wtorek, 29 czerwca 2010

Nekrofil polityczny!?... a fe!

Witam

Dziś w Wiadomościach (niedługo będą zapewne do obejrzenia na stronach internetowych TVP) przytoczone zostały słowa Donalda Tuska, który  w 2007 roku uważał, że wykorzystywanie śmierci Barbary Blidy w kampanii wyborczej jest obrzydliwe i nazwał je "nekrofilią polityczną".

Był to komentarz do dzisiejszego, "prywatnego" spotkania B. Komorowskiego z rodziną Barbary Blidy w ich domu... tym, w którym popełniła samobójstwo...

Szanowny Panie Donaldzie Tusku... dzisiaj usłyszawszy, że Bronisław Komorowski spotkał się z rodziną tragicznie zmarłej Barbary Blidy przyszło mi na myśl takie właśnie skojarzenie. I od razu  (mimochodem i w wyniku oczywiście trwającej kampanii wyborczej) jakoś tak z ludzkim podziwem i nawet zazdrością prześledziłem w myślach zachowanie Jarosława Kaczyńskiego wobec tragizmu śmierci swojego brata i Marii Kaczyńskiej oraz wielu jego przyjaciół... Jego milczenie i opłakiwanie brata w sposób wskazujący na ogromną wewnętrznie przeżywaną ową śmierć i boleść, cechuje ludzi tracących w sposób nagły najbliższych, których autentycznie kochali miłością największą... Przypomniałem sobie jak Jarosława Kaczyńskiego próbowała w debacie sprowokować Monika Olejnik i z jaką klasą zachował się J. Kaczyński twierdząc, że w kampanii nie chce "grać" tragedią smoleńską...

Zapewne Sztabowi i mainstreamowi III RP to zachowanie J. Kaczyńskiego nie mieści się po prostu w głowie... przecież taki Bronek Komorowski... śmiał się (miał ubaw "po pachy") w momencie przylotu do Polski ciał zmarłych tragicznie w Smoleńsku...



Mało tego... lecąc teraz do Afganistanu.... grał śmiercią polskich tam żołnierzy... a teraz "politycznie nekrofilsko" wykorzystuje śmierć Barbary Blidy....

Pisałem niedawno:
"Jak mają się wobec tego czuć polscy żołnierze, którzy codziennie narażają swoje życie w niebezpiecznym Afganistanie a wielu z nich już niestety zginęło? Czy perfidne i małostkowe wykorzystywanie polskich żołnierzy i tragizmu naszej misji w Afganistanie (...) nie jest potraktowaniem tych żołnierzy jako "zwykłych pionków na szachownicy wyborczej PO"? Czyż B. Komorowski takim postępowaniem nie udowadnia swojej pogardy wobec tych żołnierzy i nie pokazuje swojego wyrafinowanego cynizmu (jak wtedy, gdy niespełna dwie godziny po tragedii smoleńskiej, nawet jeszcze nie wiedząc czy Lech Kaczyński naprawdę nie żyje... już ogłosił się - być może nawet niekonstytucyjnie - Pełniącym Obowiązki!). Na miejscu żołnierzy w Afganistanie odwróciłbym się plecami do stojącego przed nimi B. Komorowskiego, ściągną spodnie... (...) I teraz nie dziwmy się, że D. Tusk, B. Komorowski i cała ta "ferajna" od Niesiołowskiego po Wajdę i Bartoszewskiego myślała, że Jarosław Kaczyński będzie opierał swoją kampanię na tragicznej śmierci swojego brata śp. Prezydenta Profesora Lecha Kaczyńskiego! Każdy innych ocenia swoją miarą... Jeżeli teraz sztab Myśliwego posunął się do wykorzystywania misji w Afganistanie oraz tragizmu żołnierzy tam przebywających lub już nieżyjących... to wyobraźmy sobie, gdyby np. taki D. Tusk (albo jeszcze bardziej B. Komorowski - dop. dzisiejszy) miał brata bliźniaka i ten brat jako prezydent zginąłby w podobnych okolicznościach jak Lech Kaczyński... Toż przecież zapewne ta śmierć byłaby główną osią i podstawą jego ewentualnej kampanii prezydenckiej... (mam nadzieję, że się mylę... i jak ja bym chciał się mylić w ocenie PO i samego D. Tuska, ale jakoś nie potrafię znaleźć argumentów pozytywnych na ich rzecz)...". 

Dzisiejsze zachowanie B. Komorowskiego było dla mnie niczym ostatnie "maźnięcie pędzlem remontowanej ściany"... mój do niej stosunek jest po dzisiejszym dniu tylko jeden... z podziwem i spokojem patrzę na tę nową jej fakturę i odświeżony kolor... jest piękna! Tak jak piękny, godny, szlachetny i po prostu ludzki jest mój stosunek do B. Komorowskiego. Wyrazić go mogę jedynie słowami: POGARDA i POLITOWANIE...

Kończąc chciałbym jednocześnie podziękować D. Tuskowi za jego wypowiedź sprzed trzech lat... Faktycznie bycie NEKROFILEM POLITYCZNYM jest zapewne czymś obrzydliwym i dyskwalifikującym polityka nie tylko właśnie jako polityka, ale i człowieka....

Pozdrawiam

P.S. (za wikipedią)
"Nekrofilia (gr. νεκρός – martwy, φιλία – miłość; ang. necrophilia; inne nazwy: tanatofilia, nekrolagnia) – zaburzenie preferencji seksualnych; stan, w którym bodźcem stymulującym seksualnie mogą być jedynie ludzkie zwłoki. Skłonność ta może być jednak wygeneralizowana do wszystkich obiektów, które danej jednostce kojarzą się ze śmiercią bądź zwłokami (np. śpiące osoby) (...) 
(Nekrofilia - dop. kj)
– Jest szczególnym rodzajem fetyszyzmu, w którym rolę fetysza odgrywają zwłoki ludzkie. 
– Zaburzenie to może być skojarzone ze skłonnościami sadystycznymi.
– Trzecią grupę osób, u których można diagnozować nekrofilię są osoby zawodowo kontaktujące się ze zwłokami, dla których profanacja zwłok może być wynikiem głodu seksualnego lub zastępczym działaniem seksualnym. Rysy nekrofilne mogą przejawiać się w skłonności do praktyk ze śpiącymi lub nieprzytomnymi (cechy tanatofilii). Profanacja zwłok w celach seksualnych może wiązać się także z: alkoholizmem, deficytem intelektualnym oraz zaburzeniami psychicznymi (jak schizofrenia czy nerwica natręctw)".

Definicji: "nekrofilia polityczna" chyba jeszcze oficjalnie nie ma, ale każdy może ją sobie zbudować sam na podstawie powyższego oficjalnego znaczenia sensu stricto...  Ja dla swoich potrzeb sprowadzam go do zwrotu: "po trupach do celu"...

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

poniedziałek, 28 czerwca 2010

Prywatno-państwowy folwark PO a prawo Rzeczpospolitej Polskiej!

Witam
(znów raczej krótko... jestem kampanijnie, realnie zajęty)

Pisałem niedawno, że po raz pierwszy - ku zaskoczeniu urzędników wszelkiej maści i niestety powszechnej niewiedzy wyborców– okazało się, iż można dopisać się na listy wyborczej (do 24 czerwca: było tylko realnie dwa dni na dokonanie owej czynności!) pomiędzy I a II tura wyborów prezydenckich.

Teraz okazuje się, że pewnie zadziwienie owych funkcjonariuszy prywatnego folwarku jakim dla Platformy stało się Polskie Państwo, będzie (jest) niewspółmiernie większe! Okazało się bowiem, że głosować może każdy Polak przebywający 4 lipca za granicą... pod warunkiem takowej rejestracji do północy dnia 01.07.2010!.

TAKĄ MOŻLIWOŚĆ STWORZYŁA PAŃSTWOWA KOMISJA WYBORCZA PO RAZ PIERWSZY OD 1989 ROKU!

W sumie cieszę się, że Polacy przebywający za granicą będą jednak mieli możliwość uczestnictwa w wyborach "drugoturowych", niemniej mam kilka pytań sprowadzających się tak naprawdę do istotnych, konstytucyjnie prawnych, wątpliwości:

1. Dlaczego o takich możliwościach  nie zdecydowano prawnie przed rozpoczęciem głosowania w I turze? Czy można zatem i czy jest to zgodne z polskim prawem i Konstytucją RP, zmieniać prawo w czasie jego egzekwowania? Wszak wybory już się rozpoczęły 20 czerwca i prawnie więc trwają... Tak więc prawne zasady wykonywania czynności prawnych (jakim jest głosowanie) zostały przez PKW zmienione w czasie ich dokonywania. Nie jest to złamanie prawa i szef PKW podpisując sie pod takimi instrukcjami nie powinien stanąć przed Sądem? (a może przed Trybunałem Stanu za - jako funkcjonariusz publiczny najwyższego szczebla  - złamanie Konstytucji RP?),

2. Czy owe - nagłe i niespodziewane - "stworzenie" możliwości takowej rejestracji nie było czasem wynikiem nacisków Premiera lub Rządu RP, który - znając swój elektorat  - wiedzą, że wielu wyborców PO i tym samym B. Komorowskiego, 4 lipca może być na wakacjach poza granicami kraju?,

3. Dlaczego przez okres 3 lat trwania rządów PO nie uchwalono - przygotowanej już dawno - ustawy i zmianach do ustawy o Karcie Polaka? Przecież umożliwiłoby to setkom tysięcy polskich obywateli mieszkających za granicą (w wyniku często splotu parszywych dla Polski okoliczności lat 1939-1989) oddanie ważnego głosu... jako pełnoprawni obywatele Naszej Ojczyzny? Czyż brak uchwalenia takowych przepisów nie jest działaniem  antypolskim, antynarodowym i wymierzonym przeciwko polskim obywatelom, polskim patriotom?,

To tyle i na koniec uwaga do PKW i jej Przewodniczącego: "Lex retro non agit"!... choćby i miał Pan przystawiony przez WSI i KGB pistolet do głowy! (oczywiście wiem, że tak nie jest a moje porównanie wynika tylko z mojego szacunku dla sankcjonowanych Konstytucyjnie w Polsce i innych suwerennych i niepodległych krajach, norm prawnych  - według prawa rzymskiego. No chyba, że w Polsce już obowiązuje prawo stanowione zapisem cyrylicą!).

Pozdrawiam

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com

niedziela, 27 czerwca 2010

Znów farsa debaty?! - krótki epilog i "czwarty wymiar".

Witam
Niniejszy post jest obiecanym epilogiem do napisanego przeze m,nie przed debatą.


Odbyła się więc owa "debata" (niby debata)... Tak naprawdę mam mieszane odczucia i coraz więcej wątpliwości, co do sensowności jej przeprowadzenia przez TVP.

Po pierwsze: pytanie były wcześniej znane sztabom wyborczym. Przypomina mi to minione czasy, kiedy to za czasów PRL rozmówcy zapraszani do rozmowy niejako z "dziennikarskiego obowiązku" zawczasu otrzymywali treść pytań do autoryzacji i "wykucia" poprawnej odpowiedzi.

Po drugie: Wśród żelaznego elektoratu kandydatów nie nastąpią zapewne żadne przemieszczenia głosów. Zwolennicy J. Kaczyńskiego nimi pozostaną i twierdzić będą, że merytorycznie i ogólnie debatę wygrał ich kandydat. Podobnie zapewne twierdzić będą zwolennicy B. Komorowskiego.

Po trzecie: Taka forma debaty (o czym pisałem) jest jej parodią i nie ma nic wspólnego z merytoryczną oraz  żywą dyskusją umożliwiającą poznanie inteligencji i faktycznych poglądów pretendentów do polskiego "tronu". Ta "debata" była właśnie tylko odrębnym wywiadem kilku dziennikarzy z poszczególnymi kandydatami. Dla Polaków, którzy kompletnie nie interesują się polityką taka debata musiała być nudna i monotonna... i z przekazem, którego i tak nie rozumieli.

A teraz kilka słów komentarza:

Oczywiście dla mnie zwycięzcą został J. Kaczyński. Mogę być nieobiektywny, ale z punktu widzenia interesów Polski oraz jej przyszłości, to co mówił B. Komorowski mnie przeraziło. Niejako - atakując J. Kaczyńskiego za Afganistan (zresztą była to "kula w płot" bowiem decyzję o wysłaniu wojsk do Afganistanu podjął w listopadzie 2001 roku, na wniosek Premiera Millera, Prezydent Kwaśniewski) –potwierdził, że Polska pod jego wodzą zmieni kierunek swojego strategicznego partnerstwa na wschodni, czyli "drobnymi kroczkami" (jak to określił) będziemy się jednać z Rosją... (czyt.: powoli... drobnymi kroczkami będziemy tracili na jej rzecz polską niepodległość i suwerenność). I piękne oraz poprawne politycznie i wyuczone na pamięć formułki o współpracy z NATO nic tu nie zmienią. Wybór Komorowskiego to ponowne oddanie się w całej okazałości Moskwie i Putinowi...

Wszystko inne, co mówił B. Komorowski to pustosłowie, którego chyba musiał się dość długo uczyć na pamięć. Poza tym wylazła z niego bufonada... ludzie mali z ambicjami bycia wielkimi zawsze mitologizują i wyolbrzymiają swoje dokonania (którą z ustaw napisał B. Komorowski? Sądzę, że za jego czasów w MON ustawy pisali doradcy WSI...)

