poniedziałek, 27 września 2021

Jeszcze raz: "Powrót do Jedwabnego"

Filmowi Wojciecha Sumlińskiego "Powrót do Jedwabnego" jak dotąd poświęciłem jeden tekst [1]. I chyba jednak to za mało, bowiem ów film starają się przemilczeć niemal wszyscy a jeżeli już się na jego temat wypowiadają to raczej z krytyką a nie aprobatą. Podobnie jest z książką "Powrót do Jedwabnego 3" tegoż samego autora, która ujawnia kulisy ewentualnego przyszłego rozbioru Polski przez część polskich i amerykańskich Żydów.  

Bywają takie historyczne chwile, które pozwalają oddzielić ziarna od plew. Nieraz wydaje się, że np. jedne medium jest propolskie i patriotyczne a drugie skrajnie antypolskie. Odbiorcy tych mediów myślą zero-jedynkowo jak to zauważył W. Sumliński [2]: jeżeli ktoś deklaruje, że ogląda TVP to znaczy, że jest patriotą a ten, który ogląda TVN jest Polsce nieprzychylny. Jeżeli ktoś czyta np. żydowską gazetę dla Polaków, czyli GW jest przeciw Polsce a ten, kto czyta wSieci jest obrońcą polskich wartości. Tak po prostu nie można, bo między takimi postawami jest cała przestrzeń możliwych opinii, które mogą być i antypolskie, i propolskie a ściślej mówiąc prawdziwe lub nieprawdziwe. Prawda winna być jedynym miernikiem oceny takich opinii. 

Armand Jean Richelieu powiedział kiedyś: "Boże, strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam" [3]. Ja bym dodał, iż "strzeż mnie od fałszywych przyjaciół". I prawdopodobnie tak się czuje dziś W. Sumliński, który za swoje: film i książkę o Jedwabnym został zaatakowany z wydawać by się mogło zupełnie niespodziewanej strony a mianowicie przez portal braci Karnowskich [4]. Piórem Jakuba Maciejewskiego we wPolityce.pl zostały przez niego wykreowane kalumnie wobec W. Sumlińskiego i został zmieszany "z błotem" a ja osobiście nie mogę się w ogóle z takim oglądem sytuacji zgodzić. Mówiąc szczerze to przeżyłem swoisty dysonans poznawczy. Dotychczas ufałem braciom Karnowskim jako tym, którzy naprawdę myślą o Polsce i Polakach. Ale jak widać wszystko, co dotyczy tej części Żydów, którzy są antypolscy i planują rozbiór naszego kraju jest zamilczane lub krytykowane. Zrozumiałem jednak jedno: chyba faktycznie już jesteśmy (albo niebawem będziemy) własnością żydowską. Skoro bowiem nawet bracia Karnowscy pokusili się o krytykę to komu można wierzyć? Zostają tylko nieliczni, którzy jednak publikują lub przemawiają w mediach niszowych. 

A niestety sprawa jest bardzo poważna. Pani dr Ewa Kurek, historyk i mol książkowy (sama tak o sobie mówi), wprost stwierdza, że dziś mamy do czynienia z czwartą w przeciągu 100 lat próbą przejęcia Polski przez Żydów a ja jej ufam, bo od lat zajmuje się sprawami relacji polsko-żydowskich i jest w tej dziedzinie bardzo obiektywna [5]. Szkoda, że moi rodacy nie są do końca świadomi tej agresji. Bo iluż Polaków w ferworze codziennej bieganiny, pracy, wychowywania dzieci, chwil odsapnięcia ma czas na śledzenie niszowych portali albo nawet na czytanie gazet czy książek? Zdecydowana mniejszość, która czerpie informacje jedynie z dużych mediów mainstreamowych a szczególnie telewizyjnych a tam mamy do wyboru jedynie TVP lub TVN z może jeszcze Polsatem. A z nich bije jednak w określonych sprawach - jak np. żydowskich - jeden głos rozmieniany na drobne. 

Jak dotąd nie udały się poprzednie próby przejęcia Polski przez Żydów. I dlatego mam nadzieję, że teraz też tak będzie i takie ustawy jak Just Act 447 przejdą w zapomnienie, z tym jednak, że to my-Polacy musimy o to zawalczyć i potrafić oddzielić owe ziarna od plew. 

Na koniec jeszcze raz zachęcam do obejrzenia filmu i przeczytania książki. 






Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

sobota, 25 września 2021

Turów: Jedna wstrętna i antypolska baba!

Chciałbym na wstępie przeprosić za moją emocjonalność, ale naprawdę trudno zachować równowagę psychiczną wobec jednoosobowej decyzji wiceprezes TSUE, Pani Rosario Silva de Lapuerta, która nałożyła na polski kompleks Turowa karę w wysokości pół miliona Euro dziennie za to, że Polska nie wstrzymała jego pracy. 

To się po prostu nie mieści w głowie. Ta wstrętna paniusia naraziła nasz kraj na ogromne straty i nawet nie przejęła się faktem, iż nawet - jakbyśmy chcieli - zatrzymanie pracy Turowa nie może się odbyć z dnia na dzień. 

Doprawdy nie wierzę, że taka persona podjęła decyzję samodzielnie, ale wykonuje czyjeś zadania. Po stronie niemieckiej, jak i czeskiej istnieją podobne kompleksy i nikt nie kwestionuje ich pracy. Padło na Polskę i zapewne jest to jeden z elementów - po wygranej J. Bidena i sprzedaniu przez niego Polski Niemcom - wojny hybrydowej wypowiedzianej Polsce przez Niemcy. Nie zmienia to jednak faktu, iż ta wstrętna i antypolska baba jednoosobowo podpisała się pod tym wyrokiem i Polska prawdopodobnie będzie musiała liczyć się z tym, że zostaną obcięte dla nas fundusze unijne pomniejszone o sumaryczną dniową karę nałożoną przez TSUE (jedną wiekową Panią, która i tak wkrótce odchodzi na emeryturę!).. 

Właśnie tak to trzeba oceniać. Pani sędzia Rosario Silva de Lapuerta  w ogóle zlekceważyła polskie stanowisko w tej sprawie, które zostało przesłane do TSUE, bowiem: 

"Traktaty wprost nie przewidziały nawet możliwości nałożenia kary na państwo członkowskie za niedostosowanie się do orzeczonego środka tymczasowego. Choć w 2018 roku, także w sporze z Polską, Trybunał uznał już, że ma takie uprawnienie, bo inaczej środki tymczasowe byłyby martwe (sprawa wycinki Puszczy Białowieskiej), to nakładając taką karę po raz pierwszy wiceprezes mogła przekazać polski wniosek Wielkiej Izbie, czyli składowi 15 sędziów, o co zabiegała Warszawa. Odrzuciła jednak polski wniosek uznając, że wsparcie nie będzie jej potrzebne.

Jednak wiceprezes mogła przecenić swoje możliwości pełnej oceny sytuacji. Warszawa przedstawiła jej 57-stronnicowy wniosek o zniesienie nakazu wstrzymania wydobycia w Turowie, dołączając do niej kilka opinii, m.in. hydrologicznych czy dot. bezpieczeństwa pracy sieci przesyłowej elektroenergetycznej, liczących w sumie prawie 600 stron.

Rząd i eksperci zwracali w nich uwagę, że wstrzymanie pracy kopalni nic nie zmieni w stosunkach wodnych w Czechach, bo te poprawią się dopiero po zalaniu kopalni, co wymaga lat, a nie miesięcy (a tyle potrwa wydanie wyroku w sprawie). Przekonywali natomiast, że takie podmywanie dołu kopalni mogłoby spowodować osuwanie się ścian i zniszczenie nowego ekranu przeciwfiltracyjnego, który ma wstrzymywać odpływ wody z Czech. Sytuacja sąsiadów mogłaby się wtedy pogorszyć. Zwrócili też uwagę na bardzo napięty bilans energetyczny kraju i fakt, ze elektrownia Turów, która bez kopalni nie będzie w stanie produkować, bo – pomijając kwestie ekonomiczne – infrastruktura nie jest przygotowana do przyjmowania codziennie kilkudziesięciu składów kolejowych lub kilkuset ciężarówek z węglem.

Polska w końcu podniosła też, że wstrzymanie pracy elektrowni będzie skutkować realnym zagrożeniem życia i zdrowia mieszkańców Bogatyni i Zgorzelca. Oba miasta niemal w całości ogrzewane są ciepłem z elektrowni Turów. Nie ma możliwości zmiany tej sytuacji z dnia na dzień. Sędzia Rosario Silva de Lapuerta niemal całkowicie zignorowała ten argument. Skwitowała go tym, że Polska w niewystarczający sposób udowodniła to zagrożenie dla ludzi.

Nie tylko zdawkowo odpowiedziała na wszystkie polskie argumenty, ale też nierówno potraktowała w tym sporze Polskę i Czechy. Gdy wcześniej Praga starała się udowodnić, że praca kopalni stwarza niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia Czechów, a Polska podnosiła głównie straty materialne z tytułu wstrzymania pracy kopalni i elektrowni, wiceprezes TSUE uznała, że samo uprawdopodobnienie zagrożenia zdrowia i życia Czechów powinno mieć prymat nad argumentami Warszawy natury ekonomicznej. Tym razem, gdy chodziło o zdrowie i życie osób mieszkających po drugiej stronie granicy sędzia uznała, że Polska w niewystarczający sposób udowodniła to zagrożenie" [1] .

Polska jest obecnie pod ścianą. Nie zazdroszczę polskiemu rządowi, ale czy czasem sam nie zgotował sobie tego losu nie stawiając weta wobec unijnych, budżetowych pomysłów w lipcu i grudniu 2020 roku? A Z. Ziobro przestrzegał i domagał się weta. Jego głos wybrzmiał jedynie w Berdyczowie. 

Ogólnie dziwię się też Czechom, bo postawili na szalę współpracę w ramach V4. Można oczywiście mówić, że taka skarga na Polskę jest wynikiem kampanii wyborczej w Czechach, ale to ich nie tłumaczy. Po ich ataku na Polskę widać, że faktycznie J. Biden sprzedał Niemcom nasz region. I to jest smutne a zarazem strasznie niebezpieczne. 

Niestety rząd polski na dziś dzień ma bardzo mało argumentów prawnych aby powstrzymać egzekwowanie orzeczenia TSUE (jednej wstrętnej sędziny). Pozostaje nam chyba jednak "ulica", czyli masowe demonstracje związków zawodowych przed siedzibą TSUE, ale także na brukselskich ulicach. Wierzę w to, że polscy górnicy są w stanie rozpalić płomień niezgody na owe orzeczenie i ich "Solidarność" pokaże, że tak z Polakami nie można pogrywać. 


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

piątek, 24 września 2021

Nasza obecność w UE - czas na głęboką refleksję!

Zawsze - choć może to zabrzmieć patetycznie - czuję się źle ze świadomością, że jakieś moje profetyczne przewidywania wobec mojej Polski i utrzymania jej suwerenności oraz niepodległości znajdują jednak odzwierciedlenie w rzeczywistości. Niestety tak jest w przypadku naszej obecności w UE. 

