości może stać się "języczkiem u wagi", czyli nowy twór polityczny pod nazwą "Konfederacja". Zrzesza ona narodowców, zwolenników G. Brauna, Liroya, Jakubiaka i JKM. To stowarzyszenie wyborców najprawdopodobniej w wyborach do PE przekroczy próg wyborczy, podobnie zresztą jak i w wyborach do parlamentu polskiego...

Przynajmniej teraz się tak wydaje, bo wielu wyborców ma poglądy jeszcze bardziej na prawo niż PiS i dla nich Konfederacja jest organizacją, którą zaczynają wspierać, i na którą będą glosować. Pomijam tutaj rozważania na ile PiS to prawica, bo tego typu akademickie rozważania dzisiaj już nie mają żadnego merytorycznego realnie sensu.

Tylko pytam. Po co "Konfederacji" Janusz Korwin-Mikke, który za cokolwiek się wziął to owo ginęło śmiercią zadaną właśnie przez niego samego. Nie mam do niego za grosz zaufania.

Pragnę przypomnieć jego rolę w obaleniu w Polsce idei lustracji i dekomunizacji. Otóż w 1992 roku dla niemal wszystkich ówcześnie zaskoczeniem było zaprezentowanie ustawy lustracyjnej przez J. Korwin-Mikkego. Doprawdy przedziwny był to ruch i zastanawiające jest to, że i tak w roku 1991 powstała przecież lista Milczanowskiego, o której wszyscy wiedzieli, nie było na niej jednak L. Wałęsy - Bolka. Jest niemożliwe, żeby ustawa JKM powstała ad hoc w ciągu jednego czy dwóch dni (a taka była narracja: "powstanie na kolanie"). Musiała być przygotowana wcześniej a jej zapisy były w wielu częściach, chyba celowo, nieprecyzyjne, które można było prawnie i konstytucyjnie podważyć. Całe krytyczne wtedy larum UD, GW i KLD wspierane mediami po wprowadzeniu tej ustawy w dniu 28 maja wydaje się też przygotowane o wiele wcześniej. Ową krytyką felernego projektu ustawy zdyskredytowano w ogóle ideę oczyszczenia Polski z komunistycznej bezpieki. Późniejsze losy lustracji i dekomunizacji tylko potwierdzają ową tezę. Istotnym jest też fakt, że ustawa nie obejmowała ujawnienia najważniejszych agentów w PRL, czyli agentów wojskowych służb informacyjnych (WSW/WSI) a niemal wykluczała agentów w środowiskach kościoła i nauki.

J.K. Mikke przez lata swej działalności nie pozwolił też, aby po liberalnej części sceny politycznej zaistniała żadna partia negująca "Okrągły Stół" z pozycji liberalno-konserwatywnej. Robił to - wedle mnie celowo - poprzez po prostu jej ośmieszanie dzięki swoim absurdalnym teoriom i wypowiedziom.

Czyż współcześni Konfederaci nie potrafią uczyć się z kart historii i czy czasem nie wpuścili w swoje szeregi "konia trojańskiego"?  Niech daje to do myślenia prawdziwym patriotom zrzeszonym w "Konfederacji".

[1] https://wpolityce.pl/polityka/445112-powrot-tuska-oznacza-wojne-i-jeszcze-wieksze-podzialy


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

czwartek, 2 maja 2019

Czy naprawdę skorzystaliśmy na UE?


Szczerze powiedziawszy to jestem zniesmaczony ogólnym hurra-optymizmem dotyczącym wielkich korzyści z naszej przynależności do UE i to niezależnie czy w mediach pro czy antyrządowych.

Również jestem zdziwiony faktem, że ta euforia również kierowana jest werbalnie z ust przedstawicieli obecnie rządzących w Polsce, bo opozycji się nie dziwię...

Warto więc zwrócić uwagę, że tak naprawdę przystępowaliśmy zupełnie do innej UE niż jest teraz. Wtedy jeszcze UE mówiła o wartościach na jakich została zbudowana, wartościach łacińskich, chrześcijańskich, wstępowaliśmy do Unii suwerennych narodów. Teraz UE stała się typowo lewacka o centralistycznych inklinacjach stworzenia jednego Państwa Europa, przy jednoczesnym zabraniu suwerenności innym narodom.

Ja obecną Unię Europejską od wielu już lat określam drugim ZSRR, czyli Związkiem Socjalistycznych Republik Europejskich. Ma nawet swoich niewybieralnych powszechnie komisarzy jak ówcześni Sowieci, ma też jakąś sztuczną wspólną walutę Euro jaką niegdyś był tzw.: "rubel transferowy", choć nawet Sowieci bali się narzucić ten rubel w rozliczeniach wewnętrznych poszczególnych krajów im podległych. Trzon dzisiejszej unii stanowią kulturowi marksiści, którzy w sferze intelektualno-umysłowo-duchowej są nawet gorsi niż marksiści wprowadzający komunizm siłą fizyczną, bo niszczą i ubezwłasnowolniają podstawy człowieczeństwa całych narodów, szczególnie tych z tzw. Starej Unii.