Od początku zresztą uważałem, że "ucieczka" B. Komorowskiego od bezpośredniej dyskusji obnażyła niejako jego wąskie i tylko ograniczone do spisanych dla niego formuł, zdolności wielowątkowej oceny rzeczywistości...

Oczywiście walka toczyła się tak naprawdę o głosy niezdecydowanych (na co dzień nie interesujących się polityką) oraz głosy G. Napieralskiego. Jeżeli chodzi o głosy lewicy (lub skrajnej lewicy) sądzę, że raczej większość z nich nie pójdzie do wyborów (chociażby ze względu na stosunek obu kandydatów do małżeństw homoseksulanych i możliwości adopcji przez nich dzieci).

Jak postąpią niezdecydowani? Tego nie wiem. Natomiast wszystko teraz zależy od frekwencji wyborczej... im będzie większa tym szanse J. Kaczyńskiego na zwycięstwo będą rosły. PO ma stały od lat i aktywny elektorat, PiS miał do tej pory niestety wielu sympatyków politycznie nieaktywnych. Teraz to Oni mogą zdecydować o losie Polski!

Walczmy o Polskę dla nas, naszych dzieci i wnuków. POLSKA jest najważniejsza!

Pozdrawiam

P.S. A ten "as z rękawa" w postaci jakiejś kartki wyciągniętej przez B.K... niczym Stan Tymiński z "Czwartego Wymiaru" miał zawsze przy sobie teczkę z "papierami" na Wałęsę... Pamiętacie tę jego paranoiczną książkę pisaną w peruwiańskim buszu....?


ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com

Znów farsa debaty?

Witam

Mam przeróżnych znajomych. Nie chodzi mi o wygląd zewnętrzny czy posiadany majątek (bo to jest najmniej istotne), ale o poziom ogłady, obycia, kultury oraz wykształcenia i intelektu. Jedni są żyjącymi we własnym świecie naukowcami, inni sprawnymi biznesmenami czy lekarzami. W swoim życiu poznałem wspaniałych ludzi... Z jednej strony nie wykształconych ani bogatych lecz pięknych duchem, kulturą osobistą, cechujących się prężnym kręgosłupem etyczno-moralnym i prawością oraz racjonalnością życiowego postępowania. Z drugiej strony takich samych mądrych i prawych znakomicie wykształconych i posiadających "klasę samą w sobie".

Niestety i w jednej grupie i w drugiej przyszło mi spotkać również jednostki kruche, obłudne, perfidne, cyniczne i po prostu (nawet pomimo posiadanego wykształcenia) po prostu głupie, prostackie... którym tzw.: "słoma" zaczyna "wychodzić z butów" w stanie ich wzburzenia lub np. nietrzeźwości (naprawdę... jak łatwo poznać człowieka po tym co mówi i jak się zachowuje będąc pod znacznym wpływem alkoholu... wtedy nie gra a zaczyna być pierwotnym sobą, prawdziwym...).   

Właśnie... Jestem w stanie znieść szczerych: idiotów, prostaków,  chamów i innych tego typu osobników. Ale wprost nie cierpię obłudy, fałszu i cynicznej hipokryzji! Mam też wprost awersję do kłamców i tchórzy, którzy potrafią "za plecami" Cię oczerniać... by w cztery oczy obłudnie Cię wychwalać lub milczeć... albo takich, którzy boją się publicznej wymiany argumentów i unikają bezpośredniej rozmowy... bowiem wiedzą, że są kretynami, oszczercami, nie starcza im wiedzy i intelektu do własnej logicznej argumentacji swojego zdania i wyrażanych przez siebie opinii... Wiedzą, że są kłamcami lub po prostu "słomowo" prostackimi i ociekającymi obłudą oraz fałszem karykaturami  przypisywanych sobie wyimaginowanych cech o konotacji pozytywnej społecznie (takich np. jak: szlacheckie pochodzenie czy też podpieranie się osiągnięciami członków swojej rodziny, przyjaciół, środowisk do których się słusznie bądź nie należy). Ileż to razy w różnych rozmowach słyszałem nienawistną wprost krytykę i oczernianie innych, przy nieobecności tychże wyszydzanych. I, gdy nadarzała się okazja, to miałem niesamowitą satysfakcję (tym razem w obecności zainteresowanych i mnie) prosząc takiego delikwenta o powtórzenie tych słów krytyki bezpośrednio zainteresowanemu... (jakimi pospolitymi wprost tchórzliwymi szczurami - tymi, którzy są wystawiani przez resztę szczurzego bractwa do spróbowania nowego żarcia - nieraz się okazywali... żenada...).

Na miejscu J. Kaczyńskiego chyba jednak - wobec tchórzostwa B. Komorowskiego, który boi się bezpośredniej z nim konfrontacji  i dyskusji - zrezygnowałbym z uczestnictwa w takiej sztucznej "nie-debacie".

Rozumiem wymogi kampanii wyborczej, ale są chyba jakieś jej granice – debata winna być debatą pomiędzy kandydatami a nie prowadzonymi przez dziennikarzy równoległymi w czasie i obrazie osobnymi z nimi wywiadami!

Chociaż może i tak będzie lepiej nawet dla J. Kaczyńskiego... Kiedyś napisałem taki sobie dwuwiersz:

"Rozmowa psa z kamieniem,
Słychać tylko wycie..."

Różnica klas pomiędzy kandydatami jest tak duża jak pomiędzy dwoma poziomami IQ: poniżej 80 i powyżej 120... trudno wtedy znaleźć nawet uśredniony "pułap" odpowiedniego poziomu rozmowy i argumentacji (o ile ten z IQ 120 potrafi się zniżyć i dopasować do rozmówcy, to ten z IQ 80... nijak nie jest w stanie znieść się trochę wyżej... np. chociażby do IQ równego 100)

Po debacie być może (jeżeli będzie w ogóle warto)  napiszę epilog do tego postu...

Pozdrawiam

P.S. A może jednak dojdzie do merytorycznej wymiany zdań i zadawania sobie wzajemnie przez kandydatów pytań?


ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com

A gdzie tu Polska i Polacy?

Podtytuł (jako abstrakt postu):  
Dokonanym 4 lipca wyborem zostawmy za sobą naszego życia mądrości ślad...

Witam

Krótka poranno-niedzielna dygresja jako myśl przewodnia dzisiejszego dnia... ku zastanowieniu:

Obecnie potrzeba nam polityka i przywódcy myślącego patriotycznie po polsku – strategicznie i samodzielnie, a nie układu: Wasz Premier (czyt.: Tusk - poddany A. Merkel) a Nasz Prezydent (czyt.: Komorowski - poddany Putina i jego KGB).

W przypadku tych dwóch ostatnich – tragicznych dla Polski postaci – Nas samych jako Polaków i Polski jako państwa w ogóle nie widać... najważniejsza jest z jednej strony Unia Europejska a z drugiej strony Rosja i dobre (czyt.: poddańcze, wasalne) z nią tzw: "dobrosąsiedzkie" stosunki.

Dookreślając jeszcze mocniej! Mamy wybór! Albo uratowanie resztek suwerenności i niepodległości Polski albo oddanie jej we władanie dwóm hybrydom:

1. Unii Europejskiej, czyli Związkowi Socjalistycznych Republik Europejskich pod wodzą Niemiec - które z pogardą traktują nawet niektóre kraje Starej Europy (UE to nic innego jak hybryda: komunizmu, ZSRR, globalizmu, quasi "kapitalistycznej gospodarki rynkowej" i socjalizmu),
2. Rosji, czyli państwa totalitarnego, marzącego o odzyskaniu dawnych komunistycznych wpływów w Europie i na świecie, przy czym ów totalitaryzm jest swoistego rodzaju efektem synergii:  komunizmu i ZSRR, narodowego bolszewizmu, socjalizmu i quasi "kapitalistycznej gospodarki rynkowej".

4 lipca wybierzmy więc Nasz Kraj, naszą ukochaną Polskę! Wybierzmy tak naprawdę Nas Samych i  Swoich Najbliższych!

Tym dobrym dla Polski wyborem zostawmy za sobą - w spadku naszym dzieciom i wnukom - naszego życia mądrości ślad....

Pozdrawiam

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com

sobota, 26 czerwca 2010

Nierzeczywiste żywota PO we własnej, wyimaginowanej rzeczywistości...

Witam

Kompletna bezradność i bezsilność!

Tak można streścić stan ducha, umysłów i emocji Sztabu Wyborczego Bronisława Komorowskiego oraz całej Platformy Obywatelskiej. Infantylni Chłopcy (tacy podobni chyba w stylu bycia, życia i złożoności połączeń synapsowych do Palikota, Komorowskiego i Tuska) oraz dziewczynki (takie podobne chyba w stylu bycia i bufetowego życia do H. Gronkiewicz - dla uniknięcia niewłaściwych skojarzeń  z topornością i bezmyślnością - pominę fonetyczne brzmienie drugiego członu jej nazwiska) są kompletnie zaskoczeni pokojową i ugodową postawą w kampanii wyborczej Jarosława Kaczyńskiego. Są zdezorientowani (niczym słonie w "składzie porcelany" wobec klasy i osobowości Jarosława Kaczyńskiego, który przerasta już ich nawet nie o głowę, ale o cały tułów (nawet tak duży jak tego przecież wysokiego Myśliwego)... Sztabowcy B. Komorowskiego i PO nie potrafili i dalej nie potrafią zbudować skutecznej strategii wyborczej swojego kandydata.. Stąd wracają do już dawno przez siebie wymyślonej nienawistnej i prymitywnej wobec PiS i jego Przywódcy narracji, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i prawdziwym obrazem postaci Jarosława Kaczyńskiego oraz Prawa i Sprawiedliwości...

Przez lata Ci ociekający goryczą nienawiści i żądzą pełni władzy oraz ogarnięci żądzą i kultem pieniądza Nienawistnicy, chcieli i tworzyli z Jarosława Kaczyńkiego - i jego śp. jego brata Prezydenta L. Kaczyńskiego - potworów, diabłów... a postrzegając ich tylko poprzez taką percepcję oglądu rzeczywistości... po prostu uwierzyli sami w takich złych "Kaczorów" i całego PiS.

Po 10 kwietnia mieliśmy okazję poznać prawdziwe oblicze tragicznie zmarłego L. Kaczyńskiego, teraz mamy okazję poznać prawdziwego Jarosława Kaczyńskiego!

Oczywiście śmierć najbliższych, jak zapewne u każdego z nas, musiała odcisnąć swe piętno na Jarosławie Kaczyńskim. Tym bardziej, że istnieje jakaś niesamowita, niezrozumiała dla innych, więź pomiędzy jednojajowymi bliźniakami... coś metafizycznego i trudnego do skwantyfikowania...

Niemniej... po raz pierwszy od lat: ZGADZAM SIĘ (jeny... aż trudno było mi napisać ten zwrot!) z całą Platformą Obywatelską oraz Donaldem Tuskiem,  Stefanem Niesiołowskim, Bronisławem Komorowskim, Januszem Palikotem i całym mainstreamem III RP... Mają rację! Ja też NIE WIERZĘ, że nawet śmierć tak bliskich osób mogła zmienić o 180 stopni (a nawet 360) tak dojrzałego i wiekowego już człowieka jakim jest Jarosław Kaczyński! Po prostu trudno mi uwierzyć, że mógł się jakby na nowo narodzić po takiej traumie. Oczywiście dojrzał emocjonalnie i społecznie, ale przecież nie mogło to zmienić diametralnie jego etyczno-moralnego kośćca ("kręgosłupa") i jego poglądów oraz wyznawanych w życiu i realizowanych wartości.

Oczywiście - "kochana" PO - taka zmiana u Jarosława Kaczyńskiego nie nastąpiła!.... bowiem ON (podobnie jak i jego śp. brat) zawsze był sobą, zawsze BYŁ MNIEJ WIĘCEJ TAKI JAK TERAZ, czyli był i jest: wyważonym i obecnie jeszcze dojrzalszym człowiekiem, wykształconym, liderem partii, urodzonym przywódcą, polskim patriotą i ceniącym oraz szanującym wszystkich Polaków - nawet swoich przeciwników!

Przecież takiego Jarosława Kaczyńskiego (podobnie jak śp. Lecha Kaczyńskiego) jakiego wykreowali medialni macherzy od GW, TVN oraz w jakiego zdali się uwierzyć członkowie PO... nigdy nie było. Ten fałszywy obraz wrednego i dzielącego Polaków J. Kaczyńskiego to li tylko ich wytwór fantazji, propagandy, czarnego PR-u oraz złości i wrednej zawiści za przegraną D. Tuska w wyborach w roku 2005! To przecież michnikoidy, walterowcy, sondażownie, fałszywi i wrzeszczący profesorowie oraz całe to tałatajstwo III RP z nienawiścią tworzyło oderwany od rzeczywistości świat, gdzie diabłami wcielonymi były "kaczory"... na które chciano polować, które chciano zjadać.... itd (już nie chce mi się przypominać tych łajdactw czynionych przez światłych i pseudowykształconych...   powiem tylko tyle, że nawet małpo-goryl może - ubrany w szyty dla niego "na miarę" garnitur - skończyć światłe dla małpo-goryli studia... ale zawsze pozostanie małpo-gorylem!).

Oglądając dzisiaj i słuchając D. Tuska oraz innych członków PO na Konwencji PO (czyt.: wyborczej "Myśliwego") doprawdy zobaczyłem w jakim niesamowicie wyimaginowanym, absurdalnym i niemal paranoicznym świecie Oni żyją. Tak naprawdę to po prostu mi ich żal... Stworzyli sobie sztuczny "matrix", po jego zaś stworzeniu i wieloletnim wzajemnym utwierdzaniu się w jego istnienie, stał się on dla nich ich, niby-rzeczywistym i niby-realnym, niby-prawdziwym światem, niby-prawdziwą rzeczywistością...