Osobiście w dziwnym dwudniowym referendum w sprawie zgody naszych rodaków na przyłączenie się do UE głosowałem przeciw, ale jednak - choć podświadomie przeczuwałem, że to jest i będzie niedobre dla naszej Ojczyzny - tliła się jakaś nadzieja, że może jednak się mylę i nie ukrywam tego, iż chciałem  żebym się mylił. Tym bardziej, że w momencie naszego wejścia do UE tamtejsze elity jeszcze ukrywały swoje prawdziwe zamiary a dziś UE jest zupełnie inna niż w 2004 roku. 

Jednak - ku mojemu smutkowi - UE rozwija się w przewidywanym przeze mnie kierunku, czyli budowy Jednego Sfederalizowanego Państwa Europa, drugiego ZSRR, który ja nazywam Związkiem Socjalistycznych Republik Europejskich (ZSRE) z centralą nie w Brukseli, ale w Berlinie. 

Na początek taka moja konstatacja: jeżeli ktokolwiek z moich rodaków myślał, że bogate kraje Starej UE, a przede wszystkim Niemcy bezinteresownie będą inwestowały w postaci tzw. pomocy unijnej w nowych krajach, które wraz z Polską wstąpiły do UE to jest albo idiotą, albo ignorantem, albo nieukiem, albo po prostu cynikiem lub naiwniakiem. Pomijam tutaj możliwość indywidualnej chciwości i celowego działania na niekorzyść Polski, bo to zwykłego obywatela nie dotyczy, natomiast może dotyczyć polskich elit z różnych obszarów i polityków, którzy za unijne srebrniki są w stanie zdradzić Polskę. A takich niestety w naszym kraju nie brakuje. Nie brakuje w nim także tych, którzy tak naprawdę etnicznie (i nie tylko) Polski i Polaków nienawidzą i nie czują się Polakami, choć w naszym kraju mieszkają i zarabiają a niektórzy z nich nawet zapowiadali, że aż tak tej obecnej Polski nienawidzą, iż z niej po prostu wyjadą na zawsze. Jednak jakoś zostali a szkoda, bo nasz kraj poczułby się lepiej bez nich. 

Polska jest jednym z największych krajów w Europie a tym samym ogromnym ze swoją liczebnością  rynkiem konsumenckim. Leży w tej Europie w jej centrum. Jest piękna ze swoim morzem, górami, lasami, jeziorami, polami i żyzną ziemią oraz obfitymi bogactwami naturalnymi. Ma piękne i w dużej ilości rozłożone po całym kraju aglomeracje miejskie, miasta, miasteczka i wsie. Nasza historia sięga powyżej 1000 lat a demokracją byśmy mogli się jedynie dzielić z innymi państwami Europy. Ludzie są bardzo kreatywni i w sumie - mimo tego, iż przez ostatnie kilkadziesiąt lat poziom wykształcenia obniżył się - to i tak są w porównaniu np. do Niemców czy Brytyjczyków lepiej wykształceni. Są także bardzo pracowici i tak naprawdę pracują najwięcej w UE (niestety za mniejsze pieniądze). Jakże wobec tego perfidnym było przez dziesiątki lat wtłaczanie nam tzw. "polityki wstydu" i to, że niby jesteśmy "brzydką panną na wydaniu" (W. Bartoszewski vel profesor). Możemy być dumni z Polski i z Polaków, naszej historii, tradycji, tolerancji, własnego języka, naszej wiary i przywiązania do rodziny. 

Tyle tylko, że to z czego możemy być dumni jest zaprzeczeniem rozlewającego się w UE (ale tak naprawdę w całym świecie zachodnim) lewackiego ataku na ludzkie umysły i zachowania. Czego chcą Ci  globalistyczno-demoliberalni piewcy neomarksizmu (m.in. spod znaku A. Gramsciego, A. Spinellego i Szkoły Frankfurckiej)?  Otóż odebrać nam cztery podstawowe rzeczy: Boga, rodzinę, własność i państwa narodowe [1].

Obecny rozwój UE właśnie zmierza dokładnie ideologicznie w tym kierunku. I konserwatywna Polska oraz Węgry (no może jeszcze ze dwa czy trzy mniejsze kraje) stanowią przeszkodę w zapanowaniu nad całą Europą. Niewątpliwie Polska spośród tych krajów ma największe znaczenie i stąd ten atak unijnych czynowników na nas kraj. 

No tak. To co napisałem powyżej to cel strategiczny demoliberalnych elit globalistycznych, natomiast dziś mamy do czynienia ze swoistą wojną hybrydową Berlina (Brukseli a może i Moskwy) z Warszawą. A ona przybrała na znaczeniu po wygranej przez J. Bidena prezydentury w USA. Dopóki rządził D. Trump to Polska miała swoisty parasol ochronny, dzięki czemu rząd PiS nie stracił władzy, choć cały czas były takie próby, jak np. "ciamajdan" w 2016 roku. Wszyscy chyba pamiętamy bardzo chłodne relacje A. Merkel z D. Trumpem. Oprócz zarzutów, że Niemcy niewystarczająco dokładają się do budżetu NATO to dodatkowo D. Trump bardzo mocno popierał ideę Trójmorza (miała stanowić przeciwwagę dla Niemic) oraz blokował budowę gazociągu Nord Stream 2. 

Po objęciu prezydentury przez J. Bidena nastąpiła zmiana polityki USA względem Europy o 180 stopni. Administracja nowego prezydenta znów postawiła na Niemcy, wycofała sankcje wobec Nord Stream 2 (co skutkuje tym, że już w tym roku rurociąg będzie uruchomiony) i najprawdopodobniej oddała Polskę w ponowne zarządzanie Niemcom. A jak Niemcom to i po części Rosji w ramach kondominium rosyjsko-niemieckiego. Oczywiście Amerykanie nie oddali nas w całości i być może nadzorują Niemcy i Rosję, ale raczej obejmuje to amerykańskich i izraelskich Żydów, którzy chcą nas okraść z ogromnych pieniędzy (finansowo lub w naturze) w ramach tzw. bezprawnych reparacji wojennych od Polski (Just Act 447) lub też mają zamiar zbudować swoje Polin (Judeopolonię).  

Napięcie na granicy Polski z Białorusią (nie mogło to się odbyć bez zezwolenia Kremla), atak unijnych elit na Polskę z groźbą wstrzymania pomocy unijnej w ramach Funduszu Odbudowy, jednoosobowe nałożenie przez TSUE kary w wysokości 500 tys. euro dziennie za brak wstrzymania pracy kompleksu Turów a nawet nagły powrót D. Tuska do kraju... to nie są przypadki. Wszystko jest skorelowane w czasie a ostatecznie ma doprowadzić do upadku obecnych rządów i przejęcia ich przez proniemieckich (prorosyjskich i prożydowskich?) zdrajców Polski.  

Niestety, ale i nasze obecne władze doprowadziły do takiej sytuacji, z początku myśląc zapewne, że era D. Trumpa jeszcze potrwa (lipiec 2020), ale już przecież w grudniu 2020 roku było wiadome, że wygra J. Biden i ówczesne decyzje polskiego rządu już to powinny uwzględniać a tak się nie stało. 

Popełniliśmy kardynalne błędy. Jakie? Otóż te poniżej wskazane. 

Ano to, że po raz pierwszy zgodziliśmy się na to, by być żyrantem długów innych państw w UE, co po prostu oznacza, iż gdyby jakiś kraj miał kłopoty ze spłatą długów wynikających z zaciągniętych pożyczek w ramach otrzymanych środków z Funduszu Odbudowy lub po prostu by ich nie spłacał,  to każdy inny kraj UE - w tym Polska - będzie wedle jakiegoś tam współczynnika proporcjonalności zobowiązany do spłaty długu tego kraju. Nazywa się to uwspólnotowieniem długu. Takie uwspólnotowienie długów dzieje się po raz pierwszy w historii UE.

Po drugie zaś i znów po raz pierwszy mamy do czynienia z faktem, że Komisja Europejska otrzymała prawo ustanawiania podatków dla wszystkich krajów UE. Dotąd takie prerogatywy miały tylko poszczególne państwa a teraz to KE ma takie prawo, co jest jawną ingerencją w dotychczasowe i traktatowe uprawnienia zarówno państw-członków UE, jak i KE. Teraz możemy spodziewać się, że nigdy demokratycznie nie wybrany rząd europejski w postaci KE może swobodnie nakładać nam podatki z pominięciem rządów danego kraju europejskiego. 

No i po trzecie. Zgodziliśmy się na warunkowość przyznawanych środków unijnej pomocy, które będą udostępniane tylko wtedy, kiedy np. UE uzna, iż kraj jest praworządny. Od teraz, gdy "widzimisię" lewackich elit unijnych uzna, że np. w Polsce nie są spełniane warunki praworządności, to będzie mogła wstrzymać dla tego kraju pomoc unijną. Jednym słowem dobito targu: "mityczna praworządność za pieniądze". Co prawda niby określono jakieś ograniczenia w interpretowaniu tej praworządności, ale nikt w UE nic sobie z tego nie robi i nie będzie tych ograniczeń brał pod uwagę, co już widzimy. W lipcu i grudniu 2020 roku niestety polski rząd - mimo werbalnego zaklinania rzeczywistości - de facto zgodził się na taki mechanizm, za co długookresowo przyjdzie nam zapłacić ubezwłasnowolnieniem decyzji polskich władz wobec UE a "pieniądze za praworządność" będą i już są dla unijnych biurokratów idealnym instrumentem szantażu i nacisku na niepokorne kraje jak Polska czy Węgry lub inne, które chciałyby zachować swoją suwerenność. Jednym słowem nasz brak veta w lipcu czy grudniu utorował drogę do budowy sfederalizowanego Państwa Europa, europejskiego Związku Socjalistycznych Republik Europejskich pod zarządem niemieckim i jeszcze nadrządem NWO. Przecież gdybyśmy postawili veto to i tak mielibyśmy europejskie pieniądze w ramach dotychczasowych funduszy pomocowych, które nam się po prostu należą, gdy wpłacamy unijne składki. 

Te wszystkie ataki płynące z UE i innych krajów (jak Białoruś, czyli Rosja a nawet USA) muszą chyba każdego skłonić do refleksji nad tym, czy faktycznie powinniśmy w tej UE być. Ostatnio powstał też raport, który mówi, iż średniorocznie finansowo tracimy na naszej bytności w niemieckiej UE przeszło 30 mld zł rocznie [2]. 

Ja też głęboko się nad tym zastanowiłem i chcę powtórzyć moje wnioski. UE jest nam potrzebna, ale taka jaka miała być u jej zarania, czyli Europą Ojczyzn a nie Jednym Państwem Europa. Polska winna zebrać sojuszników, z którymi będzie w stanie dzisiejszą UE zmienić od środka, właśnie w ten sposób, żeby powróciła do swoich korzeni. Jednak - jeżeliby się to okazało niemożliwe - to należy naprawdę realnie pomyśleć o ewentualnym Polexicie. 

Tak jeszcze dygresyjnie. Polacy byli od zawsze jednymi z największych zwolenników UE a takie decyzje jak nałożona kara na kompleks Turowa czy grożenie nam zabraniem funduszy unijnych mogą sprawić, że te nasze poparcie dramatycznie spadnie. Nie przez przypadek przecież to Polacy najbardziej buntowali się w czasie reżimu komunistycznego i sądzę, że elity UE tego nie rozumieją i strzelają sobie w kolano. 



Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

wtorek, 21 września 2021

Profesorowie - Z. Krysiak i T. Grosse: Polska traci finansowo na obecności w UE!