Do takiej Unii nie wstępowaliśmy i w takiej Unii ja nie chcę być, stąd jeżeli nie da się jej zmienić to winniśmy podążyć drogą Wielkiej Brytanii.

Mam nadzieję, że jednak obecne wybory zmienią UE od środka i skończą się wreszcie totalitarne rządy mentalnych i ideologicznych marksistów, z ich poprawnością polityczną, gender, niszczeniem rodziny i chrześcijańskich wartości, fałszywie pojmowaną tolerancją wszystkiego dla wszystkich, ograniczaniem wolności i suwerenności państw oraz narodów. Należy powrócić do idei jakie przyświecały EWG, czyli wolności przepływu towarów, usług, kapitału i osób fizycznych, i zrezygnować z całej tej otoczki ideologicznej "wierchuszki" obecnej Unii Europejskiej.

Rozumiem motywy (albo mi się tak tylko wydaje), które dziś przesądzają o braku rzetelnej dyskusji na temat faktycznych korzyści i strat wynikających z naszej przynależności do wspólnoty europejskiej.

Tyle tylko, że trzeba zawsze mówić prawdę, niezależnie jakie może przynieść skutki. We wczorajszym głównym wydaniu Wiadomości  TVP został przedstawiony bardzo skrótowy i też powierzchowny bilans owej przynależności a szkoda, że nie pogłębiony do końca.

Wspomniano w nim, że przez te 15 lat uzyskaliśmy środków unijnych w wysokości około 164 mld Euro a wpłaciliśmy jedynie około 54 mld, co daje nam gigantyczną nadwyżkę rzędu około 110 mld Euro. I w tej kwestii podano jeszcze ile to zyskaliśmy kilometrów dróg ekspresowych i autostrad, ile to środków poszło na infrastrukturę i inne inwestycje i już chciałem przełączyć kanał, gdy wreszcie usłyszałem, iż 85 eurocentów z 1 Euro pomocy unijnej (bez dopłat rolniczych) wraca tak naprawdę z powrotem do Unii, czyli gdybyśmy założyli, że te inwestycje faktycznie wynoszą 100% wskazanych wartości, to okaże się, że tak naprawdę fizycznie i finansowo uzyskaliśmy z UE nie 164 mld Euro a jedynie 0,15% tej wartości, czyli 24,6 mld a wpłaciliśmy 54 mld, czyli o 29,4 mld więcej wpłaciliśmy niż finansowo zyskaliśmy.

Oczywiście zaraz odezwą się głosy, iż nie można tak księgowo liczyć, bo przecież zostały te drogi, te oczyszczalnie ścieków, te odrestaurowane miasta i miasteczka, idt, itp.

Tak to prawda, ale znów tylko powierzchowna, bo w takich zestawieniach nie podaje się innych ważnych elementów dotyczących skutków naszego wejścia do UE, np., że przez te lata dług publiczny Polski wzrósł z około 370  - 400 mld do przeszło 1 biliona złotych i to przy uwzględnieniu dochodów z umorzenia jednostek z OFE, które Polakom ukradł rząd PO-PSL i dodatkowych środków pochodzących z Funduszu  Rezerwy Demograficznej.

Ten dług nie zawiera kwot, jakie państwo będzie musiało w przyszłości wydać na świadczenia dla przyszłych emerytów. Uwzględniając te wydatki dług publiczny (ukryty) sięga 3 a może i nawet niemal 5 bln. zł. (za: https://www.dlugpubliczny.org.pl/o-projekcie/).

Nie mówi się też o zadłużeniu zagranicznym. Według danych NBP zadłużenie zagraniczne Polski w roku 2004  wyniosło około 130,2 mld USD. W 2018 roku wyniosło wyniosło już ok. 359 mld USD. Koszty obsługi naszego zadłużenia (odsetki) to około 40 mld zł.

Warto wspomnieć, że sławne już zadłużenie zagraniczne jakie zostawił nam po sobie E. Gierek w 1980 roku wynosiło w walutach wymienialnych 24,1 mld USD a wymagalne płatności z tytułu obsługi zadłużenia zagranicznego na rok 1981 wynosiły 10,9 mld USD. Dług ten - mimo umorzenia jego części - spłaciliśmy niedawno.