Tak... dzisiaj zobaczyłem takiego samego przegranego D. Tuska jakiego widziałem w 2005 roku: ten sam wyraz oczu, mimika twarzy, mowa ciała oraz uderzająca wprost PR-wa sztuczność wszechobecnej szczęśliwości. D. Tusk coś mówił o jakimś nieokreślonym kłamstwie J. Kaczyńskiego... jak kłamca może komuś zarzucać kłamstwo? Jak można ufać Kłamcy, że mówi prawdę? Przecież D. Tusk okłamał cały prawie 40-milionowy Naród, Polaków obiecując Cuda w postaci 10 pamiętnych obietnic rozszerzonych innymi... aż 73 wyrażonymi w swoim premierowskim exposé...  Żadnych obietnic nie spełnił a Cuda się nie wydarzyły... Mimo u niej trwającego kryzysu... do Irlandii jest nam dziś dalej niż w 2007 roku... Patrzyłem na Hannę Gronkiewicz i słyszałem jak mówi: Czy są jeszcze jacyś - poza Donaldem - kandydaci na szefa PO? Nie widzę żadnych "rączek".... itd, itp (o przemówieniu B. Komorowskiego - litości dla niego - nawet nie wspomnę).

Tak patrzyłem na te twarze, słuchałem wypowiadanych słów, obserwowałem te uściski dłoni, sztuczne uśmiechy... i faktycznie poczułem się jakbym oglądał słynną już filmową serię w reżyserii braci Wachowskich... to już nawet chyba przerosło wyimaginowany świat "Folwarku Zwierzęcego" G. Orwella...

W takim to nastroju próbowałem wstępnie zaapelować do Ministra Obrony Narodowej, żeby im pomógł... ale to chyba jednak już tylko byłaby syzyfowa praca...

Pozdrawiam

P.S.
Za Wikipedią: "Bogdan Adam Klich (ur. 8 maja 1960 w Krakowie) – polski lekarz psychiatra, (...) od 2007 minister obrony narodowej w rządzie Donalda Tuska (..)" 

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com

Kto naprawi Rzeczpospolitą?!

Witam serdecznie

Kampania wyborcza przed drugą turą staje się (co oczywiste) coraz bardziej ostra... z ty, że jakoś ta ostrość i żenująca agresja jakoś nie wypowiadana jest z ust Jarosława Kaczyńskiego ani jego sztabu. Przez 5 lat trwania zmasowanej nagonki i kreowania PiS i braci Kaczyńskich na potworów chcących "zjadać" wszystkich przeciwników, sadzać "niepotrzebnie" i niehumanitarnie - bez dania szansy na poprawę - pospolitych przestępców do coraz bardziej zatłoczonych więzień, lustrować i niszczyć zwyczajnych cynicznych hipokrytów (którzy np. dla wyjazdu za granicę gotowi byli "kapować" swoich najbliższych przyjaciół), itd.... okazało się, że największe pokłady nienawiści oraz strach przed odpowiedzialnością za III RP występują w sztabie B. Komorowskiego, w nim samym oraz wśród członków Platformy Obywatelskiej (np. wypowiedź J. Palikota o zastrzeleniu i wypatroszeniu przez B. Komorowskiego i PO Pana dra Jarosława Kaczyńskiego i wystawieniu jego skóry na sprzedaż...).

Teraz się nie dziwię skąd PO i cały ten zafajdany mainstream III RP z michnikowszczyzną na czele tak dobrze i skutecznie potrafił znajdować argumenty  na "zło" niby płynące z PiS i braci Kaczyńskich... Przecież każdy "mierzy swoją miarą": dobro mierzy dobrem a pierwotne ZŁO ZŁEM! Samo zło wie jakie ma cechy, jak wygląda i jakie działania podejmuje... więc łatwo może je zobiektywizować (bo ma wiedzę wynikającą ze swojej natury i znajomości siebie) i przypisać innym... np. braciom Kaczyńskim i PiS. Ileż to razy ja sam byłem zaskoczony złożonością perfidii i pomysłami PO na niszczenie np. śp. Prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego. Potrafiono wyszydzić i gromadzić wszystko, co mogłoby w jakiś sposób być przydatne w dezawuowaniu i ośmieszaniu go. Zastanawiałem się jacy to ludzie mogą tak metodycznie, bezwzględnie, cynicznie i hipokratycznie oraz bezdusznie niszczyć tak dobrego - i chcącego również tego dobra dla Polski - człowieka - Męża Stanu chyba pierwszego, jakiego mieliśmy w całym 20- leciu tej naszej "pseudowolności". Odpowiedź nasunęła mi się tylko jedna: to ludzie, którzy od lat w wielu krajach sterowali ich rządami, rządzili "zza ściany gabinetów cieni" lub też sami posługując się oszustwem, manipulacją bądź siłą - przejmowali władzę. To tacy ludzie - wychowani na socjotechnicznych ideach K.Marksa i F. Engelsa twórczo zmodyfikowanych przez W. Lenina, J. Stalina, J. Goebbelsa, A. Hitlera, Mao Zedonga, F. Castro i innych dyktatorów totalitarnych - potrafią w skuteczny sposób zniszczyć i upodlić każdego człowieka a nawet całe narody i państwa. Kim są? Ano tymi, którzy dbają o tzw: "bezpieczeństwo" (tylko czyje: swoje czy danego państwa) oraz utrzymywanie status quo, czyli utrzymania się jak najdłużej (nawet pod werbalnym szyldem demokracji i wolności) władzy totalitarnej... a tak naprawdę utrzymania swojej władzy, wpływów i wszelkiej maści  interesów własnych, grupowych czy też innych, wrogich państw. Kiedyś aby osiągnąć ten cel korzystali z metod siłowych i przymusu, dziś wystarczą: propaganda oraz zniewolenie ekonomiczne, czyli: spauperyzowanie (obniżenie tzw. "stopy życiowej) np. zdecydowanej większości Polaków poprzez sprowadzenie ich do biednych, kredytowo zadłużonych i przestraszonych robotników najemnych, którzy - pozbawieni własności (prywatyzacja i wyprzedaż majątku począwszy od L. Balcerowicza... do dzisiejszego A. Grada) i zarabiający (jeżeli w ogóle pracują) na życie nieraz poniżej minimum socjalnego – są w stanie myśleć jedynie o tym, czy starczy im na jedzenie dla swoich dzieci... Doprawdy idealnie ONI wykorzystują np. różnego rodzaju  opracowania i teorie naukowe, chociażby "teorię hierarchii potrzeb" Abrahama Maslowa (zobacz wstępnie: Tutaj a ja polecam ... tekst źródłowy w jego książce: "Motywacja i osobowość"... naprawdę warto przeczytać - bardzo dobrze opracowane wydanie tego dzieła! - zobacz też przypis 1).

Kom są Ci ONI? Nietrudno zgadnąć, że wszelkiej maści zabezpieczający trwanie systemu "bezpieczniacy" w stylu KGB, GRU, FSB, UB, WSI, UB, ABW... Obecny czas to niestety okres ich zdecydowanej ofensywy o czym pisze w poście pt.: "SOBIES-SOWA-BOND... galopująca integracja!"

Niedługo II tura wyborów. Zdecydujemy o naszej przyszłości... nie tylko na 5 lat, ale prawdopodobnie na dziesięciolecia. Oddanym 4 lipca głosem dokonamy wyboru formy i kształtu naszej Polski, naszej Ojczyzny! Wrzucając kartkę do urny damy odpowiedź: Czy chcemy Polski niepodległej i silnej w Europie i na świecie oraz czy też zwasalizowanej, słabej i uzależnionej od UE i Rosji...

 W takich dziejowych momentach zawsze nieraz dobrze spojrzeć na siebie oczami innych. Warto też przejrzeć się dokładnie w lustrze i dostrzec zmarszczki upływającego czasu, a nie żyć w błogiej nieświadomości iż cały czas wygląda się jak dwudziestolatek. Dla wewnętrznego oczyszczenia i przywrócenia "istoty rzeczy" jakże korzystną jest umiejętność (przychodzi do niektórych z wiekiem) hipotetycznego "wyjścia' z siebie" i jako te drugie moje "ja" wnikliwego i krytycznego spojrzenia na to moje pierwsze, funkcjonujące na co dzień w rzeczywistości.

Powyższe dotyczy również nabycia umiejętności dostrzegania owej "istoty rzeczy" w funkcjonowaniu społeczeństw, rządów i państw.

Jestem daleki od stwierdzenia, że przez lata swojego życia takową umiejętność nabyłem, ale chciałbym podzielić się z Wami pewną subiektywną refleksją. Być może w jakimś stopniu jest ona jednak takim małym kroczkiem, który przybliża choć trochę do uzyskania odpowiedzi na pytanie: DLACZEGO POLSKA OBECNA JEST TAK ZEPSUTYM PAŃSTWEM?. Dlaczego zmarnowaliśmy 10-milionowy zryw polskości i patriotyzmu wyrażany poprzez NSZZ SOLIDARNOŚĆ? I poszukać recepty na naprawę naszej Polski pamiętając, że nie możemy znów zmarnować tego narodowego zrywu jaki My, Polacy doświadczyliśmy po tragedii smoleńskiej (... Nie jest grzechem popełniać błędy, ale chyba największym grzechem jest... nie wyciągać z tych błędów odpowiednich wniosków lub popełniać je kolejny raz...! - kj)

Patrząc na to, co obecnie dzieje się w Polsce nietrudno przecież o konstatację (jeżeli Ktoś ma nawet katar to i tak to wyczuje): POLSKA DZIŚ WPROST CUCHNIE FETOREM GNIJĄCEJ WONI ROZKŁADAJĄCEGO SIĘ TRUPA!

Bo czyż nie jesteśmy świadkami powolnego procesu całkowitej degrengolady Naszej Ojczyzny? I to we wszystkich aspektach funkcjonowania państwa: w skali mikro - od rozpadającej się rodziny i więzi rodzinnych aż do - w skali makro - organizacyjnego i instytucjonalnego rozpadu organizacyjnych struktur państwa? (vide: tegoroczne powodzie i sposób prowadzenia śledztwa w sprawie tragedii smoleńskiej). I nie odnosi się ona tylko do samej partii rządzącej - PO i p.o. Premiera D. Tuska. Obejmuje całą naszą klasę polityczną po 1989 roku i również nas samych, Polaków - wyborców.

Już kiedyś wskazywałem na fakt, że odzyskanie przez Polskę suwerenności i niepodległości po latach panowania "sowieckiego" nie stało się niestety przełomem moralno-etycznym całego Narodu. Nie stworzyliśmy nowej jakości życia publicznego i prywatnego, która nakierowywałaby nas na przestrzeganie w codziennym życiu obowiązujących norm, zarówno prawnych, jak i moralnych.

Takie pojęcia jak: patriotyzm, honor, ojczyzna, przyzwoitość, służba publiczna, uczciwość, praworządność zostały zrelatywizowane przez narzuconą nam globalistyczną współczesność a ich właściwa wartość stała się niejako anachronizmem, prawie nieprzystającym do rzeczywistości absurdem.

Sposób funkcjonowania naszego państwa nie sprzyja zresztą owym wartościom. Polskie społeczeństwo nie wierzy w prawo i instytucje z nim związane jak: sąd, prokuratura czy policja. Większość Polaków nie zna prawa i nie ma - ze względu na ubóstwo - do niego dostępu. Hermetyczność środowiska prawniczego i wiedzy prawniczej (przypomnijcie sobie jaką wściekłość tego srodowiska wzbudził Z. Ziobro jak chciał "uwolnić" zawody prawnicze!) oraz przykład wielu nieprawidłowości i niedoskonałości prawnej RP tworzą w naszym społeczeństwie przeświadczenie, że obywatele nie są równi wobec prawa. Ową nierówność - której czynnikiem sprawczym jest zamożność i pozycja społeczno-zawodowo-polityczna - widzą wszędzie: w swoim miejscu pracy, gminie, powiecie, urzędzie skarbowym czy też wreszcie w skali makro, czyli instytucjach takich jak rząd czy parlament. Tak naprawdę Polacy nawet nie wierzą w demokratyczne wybory i ich uczciwość!! (zresztą poniekąd słusznie, bowiem III RP czyni w okresach wyborów wiele, by takie przeświadczenie w Polakach ugruntować!)

Przez 20 lat polskie "elity" polityczne nie były źródłem powstawania nowego, prawego Państwa. Stały się raczej w oczach jego obywateli synonimem małostkowości, karierowiczostwa, partyjniactwa i korupcji. Można powiedzieć, że "ryba psuje się od głowy" i tak też polskie "elity postokrągłostołowe" doprowadziły do zepsucia całego państwa. Podstawą był oczywiście brak rozliczeń z przeszłością i umożliwienie przestępcom komunistycznym swobodnego funkcjonowania i rozwoju w nowej Polsce. Ich sposób działania i wyznawane wartości życiowe stały się więc obowiązującymi w III RP. "Homo sovieticus" i jego cechy nie stały się więc w dwudziestoleciu 1989-2009 obiektem krytyki a wręcz przeciwnie: nastąpiło jego przepoczwarzenie w "kolorowe opakowanie", puste w środku.