"Całkowite straty finansowe dla Polski, wynikające z transferów finansowych pomiędzy naszym krajem a Unią Europejską, wynoszą (za lata 2004-2020) około 535 mld złotych – wynika z raportu przygotowanego przez zespół pod przewodnictwem prof. Zbigniewa Krysiaka (SGH) i prof. Tomasza Grosse (UW). Bilans zaprezentowano w poniedziałek (wczoraj) na konferencji prasowej w Sejmie. Pomysłodawca raportu europoseł Patryk Jaki podkreślał, jak ważne jest, byśmy mieli „uczciwą dyskusję i uczciwe liczby” na temat tego, ile Polska zyskała w sensie finansowym, ile straciła i jaki jest bilans uczestnictwa w UE" [1].

Dzisiaj w "Radio Wnet" profesor Z. Krysiak udzielił wywiadu tłumacząc słuchaczom zawiłości metodologiczne powstawania raportu oraz szczegółowiej przedstawił co tak naprawdę oznaczają dla Polski te wyliczenia.  Warto dokładnie wysłuchać profesora, bo stara się tłumaczyć rzeczy dla wielu trudne w sposób w miarę prosty. 


Warto zwrócić uwagę, że w tym raporcie chodzi jedynie o przepływy finansowe a nie inne korzyści lub straty w pozostałych obszarach naszego członkostwa w UE, jak np. know-how, transfer nowoczesnych technologii, poziom inwestycji zagranicznych, poziom bezrobocia, wysokość PKB, itd. Wskazana jest w nim po prostu tylko i wyłącznie finansowa strona strat jakie Polska poniosła w żywej gotówce, czyli ile pieniędzy netto otrzymaliśmy z UE a ile UE uzyskała pieniędzy netto dzięki otwarciu naszego rynku, który pozwolił na transfer zysków z Polski do krajów UE. 

Najważniejsze konkluzje raportu to: [2].

"• w latach 2004-2020 z budżetu UE do Polski trafiło w latach 2004-2020 netto 593 mld zł;

• bilans finansowy spółek UE transferujących zyski z Polski to 981 mld zł. – To ten przepływ pieniądza w tamtym kierunku. To kwota netto, uwzględniająca zyski polskich spółek generujących zyski za granicą, na terenie UE – wyjaśniał prof. Krysiak.

• Minus 388 mld złotych to różnica w bilansie (między dwoma pierwszymi punktami), wskazująca, że średnioroczny ujemny przepływ wynosi około 23 mld zł;

• całkowite straty dla Polski w okresie od 2004 roku wynoszą około 535 mld złotych (wraz z bilansem eksportu do UE uwzględniającym wartość wsadu z importu – kolejne minus 148 mld złotych).

Środki, które Polska otrzymuje z UE, nie rekompensują otwarcia polskiego rynku wewnętrznego dla państw Europy Zachodniej – mówił podczas prezentacji raportu prof. Tomasz Grosse z UW".

Ogólnie Polska straciła finansowo na bytności w UE (do końca 2020 roku) grubo ponad 30 mld zł rocznie. 

Jest to bardzo ważny raport, który obala mit, że dzięki UE coś tam finansowo zyskujemy. Po prostu tracimy, z jak już wspomniałem zastrzeżeniem, że chodzi tylko o pieniądze. Ale chyba to jest najważniejsze, bo przez lata wmawiano Polakom, że to właśnie otrzymywana przez Polskę pomoc finansowa netto jest największą korzyścią przynależności do UE a okazuje się, że jest zupełnie odwrotnie. To kraje Starej UE a przede wszystkim Niemcy zyskują najbardziej na wejściu Polski i innych krajów, które wraz z Polską weszły jako nowe do UE. Tyle tylko, że tak naprawdę w tej całej UE nawet większość pozostałych krajów Starej Unii też pracują dla Niemiec. A waluta Euro wyssała z nich wszystko, co mogła dla tych Niemiec wyssać i ssie dalej. Całe szczęście w tym nieszczęściu to to, że Polska nie ma jeszcze wspólnej waluty Euro i zachowała swojego złotego [3]. Inaczej byśmy finansowo tracili kilka razy więcej!

Raport profesorów nie jest pierwszym, który wskazuje na to, że tak naprawdę nasze członkostwo w tym całym Eurokołchozie jest finansowo bezsensowne. Podobnego lub zbliżonego zdania jest też autor książki "Dziesięć lat w UE. Bilans członkostwa" T. Cukiernik [4], choć podaje on bardziej szacunkowe dane niż raport profesorów, którzy wykazali się mrówczą pracą i ich raport jest jeszcze bardziej wiarygodny. 

Oczywiście większość ekonomistów z tytułami naukowymi wypisuje od lat bzdury i wychwala oraz przedstawia UE jako nasze dobrodziejstwo dziejowe. Raport profesorów został przedstawiony wczoraj a już dziś macierzysta uczelnia prof. Z. Krysiaka - SGH odcina się od niego, nie próbując nawet podjąć naukowej, merytorycznej polemiki z tezami raportu.

Raport ów podważa ostatni argument konieczności naszej przynależności do UE w dzisiejszej formie jej trwania i rozwoju. UE musi się zmienić od środka politycznie, ideowo i gospodarczo aby trwała dalej i abyśmy mieli z tego jakieś korzyści. Tymczasem staje się powoli drugim ZSRR czyli Związkiem Socjalistycznych Republik Europejskich i jej centrala (KE, PE, TSUE) uzurpuje sobie prawo do poza-traktatowego decydowania w wewnętrznych sprawach krajów będących jej członkiem. Polska obok Węgier jest tylko początkiem takich ingerencji. Chcą nas karać finansowo m.in strasząc zabraniem środków unijnych lub też nawet już nakładając kary za brak wstrzymania pracy kompleksu Turowa (to akurat jednoosobowo sędzina TSUE). Czy w takim wypadku naszą pierwszą reakcją nie powinno być czasem wstrzymanie naszej składki do tej Unii? A może jednak - skoro UE (Niemcy) - tak finansowo zyskują na naszej w niej obecności nie powinniśmy choć zagrozić Polexitem? Może to by ich jakoś otrzeźwiło, choć mam nikłe w tym obszarze nadzieje. Ale musimy coś robić!

Należy się podziękowanie za pracę wykonaną przez w/w profesorów. Jako ekonomista wiem jakie było to trudne i jak dziś Oni ryzykuję ostracyzmem wśród pseudonaukowców - piewców UE. Tym bardziej wierzę, że metodologicznie ów raport jest bez zarzutu, bo profesorowie położyli na szali całą swoją karierę i dorobek naukowy. 

P.S.
Osobiście czuję pewną, ale raczej niechcianą satysfakcję. Głosowałem przeciw wejściu Polski do UE i odkąd zacząłem blogować w 2008 roku, to wielokrotnie pisałem, że to nasze wejście było i jest do tej pory błędem. 

[2] Tamże,

poniedziałek, 20 września 2021

"Powrót do Jedwabnego" W. Sumlińskiego - koniecznie!

17 września 2021 roku miał internetową premierę długo zapowiadany film W. Sumlińskiego "Powrót do Jedwabnego". Nie mogłem go obejrzeć w dniu tejże premiery i właśnie dziś miałem czas i jestem świeżo po zapoznaniu się z nim. Moja najważniejsza refleksja: ten film winni obejrzeć wszyscy... od Polaków poprzez Amerykanów aż do Niemców i Żydów!

Pod względem warsztatowym i oryginalności scenariusza jest bez zarzutu. I tak samo jest z dokumentalną warstwą historyczną. Przekazuje on bowiem prawdę, którą można było pokazać opierając się na dotąd poznanych faktach dotyczących tej zbrodni, ale też przedstawia całkowicie nowych świadków, którzy zadają kłam żydowskiej narracji jakoby to Polacy a nie Niemcy dokonali spalenia Żydów w Jedwabnym. 

A przecież należy sobie zdawać sprawę, że właśnie - co pokazuje też ten film - to przypisywanie przez Żydów naszej winy jest podstawą do wysuwaniu przez nich całkowicie fałszywej historii, która ma za zadanie przedstawić Polaków jako współwinnych (a może nawet winnych?) Holocaustowi, dzięki czemu będą mieli jakąś tam moralną podstawę do żądania od nas bezprawnych reparacji wojennych za bezspadkowe mienie żydowskie utracone w czasie II WŚ i po niej. Bez tego takie ich żądania nie miałyby żadnej podstawy prawnej ani moralnej. I właśnie dlatego większość Żydów z naczelnym rabinem Polski Michaelem Schudrichem na czele, robią od wielu lat wszystko, żeby nie doszło do ekshumacji w Jedwabnym. A dlaczego? Bo okazałoby się, że dziesiątki lat prób kreowania Polski na nazistów, których kulminacyjnym punktem była książka "Sąsiedzi" T. Grossa, są przez nich "wyssane z palca" i miały na celu jedynie ograbienie Polski z naszego majątku. A to nie są małe kwoty, bo wahają się od 65 mld do 300 mld USD a prawdopodobnie to nie są ostateczne ich wyliczenia. 

Jakże ważny jest ten dokumentalny film i mogę jedynie podziękować W. Sumlińskiemu, całej ekipie filmowej i ludziom, którzy wystąpili w tym filmie. Decyzja uczestniczenia w nim - dla wielu - była zapewne bardzo trudna i jestem pełny podziwu za ich odwagę. 

Jednocześnie warto też zwrócić uwagę, że W. Sumliński oprócz samego odnoszenia się do Zbrodni w Jedwabnem "przemycił" też fakty z naszej historii, które dla wielu - szczególnie zagranicznych - odbiorców mogą być zupełnym zaskoczeniem. Stanowiły one tło, które miało wyjaśniać jak mogło dojść do tej zbrodni, ale też w niektórych fragmentach przekazują po prostu prawdę o naszej przeszłości, która przez dużą część Żydów jest zakłamywana i te kłamstwa stają się podstawą nauczania historii już niemal na całym świecie. Taką - opartą na faktach historycznych - prawdę o naszej Polsce winni zajmować się takie instytucje jak Polska Fundacja Narodowa czy Instytut Pamięci Narodowej. Niestety, tego w wystarczającej ilości nie robią.

Zachęcam do obejrzenia tego filmu i radzę go szybko kopiować, bo być może niedługo zniknie z YouTube. 


Jednocześnie - tak już wcześniej czyniłem - po obejrzeniu filmu W. Sumlińskiego polecam też jako uzupełnienie ponowne obejrzenie filmu "Zniesławienie". Jest on idealnym uzupełnieniem "Powrotu do Jedwabnego"

---------------------------

I tak jeszcze na koniec przypomnę fragmenty innego mojego postu pt. "Barbarzyństwo manipulacji, cynizm intelektualny i co jeszcze?" (0).

Wielu Żydów i ich organizacje wykreowały pewien współczesny sposób myślenia o nich i ich oceniania. Ta manipulacja polega na tym, iż Żydzi wymagają od nas wszystkich abyśmy oceniali fakty ich dotyczące zawsze poprzez pryzmat ich Holocaustu podczas II Wojny Światowej, nie zważając na uwarunkowania historyczne danego okresu dziejów świata. 

Ta manipulacja pozwala Żydom oceniać np. przedwojennych Polaków jako "antysemitów" właśnie poprzez ten Holocaust, którego przed wojną przecież nie było. Dodatkowo ta narracja powoduje, iż nawet historycy boją się krytykować przeszłych i obecnych Żydów oraz doprowadziła nawet do kuriozalnej sytuacji, że nawet nazwanie Żyda Żydem bywa przez nich już określane jako "antysemityzm". 