Dodatkowo zapomina się wiązać deficytu budżetowego z pomocą unijną a jest to też działanie na zasadzie sprzężeń zwrotnych. Budżet państwa w latach 2005- 2016 systematycznie rósł i wynosił np. w roku 2007 około 16 a w 2015 roku około 46 mld zł, przy jednoczesnej wyprzedaży majątku państwa sięgającej  łącznie ponad 60 mld zł i tzw. ogromnej pomocy unijnej i dobrych wskaźnikach wzrostu gospodarczego. Obecnie budżet ma się zdecydowanie lepiej, ale tylko ze względu na uszczuplenie luki vatowskiej i innych luk po stronie dochodów państwa. Ile w takim razie Polska by dodatkwowo zyskała, gdyby nami nie rządzili euroentuzjaści a sprawni eurorealiści?

Nie mówi się też o tym, że pomoc unijna drastycznie zwiększyła zadłużenie samorządów, gdzie ich dług sięga nawet przeszło 70% ogólnych aktywów, co może prostą drogą prowadzić do bankructwa (w miarę bezpieczna wysokość zadłużenia to maksymalnie około 30 aktywów).

Mało się mówi o straceniu przez Polskę 3 milionów dobrze wykształconych i kreatywnych Polaków, którzy budują PKB w innych krajach a nie w Polsce.

Nie analizuje się trafności (celowości) i kosztowej efektywności owych inwestycji infrastrukturalnych, czyli dlaczego 1 km autostrady w Polsce kosztuje więcej niż w Niemczech  i dlaczego zagraniczni unijni główni wykonawcy  inwestycji doprowadzili do bankructwa wiele polskich, małych firm, które były podwykonawcami owych przedsięwzięć.

Nie wspomina się też o kategorii utraconych zysków z faktu wejścia do wspólnoty, czyli ile moglibyśmy więcej zyskać inwestując tyle samo, ale nie odprowadzając składek do budżetu unijnego i o wielu, wielu innych aspektach.

Pomimo różnych negatywnych ocen bilansu naszego członkostwa w UE to jednak Polacy są dziś jedyną nacją w unii, która niemal w skali 90% popiera nasze członkostwo w tej wspólnocie i raczej boi się działań zmierzających do tzw. Polexitu, o którym w ogóle nie mówią największe partie w Polsce a jedynie nowo utworzona i niszowa Konfederacja (choć ma szanse na przekroczenie progu wyborczego).

Z czego wynika to poparcie? Ano z dwóch rzeczy.

Po pierwsze. Polacy nie znają tak naprawdę problemów, które realnie wykreowane zostały przez lewacki trzon kierujący UE: imigracja, likwidacja homogeniczności (jednorodności) narodowej państw, problemy Euro, pauperyzacja mniejszych krajów, odchodzenie od demokracji, strach wyjścia na ulicę po zmroku, szerzenie się ruchów antysemickich i skrajnie nacjonalistycznych, duże bezrobocie, ataki terrorystyczne,  szerzenie antyludzkiego systemu lewackich wartości, wprowadzania cenzury prewencyjnej, itd. Tego jeszcze Polacy nie zaznali i to dzięki m.in. obecnemu rządowi, który sprzeciwia się przyjmowaniu tzw. uchodźców i przyczynia się w ten sposób do wzrostu bezpieczeństwa, nie tylko w Polsce, ale i w całej UE.

Po drugie. Ze względu, iż w Polsce nie ma aż takich problemów, które są w Starej Unii, to Polacy odnoszą się jedynie do pozytywów bycia w UE, tzn. swobody podróżowania, pozbywania się karbu "polityki wstydu", świadomości bycia Europejczykami (choć od zawsze nimi byliśmy), uzyskiwania pracy o wiele lepiej płatnej niż w Polsce i z innych, często tylko emocjonalnych powodów.

Ciekawy byłby stosunek Polaków do Unii, gdybyśmy mieli: co i rusz ataki terrorystyczne, palenie kościołów bądź zamienianie ich w dyskoteki czy inne przeznaczenia, ogromną pauperyzację (zmniejszenie się stopy życiowej) większości Polaków wynikającej z posiadania przez Polskę waluty Euro, totalną cenzurę ideologiczno-lewacką zabierającą wolność jednostkom i ich grupom (też tzw. cenzurę prewencyjną). Ciekawe byłoby też, gdyby Polacy bali się pójść np. na publiczny koncert (jak np. w Nowym Roku) tylko dlatego, że obawialiby się o swoje życie.

Bo tak naprawdę to dziś Polska i wiele innych krajów dawnego bloku wschodniego, ale też mniejszych krajów w Unii odzwierciedla prawdziwy jej obraz, o którym myśleli jej założyciele. To my stanowimy faktycznie dzisiejsze "Serce Europy" i w sumie to my - jeżeli się uda – możemy ją w końcu zmienić.

Piszę w większości o negatywach lub tylko powierzchownych sukcesach, zdając sobie sprawę  z istnienia też pozytywów, więc proszę o polemikę... :)

Polecam też książki i artykuły pisane przez Tomasza Cukiernika a dotyczące właśnie bilansu naszego członkostwa w Unii Europejskiej, z naciskiem na gospodarkę a nie ideologię (wystarczy wygooglować) .

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com