I tacy, my Polacy, jesteśmy w dużej części obecnie właśnie takim kolorowym opakowaniem, w środku pustym lub zawierającym cokolwiek cuchnącą treść. Taki jest też Bronisław Komorowski, Donald Tusk i jego towarzysze (dlatego też jesteśmy skłonni dalej bezmyślnie głosować na nich i ich PO), taka też jest nasza cała klasa polityczna.

Rządzą nami nie PRAWDZIWE POLSKIE ELITY, ale prości, zwykli, małostkowi ludzie, jakże pospolici i jakże podobni do przeciętnego Polaka, wielu z nas samych. I tak kreuje się lub taki faktycznie jest B. Komorowski... (nazywany już przez niektórych: "error" czy "Pan Gafa").

Bo tak naprawdę jakość państwa zależy od jakości ludzi go budujących i zarządzających. Zależy od ich wielkości, w sensie posiadania propaństwowej wizji rozwoju i umiejętności wprowadzania jej w życie. To tak jak w normalnej firmie: jej sukces zależy od wielkości jej właściciela lub grupy osób nią zarządzających. Wielkie firmy miały WIELKICH szefów i właścicieli, WIELKIE PAŃSTWA wielkich przywódców i WIELKIE ELITY (w dobrym tego słowa znaczeniu).

Hitler i Stalin dobrze wiedzieli jak zniszczyć Polskę i Naród Polski - niszcząc właśnie elity, najznamienitszych Obywateli, mogących budować silne państwo i będących niedoścignionym wzorem dla swoich rodaków!

Stąd Katyń lub pomordowanie przez Niemców polskich naukowców w Krakowie. Stąd przeogromna wola wyłapywania i niszczenia wybitnych (nawet w skali mikro) Polaków-Patriotów w latach powojennych. Tak naprawdę ostatni Wielcy Polacy (i Ci z Lewa i z Prawa) godni piastować Najwyższe Urzędy Rzeczpospolitej zostali zamordowani we wczesnych latach 50-tych XX wieku. Ostatni Mohikanie zginęli z rąk NKWD pospołu z większości niepolską (ale o polskich nazwiskach) Bezpieką. Resztki z nich musiało emigrować!

Większość obecnej "elity to" właśnie niestety potomkowie prostych (o ile nie prostackich) spadkobierców ludzi z pogranicza klas średnich, niższych i sowieckich zdrajców. Tylko jednostki się niestety ostały.

Od dawna zastanawiałem się jak jak to jest możliwe, że dokonania w zakresie budowy i rozwoju państwa w okresie II Rzeczpospolitej są relatywnie i niewspółmiernie wyższe od dokonań ostatnich 20 lat. Odpowiedź jest prosta: II Rzeczpospolitą budowli polscy, wielcy patrioci, budowały propaństwowe ELITY (a przynajmniej stanowili oni na tyle liczną i silną grupę, która była zdolna nadać odpowiedni kierunek rozwoju Polski i jej państwowości). I to niezależnie czy reprezentowali lewą (socjaliści, nie mylić z komunistami), czy też centrum lub prawa stronę polityczną. Elity te w naturalny sposób więc mogły wyłonić spośród siebie ludzi mogących stać się prawdziwymi MĘŻAMI STANU!

Dzisiaj większość reprezentujących taką "karykaturę elit" np. naszych ministrów i posłów cechuje taka małość i prowincjonalizm polityczny, że tak naprawdę nadawałaby się li tylko i wyłącznie do czyszczenia butów przedwojennym Państwowcom.

Mój pogląd jest brutalny, ale - moim zdaniem - niestety prawdziwy a receptą na naprawę Rzeczpospolitej jest ZBUDOWANIE PRAWDZIWYCH PROPAŃSTWOWYCH ELIT. Wiąże się to oczywiście z rezygnacją z pseudoelit obecnie miłościwie nam panujących!

Czy jest to możliwe od zaraz?. Oczywiście nie! To praca na lata! Ale warto już teraz budować te elity choćby poprzez odpowiednie kształcenie Polaków i gloryfikowaniu takich polskich bohaterów jak np. Rotmistrz Pilecki, czy Jan Paweł II. Warto też wspominać faktyczne dokonania oraz propaństwowość śp. Prezydenta prof Lecha Kaczyńskiego. Warto też powrócić do "istoty rzeczy", dzięki której Polska przetrwała nawet przeszło 100 lat swojej bezpaństwowości... warto na nowo odkryć znaczenie słów stanowiących fundament naszego rozwoju: BÓG, HONOR I OJCZYZNA! (jeżeli kogoś drażni owe słowo: Bóg... to niech potraktuje go jako pewien zbiór określonych cech i zasad postępowania w życiu: nazwijmy je ogólnie Prawość i Przyzwoitość)

A przejściowo po prostu zacząć nazywać rzeczy po imieniu (złodziej jest złodziejem a nie tylko trochę złodziejem; nie można być nie do końca uczciwym bo albo się takowym jest albo nie; kłamstwo jest kłamstwem a nie do końca niedopowiedziana prawdą, itd) i eliminować z przestrzeni publiczno-politycznej ludzi miałkich i bezwartościowych. Wbrew pozorom jest w Polsce (ale i na emigracji, szczególnie tej z lat 1981-1983) wielu przyzwoitych Polaków mogących udźwignąć brzemię naprawy Rzaczpospolitej. Takowi znajdują się również wśród dzisiaj nam rządzących (ale są skutecznie atakowani i tłamszeni oraz ośmieszani, lub też "ściągani" w dół i marginalizowani).

Gdy Polską rządzić będą PRAWI I PRZYZWOICI ludzie, to MY sami zwykli Polacy - mając takie wzory i autorytety - staniemy się lepsi, uczciwsi, mądrzejsi i prawi. Będziemy coraz bardziej wartościowymi, wzajemnie się szanującymi ludźmi. A jeżeli tacy będziemy i będziemy się szanować to tak będziemy postrzegani i szanowani w Europie i na świecie.

Mimo wszystko wierzę, że taką Polskę i nas samych jesteśmy jeszcze w stanie zbudować! Trzeba tylko dokonać wyboru: Czy chcemy mieć Polskę Pileckich czy Michników? Czy chcemy Polskę Kaczyńskich czy Tusko-Palikoto-Niesiołowsko-Dukaczewsko-Komorowskich?


Pozdrawiam

Przypis 1. W celu poznania procesów motywacyjnych oraz motywowania (a tym samym demotywowania i manipulowania ludźmi) zachęcam do lektury książki K.B. Madsena pt.: "Współczesne teorie motywacji". Książka już wiekowa, ale warto od niej rozpocząć, by mieć podstawy do dalszego zgłębiania wiedzy w tym obszarze (w bibliotekach i antykwariatach zapewne jesze jest... nie wiem, czy jest nowe wydanie).


ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com

czwartek, 24 czerwca 2010

"iiii...aaaa...iii...aaa....iiii..aeeeaeee...iii"

Witam

Jak Wam wiadomo czasem sobie publikuję na portalu (blogowisku) pardon.pl. Czynię tak z różnych powodów (nieraz o tym pisałem), ale tak naprawdę jednym z ważniejszych jest nieraz "płytka i powierzchowna" a nieraz "głęboka i merytorycznie wartościowa" dyskusja z przeciwnikami ideowymi i politycznymi.

Na tym portalu bywają i żenujące dyskusje, ale też są i nieraz ciekawe oraz inspirujące intelektualnie. Spotkać też tam można wielu zalogowanych, ale też niestety anonimowych zwolenników np. Jarosława Kaczyńskiego, co nie zmienia faktu, że raczej są w mniejszości (cieszę się, że jednak są).

Niektóre komentarze do publikowanych na tym forum moich postów bywają nieraz na tyle ciekawe, że skłaniają do większego i głębszego zastanowienia nad polska sceną polityczną i osobami kandydatów na Prezydenta RP.

Ostatnio właśnie do mojego wczorajszego tam postu na temat m.in. braku szerokiej informacji o możliwości dopisania się do dnia dzisiejszego na listach wyborców, anonimowy gość umieścił taki oto komentarz:

"Zapomniało się Donaldowi. Chłopina ma tyle na głowie ... Kombinuje jakby tu z pustego nalać.
Ma trudne zadanie, wręcz niemożliwe, bo Bronek ma wyjątkową pustą głowę i aby ją napełnić trzeba lat a nie paru dni. Cóż (trzeba chyba - dop: krzysztofjaw) opracowania sposobu, w jaki Bronek będzie korzystał z wikipedii bezprzewodowo. Jakieś słuchawki niech mu dadzą i w drugim pomieszczeniu podpowiadacza z monitorem przed sobą. Niech mu czyta na bieżąco. Może wtedy nie narobi tylu wpadek".

Przyznam szczerze, że rozbawił mnie ten komentarz a nawet więcej... swoją kilkuzdaniową celnością trafił chyba w samo sedno "klasy męża stanu" na jakiego nieudolnie próbuje się kreować (lub próbują go wykreować spin-doktorzy PO i WSI) Bronisław Komorowski.

Treść tego komentarza zainspirowała mnie również do udzielenia na niego odpowiedzi, którą sobie pozwolę zacytować:

"Dobry komentarz! Faktycznie tak (chyba) pustego kandydata na najwyższe urzędy nie mieliśmy chyba nawet za Komuny... Przypomina mi postać dozorcy Anioła (doskonała rola R. Wilhelmiego), który w ostatnim odcinku zostaje Kierownikiem Osiedla... Bronek (swój chłop- Komorowski) nawet do tego się (raczej) nie nadaje... Może jako kierownik zagrody dla osłów?... O! to byłoby chyba dla niego miejsce... Miałby z kim pogadać na (chyba) swoim poziomie, czyli "iii...aaaa....iii...aaaa"!

Dzisiaj mogę tylko dodać, że bardzo lubię osły (fajne zwierzaki)... i żal mi by ich było, jakby B. Komorowskiemu przyszło na myśl - jako myśliwemu - żeby je sobie dla zabawy ustrzelić z myśliwskiej broni takiej jak np.: Bock Verney-Carron SAGITTAIRE 12/76 Polynox*.

Pozdrawiam

* Bock Verney-Carron SAGITTAIRE 12/76 Polynox w promocyjnej cenie 4899, 00 zł to jeden z rodziny Bocków śrutowych francuskiej firmy Verney-Carron charakteryzujących się zgrabnym wyglądem, pięknym grawerunkiem, a jednocześnie znakomitymi cechami użytkowymi, pozwalającymi polować w każdych warunkach i na każdą zwierzynę. Wiele różnego rodzaju wariantów modelu Sagittaire pozwala dopasować do swoich indywidualnych preferencji broń pod kątem kalibru, wielkości wierceń i mechanizmów spustowych (..) Model Bocka Sagittaire tym razem w wersji Polynox jest rozbudowanym o system wymiennych czoków, uniwersalnym modelem bocka. Broń wraz z akcesoriami (czokami i kluczem do nich) znajduje się w twardej, bardzo eleganckiej walizce z profilowanym wnętrzem, wyścielonej na jednej ze ścianek, specjalną gąbką ochronną, stabilizującą broń w walizce. (Źródło)

P.S. do opisu broni:
Cóż za wspaniała hipokratyczna  treść zachwalająca zwykłe - dla zabawy - mordowanie niewinnych zwierząt! Doprawdy jakim trzeba być człowiekiem, żeby czerpać satysfakcję z zabijania?

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com

Trzej przyjaciele... PROROCY i CZARODZIEJE?

Witam

W niniejszym poście nie padnie żadne słowo mojego komentarza tylko... zadam jedno pytanie, wkleję tekst e-maila m.in. do mnie oraz opiszę i przedstawię fakty oraz dokonam ich ekstrapolacji na możliwe - jedynie w kategoriach "political fiction" - wystąpienia przyszłych zdarzeń.

Moim natomiast autorskim niejako "wkładem" będzie tylko  zebranie ich w jednym miejscu i chronologiczne zestawienie a także owa ekstrapolacja.  Nie ponoszę natomiast żadnej odpowiedzialności za ewentualne wyciąganie fałszywych i ocierających się o granice insynuacji wniosków wyciąganych - na podstawie tych faktów i opisów - przez innych. Szczególnie takich, które różnią się od mojej oceny a jest nią ni mniej ni więcej jedynie to, że uważam, iż D. Tusk, B. Komorowski i J. Palikot powinni nieraz "ugryźć się w język" zanim coś bezmyślnie powiedzą.

Nieraz jest tak, że człowiek "wylewając" z siebie potok słów po prostu nie zastanawia się nad tym, co mówi i jak mogą być odebrane jego słowa. Najzwyczajniej w świecie nie zdaje sobie sprawy z tego, co tak naprawdę wypowiada i jaki może być kontekst tych wypowiedzi. W większości przypadków są to długie lub krótkie "słowotoki" wypowiadane bez udziału procesów myślenia i przewidywania ewentualnych zależności przyczynowo-skutkowych pomiędzy znaczeniem owych słów a ich realnym sensem i możliwym prawdopodobieństwem wystąpienia różnych alternatyw zrozumienia ich treści i kontekstu przez innych... którzy w takich albo innych okolicznościach owe słowa usłyszeli i je zinterpretowali na swój sposób.

Bardzo często takie wypowiedzi słyszymy od ludzi będących pod wpływem alkoholu, narkotyków czy też środków psychotropowych...  zresztą nawet, gdy w takim stanie określony człowiek coś powie lub zrobi to - udowadniając ewentualnie w sądzie swoją czasową nieświadomość bądź niepoczytalność - z reguły i tak nie poniesie żadnych konsekwencji a Sąd uzna, że owe wypowiedzi lub czyny były dokonywane w sposób nieumyślny.