Ale warto to szczegółowiej przedstawić. 

Dokonywanie współczesnych ocen wydarzeń przeszłych na podstawie zdarzeń i ich skutków późniejszych od ocenianych  przy jednoczesnym braku wskazywania konkretnych odniesień do sytuacji i warunków danego okresu historycznego obydwu faktów jest przejawem najbardziej haniebnie szpetnie manipulacyjnego barbarzyństwa metodologicznego nauk (badań) historycznych i wyrazem ogromnego prymitywizmu oraz wtórnego  infantylizmu intelektualnego bądź też zamierzonego cynizmu, egocentroizmu, obłudy i hipokryzji intelektualnej autora lub autorów dokonujących takiego wnioskowania ocennego.

Właśnie chyba takiego zaś typu i zawsze jednoznacznie niemal identycznych i podobnych do siebie ocen oraz opinii dokonuje się dziś na świecie chyba tylko w przypadku jednego typu zachowań i wydarzeń, a mianowicie dotyczących wszystkiego, co współcześnie można nazwać działaniami lub wydarzeniami tzw. "podmiotowo antyżydowskimi" (1). Zauważmy, że cokolwiek i gdziekolwiek antyżydowskiego zdarzyło się realnie lub też chyba częściej tylko mitycznie przed okresem tragedii tzw. Holocaustu (2) to automatycznie oceniane jest negatywnie i jednocześnie  - w sposób nawet tylko pośredni lub też podświadomy - porównawczo wiąże się to zjawisko z samą istotą tragedii tzw. Holocaustu i jej późniejszych skutków, oczywiście przy braku jakichkolwiek odniesień do uwarunkowań społeczno-politycznych konkretnego okresu każdego z tych zdarzeń. Rodzi to olbrzymie pole do manipulacji i np. egzekwowania wyrażania określonych emocji lub zadośćuczynienia za nawet mityczne krzywdy.

Aby przekonać się jak może to być perfidnie manipulacyjne to wystarczy np. dokonać natychmiastowej, intuicyjno-podświadomej oceny hipotetycznego Polaka, który w 1938 roku w Warszawie krzyknąłby do Żyda: "Ty wstrętny, podły i szpetny Żydzie"!

Już!? (zapamiętajmy tą swoją natychmiastową opinię i ocenę tegoż Polaka na krótką chwilę w swej pamięci...)

A teraz pragnę przedstawić kilka hipotetycznie i subiektywnie dobranych oraz zestawionych przeze mnie informacji dodatkowych na temat tegoż wstrętnego okrzyku Polaka w stosunku do Żyda:

Tym (tylko hipotetycznie istniejącym) Polakiem był  biedny polski robotnik mieszkający w jakimś obskurnym miejscu lub był też nawet np. bezrobotnym, który mijał właśnie żydowską kamienicę z napisem "Nasze kamienice, wasze ulice" i jednocześnie przechodził obok żydowskiego właściciela tej kamienicy. Był to rok przed II Wojną Światową. W Niemczech szalało wtedy zjawisko antyżydowskości ("antysemickośći") podnoszonej niemalże do narodowo-socjalistycznej idei niemieckiego narodu panów a w Polsce działała m.in. komunistyczna KPP chcąca pozbawić Polskę niepodległości na rzecz Sowietów i globalnego komunizmu. Powszechnie było wiadomo, że KPP to zdrajcy a w dużej liczbie ich szeregi zasilane zostawały przez komunistów żydowskich (co w sumie może wydawać się nawet w szczególnych okolicznościach naturalne, bowiem przy braku wtedy własnego państwa Żydzi musieli mocno i z nieraz chyba charakterystyczną sobie lichwiarską mentalnością negatywnie zazdrościć wszystkim, którzy to państwo posiadali od nawet niemal - jak Polska - 1000 lat).  Polska przygotowywała się wtedy powoli do wojny z Niemcami i Sowietami i też nie za bardzo angażowała się w jakieś zdecydowanie antysemickie nawoływania hitlerowskich Niemców czy też polskich skrajnych nacjonalistów. Zresztą przecież Polska wcześniej jako jedyny kraj w Europie - już za czasów Kazimierza Wielkiego - przyjęła "z otwartymi ramionami" do Polski Żydów przepędzanych z całej Europy - co przecież też wynikało z jej zwykłej (a może wyjątkowej?) charakterystycznie ludzkiej tolerancji i naturalnie występującego chyba u normalnego człowieka współczucia dla każdego typu prześladowanych i poniżanych gdzie indziej przez innych (ale nie w tym okresie w stosunku do Żydów - tu Polska była wyjątkiem!). Ze wschodnich rejonów Polski jednak już w tymże 1938 roku docierało wiele sygnałów o tym, że duża część Żydów czeka niecierpliwie na ewentualne zajęcie przez Sowietów wschodnich rubieży Polski. Polska roku 1938 to Polska, która odzyskała niepodległość zaledwie 20 lat wcześniej po 123 latach zaborów. 

Czas refleksji minął... (zapamiętajmy teraz swoje refleksje... tym razem na dłużej w pamięci... i zawsze starajmy się oceniać konkretne przedstawiane nam fakty z możliwie największej ilości stron mogących mieć wpływ na te fakty i próbujmy znajdować dla nich odpowiedni kontekst historyczny, czy też miejsca lub okoliczności wystąpienia określonego zdarzenia... próbujmy dokonywać ocen z punktu widzenia... i Pana, i Wójta, i Plebana, i Biskupa... a może też warto byłoby ocenić jeszcze i... z punktu widzenia jakiegoś stojącego w oddali zdarzenia konia i woźnicy tegoż konia... szukajmy nawet niedorzeczności... Tak oceniając fakty będziemy umieli samodzielnie, kreatywnie i logicznie myśleć oraz wyciągać obiektywnie właściwe i logiczne oraz - co ważne - własne wnioski na podstawie własnej wiedzy (doświadczeń, umiejętności) i nadawać im własną ocenę na podstawie respektowanych i realizowanych przez siebie w życiu wartości i postaw ideowo-życiowych, poglądów... Będziemy świadomymi odbiorcami faktów a nie bezwolnymi baranami, lemingami, biorcami... ich już wcześniej nakreślonych przez innych subiektywnych ocen tych faktów... Powoli stawać się będziemy światłymi ludźmi, którzy z pewnością też... niczym magnez przyciągać będą do siebie najpiękniejsze latorośle płci przeciwnej... / to ostatnie dygresyjnie ;)) 

Wracając do przedmiotu niniejszego, specyficznego postu....

Zjawiskiem skutkowo identycznym są oczywiście próby dokonywania ocen lub wydawania opinii w stosunku do przeszłych wydarzeń historycznych w sposób wybiórczy pomijając kontekst historyczny wydarzenia oraz uwarunkowania współczesności. Przecież akt wyzywania Żyda dziś nie ma już nic wspólnego ze skalą i skutkami oraz przyczynami wyzywania tegoż Żyda w czasie eksterminacji wojennej. Dziś jest to zupełnie coś innego i nie można oceniać dzisiejszego występku poprzez pryzmat wydarzeń historycznych okresu innego, w tym wypadku okresu eksterminacji Żydów (w dużej mierze chyba biedniejszej aszkenazyjskiej i być może chazarskiej części Żydów). Tym bardziej, że dzisiaj Żydzi dzięki niestety swemu specyficznemu "przedsiębiorstwu" (3) znaleźli się na "kryształowym piedestale nienaruszalności hierarchicznej ich pozycji" wśród wszystkich narodów świata i sami stają się często dziś prześladowcami za realną lub ewentualną i wyimaginowaną współczesną antyżydowskość....

(1) Staram się nie używać popularnego terminu "antysemityzm". Jest to niestety pewien rodzaj manipulacji dokonywanej notorycznie przez syjonistów rabiniczno-talmudycznych. Manipulacja ta - ogólnie mówiąc - polega na zawłaszczaniu przez nich pewnych ogólnych negatywnych zjawisk i ich określeń i zawężaniu ich znaczenia tylko do pewnej części Żydów i ich martyrologii dziejowej. Przecież określenie "antysemita" oznacza niechęć do wszystkich narodów semickich posługujących się językami semickimi, czyli współcześnie najczęściej językiem: amharskim, arabskim, hebrajskim, maltańskim lub tigrinijskim. Takich narodów jest bardzo wiele – oprócz Żydów (Hebrajczyków) są to np. Arabowie, czy też niektóre ludy o czarnym kolorze skóry (np. wujek Pani M. O'Bamy jest - był? - naczelnym rabinem czarnych syjonistów w USA). Tak więc określenie antysemita sugeruje niechęć zarówno do Żydów jak i np. Arabów (sic!). O ileż łatwiej byłoby po prostu o kimś, kto w jakimś obszarze jest niechętny Żydom, zwyczajnie powiedzieć: antyjudaista (niechętny wobec wiary i religii judaistycznej), antysyjonista (niechętny wobec m.in. żydowskich syjonistów w zakresie talmudyczno-rabinicznego rozumienia przez nich świata i ludzi w nim żyjących) a jeżeli już kogoś chcemy określić jako rasistę to warto byłoby użyć określenia "antyżyd" lub "antyizraelita".

(2) Zawsze odczuwam wątpliwości pisząc bezpośrednio znaczeniowo słowo "Holocaust" jako termin oznaczający zagładę Żydów. Shoah, Szoa (hebr. שואה – całkowita zagłada, zniszczenie) jest przez większość uważana jako synonim pojęcia holocaust. Sam holocaust zaś - jako wywyższony do pojęcia własnego i pisany wobec tego wielką literą - przez większość współczesnych rozumiany jest niesłusznie jednoznacznie jako termin określający zagładę Żydów dokonaną przez niemieckich nazistów, marksistowskich narodowych socjalistów, czyli III Rzeszę i jej koalicjantów podczas II Wojny Światowej.  W rzeczywistości zaś termin holocaust pochodzi z kościelnej łaciny (jako adaptacja greckiego holókauston - rodzaju nijakiego imiesłowu holókaustos oznaczającego "spalonego w całości", a pochodzącego od czasownika holo-kautóo określającego "spalanie ofiary w całości") i oznacza dosłownie "całopalenie". Odnosi się pierwotnie do religijnej ofiary całopalnej (spalonej doszczętnie), którą Żydzi składali na ołtarzu w czasach Starożytności.

 Ja osobiście jestem przeciwny jednoznacznemu utożsamianiu obydwu terminów jako synonimów oraz jako określających współcześnie li tylko zagładę Żydów w czasie II Wojny Światowej. Podobnie jak twierdzi wielu ludzi (w tym też wielu Żydów) uważam, że termin shoah jest stosowniejszy do określenia masowego ludobójstwa zmierzającego do całkowitej zagłady lub zniszczenia, niż termin holocaust mający dla wielu pozytywne, religijne konotacje biblijne. Warto zauważyć, że używając terminu holocaust np. tylko w odniesieniu do zagłady Żydów w czasie II WŚ, musielibyśmy zawęzić obszarem znaczeniowym ich zagładę tylko do samej ich śmierci w komorach gazowych i późniejszym "całospaleniu" w krematoriach. W takim znaczeniu morderstwa i zagładę dokonywaną bez późniejszego "całospalenia" nie możemy nazywać częścią holocaustu, jako pierwotnie znaczącego właśnie całospalenie.