Dla zobrazowania powyższego przytoczę skróconą treść artykułu 28 Kodeksu Karnego wraz z jego interpretacją prawną opracowana przez D. Skowrona w artykule pt.: Błąd co do okoliczności stanowiącej znamię czynu (art. 28):

"Nie popełnia umyślnie czynu zabronionego, kto pozostaje w błędzie co do okoliczności stanowiącej jego znamię. Odpowiada na podstawie przepisu przewidującego łagodniejszą odpowiedzialność sprawca, który dopuszcza się czynu w usprawiedliwionym błędnym przekonaniu, że zachodzi okoliczność stanowiąca znamię czynu zabronionego, od której taka łagodniejsza odpowiedzialność zależy. Podstawą tego przepisu jest niezgodność pomiędzy procesami zachodzącymi w świadomości człowieka a stanem rzeczywistym. Owa niezgodność może przybierać dwie formy: jako nieświadomość, charakteryzujące się nie dostrzeganiem elementu obiektywnie funkcjonującego w rzeczywistości lub jako urojenie, charakteryzującą się dostrzeganiem elementu obiektywnie nie funkcjonującego w rzeczywistości. Prawo karne nie docieka jaka była przyczyna powstania błędu co do okoliczności (np. alkohol, narkotyki, psychotropy, emocjonalne i nagłe afektacyjne wzburzenie, stan manii lub depresji - dopisek: krzysztofjaw). Sprawca pozostający w błędzie co do okoliczności nie może odpowiadać za przestępstwo, gdy jego karalność ogranicza się do umyślnego popełnienia czynu zabronionego. Najczęściej błąd co do okoliczności jest popełniany w stanie nieświadomości jak i urojenia. Wynika to z faktu, że w głowie sprawcy czynu w miejsce elementów funkcjonujących w rzeczywistości wytwarzają się elementy które w rzeczywistości nie funkcjonują. 

/Przykład: Myśliwy strzela do zarośli, błędnie zakładając, że jest tam dzik. Tymczasem w zaroślach znajdował się człowiek – inny myśliwy, który uczestniczył w innym polowaniu odbywającym się w tym samym lesie.
Wyjaśnienie (wyraz dopisany do tekstu D. Skowrona: krzysztofjaw): Myśliwy popełniając czyn pozostawał w błędzie co do okoliczności stanowiących jego znamię. Był zarówno nieświadomy, a także w jego głowie zachodziło urojenie, że w tych krzakach czai się zwierzyna łowna./

Pozostawanie w błędzie co do okoliczności stanowiących znamię czynu zabronionego nie zwalnia od możliwości odpowiadania za popełnienie przestępstwa nieumyślnego, o ile ustawa przewiduje konstrukcję takiego czynu. W sytuacji, gdy sprawca nie dochował należytej ostrożności – tzn. przewidywał lub z łatwością mógł przewidzieć sprawca będzie odpowiadał za popełnienie czynu nieumyślnego. Ponadto działając w ramach błędu sprawca nie ponoszący odpowiedzialności za czyn umyślny może narazić się na odpowiedzialność karną za inne przestępstwo umyślne, które pozostaje z nim w zbiegu.

/Przykład:Funkcjonariusz publiczny przekazuje dokumenty zawierające tajemnicę państwową agentowi obcego wywiadu podającego się za dziennikarza.
Wyjaśnienie: W związku z błędem co do okoliczności stanowiących znamię czynu zabronionego funkcjonariusz publiczny nie będzie odpowiadał za szpiegostwo, tylko za ujawnienie tajemnicy państwowej./ 
(...) Opracował: Damian Skowron (...)"

To tyle jeżeli chodzi o odpowiedzialność za potencjalnie karalne nieumyślnie popełniane czyny lub wypowiadane słowa określonych osób działających jednak w stanie nieświadomości lub urojenia.

Powracając teraz do mojej pierwotnej myśli i kontynuując mój tok rozumowania. Otóż, gdy określone bezmyślne słowa lub czyny popełniają jednak ludzie będący świadomi i nie będący w stanie urojenia to możemy z dużą dozą pewności powiedzieć, że ludzi tych cechuje z reguły: niski poziom wiedzy ogólnej oraz wąski jej zakres; brak doświadczenia życiowego lub nieumiejętność korzystania z niego (przecież mówi się nieraz: doszedł taki to a taki do 60-tki, ale pozostał wiecznym infantylnym dzieckiem - nigdy nie wydoroślał); niski poziom inteligencji (niskie IQ - zobacz: przypis 1) oraz brak tzw. inteligencji emocjonalnej oraz/lub dojrzałości społecznej.

Przyszedł w ty momencie właśnie czas realizacji mojej wstępnej zapowiedzi, którą niniejszym "popełniam":

I. PROLOG:

E-mail, który otrzymałem dziś w nocy od "Czaronowidza - byłego Jasnowidza":
"Czarnowidz Były Jasnowidz wysłał wiadomość do członków grupy koniec-zniewag.
Czarnowidz Były Jasnowidz: June 24, 2010 at 1:15am
Temat: Alarm! Palikot powiedział w wywiadzie: "Zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego"
Drodzy Państwo,
Poniżej link do filmu na Youtube, gdzie podczas wieczoru wyborczego w sztabie PO Palikot wypowiada groźby pod adresem Jarosława Kaczyńskiego.
Proszę zwrócić na to, co mówi wspomniany człowiek w 2 minucie 35 sekundzie filmu.
Cokolwiek by nie powiedzieć o tym filmie pod linkiem, to pamiętajmy, że po "katastrofie" też analizujemy wypowiedzi rozmaitych osób, i te wypowiedzi, w świetle późniejszych wydarzeń, nabierają znaczenia.
http://www.facebook.com/l/a8020qmGbzAHncCdHAbCHf4jO4g;
www.youtube.com/watch?v=PLbHFSnCHiY 
Podaj dalej tę informację, żeby świadomość tego co MOŻE SIĘ WYDARZYĆ rosła i żebysmy mogli jakoś przeciwdziałać.
Proszę też o przysyłanie do mnie bezpośrednio pomysłów w jaki sposób możemy przeciwdziałać. Bezpośrednio poczta wewnętrzną na FB a nie Tablicy, żeby przeciwnik nie miał wglądu w to co piszemy. Sprawy zaczynają się robić coraz poważniejsze.
Pozdrawiam
Czarnowidz Były Jasnowidz
http://www.facebook.com/l/a80203ZTfLBC6Zz-CXcrqwRJydw;czarnowidz.salon24.pl"

II. AKCJA/TREŚĆ/FABUŁA:

1a. Działanie, czyli zapowiedź/obietnice cudów powyborczych: W roku 2007 w kampanii wyborczej Donald Tusk (i tym samym PO w obecności kamer telewizyjnych i publiczności) złożył oficjalnie swój podpis pod 10-cioma obietnicami wyborczymi, które On - wygrywając wybory - solennie przyrzeka spełnić. Po wygraniu wyborów, w swoim exposé w polskim parlamencie obiecał, ze jego rząd dokona aż 73 niezbędnych reform i działań a jeszcze wcześniej obiecał, że zbuduje w Polsce drugą Irlandię...
1b. Efekt: Żadna z tych obietnic nie została po trzech latach zrealizowana (ewentualnie skończyło się na zapowiedziach lub projektach oraz ich ledwo "nadgryzienia") a przepowiadane/zapowiadane CUDA nie nastąpiły!

2a. Wypowiedź B. Komorowskiego z końca kwietnia 2009 roku dla radia RMF roku, w której "bezmyślnie", słowotokowo (oczywiście znów proszę o nie wyciąganie jakichkolwiek zależności przyczynowo-skutkowych, ale zwrócenie uwagi li tylko na owa bezmyślną "słowtokowość" wypowiadanych przez niego słów!) wypowiedział m.in. następujące kwestie: "... nie, no nie pretenduję do roli wieszcza, czy roli proroka" (0:10-0:15) oraz "...no wie Pan, przyjdą wybory prezydenckie, albo prezydent będzie gdzieś leciał i to wszystko się zmieni..." (1:44 - 1:49).



2b. Efekt (raczej chyba NIE przyczynowo-skutkowy): Tragedia Smoleńska, w której ginie m.in. Profesor Lech Kaczyński, Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej!

3a.  Działanie, czyli wypowiedź J.Palikota: Poseł znów chyba "bezmyślnie" i słowotokowo wypowiada się dla programu Szymona Majewskiego i odpowiada na pytanie zadane do niego przez dziennikarza telewizji pod nazwą: "U1 BATOR":  "... Wilki jedzą moje owce i chciałbym się spytać, czy Bronisław Komorowski mi pomoże i pójdzie ze mną na polowanie na wilki?" (2:14- 2:23). J. Palikot odpowiada dziennikarzowi słowami, których treść może być zinterpretowana jako groźba pod adresem Kandydata na Prezydenta, dra Jarosława Kaczyńskiego!: "... Największym wilkiem polskiej polityki jest Jarosław Kaczyński... W związku z tym moja odpowiedź na pańskie pytanie jest takie: TAK! Bronisław Komorowski pójdzie na polowanie, zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż..." (2:37-2:41)



3b. Efekt: nieznany..... ?

III. EPILOG (w kategoriach "political fiction" - zobacz przypis 2):

1a. Działanie: Obecna kampania wyborcza i II tura wyborów prezydenckich 4 lipca oraz niewielką różnica głosów wygrana dra Jarosława Kaczyńskiego oraz jego zaprzysiężenie na kolejnego Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej.
1b. Efekt, mniej więcej po roku sprawowania prezydentury, czyli takiego samego okresu jaki upłynął od wypowiedzi B. Komorowskiego w 2009 roku do daty Tragedii Smoleńskiej (okres ten wskazuję najzupełniej przypadkowo i nie jest w żadnym przypadku moją intencją wskazywanie występujących pomiędzy tymi zdarzeniami jakichkolwiek zależności przyczynowo-skutkowych - wszystko to tylko "fikcja polityczna", czyli w/w "political fiction") - komunikat PAP: "Samolot Prezydenta  Polski "przypadkowo" zostaje zestrzelony podczas lotu do zaprzyjaźnionych Chin. Sprawcy są na razie nieznani. Na szczęście Prezydent, piloci i pasażerowie przeżyli i nie doznali większych obrażeń (...) bowiem samolot spadł jedynie z 40 metrów, przy relatywnie niskiej prędkości lotu i uderzając w ziemię doprowadził jedynie do niewielkich w sumie uszkodzeń (...). Prezydent Polski, Jarosław Kaczyński,  leciał do Chin w celu kontynuacji rozmów na temat wydobycia na ich terenie gazu łupkowego. Przypominamy, że Polska i polskie firmy finalizują właśnie rozmowy z Chinami na temat otrzymania od Chin przez Polskę i polskie firmy licencji na wydobywanie znajdujących się na terenie Chin pokładów gazu łupkowego. Chiny zwróciły się o taką pomoc właśnie do Polski, która w ostatnim roku stała się dzięki swoim pokładom gazu łupkowego samowystarczalna energetycznie i dołączyła do światowych potęg/exporterów tego surowca energetycznego do krajów UE a także poza jej granice (...). PAP".

IV. MOJE ZAPOWIADANE (na początku tekstu) PYTANIE (z objaśniającym wstępem): Bezmyślne i jedynie postulatywne  czarodziejskie cuda, które - wedle zapowiedzi D. Tuska - miały nastąpić... nie wystąpiły ani nie nastąpiły.  Jak wobec tego mamy ocenić - wobec zaistniałych już faktów - proroctwa i zapowiedzi proroków – B. Komorowskiego i J. Palikota?

Pozdrawiam

Przypis 1.
ScreenUp miniaturka
Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Iloraz_inteligencji#Skala_ilorazu_inteligencji_i_interpretacja_warto.C5.9Bci_IQ

Przypis 2.
"Political fiction – jest rodzajem fikcji, która zajmuje się polityką. Fikcja polityczna często stosuje opowiadania, by dostarczyć komentarza o politycznych wydarzeniach, systemach i teoriach. Często bezpośrednio ocenia istniejące społeczeństwo albo... przedstawia alternatywę, na czasami fantastyczną, rzeczywistość"
Źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Fikcja_polityczna

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com

środa, 23 czerwca 2010

UWAGA! WAŻNA INFORMACJA WYBORCZA!

Witam

Mam dla wszystkich tych, którzy NIE BRALI udziału w głosowaniu w I turze wyborów prezydenckich a zamierzają lub chcą jednak wziąć udział w jej II turze (niezależnie od wybranego przez siebie kandydata!).

Zawężając jeszcze mocniej... niniejsza informacja dotyczy tych, którzy chcieliby DOPISAĆ SIĘ do listy wyborczej w określonej miejscowości a być może nie są ujęci  (lub zostali z jakichś przyczyn wykreśleni)  z dotychczasowej listy w miejscu stałego zameldowania (lub też nie zgłosili takowej woli wpisu na listę przed I turą).

Otóż jeszcze do wczoraj wszystkie urzędy miejskie, powiatowe i gminne oraz Okręgi Wyborcze PKW były przekonane, że dopisać się do list wyborczych można było tylko przed I turą do 10 czerwca 2010. Dotychczasowa (powtarzam: DO WCZORAJ) oficjalna interpretacja przepisów była taka, że pomiędzy I a II turą wyborów już nie będzie można się dopisać do list wyborców w danej miejscowości (gdzie np. jest się czasowo zameldowanym). OTÓŻ OKAZAŁO SIĘ WCZORAJ, ŻE JEST JEDNAK INACZEJ!!!

Otóż nagle wczoraj okazało się (sic!... dziwne), że jednak można się dopisać, ale tylko (UWAGA!) jeszcze DO JUTRA, t.j. 24 czerwca 2010 roku!!!.

Doprawdy... przedziwna rzecz... wczoraj po raz pierwszy taka informacja o takiej możliwości i tylko dwa dni na jej wykorzystanie!!! A gdzie wcześniej byli rządowi prawnicy? Co robiła do tej pory PKW? I dlaczego takiej interpretacji i informacji nie było przed pierwszą turą?. Czy np. w takiej sytuacji PKW nie powinna wykupić ogłoszeń prasowych na dzień dzisiejszy oraz naprędce przygotować informacje w postaci spotu lub też tylko przekazu o takiej możliwości? - i to nadawanego co najmniej kilkunastokrotnie w godzinach popołudniowych (jeszcze jutro jest przecież czas w godzinach urzędowania urzędów samorządowych....).

Dziś piszę tylko informacyjnie. Po prostu zależy mi na tym abyśmy wykazali się obywatelską i demokratyczną postawą biorąc jak najliczniej udział w wyborach (tak naprawdę tylko w takich chwilach w polsich warunkach możemy poczuć, że jednak na coś mamy wpływ, że i od nas coś zależy!). Natomiast chyba temacik jest dość atrakcyjny dla "profesjonalnych" dziennikarzy? Może...

Pozdrawiam

P.S.
Ową wiadomość/informację przekazała mi (z ogólnym zadziwieniem, że Polska to prawnie dziwny kraj) jedna z pracownic urzędu miejskiego zajmująca się w jednej z miejscowości właśnie wyborami i kompletowaniem list wyborców.  Nie mam powodu jej nie wierzyć..., choć w tym obszarze raczej nie mam wiedzy specjalistycznej (znajoma na pewno, bo zajmuje się obsługą wyborów od wielu już lat), ale gdybym się mylił... to z góry przepraszam przeze mnie krytykowanych...


ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com

wtorek, 22 czerwca 2010

Och! Sondaże... tyle "kreatywnej" pracy twórczej w kanałach z fecesami!

Witam

W ostatnich trzech dniach jesteśmy świadkami kompletnego wprost obnażenia i ośmieszenia niemal wszystkich firm badawczych na rynku (zajmujących się tzw. sondażami wyborczymi).  Wielu blogerów i dziennikarskich komentatorów oraz polityków "nagle" zauważyło, że tak naprawdę owe sondaże były li tylko badaniem pewnego trendu, a więc dawały odpowiedź na pytanie: kto wygra... ale w żaden sposób nie mogły określić prawdopodobieństwa (nawet szacunkowego ze wskazanym średnim błędem szacunku) liczbowego uzyskania przez konkretnych kandydatów określonych wartości procentowych rozkładu oddawanych na nich - przez populację generalną badania, czyli dorosłych Polaków - głosów! (przepraszam za zawiłość zdania).

Doprawdy jestem tym zdziwiony i zastanawiam się czy naprawdę o powyższym nie wiedzieli, czy też próbowali kreować rzeczywistość poprzez fałszywe  informowanie Polków o ich preferencjach wyborczych? Przecież od 20 lat (i w sumie przez okres całego PRL-u) pracownie badawcze były socjologicznym ramieniem propagandy sukcesu rządzących (pomijam już fakt, że ojcem socjologii jako nauki był nie kto inny jak sławetny Karol Marks). Zresztą jak by jeszcze sięgnąć głębiej to tak naprawdę dla każdego ustroju totalitarnego i ludzi go tworzących "socjologia z elementami psychologii" to nic innego jak instrument manipulowania masami wykorzystujący wszystkie możliwości stadnego sterowania tłumami: to robili niemieccy hitlerowcy, komuniści... podobnie owe metody manipulacji wykorzystują różnego rodzaju fundamentaliści ideologiczni czy też religijni.

Oczywiście w miarę rozwoju metod badań statystycznych dopracowano się pewnych optymalnych modeli ich przeprowadzania (metodologii badawczej), które pozwoliły i pozwalają - zawsze z jakimś błędem - określić (oszacować) występowanie rzeczywistych masowych zjawisk (opinii) na podstawie poznania ich natury występującej  u cząstki tej "masy". Tak też powstała metoda reprezentacyjna polegająca na szacowaniu rzeczywistych parametrów na podstawie ich wartości określonej jedynie na pewnej próbie, którą zwie się losową tzw. reprezentatywną próbą populacji generalnej określonego badania (odnoszę się tu do badań socjologicznych zachowań osób fizycznych a nie prawnych).

Otóż cała "zagwozdka" wiarygodności wyników badań na próbie losowej, które mogą być szacunkami rzeczywistymi zachowań całej populacji generalnej określonego badania, polega w skrócie na odpowiednim doborze wielkości i struktury owej próby oraz na sposobie przeprowadzenia badania. Jej liczebność winna dawać wyniki z możliwe jak najmniejszym błędem standardowym lub średnim szacunku, zaś jej wewnętrzna struktura winna być zbliżona do rzeczywistego rozkładu danych wartości zmiennych w całej populacji generalnej danego badania (tu: dorosłych Polaków) – czyli np. strukturalnie w przybliżeniu powinna odpowiadać rozkładowi wartości takich zmiennych jak: wiek, płeć, miejsce zamieszkania czy też wykształcenie (odniesieniem są w tym przypadku dane ze spisów powszechnych GUS). Czy jakakolwiek "sondażownia" ujawniła kiedykolwiek strukturę wewnętrzną własnej próby losowej? Proponuję zapytać... mierne szanse na prawdziwą odpowiedź! Inną kwestią jest metoda przeprowadzenia badania, która implikuje bądź nie do nazwania jej metodą reprezentacyjną bądź niereprezentacyjną. Otóż - jak wielokrotnie już pisałem - żadne badanie metodą telefoniczną nie może być nigdy nazwane badaniem metodą reprezentacyjną lub też badaniem na próbie reprezentatywnej! Wynika to chociażby z faktu, że przez telefon np. mężczyzna może zacząć mówić sopranem udając kobietę, dziecko zniżyć głos udając mężczyznę, itd.... W samej swojej istocie wszelkie badania telefoniczne można a'priori wrzucić do "kibelka" i spuścić przynajmniej trzy razy wodę ze spłuczki... co by z tą wodą spłynęło łgarstwo, cynizm i fałszerstwo!

Stąd doprawdy wywołuje u mnie uśmiech (albo konsternację, albo... jakieś zamiksowane kompletnie odczucia) dzisiejszy ukłon w stronę Ryszarda Pieńkowskiego (wiceszefa PBS DGA - firmy, która popełniła największy błąd w sondażach), wyrażony słowem pisanym przez I. Janke w autorskim poście pt.: Evviva TVP i OBOP. Szef s24 cieszy się, że ów "badacz" przyznał się do błędu i podobno stwierdził: "Nasza firma nie będzie już sprawdzała preferencji politycznych przez telefon, to zawodne". Jeny! Gdybym to ja był interlokutorem Pan "badacza" to z jego deklaracji po prostu bym szyderczo zadrwił albo z uciechą wyszydził za hipokryzję (pamiętajmy, że DGA a tym samym PBS DGA to centrum afery "Misiak Gate" oraz, że sama sondażownia mocno związana jest z michnikoidami i im podobnymi).

Jako podsumowanie całej dyskusji na temat sondaży, uprawianej przez nie tzw.: inżynierii społecznej (socjotechniki, manipulacji, propagandy) oraz jej efektach w postaci wyborców PO oraz B. Komorowskiego, taki oto mój krótki wierszyk (napisany też w marcu tego roku):

"PR, słupki, wizerunek...
To wyznacza dziś kierunek!

Padnij, powstań to zabawa
Tylko PowerRed się nada!

Matma, hista to rzecz nowa
Czy da radę karta kredytowa?

Wizja, uśmiech, Słońce Peru
Tak to żyć fajnie bez PRL-u!

Uhm...

Słowa, gesty, obietnice...to komedia przecież tylko...
Każdy wie to dziś niezbicie... gra pozorów to jest życie!

A, że w głowach jakaś sieczka?
Nic to... najważniejsze, że śmieję się z Kiepskiego Ferdka!". (czytaj dzisiaj: Głosuję na Myśliwego Bronka!).

Pozdrawiam

P.S.

I na koniec jeszcze obszerny fragment mojego posta z lutego 2010 roku pt. Sondaże i badania opinii - gdzie leży prawda i dlaczego PO się boi?:

"W pewnych okresach - ściślej okołowyborowych - firmy zajmujące się badaniami marketingowymi i szerzej socjologicznymi (społecznymi) stają się najważniejszymi instytucjami w Polsce. Wyniki ich badań (vide: sondaży popularności) dla wszystkich polityków czy partii politycznych są wtedy źródłem podstawowej wiedzy, która niemal całkowicie implikuje ich zachowania i sposoby prezentacji medialnej siebie i swoich poglądów.

Dla niektórych nawet są przyczyną zmiany ich zachowań i burzą dotychczasowy ich system wartości, co oczywiście jest śmieszne i żenujące... ale powszechne.

Nie wnikając w szczegóły metodologiczne wpływające na prawidłowość wyników sondaży (...)  pragnę zwrócić uwagę na to, że każda firma badawcza publikująca sondaże bierze za ich wiarygodność odpowiedzialność.

To, czy metodologia badawcza jest zgodna ze sztuką nauki zwanej statystyką (z wykorzystaniem socjologii i psychologii) zależy tylko od etyki i kultury organizacjno-zawodowej danej firmy. Prowadząc sondaże (jak każde badania społeczne) istnieje wiele sposobów na manipulowanie ich wynikami: od właśnie metodologicznych (sposób doboru próby losowej badania i określenie jego próby generalnej; reprezentatywność bądź nie badania; sposób konstrukcji kwestionariusza i budowa samych pytań oraz kolejność ich zadawania; obróbka statystyczna uzyskanych wyników i inne), poprzez wpływ na odpowiedzi poglądów samej instytucji badawczej i jej pracowników/ankieterów aż do sposobu prezentacji wyników (nawet uzyskane i przetworzone poprawnie metodologicznie - w zależności od charakteru sposobu/celu jaki przyświeca publikacji - mogą być prezentowane manipulacyjnie).

Mam wrażenie/pewność, że wiele prezentowanych wyników sondaży jest właśnie wynikiem wykorzystania w/w metod manipulacji w ich przeprowadzaniu i publikowaniu. Oczywiście nie wszystkie.

I nie chcę być źle zrozumiany: jestem gorącym zwolennikiem uczciwych badań społecznych (marketingowch, socjologicznych). Sam kiedyś prowadziłem taką firmę. Przeprowadzałem m.in. badania oglądalności tv (jeszcze metodą dzienniczkową a nie przy pomocy telemetrii i np. urządzeń PPM*), marketingowe w szerokim zakresie ( jakościowe-focusowe i ilościowe-reprezentatywne). Szczególnie w działalności biznesowej wiarygodne i uczciwe badania marketingowe są niezbędne... w odniesieniu do różnych sfer i podejmowanych działań (np. w zakresie segmentacji rynku, wprowadzania nowych produktów, budowania strategii promocyjnych, kreowania popytu i oceny marki, itd.). Dla większości firm badawczych właśnie działalność dla biznesu i jego otocznia stanowi podstawowe źródło stałych, systematycznych dochodów. Dlatego dziwię się, że pozwalają sobie na utratę wiarygodności w przepadku wyborczych badań sondażowych. Poruszam tu tylko sprawę owej przyzwoitości i wiarygodności firm abstrahując od całej sfery politycznej i kwestii dotyczących Właścicieli owych firm (niestety wywodzących się często jeszcze z okolic dawnego PRL - temat podejmę przy innej okazji).

Chciałbym natomiast poinformować Was, że sondażownie przygotowują z reguły również tajne raporty badawcze dla ścisłego grona i "spin-doktorów" określonych partii czy polityków. Są to szczegółowe, oddające rzeczywistość i jej trendy, raporty wraz z analizą i wnioskami (...)"

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Strach, prymitywizm i prostacka perfidia kampanii wyborczej Myśliwego...

Witam

Portal gazeta.pl podał prawdziwe i zaskakujące przyczyny tak szybkiego wczoraj opuszczenia siedziby swojego sztabu wyborczego przez kandydata PO, zapalonego myśliwego, Bronisława Komorowskiego! Otóż potral ten w artykule zatytułowanym: Powyborczy poniedziałek: Komorowski w Afganistanie, Kaczyński w Szczecinie podaje m.in. takie oto rewelacje:

"Do drugiej tury wyborów zostały dwa tygodnie. Kandydaci walczą o każdy głos (...) Tymczasem Bronisław Komorowski niespodziewanie udał się z wizytą do Afganistanu - dowiedziało się Radio TOK FM. Marszałek Sejmu pełniący obowiązki prezydenta wyleciał z Polski już wczoraj po godz. 22.00 (...) Komorowski powiedział w Afganistanie, że "żadne przyspieszone decyzje o losach misji nie będą podejmowane". - Jest wyraźna cezura czasowa, w której będzie można sprawdzić, czy zwiększony wysiłek państwa polskiego, jeśli chodzi o liczbę żołnierzy w Afganistanie, przyniesie efekt. Tą cezurą są niewątpliwie wybory parlamentarne, które odbędą się w Afganistanie we wrześniu tego roku - powiedział Komorowski. Jak ocenił, mogą one stworzyć szansę na stworzenie nowych rozwiązań. - Natomiast po wyborach parlamentarnych w Afganistanie czeka nas rzetelna dyskusja o tym, jaki cel sobie stawia Polska w ramach NATO; co chcemy proponować jako rozwiązania całego Sojuszu i jak będziemy budowali własny kalendarz zaangażowania w Afganistanie - dodał. Komorowski przypomniał, że na listopad planowany jest szczyt NATO poświecony m.in. operacji ISAF. - To będzie dobry moment na dyskusję w ramach całego Sojuszu Północnoatlantyckiego, ale także do formułowania polskiego poglądu na sprawy obecności NATO jako całości, a także obecności Polski w misji afgańskiej - ocenił".