(1) i (2) Więcej w zakresie informacji m.in. w moim poście: Shoah, czyli zagłada - największy holocaust w historii świata...


---------------------------------------

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

piątek, 17 września 2021

82 rocznica agresji Sowietów na Polskę!


Dzisiaj kolejna, już 82 rocznica najbardziej tchórzliwego, barbarzyńskiego i chamskiego ataku na Polskę w całej jej historii.

17 września 1939 r., łamiąc traktaty międzynarodowe, w tym: obowiązujący polsko-sowiecki pakt o nieagresji, Armia Sowiecka wkroczyła na teren Rzeczypospolitej Polskiej, realizując tym samym nazistowsko-komunistyczne ustalenia zawarte w tajnym protokole zawartego 23.08.1939 roku (i zmodyfikowanego we wrześniu 1939 roku) paktu Ribbentrop-Mołotow a właściwie Stalin-Hitler. Ta zbrodnicza i barbarzyńska napaść na broniącą się cały czas Polskę była niczym innym właśnie jak realizacją IV Rozbioru Polski dokonanego przez socjalistycznych, marksistowskich oraz nazistowskich, niemieckich nieprzyjaciół, od zawsze nienawidzących Polskę i Polaków. Sowieci tym samym "wbili nam nóż w plecy" i ostatecznie doprowadzili w kampanii wrześniowej do naszej tragicznej w skutkach klęski.

Nie był to atak przypadkowy a jego przygotowania Sowieci rozpoczęli zaraz po swojej klęsce w wojnie z Polską w 1920 roku a nawet wcześniej. Był po prostu realizacją zapowiedzi - wcale nie uważającego się za człowieka rosyjskiego a nawet gardzącego rodowitymi Rosjanami i dowiezionego na rewolucję ze Szwajcarii - W.I. Lenina: "Im silniejszą Polska będzie, tym bardziej nienawidzić jej będą Niemcy, a my potrafimy posługiwać się tą ich niezniszczalną nienawiścią. Przeciwko Polsce możemy zawsze zjednoczyć cały naród rosyjski i nawet sprzymierzyć się z Niemcami".

Po wojnie polsko - bolszewickiej z 1920 roku w Moskwie stało się jasne, że sami sowieccy bolszewicy nie są w stanie pokonać Polski i rozszerzyć swojego panowania na całą Europę. Potrzebna im zatem była nowa wielka wojna, której sojusznikiem mogły być jedynie upokorzone - w swoim mniemaniu - Traktatem Wersalskim Niemcy - tak samo nienawidzący Polski i niezgadzający się na jej istnienie jak Sowieci. Oba kraje łączyła wspólna historia i dokonanie rozbiorów Polski, oba kraje w latach 20-tych XX wieku były geopolitycznie alienowane...

16 kwietnia 1922 roku komisarz spraw zagranicznych Rosji Gieorgij Cziczerin i minister spraw zagranicznych Niemiec Walther Rathenau podpisali we włoskim Rapallo układ militarno - handlowy. Zmieniał on diametralnie sytuację zarówno Niemiec jak i Rosji. Inicjatorami podpisania owego układu byli Sowieci. Niemniej zarówno dla nich, jak dla Niemców był to układ idealny. Niemcom pozwalał ominąć obostrzenia Traktatu Wersalskiego i swobodnie szkolić oraz zbroić się militarnie na terenach sowieckich, dla Rosjan był niezbędny dla budowy swojego przemysłu zbrojeniowego i swojej gospodarki.

Punktem zwrotnym współpracy sowiecko-niemieckiej było objęcie w Niemczech władzy przez socjalistę i szefa Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (NSDAP), Adolfa Hitlera.  Program jego partii  oparty był - podobnie jak komunistów w Rosji Sowieckiej - na ideach K. Marksa i nie miał nic wspólnego z ówczesnym ruchem faszystowskim. Wielu nazistów wywodziło się z szeregów niemieckich komunistów. Sam Hitler uważał się za ucznia Stalina, choć obaj myśleli o sobie jako o wrogach konkurujących między sobą w dążeniu  do identycznego celu, jakim było wojenne opanowanie jak największej ilości narodów Europy a nawet świata.

Kulminacyjnym aktem owej współpracy było podpisanie wspomnianego paktu Ribbentrop-Mołotow. Warto zwrócić uwagę, że inicjatorem jego tajnego protokołu - m.in. likwidującego ostatecznie Polskę - był sam J. Stalin. W. I. Lenin to właśnie jego obwiniał za klęskę z 1920 roku. J. Stalin z tej nienawiści nie chciał nawet, aby Polska istniała jako jedna z republik sowieckich. Dlatego też już w 1938 roku  zlikwidował polską sekcję kominternu (jako przyszłego zalążka komunistycznego rządu w Polsce) a jej członków wymordował. Już wtedy chyba zdecydował, że Polska w żadnej formie nie będzie istniała, nawet jako kolejna republika ZSRR.

Zgodnie z zapisami owego paktu CCCP miała graniczyć z Rzeszą na Wiśle. Ten IV Rozbiór Polski  dawał Sowietom ponad połowę naszego kraju, razem z prawobrzeżną częścią Warszawy. Ponadto zapisy paktu dawały Stalinowi: Łotwę, Estonię, Finlandię i część Rumunii. Oczywiście też Niemcy zyskali: Sowieci przekazali im olbrzymią ilość surowców, w tym stali, paliw i zboża, niezbędnymi dla rozwoju niemieckiej armii. Niemcy ponadto przekazali Rosjanom plany swych najlepszych pancerników i czołgów. W myśl postanowień umowy niemieccy doradcy pomagali w sowieckich fabrykach wprowadzać nowe technologie a sami uczyli się od Sowietów, jak wykorzystywać więźniów obozów do pracy. Uzgodniono też ścisłą współpracę NKWD z niemieckim gestapo, zwłaszcza w zwalczaniu polskiego ruchu oporu.

Jedną z tragiczniejszych kart naszej historii jest fakt, że treść paktu Ribbentrop-Mołotow  i jego tajnego załącznika znana była aliantom tuż po jego podpisaniu. Nie przekazano go jednak Polsce! Można to oceniać jedynie w kategoriach zdrady Polski dokonanej przez jej sojuszników: Anglię i Francję. Gdyby Polacy znali zapisy tajnego protokołu inaczej wyglądałaby cała kampania wrześniowa i inaczej musielibyśmy zareagować na sowiecką agresję! Inaczej też musieliby zachować się alianci w obliczu żądania przez Polskę pomocy w czasie agresji przez dwa ludobójcze totalitaryzmy. A my czekaliśmy naiwnie na pomoc aliantów w dniu 3 września i później...

Mimo tego - po agresji Niemiec - Polska broniła się.  16 września 1939 sytuacja Niemiec była bardziej niż beznadziejna. Brakowało paliwa i pojawiały się problemy logistyczne. Luftwaffe musiała odwołać szereg lotów. Straty w sprzęcie zmotoryzowanym wynosiły połowę stanu. Polskie wojska postępowały według planu defensywnego przygotowanego przed wojną, trwała bitwa nad Bzurą, którą - gdyby nie sowiecka agresja - mogliśmy nawet wygrać i zmienić losy kampanii wrześniowej. A. Hitler wielokrotnie wzywał J. Stalina do wypełnienia ich umowy i ataku na Polskę. Nastąpiła ona 17 września, po zakończeniu w dniu 16 września na wschodzie japońsko-sowieckiej bitwy nad Chałchin – Goł. J. Stalin musiał - zanim zaatakuje Polskę -  mieć pewność, że nie będzie walczył na "dwóch frontach", co charakteryzowało poczynania Niemców.

Należy też  wskazać, że Francja i Anglia zdecydowały 12 września 1939 roku (podczas konferencji w Abbeville) o nie udzieleniu przez nich zbrojnej pomocy  Polsce w walce z Niemcami. Była to ich ostateczna zdrada, o której też wiedział J. Stalin i jego wówczas przyjaciel w walce A. Hitler.  Ci zdrajcy jeszcze okłamali Polskę, że uderzą właśnie 17 września.

Pod koniec dnia 16 września do oddziałów sowieckich zgromadzonych w strefie przygranicznej dotarł tajny rozkaz K. Woroszyłowa nr 16634 o treści: "Uderzać o świcie siedemnastego", czyli od samego początku wojny Sowieci byli gotowi do uderzenia...

Jakże wtedy pomiędzy 3 a 6 rano Józef Stalin musiał być zadowolony. Czekał tyle dni, bo aż 17 od momentu kiedy jego serdeczny, socjalistyczny przyjaciel Adolf Hitler napadł równie barbarzyńsko na Polskę - tego "koszmarnego bękarta Traktatu Wersalskiego" jak określał to jego przecież ukochany minister Wiaczesław Mołotow (często można też spotkać łagodniejsze tłumaczenie tegoż cytatu - moim zdaniem łagodzone "na siłę": "poroniony płód traktatu wersalskiego").

Łącznie Sowieci skierowali do walki z "Polskimi Panami" prawie - według różnych źródeł - od 0,6 do 1,5 miliona żołnierzy, od 4 do 6 tys. czołgów i od 1800 do 3500 samolotów bojowych. W sumie w starciach z Armią Czerwoną zginęło ok. 2,5 - 3 tys. polskich żołnierzy, a ok. 20 tys. było rannych i zaginionych. Do niewoli sowieckiej dostało się ok. 200 - 250 tys. żołnierzy, w tym ponad 10 - 18 tys. oficerów (dane zróżnicowane: zależnie od źródła i sposobu kwalifikacji). Wielu z tych oficerów i i innych znamienitych Polaków zostało później - w roku 1940 - bestialsko zamordowanych na terenie Rosji Sowieckiej w jednej z największych zbrodni ludobójstwa, tzw: Zbrodni Katyńskiej. Na obchody jej 70 rocznicy leciał w kwietniu 2010 roku do Katynia śp. Lech Kaczyński i wielu patriotów, którzy w dzisiejszych czasach walczyli o polskość i naszą niepodległość. Trudno oprzeć się wrażeniu podobnego celu jaki przyświecał śmierci tych elit... z roku 1940 i 2010...

W czasie wojny z sowietami i po niej, w wyniku, agresji, deportacji, przesiedleń zginęło około 2 miliony Polaków...

Warto o tej dacie przypominać, bo znów dla wielu staje się niewygodna... choć stanowi jedną z najważniejszych i najbardziej haniebnych dat w historii stosunków sowiecko-polskich.

Jest to dziś tym bardziej potrzebne, że obecne Niemcy znów dogadują się ponad naszymi głowami z Rosją (Moskwą), co widać na przykładzie Nord Stream 1 i 2. Teraz raczej i ze strony Moskwy (choć tego nie jestem do końca pewny), i ze strony Niemiec nie grozi nam wojna militarna, ale wojna ekonomiczna oraz walka informacyjna, które wespół tworzą efekt synergii w postaci tzw. wielokierunkowej wojny hybrydowej. I niestety też utraciliśmy naszego sojusznika w postaci USA za J. Bidena, który najprawdopodobniej już "sprzedał" Polskę Niemcom a tym samym i Rosji. Historia podobno "kołem się toczy". Oby już nie dla Polski, choć mam co do tego coraz więcej wątpliwości. 