Przyznam szczerze, że jestem coraz bardziej zniesmaczony a nawet zażenowany postawą Sztabu Wyborczego B. Komorowskiego i jego samego.

Zauważcie! Owa wizyta wyszła na jaw dopiero dzisiaj, ale przecież musiała być przygotowana o wiele wcześniej! Dlaczego o tym nie informowano wyborców? Dlaczego tę wizytę trzymano w tajemnicy? I teraz fundamentalne pytanie (dla mnie będące już raczej odpowiedzią): Czy gdyby Bronisław Komorowski wygrał wczoraj wybory w I turze (czego niemal byli pewni Tusk i z koleżankami oraz koleżkami od hazardu i od "deali" na prywatyzacji szpitali), to poleciałby do Afganistanu? Odpowiadam: szczerze wątpię!

Jeżeli mam rację to myślenie propaństwowe i traktowanie swojej publicznej służby na rzecz Polski i Polaków  jest wręcz w Platformie Obywatelskiej sprowadzone do miernej i powierzchownej a nawet prymitywnej oraz prostacko perfidnej li tylko "wyborczej gry PR-owej".  Oni po prostu mieli przygotowaną tę wizytę właśnie na wypadek, gdyby jednak Myśliwy nie wygrał już w I turze!

Jak mają się wobec tego czuć polscy żołnierze, którzy codziennie narażają swoje życie w niebezpiecznym Afganistanie a wielu z nich już niestety zginęło? Czy perfidne i małostkowe wykorzystywanie polskich żołnierzy i tragizmu naszej misji w Afganistanie (przypominam, że jeszcze nikomu nie udało się podbić tego kraju... wiele o tym wiedzieć powinien przecież Myśliwy... bowiem ma sporą gromadkę przyjaciół wśród dawnego WSI a ten ostatni z kolei od zawsze był w Polsce usłużny wobec KGB... i Moskwie przecież też nie udała się wyprawa podbojowa do Afganistanu) nie jest potraktowaniem tych żołnierzy jako "zwykłych pionków na szachownicy wyborczej PO"? Czyż B. Komorowski takim postępowaniem nie udowadnia swojej pogardy wobec tych żołnierzy i nie pokazuje swojego wyrafinowanego cynizmu (jak wtedy, gdy niespełna dwie godziny po tragedii smoleńskiej, nawet jeszcze nie wiedząc czy Lech Kaczyński naprawdę nie żyje... już ogłosił się - być może nawet niekonstytucyjnie - Pełniącym Obowiązki!). Na miejscu żołnierzy w Afganistanie odwróciłbym się plecami do stojącego przed nimi B. Komorowskiego, ściągną spodnie, pochylił się i pokazał mu swoje cztery litery... Tylko na taki gest zasługuje jego postawa i rozgrywanie Afganistanem swojej kampanii wyborczej. A fe... dla mnie to obrzydliwość...

I teraz nie dziwmy się, że D. Tusk, B. Komorowski i cała ta "ferajna" od Niesiołowskiego po Wajdę i Bartoszewskiego myślała, że Jarosław Kaczyński będzie opierał swoją kampanię na tragicznej śmierci swojego brata śp. Prezydenta Profesora Lecha Kaczyńskiego!

Każdy innych ocenia swoją miarą... Jeżeli teraz sztab Myśliwego posunął się do wykorzystywania misji w Afganistanie oraz tragizmu żołnierzy tam przebywających lub już nieżyjących... to wyobraźmy sobie, gdyby np. taki D. Tusk miał brata bliźniaka i ten brat jako prezydent zginąłby w podobnych okolicznościach jak Lech Kaczyński... Toż przecież zapewne ta śmierć byłaby główną osią i podstawą jego ewentualnej kampanii prezydenckiej...  (mam nadzieję, że się mylę... i jak ja bym chciał się mylić w ocenie PO i samego D. Tuska, ale jakoś nie potrafię znaleźć argumentów pozytywnych na ich rzecz)..

Stąd chyba wynikała bezradność sztabu Myśliwego. Był kompletnie zaskoczony postawą w kampanii wyborczej Jarosława Kaczyńskiego i nie potrafił zbudować skutecznej strategii swojego kandydata... po prostu Chłopcy byli zdezorientowani i bezsilni wobec klasy i osobowości Jarosława Kaczyńskiego, który przerasta już ich nawet nie o głowę, ale o cały tułów (nawet tak duży jak tego przecież wysokiego Myśliwego)...

Oj, boją się Chłopcy, boją naszego Jarosława...

Pozdrawiam

P.S.
Użyłem w tekście nazwy "myśliwy" w znaczeniu pejoratywnym, bowiem - jak wiele razy dawałem temu wyraz - nie rozumiem traktowania zabijania jako pasji samej w sobie i hobbystycznej rozrywki, której ucieleśnieniem jest chociażby wieszanie na ścianach "trofeów" myśliwskich!




ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com

... a technicy rozmontowują instalacje wyborcze w sztabie Myśliwego...

Witam

Już po ciężkiej pracy ze spokojem sobie oglądam drugą część studia wyborczego w TVP (jest 23:27)...

Najciekawszym był dla mnie widok pustej całkowicie siedziby Sztabu Wyborczego B. Komorowskiego.

Jakże ogromny dysonans poznawczy (powyborczy) musieli przeżyć Ci wszyscy, którzy już o godz. 20 w sztabie tego zapalonego Myśliwego  mrozili szampany i powtarzali w pamięci wyuczone zawczasu teksty ku czci Nowego Prezydenta B. Komorowskiego. Przecież, według ich świętej wiary i nadprzyrodzonego daru manipulowania ludźmi, byli pewni, że ich ulubieniec - namaszczony przez Donalda (Słoneczko) Tuska oraz jaśnie panującego SOWOWEGO i WSI-owego M. Dukaczewskiego - ma pewna wygraną w pierwszej turze!.

Oni naprawdę w to wierzyli  (albo uwierzyli), że 5 lat "lemingizowania: i "lasującego odmóżdżania" wyborców zostawiło w tych wyborcach jasny przekaz: Kaczory i PiS są "be" natomiast wszyscy z PO są "cacy": chociażby z PO miałaby i kandydować gorylowata małpa to i tak wyborcy mieli przecież nakazane oraz zakodowane na nią głosować! (pamiętajmy, że zanim Tusk zrezygnował lub musiał zrezygnować z kandydowania w wyborach to Komorowski miał około 3% poparcia... więc jednak to odmóżdżanie się trochę powiodło niestety).

Ten cały sztab Myśliwego i bezwiednie oraz bezmyślnie na niego głosujący wyborcy naprawdę nic nie zrozumieli z wymowy odrodzenia polskości i poczucia wspólnoty Polaków po tragedii smoleńskiej...

Każdy mierzy swoją miarą... Oni - nie rozumiejąc uniesienia potriotyzmu i odrodzenia siły polskiej wspólnoty narodowej - żyją obok Nas, w swoim wirtualnym, globalistycznym świecie socjalistycznej zunifikowanej JewroEuropy, która dla mnie - jak wielokrotnie pisałem - jest prostą kontynuacją i spełnieniem marzeń komunistów z ZSRR.... (teraz ta idea realizowana jest w UE czyli dla mnie Związku Socjalistycznych Republik Europejskich).

Jakże musieli Oni wszyscy być zaskoczeni, co było dobitnie widać chociażby na twarzy Tuska, który zaskoczony udawał niezdarnie uśmiech i jak zwykle mową ciała udowadniał, iż znów kłamie mówiąc, że to bardzo dobry wynik B. Komorowskiego. Zresztą trudno poważnie traktować słowa D. Tuska. Od czasów obiecanek dokonania przez samego siebie Cudów Cudacznych ten Cudotwórca żyje w swoim Cudacznym świecie wiecznych nierealnych i paranoicznych Cudów, w których spełnienie ten Cudotwórca naprawdę wierzy... stając się Czarodziejem Czarodziei, którym tylko wydaje się, że Czarują ale jakoś zwykli, normalni ludzie tych czarów nie widzą... Ja osobiście mogę tylko współczuć...).

Doprawdy więc... o skali szoku i dysonansu powyborczego PO-wiaków naprawdę świadczą... technicy  rozmontowujący instalacje wyborcze w sztabie Myśliwego już w trzy godziny po zamknięciu lokali wyborczych oraz właśnie te PO-we pustki ludzkie wokół nich... Gdyby nie dziennikarze to Ci technicy pracowaliby w kompletnej samotności i grobowej ciszy...

Jako idealnie wprost wyrażający zapewne obecne myśli zwolenników i sztabowców B. Komorowskiego pozwolę sobie przytoczyć parafrazę wiersza/trenu napisaną na forum fronda.pl przez blogera "gnidadworska" pt. Bronisław Komorowski – Tren VIII.

Wielkieś mi uczynił pustki w sercu moim,
Mój drogi elektoracie, tym zniknieniem swoim!
Pełno nas w Platformie, a jakoby nikogo nie było:
W tą niedzielę wyborczą tak wielu nas ubyło.
Tyś jeszcze wczoraj prezydentem mnie czynił,
Za moje wpadki, lapsusy nigdyś nie winił.
Nie dopuściłeś nigdy Donkowi się frasować,
Ani myśleniem zbytnim mej głowy psować.
W OBOP-ie procentów pięćdziesiąt, a nie raz i więcej było,
W TVN-ie i Wyborczej wielu już prezydentem mnie czyniło.
Teraz wszystko umilkło, miny w sztabie nieszczere,
Nie ujrzę żyrandola w tą wyborczą niedzielę.
Z każdego kąta tylko głos się jakowyś dobywa,
Elektorat, jak woda: zbiera się… i spływa.

P.S. Według danych PKW z 15 % lokali wyborczych J. Kaczyński dogania B. Komorowskiego a różnica zbliża się d dwóch procent!



ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...

niedziela, 20 czerwca 2010

Jest II Tura i przepiękny wynik J. Kaczyńskiego w I turze...

Witam (20.06.2010, godz.: 20.15-20.20)

Słuchając na gorąco kątem oka, co mów Jarosław Kaczyński i niestety teraz pracując tylko kilka zdań.

Mamy drugą turę i jak zwykle kandydat PiS Jarosław Kaczyński (jak wcześniej sama partia PiS) uzyskał większą rzeczywistą ilość głosów niż w sondażach a B. Komorowski (jak zawsze również PO) o wiele mniejszą (och te mainstreamowe napompowane sztucznie sondażownie!!!).

Owa różnica niespełna 5 % będzie jeszcze mniejsza bowiem w obecnych badaniach pytano wychodzących z urn tylko na terenie Polski. Jak słyszeliśmy w ciągu dnia, za granicą głosowało zaskakująco dużo Polonusów i to na całym świecie: oczywiście wśród Polonii i mieszkających za granicą (np. rozwścieczonych na Tuska emigrantów zarobkowych w Anglii czy Irlandii) zdecydowane zwycięstwo wyborcze odniesie Jarosław Kaczyński (jako dodatkowy argument: wyrażane na świecie (a w Polsce nieobecne) wątpliwości dotyczące katastrofy smoleńskiej - tam wielu oficjalnie uważa a przynajmniej rozważa taką możliwość, że był to najzwyczajniejszy zamach!).

Także oficjalne wyniki będą jeszcze lepsze na korzyść Jarosława Kaczyńskiego a na niekorzyść Bronisława Komorowskiego (oficjalny wynik może byc nawet na styk ze wskazaniem na B. Komorowskiego).

II Tura... cóż... G. Napieralski uzyskał 14% a w pamiętnej debacie telewizyjnej oficjalnie zdystansował się i nawet zaatakował werbalnie B. Komorowskiego.... więc nawet gdyby chociaż jedna trzecia z wyborców G. Napieralskiego (która też była zła na Cimoszewicza za poparcie B. Komorowskiego... tutaj też dużo zależy teraz od debat J. Kaczyńskiego i B. Komorowskiego... będzie jednak trudno uzyskać poparcie od zwolenników G. Napieralskiego... ale jest to możliwe, jeżeli faktycznie J. Kaczyński udowodni swą intelektualna wyzszość nad pustym w sumie B. Komorowskim) i większość wyborców Janusza Korwina - Mikke (4 miejsce z około 3 %) to Jarosław Kaczyński ma niemal pewne zwycięstwo w II turze... tym bardziej, ze o kilka "klas" przewyższa Gajowego - B. Komorowskiego... Zresztą Jarosława Kaczyńskiego poprą wyborcy Marka Jurka i K. Morawieckiego....

... A co zostaje B. Komorowskiemu: niespełna 1,5% wynik W. Pawlaka (ośmieszenie zupełne)... W. Pawlak winien chyba w końcu udać się na dłuuuugiiiii urlop od polityki i chyba raczej w niesławie zapisać się na kartach polskiej historii (jako figurant Nocnej Zmiany)....