Źródła informacji, z których korzystałem i które były inspiracją niniejszego tekstu:
http://krzysztofjaw.blogspot.com/2011/09/najgorszy-wrog-cham-i-tchorz-zadaje.html,
https://krzysztofjaw.blogspot.com/2013/05/pakt-ribbentrop-mootow-nadal-trwa.html
http://pl.wikipedia.org/wiki/Agresja_ZSRR_na_Polskę,
http://www.polskiedzieje.pl/pozostale-artykuly/agresja-zsrr-na-polske-17-wrzesnia-1939-roku.html,
http://www.1939.pl/bitwy/sowieci/agresja-zsrr-na-polske/index.html,
http://lju.nowyekran.pl/post/27006,17-wrzesnia-1939,
http://blogmedia24.pl/node/51913
http://krzysztofjaw.blogspot.com/2010/09/tak-to-juz-koniec-zyjemy-w-polszy-i.html,
http://www.kresy.pl/kresopedia,historia,ii-wojna-swiatowa?zobacz/agresja-sowiecka-na-polske-17-ix-1939


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

sobota, 11 września 2021

ZSRE. Polexit - po co tkwić w tym socjalistycznym bagnie?

Bardzo dawno temu - odnosząc się porównawczo do upadłego, komunistycznego i totalitarnego Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR) - nazwałem Unię Europejską Związkiem Socjalistycznych Republik Europejskich (ZSRE) [1]. Moje określenie tej Unii przyjęło się  i zaczęło funkcjonować w przestrzeni publicznej niezależnego dziennikarstwa. 

A o naszym członkostwie w tym ZSRE wypowiadałem się krytycznie od samego początku, wielokrotnie wskazując, że obecny kierunek rozwoju UE jest dla Polski nie do przyjęcia i winniśmy albo próbować zmienić ten Eurokołchoz od środka a jeżeliby okazało się, że nie jesteśmy tego w stanie  zrobić, to po prostu powinniśmy dokonać Polexitu [2]. 

Oczywiście musimy sobie zdawać sprawę, że polskie społeczeństwo jak na razie jest (albo było) za przynależnością do UE i jest to wynik prowadzonej przez 30 lat tzw. "polityki wstydu", gdzie próbowano z nas zrobić - jak to onegdaj był sobie powiedzieć niejaki W. Bartoszewski vel profesor - "brzydką panną na wydaniu" [3], choć nasze demokratyczne tradycje historycznie są  najstarsze w całej Europie i to My a nie Oni winniśmy uczyć ich demokracji tak jak kiedyś - podobno - Francuzów jedzenia  widelcem. Z tym widelcem to może i nieprawda, ale nikt nam nie zarzuci, że nie byliśmy europejskim krajem, który uchwalił drugą, po USA, demokratyczną Konstytucję na świecie. Takie Niemcy czy Francja oraz inne kraje Starej UE mogą nam tylko demokratyczne "buty czyścić" i tyle. Musimy po prostu ponownie odzyskać nasz honor i nasze narodowe pragnienia dotyczące wolnej, demokratycznej, suwerennej i niepodległej Polski. Niestety obecna UE tego nam nie gwarantuje a jest zupełnie odwrotnie: ataki przywódców UE na nasz kraj to właśnie atak na naszą suwerenność i niepodległość. Na to nie może być naszej zgody!

Sądzę też, że już w latach 1986-1989 doszło do swoistego porozumienia pomiędzy Niemcami i Rosją a może jeszcze i z USA oraz ogólnoświatową syjo-finansjerą... Miał upaść ZSRR i RWPG, natomiast w to miejsce miała powstać nowa forma EWG, czyli obecna Unia Europejska, której zadania w konsekwencji skupione zostały na twórczym rozwijaniu syjo-marksistowsko-komunistyczno-globalistycznych idei: bezpaństwowości, ogólnoświatowej jednorodności narodowej i centralnego zarządzania światem... W przyszłości zaś ma też powstać zapewne Unia Euroazjatycka jako element tworzenia jednorodnego Rządu Światowego [4].

Zauważmy... Oficjalnie ZSRR przestał istnieć 26.12.1991 roku. Tego samego roku i również w grudniu  parafowano tzw. Traktat z Maastricht, który stał się podstawą dzisiejszej Unii Europejskiej... Warto sobie przypomnieć postanowienia tego traktatu [5] odnosząc je do rozwiązań obowiązujących wcześniej w ZSRR, RWPG i Układzie Warszawskim:

a) utworzenie obszaru bez granic wewnętrznych – (identycznie jak pomiędzy republikami ZSRR),
b) umocnienie spójności gospodarczej i społecznej (kohezji) – jak w republikach ZSRR i krajach RWPG,
c) utworzenie Unii Gospodarczej i Walutowej – jak w ZSRR i częściowo w republikach ZSRR;
d) wprowadzenie wspólnej waluty euro od 1 stycznia 1999 roku - prawie identycznej jak tzw.: "rubel transferowy" w RWPG,
e) określenie kryteriów konwergencji - to pewne novum, bowiem do ZSRR i RWPG włączano automatycznie i nie wyznaczano żadnych kryteriów oprócz sfałszowania wyborów i pierwotnego wymordowania elit patriotycznych poszczególnych narodów,
f) potwierdzenie tożsamości Unii na arenie międzynarodowej - w innych warunkach zarówno ZSRR, jak i RWPG oraz UW miało prawną tożsamość międzynarodową,
g) realizacja wspólnej polityki zagranicznej – obecna minister spraw zagranicznych UE,
h) realizacja wspólnej polityki bezpieczeństwa –   niezrealizowany w UE postulat układu Warszawskiego - Bis,
i) ustanowienie obywatelstwa Unii Europejskiej, narodowość: Europejczyk - obywatel ZSRR, ale nawet Sowieci tylko hipotetycznie zakładali, że Polacy, Węgrzy czy Bułgarzy dobrowolnie zgodzą się na nazywanie ich obywatelami radzieckimi...

Pominąłem w tym porównawczym zestawieniu: rozwój współpracy w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości (TSUE), rozwój współpracy w dziedzinie spraw wewnętrznych, wzmocnienie ochrony praw, wzmocnienie interesów obywateli państw członkowskich czy utworzenie wspólnego parlamentu oraz prezydenta. Niewątpliwie te kwestie są rozwinięciem marksistowskich idei... do absurdu wskazywanego m.in. przez G. Orwella w książce "1984"...

Dalej nie rozumiem jak rządy i obywatele państw postkomunistycznych mogli się zgodzić na utworzenie innej formy marksistowskiego totalitaryzmu, zwanego teraz globalizmem czy unionizmem... Narody tzw. Europy Zachodnie nie zaznali koszmaru komunizmu, więc trudno było im zrozumieć, jak tragiczna będzie dla nich idea Unii Europejskiej, ale my? Przecież i komuniści i ich kontynuatorzy unio-eurpejscy (unio-amerykańscy, unio-światowi) cel zawsze mieli jeden: stworzenie jednego  bezpaństwowego, zunifikowanego i zhomogenizowanego społeczeństwa zarządzanego "sprawiedliwie" przez jeden ogólny zarząd... Tylko pewne środki i metody dojścia do tegoż celu się onegdaj różniły..

Ale od - umownie - 1990 roku minęło już wiele lat. Twórcy przepoczwarzania się komunizmu w euro-unionizm wtedy mieli po 35-45 lat... Teraz odchodzą powoli na emeryturę a narody Zachodniej Europy zdają się w końcu zauważać, że ta cała UE to ZSRR-Bis, czyli Związek Socjalistycznych Republik Europejskich...

Niestety przez te przeszło 30 lat zrealizowano zapewne pierwotne założenia, czyli zbudowano fundamenty pod nowe, jeszcze wyższe od wież WTC (sic - czyżby zburzenie tych wież miało symbolizować upadek starego porządku?), budynki tworzące nową formę światowego zjednoczenia, nowego porządku światowego...

I nie tylko w Europie, ale i w USA czy Rosji i całym świecie... Te wszystkie wojny w Iraku, Kuwejcie, Afganistanie, ten cały terroryzm, bratobójcze mordowanie Semitów przez Semitów w Palestynie, kryzysy ekonomiczne, przygotowania do wojny z Iranem czy Chinami, likwidacja tzw. narodowych przywódców-tyranów, zniszczenie narodów i krajów Europy jako źródła cywilizacji chrześcijańskiej a nawet śmierć polskich elit pod Smoleńskiem... miały i mają chyba doprowadzić do ogólnoświatowego chaosu, likwidacji "starego porządku" i usprawiedliwić potrzebę owego... nowego rozdania, czyli ogólnoświatowego zniewolenia ludzi dla ich - kuriozalnie - dobra...

W Polsce też zauważyć można nowe rozdanie przygotowujące do nowych, podobnych jak przy "okrągłym stole" porozumień na następne lata...

Duchy Marksa, Engelsa a przede wszystkim bezpaństwowi, chorzy "lichwiarze dusz i mamony" śmieją się ludzkości w twarz... Czy na to pozwolimy? Nas-ludzi jest niemal 7 miliardów a ich? Tak naprawdę "garstka" i można ich doliczyć się do 300 (członkowie np. Grupy Bilderberg liczą około 130 osób) ale to właśnie Oni posiadają 99% wszystkich aktywów - też finansowych - na świecie. 

Ja wiem, że takim postem - jako zwolennik PiS - mogę dać tuskowej opozycji swoiste "paliwo" do straszenia Polaków wyjściem z UE, co czynią właśnie i sam D. Tusk, i jego kamraci. Ale... ja od zawsze byłem przeciwnikiem wejścia do ZSRE a dziś moje obawy, co do tragicznej dla samej Europy ścieżki rozwoju UE tylko się potwierdzają. Owszem winniśmy być w takiej UE, która jest Europą Ojczyzn a nie Jednym Państwem Europa. Tego ostatniego chcą natomiast dzisiejsze elity unijne, w tym niemieckie, które nadają ton obecnej unijnej politycznej narracji. 

Polska jest bardzo dużym i leżącym w sercu Europy krajem. Mamy naprawdę piękną (lasy, morze, góry, jeziora, rzeki) i bogatą w zasoby naturalne Ojczyznę [6] . Od zawsze też mieliśmy dwóch wrogów: Niemcy i Moskwę, którzy od wieków chcą tylko jednego - wspólnej dla nich granicy a Polska im w tym przeszkadza. 

Dziś w UE tak naprawdę rządzą Niemcy (no może tak trochę i Francuzi), ale my jako państwo musimy dbać o te resztki suwerenności jaka nam została. I właśnie te nieszczęsne "resztki suwerenności" jakie mamy dziś w dzisiejszej UE: dlaczego mamy walczyć o te "resztki" a nie o całą suwerenność? I właśnie dlatego od lat piszę o konieczności Polexitu, bo wtedy naprawdę odzyskamy Polskę dla siebie, dla naszych rodaków, naszych dzieci i wnuków.  



[1] M.in. w lipcu 2012 roku: https://krzysztofjaw.blogspot.com/2012/07/unijno-polskie-refleksje-z-k-marksem-w.html, ale też i dużo wcześniej, chyba nawet w roku 2009,

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

wtorek, 7 września 2021

Dlaczego Zbigniew Ziobro nie jest wicepremierem?

To pytanie nurtuje mnie już od dawna i można by rzec, że nawet od samych początków obecnych rządów PiS (ZP), czyli od 2015 roku. To wtedy po raz pierwszy w tamtych wyborach startowała zwycięska koalicja pod nazwą Zjednoczona Prawica zrzeszająca koalicję ugrupowań politycznych: Prawa i Sprawiedliwości, Porozumienia i Solidarnej Polski. Oczywiście te ugrupowania startowały pod wspólną listą PiS i to właśnie ta partia uzyskała najwięcej mandatów a koalicjanci tylko ich ułamek. Tym niemniej już od dwóch kadencji samodzielnie rządzi właśnie ZP (PiS), choć całkiem niedawno z tej koalicji wykruszyło się Porozumienie J. Gowina. Solidarna Polska Z. Ziobry dalej lojalnie wspiera PiS pozostając z tą partią dalej w koalicji rządzącej. 

Tylko ja czegoś od dawna nie rozumiem. Dlaczego od samego początku PiS faworyzowało będącą "koniem trojańskim" w koalicji partię J. Gowina kosztem partii Z. Ziobry? Ten pierwszy od razu został wicepremierem a ten drugi nie doczekał się tego stanowiska po dziś dzień. J. Gowin - o czym pisałem od samego początku - był nieporozumieniem w tej koalicji. Swoimi postawami i decyzjami tak naprawdę niszczył ZP od środka osłabiając wewnętrznie obecne rządy. Został - wedle mnie - usunięty zbyt późno, choć cieszę się, że w końcu to nastąpiło. 

Ale przecież jest pewna niepisana zasada: zwycięzca wyborów otrzymuje tekę premiera a szefowie partii koalicyjnych stanowiska wicepremierów. Nie rozumiem dlaczego tej zasady PiS nie zastosowało do Solidarnej Polski a zastosowało do Porozumienia, którego szef - i tak się stało - nie mógł zagwarantować koalicyjnej lojalności. 

Ja wiem, że mówi się, iż Z. Ziobro jest w ostrym konflikcie z premierem M. Morawieckim i między nimi panuje tzw. "ostra przyjaźń". Jeden znosi drugiego, bo musi i odwrotnie.  Ale przecież i za rządów Pani premier B. Szydło właśnie J. Gowin był wicepremierem z Z. Ziobro nie. Tak więc nie chodzi w tym o osobę premiera, ale w ogóle o podejście szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry. Czyżby prezes PiS był tak pamiętliwy, że do tej pory nie zapomniał, iż Z. Ziobro opuścił PiS. Nie wiem i raczej nie, bo przecież jednak wysłał Z. Ziobrę "po naukę" do Parlamentu Europejskiego i też w takim samym stopniu cały czas wspiera J. Kurskiego jako prezesa TVP, który też budował partię Z. Ziobry. 

Więc o co tak naprawdę chodzi? Dlaczego nie docenia się Z. Ziobry dając mu funkcję wicepremiera? Wedle mnie taka funkcja mu się należy, choć faktycznie nieraz nie popiera wszystkich pomysłów własnego rządu. I dobrze, bo przecież jest tylko mniejszościowym koalicjantem i on oraz jego partia mają prawo nieraz mieć inne zdanie niż koalicyjna partia większościowa. Tym bardziej, że jak do tej pory z małymi wyjątkami okazywał się naprawdę lojalnym wobec całej koalicji rządzącej. Prezentuje tak naprawdę przeciwną postawę do zdradliwego J. Gowina. I co? Taki J. Gowin zasługiwał na wice- premierostwo a Z. Ziobro nie? 

W wielu sprawach zgadzałem i zgadzam się ze stanowiskiem Z. Ziobry. Może i stąd wynika, że w ogóle tą notkę napisałem. Żałuję, że jest mu bardzo trudno zreformować polskie sądownictwo, do czego przyczynił się niestety i prezydent A. Duda onegdaj wetując przygotowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości nowatorskie ustawy, dzięki którym istniała możliwość radykalnej zmiany postawy i struktury polskiego sądownictwa. Teraz też ma na głowie KE z UE, która chce finansowo ukarać Polskę za ustawę o Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Zgadzałem się z nim też w kwestii konieczności postawienia weta wobec unijnego budżetu. Szkoda, że jednak M. Morawiecki z V. Orbanem tego weta nie postawili, bo teraz władze UE coraz śmielej atakują Polskę i niestety mają ku temu możliwości, wynikłe właśnie z akceptacji przez Polskę uwarunkowań okołobudżetowych UE (m.in. uwspólnotowienia długów i mechanizmu warunkowości przyznawania środków unijnych od tzw. jakiejś wydumanej "praworządności unijnej"). 

Można oczywiście mieć do niego zastrzeżenia dlaczego niektóre decyzje M. Morawieckiego nie skłoniły go do opuszczenia koalicji rządowej, ale zawsze jest wybór: czy pozostać i mieć jakiś wpływ na rządzenie czy też opuścić rząd i nie mieć żadnego takiego wpływu. Z. Ziobro wybrał to pierwsze a historia osądzi czy słusznie. 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

niedziela, 5 września 2021

Przypadek Beaty K. - oj, Ci "celebryci"!

Kilka dni temu Polskę obiegła wieść, że znana wszystkim współzałożycielka i wokalistka zespołu Bajm Beata K. jechała sobie swoim BMW z al. Niepodległości od Piaseczna w kierunku Mokotowa zygzakiem od krawężnika do krawężnika i zauważył to jeden z kierowców, który powiadomił policję oraz zablokował Pani Beacie jazdę na skrzyżowaniu al. Niepodległości z ul. Batorego. Okazało się, że prowadząc samochód "celebrytka" miała  dwa promile alkoholu w organizmie.

O wiele wcześniej owa wokalistka raczyła była stwierdzić, że "komunę przeżyłam, mam nadzieję, że przeżyję PiS. Życzę wszystkim tego. Bądźmy optymistami po prostu" [1].

No faktycznie trzeba być optymistą życiowym, żeby bezmyślnie wsiadać po spożyciu alkoholu do samochodu i go prowadzić. Już nawet nie chodzi o nią, ale o to, co mogłoby się wydarzyć, gdyby spowodowała np. śmiertelny wypadek samochodowy albo jakąkolwiek inaczej zakończoną przez nią  tragedią. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że w ogóle jako kierowca (kierowczyni?) wsiadła do tego samochodu i zapewne to nie był jej pierwszy raz. Bo przecież już zapewne wsiadała do tego swego samochodu nietrzeźwa nie tylko teraz, ale i wcześniej. Czuła się po prostu bezkarna i gdyby nie kierowca innego samochodu prawdopodobnie nikt by się o tym nie dowiedział. 

Właśnie poczucie bezkarności jest immanentną cechą tzw. "elit" III RP, które do niedawna były hołubione przez całe 30-lecie tej niby wolnej Polski. Dotyczy to szczególnie właśnie tych, którzy uważają się za "celebrycką elitę". Żyją w przeświadczeniu swojej wielkości i nietykalności.  I to niezależnie czy są np. dziennikarzami jak P. Najsztub czy piosenkarzami jak Pani Beata. Ich wszystkich łączy jedno: pogarda dla zwykłego, szarego wedle nich człowieka. Oni czują się lepszymi i wierzą w to, że są ponad prawem i niestety polskie niezlustrowane i jeszcze niezreformowane sądy często traktują ich właśnie w ten sposób i umarzają lub uniewinniają te niby "gwiazdy". I to właśnie w sytuacjach, w których zwykły człowiek byłby zapewne uznany winnym. 

Nie wiem jak zakończy się sprawa Beaty K., ale mam - niestety nikłą nadzieję - że jednak będzie musiała jakoś odpowiedzieć za prowadzenie samochodu w kompletnej jak na kobietę nietrzeźwości. Nie może być tak, że zwykły obywatel za taki sam czyn idzie do więzienia a taką "celebrytkę" traktuje się zupełnie inaczej. Prawo winno być jednakie dla wszystkich. 

Pani Beata - co oczywiste w tym przypadku - odmówiła jakichkolwiek zeznań, ale się na nie stawiła oraz przeprosiła w mediach społecznościowych swoich fanów. Tylko co z tego? Jest po prostu nieodpowiedzialna jako dorosły człowiek i dojrzała kobieta a do tego winna dawać przykład dla młodych ludzi. Bycie "celebrytą" przecież to nie tylko życie ponad prawem ale też zobowiązanie do wyznaczania pewnych norm zachowań, szczególnie właśnie dla młodych.  

Ale cóż można wymagać od takich gwiazd III RP. One są oderwane od rzeczywistości i tak naprawdę to gardzą nawet tymi, dzięki którym mogą żyć na tak wysokim poziomie. 

Osobiście - mimo negatywnych opinii Pani Beaty na temat obecnych rządów - to jednak ceniłem jej twórczość. Tyle tylko, że teraz ten szacunek uległ zupełnej degradacji. A szkoda, ale można żyć bez jej piosenek :)


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

sobota, 4 września 2021

Czy naprawdę jestem fanatycznym PiS-iorem?

Kiedyś już na ten temat pisałem, ale warto nieraz (z rozszerzeniem o sprawy bieżące) powtórzyć niektóre moje wcześniejsze tezy, ale tak, żeby były najbardziej aktualne na dziś. 

Na tytułowe pytanie można odpowiedzieć stwierdzeniem: "i tak, i nie". "Tak", bo od niemal zawsze, czyli od roku 1992, kiedy to L. Wałęsa vel Bolek obalił rząd J. Olszewskiego głosowałem na krytyków III RP, czyli na PC a później na PiS. "Nie", bo nigdy nie należałem do żadnej partii politycznej i staram się - nawet nieraz krytycznie - oceniać nawet tzw. mój obóz polityczny, w tym też obecne rządy. Jeżeli jednak je krytykuję to nie dlatego, że należę do obozu "totalnej opozycji" a raczej staram się wskazywać błędy, które - według mnie - należałoby dla dobra Polski naprawiać. 

Wielu mnie jednak krytykuje z pozycji tych, którzy uważają, iż Polską od 1989 roku rządzi ta sama okrągłostołowa klika partyjna a podział między PO a PiS jest sztucznie przez nią wykreowany w imię zasady: "dziel i rządź". Dla nich Polska, również pod rządami PiS-u, jest zniewolona i mawiają "PiS-PO to to samo zło", "jesteśmy pod rządami USzraela", itp, etc. To właśnie do nich kieruję dzisiaj moje słowa. 
-------------------------------------------------------

"PiS-PO to to samo zło". To partie, które wywodzą się z obrad Okrągłego Stołu i Magdalenki, gdzie komuniści dogadali się z tzw. konstruktywną, różową opozycją i zabetonowali na lata polską scenę polityczną, gdzie zamiennie rządzą od lat aż do dzisiaj, a to skanalizowanie owej sceny miało też za cel niedopuszczenie do odrodzenia się polskiej myśli i partii narodowej.

Jest jeszcze gorzej. Obie partie lub środowiska je reprezentujące tak naprawdę to efekt dogadania się żydo-komuny z żydowsko-lewicową częścią Solidarności i dziś Polska jest tak naprawdę pod władaniem żydowskim i można o niej powiedzieć, że to już nie jest Polska a żydowskie Polin albo już Judeopolonia. I niezależnie kto rządzi i tak zawsze rządzą w Polsce Żydzi lub ich marionetki:  szabes-goje/filosemici.