Tak czy inaczej musimy jeszcze zaktywizować tych, którzy w I turze nie zagłosowali... Nawołuję już od jutra do ostrej i merytorycznie wyważonej (negatywne emocje zostawmy za sobą) pracy na rzecz J. Kaczyńskiego...

To tyle na gorąco... wracam do pracy...

Pozdrawiam


Uzupełnienie (godz. 22:09)
Sądzę też, że wielu wyborców G. Napieralskiego w ogóle zrezygnuje z udziału w głosowaniu w II turze: wewnętrznie i ideologicznie niechętni J. Kaczyńskiemu nie zagłosują raczej na B. Komorowskiego (obcego im ideowo i "niższego" w sumie od nich intelektualnie... zresztą jak całe PO: intelektualnie jest co najmniej o klasę niżej od SLD i nawet o pół klasy niżej od Leppera...
Sam zaś Gajowy nadaje się tylko do robienia dłuuuugichhhhh kiełbas z mięsa wieprzowego z dodatkiem upolowanej przez niego w Rosji dziczyzny w postaci głuszca... i tak cud, że polując trafiał, bowiem będąc na kacu po rosyjskiej - a dostarczanej przez KGb-owców - wódeczce - mogło być różnie i mógł ustrzelić samego siebie albo polującego z nim Janusza Palikota....


ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...

Polska to dziwny (?), ale kochany kraj...

Witam

Polska to dziwny kraj: i piękny i brzydki; i kochany, ale też przez wielu nienawidzony (szczególnie przez nierdzennych i fałszywie malowanych Polaków, którzy polskie nazwiska posiadają jedynie z własnego sobie ich nadania). Polska to dla wielu ich umiłowana Ojczyzna – macierz będąca obiektem tęsknoty i westchnień; odniesieniem do najważniejszej  przesłanki ich tożsamości. I często im jesteśmy dalej (np. na stałej lub czasowej emigracji) od tej naszej Polski, tym staje się Ona dla nas piękniejsza, idealizujemy ją, gdzieś tam wewnętrznie zaczynamy doceniać jej dla nas ogromne znaczenie, przypominamy sobie już tylko raczej pozytywne z nią wspomnienia... właśnie tęsknimy i może nieraz też żałujemy, że... ją opuściliśmy... że nie zrobiliśmy dla niej tego, co mogliśmy najlepszego i na co było nas stać. Bardzo często chyba też w takich przypadkach mamy poczucie, że nie docenialiśmy jej piękna i znaczenia, gdy byliśmy jej i ona była dla nas....

Przypominając słowa naszego wieszcza Jana Kochanowskiego, który pisał: "Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz..." (zobacz przypis 1) wielu z nas dowiedziało się zapewne o "smaku" Polski, naszej Ojczyzny wtedy, gdy ją stracili, emigrowali na stałe, działali wbrew jej i przeciwko niej (to tak jak palacz dostawszy raka płuc przez palenie papierosów zawsze żałuje, że palił... i, gdyby tak można było cofnąć czas...).

Utratę tej Ojczyzny i żal za popełnione błędy zapewne odczuwało wielu Polaków wtedy, gdy Polska na przeszło 100 lat straciła niepodległość i zniknęła z mapy świata zagrabiona przez Zaborców. Podobne odczucia towarzyszyły wielu naszym Rodakom (nie mówię tu o zdrajcach i konformistach życiowych oraz ideowych), gdy na przeszło 40 lat Polska znów straciła niepodległość zagrabiona tym razem przez jednego z byłych Zaborców, tym razem pod hasłami "ogólnoświatowej szczęśliwości" zwanej komunizmem czy też realnym, marksistowskim socjalizmem. "Nie jest grzechem popełniać błędy, ale nie wyciągać z nich właściwych wniosków" (zasłyszana i już powszechnie bezźródłowo uogólniona sentencja). Boję się, że może i tym razem popełniamy znów ten sam błąd tracąc niepodległość i suwerenność na rzecz tym razem nie ZSRR, ale tworu, który ja nazywam ZSRE (Związek Socjalistycznych Republik Europejskich).

Oczywiście zawsze istnieją geopolityczne, bieżące i strategiczne uwarunkowania, które nieraz "każą" dalekowzrocznym przywódcom podejmować decyzje krótkookresowo wydające się niewłaściwymi, które jednak strategicznie (długookresowo) mogą okazać się jednak korzystne dla określonego państwa (w tym wypadku: Polski i naszej Ojczyzny). Być może tak należy traktować jednak podpisanie przez Śp. Pana Prezydenta Profesora Lecha Kaczyńskiego Traktatu Lizbońskiego... czekał i zwlekał z tą decyzją bardzo długo, za co zresztą był krytykowany powszechnie i zaciekle.

Ale przecież jak mógł postąpić inaczej?  Dlaczego miał go podpisywać skoro demokratycznie odrzuciła go Irlandia, co winno skutkować przecież całkowitym zarzuceniem wprowadzenia tego Traktatu w Unii Europejskiej... ale okazało się, że brukselscy przywódcy (niczym dobre, stare władze komunistyczne) demokrację traktują chyba jako "papierek lakmusowy" werbalnych deklaracji... narzucili więc niedemokratycznie Irlandii drugie referendum (po co, skoro już raz się odbyło?... To tak, jakby np. w Wielkiej Brytanii w wyborach parlamentarnych wygrałoby ugrupowanie, któremu nieprzychylna jest Królowa Brytyjska i z tego też powodu zarządziłaby ponowne wybory... i tak do skutku aż wygrałoby ugrupowanie, które jednak darzy jakąś sympatią). Czyż po totalitarnym zmuszeniu Irlandii do drugiego referendum Nasz Prezydent w sumie jednak podpisując ów Traktat nie wybrał na razie mniejszego zła, bo... przecież nikt nie powinien mieć wątpliwości, że brukselscy socjalistyczno-globalistyczni quasi komuniści zrobiliby wszystko, żeby jednak zmusić Polskę do podpisania Traktatu Lizbońskiego (przypomina mi się tutaj scena z Folwarku Zwierzęcego G. Orwella, kiedy wszystkie zwierzęta pamiętały, iż jednym z postulatów spisanych bodajże na ścianie stodoły było to, że nigdy żadne zwierzę nie będzie spało na ludzkich łóżkach. I cóż się stało? Otóż zwierzęta zobaczyły któregoś razu rządzące świnie pod wodzą Napoleona jak śpią na ludzkich łóżkach... Zdziwione zwierzęta podreptały pod ścianę stodoły przeczytać jeszcze raz ów postulat i okazało się, że rządzące świnie dopisały jeden zwrot do zakazu spania na ludzkich łóżkach... całość po tym dopisie brzmiała: "Żadne zwierzę nie będzie spało na (ludzkich) łóżkach... z prześcieradłami...") - (zobacz przypis 2).

Po powyższej dość obszernej dygresji... wracając do naszej ukochanej Polski. To dla niej miliony rdzennych Polaków, ale też Ci, którzy nie będąc Polakami pokochali ją miłością najwyższą... oddawało życie walcząc przez wieki o jej Wolność, Niepodległość i Suwerenność.

W naszej polskiej historii doszukać się można wszystkiego: heroicznego patriotyzmu i zdrady narodowej; mądrości i głupoty; pozytywistycznej pracy i saskiego rozpasania; ograniczającego działania i relatywizującego podstawowe wartości i cnoty ludzkie – realizmu, ale i słowiańskiego nierzeczywistego romantyzmu. Mieliśmy zarówno wybitnych przywódców, jak i kompletnie rządzących Polską zwyczajnych durniów lub też cynicznych zdrajców.

Mamy swoje wady i zalety... zresztą jak każdy naród i każde skupisko społeczne tworzące jakąś Wspólnotę, którą cementuje: unikalny język, kultura, tradycja, przeszłość, historia, określone idee czy też  charakter i zakres celów do realizacji i przyszłego osiągnięcia.

Jesteśmy różnorodni: mieliśmy w swoich dziejach geniuszy oraz wspaniałych pisarzy, naukowców, noblistów... ludzi wielkich, ale też wśród nas było też i dalej jest wielu małostkowych szubrawców oraz pospolitych idiotów...

Jesteśmy więc tacy jak wszyscy ludzie na Ziemi i wszystkie narody... ale to Polska potrafiła się odrodzić po zaborach i zbudować wspaniałą II Rzeczpospolitą, może i z wadami, ale wynikającymi raczej właśnie z okresu tak długiej bezpaństwowości i konieczności budowy od podstaw organizmu państwowego... ech, gdyby nie II Wojna Światowa.... Zawsze mnie zastanawia jednak jak daleko więcej relatywnie osiągnęliśmy w dwudziestoleciu międzywojennym niż w tym samym okresie czasu III RP... i wtedy zaczynam być zły i wściekły za zmarnowanie 20 lat tej naszej "niby" niepodległości po 1989 roku....

Złość mi mija wtedy, gdy przypominam sobie słowa naszego Rodaka Papieża Jana Pawła II: "Ojczyzna, Polska jest naszą matką ziemską. Dlatego też ma prawo do miłości szczególnej". TAK. Polska ma prawo do naszej miłości szczególnej! Nie płaczmy więc nad straconymi szansami, nad zmarnowanym czasem, nad "rozlanym mlekiem". Budujmy Naszą Polskę ponownie. Odzyskajmy ją dla siebie, naszych dzieci i wnuków. Odzyskajmy ją i stwórzmy od podstaw  Nową, Najjaśniejszą Rzeczpospolitą... mądrą, nowoczesną, prawą i sprawiedliwą!

Pozdrawiam

Przypis 1: Jan Kochanowski, "Na Zdrowie" - fraszka wydana w Pradze w roku 1598 w publikacji Bartłomieja Paprockiego w: Jan Kochanowski, Ja dobrej myśli zawżdy chcę używać, PIW, Warszawa 1981, s. 66.

Przypis 2: G. Orwell, Folwark Zwierzęcy, tłum.: Bartłomiej Zborski, http://www.polonica.net/Folwark_Zwierzecy_GOrwell.htm, s.3 i 7

P.S.
Wraz z niniejszym postem upubliczniam na swoim autorskim blogu (http://krzysztofjaw.blogspot.com/) moje dane personalne. Poza oficjalnym moim blogiem dalej będę używał nicka "krzysztofjaw" i nim też będę podpisywał swoje autorskie artykuły, teksty, posty, notki i komentarze...

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...

piątek, 18 czerwca 2010

Czy cisza wyborcza jest fikcją?

Witam

Od północy z piątku na sobotę obowiązuje cisza wyborcza, czyli bezwzględny zakaz propagandy wyborczej oraz publikacji jakichkolwiek wyników sondaży przewidujących wynik wyborczy. Nie wolno też, zatem agitować, prowadzić kampanii wyborczej, rozdawać ulotek, wieszać plakatów oraz propagować jakichkolwiek nazwisk kandydatów.

Chciałbym podzielić się z Wami taka oto refleksją: CISZA WYBORCZA TO ANACHRONIZM!.

W dobie Internetu i możliwości agitacji na zagranicznych serwerach nasza cisza wyborcza to de facto fikcja ustawodawcza, daleko posunięty absurd.

Ponadto wraz z ciszą wyborczą winno się chyba usuwać wszelkie przejawy propagandy wyborczej. A co z już wcześniej rozwieszonymi plakatami na przykład? Albo, docierającymi pocztą ulotkami? Czyż w ramach ciszy wyborczej nie winno się zrywać plakatów wcześniej umieszczonych? Wszak, jeżeli wiszą, to łamią ciszę wyborczą, nieprawdaż?

Jest jeszcze jeden argument przeciw ciszy wyborczej. Jest ona antydemokratyczna i ograniczająca wolność słowa! Tak właśnie jest. W wielu krajach takie restrykcje byłyby niemożliwe.

Na przykład w USA wprowadzenie ciszy wyborczej jest nie do pomyślenia. Gdyby nawet Kongres uchwalił takie prawo, to uchyliłby je najprawdopodobniej Sąd Najwyższy z powodu ograniczenia wolności słowa. Podobnie jest w wielu innych krajach.

Jest wiele argumentów przeciw ciszy wyborczej. Jednym z nich jest np. to, że może ona obniżać frekwencję wyborczą. W dzień przedwyborczy i w czasie trwania niedzielnych wyborów nagle nic nie mówi się o polityce... tak jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki po prostu znikła. Wyborcy nie wiedzą jak np. na bieżąco kształtują się szacunkowe wyniki wyborów... przecież gdyby przypuśćmy o godz 16 - tej podano, że wygrywa dwoma procentami Komorowski zapewne wielu z tych, którzy nie zamierzali pójść na wybory impulsowo jednak może by się zmobilizowało? Ponadto jest okres już prawie letni a brak informacji politycznych skłania raczej do wyjazdów weekendowych niż do czekania niedzieli by oddać głos.

Nie trudno nie zgodzić się z powyższymi argumentami, które deprecjonują ciszę wyborczą. Świat dzięki postępowi techniczno-technologicznemu jest turbulentny w nieznanych dotąd rozmiarach a rozwój iinternetu i mediów elektronicznych raczej czyni z ciszy wyborczej śmieszną farsę.

Prawo bywa konserwatywne. Nie wiem, czy to dobrze czy źle? Ale wydaje mi się, że w przypadku "ciszy wyborczej" bywa nawet śmieszne!

Pozdrawiam

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...