Żeby tego jeszcze było mało to wszystkie te środowiska są niejako nie tylko zarządzane przez żydowski zarząd powierniczy, ale przez szerszą grupę zwaną masonerią czy też jeszcze wyżej Iluminatami, gdzie większość to też Żydzi... W tym kontekście zdawać sobie trzeba sprawę z tego, iż po 1968 roku masoneria ulokowana we władzach PZPR zaczęła tracić nad nią kontrolę na rzecz skrzydła narodowego polskich komunistów. I ta komunistyczna masoneria przeszła do opozycji jako tzw. opozycja demokratyczna, której wytworem był m.in. KOR z mistrzem (czy jak mu tam w tej masonerii) Loży Kopernik J.J. Lipskim na czele a skutkiem przejęcie władzy w III RP.

Hierarchowie Kościoła Katolickiego to też Żydzi albo filosemici a sam KK jest tak naprawdę antypolski nie uwzględniający, że polskie państwo i Polacy (Lechici, Słowianie) żyli znacznie dłużej niż od Chrztu Polski w 966 roku a nasze prasłowiańskie korzenie predestynują nas do szerokiej współpracy ze słowiańskimi braćmi, takimi jak np. Rosja, która tak naprawdę nam nie zagraża, ale za to zagrażają USA i Izrael.

Dodatkowo też liderzy obecnie rządzących dalej podejmują działania na rzecz zniewolenia Polski przez USsrael: stają się amerykańsko-żydowskim wasalem w Europie. PiS jest partią zdrady narodowej wprowadzając na polskie terytorium obce, okupacyjne wojska amerykańskie i kupując od USA uzbrojenie, przepłacając bez opamiętania. Z drugiej zaś strony wspiera i finansuje Muzeum Żydów Polskich Polin, czy też cmentarze żydowskie a czaru goryczy dopełnia fakt palenia chanukowych świec w Pałacu Prezydenckim oraz obrady Knesetu w Krakowie (PO) i obrad polskiego rządu wraz z izraelskim w Izraelu (PO i PiS).

Pozostaje też pytanie. Po co ta obecność wojsk amerykańskich w Polsce? Czyżby po to, aby spacyfikować Polaków, gdyby nie chcieli całkowitej dominacji USIsraela w Polsce? A może jest to tylko jakaś mistyfikacja obecności tej armii, która liczebnie jest bardzo mała i w razie zagrożenia jest zdolna po prostu ewakuować się,  pozostawiając nas na samotną walkę tak, jak było to podczas II WŚ, kiedy to nasi zachodni sojusznicy nie wypełnili swoich zobowiązań wobec Polski a później nas sprzedali Stalinowi? A może ma w swoisty sposób zabezpieczać interes żydowski, gdy Polacy zaczną spłacać wyimaginowane reparacje wojenne?

Dodatkowo jak to jest, że w Polsce para prezydencka jest niemal zawsze albo całkowicie żydowska (Kwaśniewscy) albo w żeńskiej połowie (Komorowski, Duda). Czy nie stać nas na prawdziwych Polaków na szczytach władzy?

No i jak może PiS być propolski skoro jednak ostro nie reaguje na antypolskie wybryki Żydów, w tym w zakresie ustawy 447, która może doprowadzić do realizacji żądań Żydów zapłaty przez Polskę reparacji wojennych za bezspadkowe mienie żydowskie utracone w Polsce podczas i po II WŚ, co przecież jest niezgodne z prawem międzynarodowym i polskim.

Innym aspektem jest też wykorzystywanie przez PiS samej tzw. religijności  Polaków i powoływanie się na wartości chrześcijańskie podczas, gdy np. sprawa aborcji i eutanazji jest przez tą partię "schowana pod dywan" i w ogóle nie ruszana pod względem ochrony życia poczętego. PiS optuje za zachowaniem status quo, czyli obecnych uregulowań dotyczących aborcji, chociaż środowiska pro life uważają, że jest to zgoda na zabijanie nienarodzonych dzieci...

Podobnie zachowawczo PiS odnosi się do zintensyfikowanej już do granic, propagandowej ofensywy w Polsce środowisk LGBTQ+ i całego tego ideowego lewactwa. A przecież cała postmarksistowska ideologia gender została właśnie wyeksportowana z USA, więc czemu tak nam zależy na tym sojuszu z "diabłem"?

No i... W czasie kampanii wyborczej w roku 2015 roku PiS obiecało ścigać przestępców ze szczytów władz poprzednich ekip rządowych a szczególnie PO-PSL. I co? Czy ktoś z nich dzisiaj ogląda świat zza krat? Pytanie retoryczne, które musi utwierdzać w nas podobno przyjętą podczas Magdalenki i OS zasadę: "wy nie ruszacie naszych, my nie ruszamy waszych".

A przecież winno być inaczej. Polska wzorem Islandii, Szwajcarii czy Norwegii powinna być krajem neutralnym, w którym to tylko my podejmujemy decyzje i nie zależymy od nikogo.

Jeżeli zaś mielibyśmy sięgać do polskiej myśli politycznej ostatniego stulecia to naszym wzorem nie powinien być jakiś socjalista J. Piłsudski a narodowiec R. Dmowski.

Myliłby się ktoś, że PiS o zapędach socjalistycznych (socjaldemokratycznych) nam coś daje w postaci np. programu 500+ i innych. Tak naprawdę to równocześnie zabiera nam to poprzez podatki i omamia Polaków jakąś nieokreśloną czasowo budową państwa dobrobytu. Tak próbował robić E. Gierek w latach 70-76 tych ubiegłego wieku a jak się to skończyło to wszyscy wiemy: ogromnym zadłużeniem i kryzysem.

O wiele lepszym rozwiązaniem byłoby po prostu duże zwiększenie tzw. wolnej kwoty dochodu nie podlegającego opodatkowaniu, ale takiej, która jednocześnie nie zabierałaby pieniędzy w postaci innych danin i podatków. Bo cóż z tego, że dzisiaj rząd obiecuje zwiększenie tej kwoty do 30 tysięcy złotych skoro jednocześnie zabiera nam pieniądze w postaci innych uregulowań płatności w zakresie np. składki zdrowotnej, która nie będzie już odliczana tak jak dotychczas, co uszczupli jednak dochody nas wszystkich.  

Potwierdzeniem tego, że PiS źle ulokował sojusze jest obecna postawa władz USA pod przewodnictwem J. Bidena i K. Harris. Amerykańska wajcha została przestawiona o 180% i teraz USA już nie stawiają na Polskę, ale znów na Niemcy i Rosję. No i czy nie można krytykować tych, którzy postawili wszystko tylko na jednego sojusznika? 

A Izrael? Czy obecna szarża władz Izraela na Polskę znów nie jest potwierdzeniem tego, iż bardzo źle postępowaliśmy ulegając Żydom w imię dobrej współpracy z USA? Bo tak naprawdę dzisiejszy odpór polskich władz wobec Izraela może tak naprawdę być niestety spóźniony. Poddaliśmy się w ciągu jednego dnia Żydom w sprawie noweli ustawy o IPN a im dać "palec to będą chcieli obciąć całą rękę". To taka ich talmudyczna prawidłowość. I o tym winny wiedzieć nasi rządzący!

No i już na końcu: "pandemia koronawirusa". Obecne władze zaangażowały się w jej zwalczanie nachalnie promując a nawet grożąc obostrzeniami wobec tych, którzy nie chcą się zaszczepić niesprawdzonymi klinicznie a'la szczepionkami. Powoli zmierzamy do ubezwłasnowolnienia i zniewolenia oraz segregacji Polaków, bowiem co rusz słyszymy, że być może tzw. "paszport szczepionkowy" może mieć zastosowanie i ci, którzy nie będą go mieli zostaną pozbawieni normalnych praw człowieka. Jednocześnie ma miejsce cenzura i zwalczanie lekarzy i dziennikarzy (J. Pospieszalski), którzy próbują podważyć oficjalną pro-szczepionkową propagandę rządu i jego medycznych doradców. Czy wobec tego rządy PiS-u można uznać za demokratyczne i wolnościowe?  Z tego, co się dzieje wokół tej "pandemii" należy odpowiedzieć, że NIE!

-------------------------------------------------------

Powyższe to w skrócie tok rozumowania moich adwersarzy. Mylę się?

Oczywiście jest to tylko zarys poglądów i to wygładzony przeze mnie, z pominięciem ostrzejszych wypowiedzi w stosunku do PiS i "amerykańsko-żydowskich zbójców". Podobnie – poprzez eliminację występującego nieraz u nich "bełkotu" argumentacyjnego – starałem się skonkretyzować ich zarzuty tak, aby stały się czytelne i nie zaprzeczały jedne drugim oraz stanowiły jakąś spójność merytoryczną.

Tak więc zwracam się do moich krytyków.

Mnie mierzi Państwa krótkowzroczność polityczna sprowadzana tylko do polskiego poziomu. "Na złość i nienawiść do PiS-u chcą Państwo odmrozić nasze polskie uszy". Tak po prostu nie można, bo polskie państwo naprawdę znów zniknie z mapy świata. Należy sobie postawić pytanie: Z kim nam po drodze i co da nam najwięcej korzyści przy oczywistych warunkach brzegowych? Musimy myśleć przyszłościowo, strategicznie a nie operacyjnie czy taktycznie.

Nie jesteśmy samotną wyspą i nigdy nie będziemy. Czy nam się to podoba czy też nie. Tak jest i nic na to nie jesteśmy w stanie poradzić. Nie mamy nawet broni jądrowej ani choć takowej elektrowni (choć podobno jedni z najbogatszych Polaków: właściciel m.in. Polsatu i Plusa Z. Solorz i M. Sołowow mają taką elektrownię wybudować), a tylko takie kraje liczą się w geopolitycznej rozgrywce.

Naszymi atutami są tak naprawdę: położenie (chociaż można też historycznie rzec, że i przekleństwem), liczebność i zasoby naturalne oraz kreatywność Polaków. I pod tym względem winniśmy ukierunkowywać nasze działania. Jakby nie osądzać źle PiS-u to w tych obszarach dokonuje najwięcej w ostatnich 30 latach. 

Czy państwo naprawdę nie widzą i nie zauważają, że na dzień dzisiejszy władzę może objąć jedynie PiS albo skrajnie antypolska PO z akolitami? Danie znów władzy PO wiązałoby się już z fizycznym rozbiorem Polski na regiony np. poprzez likwidację urzędów wojewódzkich, czyli władzy państwowej w terenie. Tego Państwo chcą? To proszę to napisać oficjalnie: Nie chcemy PiS-u, wolimy PO a tym samym następny rozbiór i likwidację Polski (na zawsze?)!

Taktycznie dziś tylko taki mamy wybór, co nie znaczy, że musimy akceptować politykę PiS w całości. Owszem nie, ale należy przez najbliższe lata oddolnie budować propolską formację, która będzie umiała i będzie w stanie rządzić, ale realnie a nie teoretycznie. Niestety, mimo, iż miałem jakieś nadzieje w tym obszarze dotyczące Konfederacji to teraz już nie wzbudza ona we mnie żadnych pozytywnych emocji. Ona po prostu nie ma szans, żeby kiedykolwiek przejąć władzę: jest wewnętrznie niespójna i niezdolna do utworzenia koalicji. 

Państwu marzy się jakaś neutralność Polski. Naprawdę Państwo uważają, że dziś jest to możliwe?
Podają Państwo przykłady takich krajów jak Islandia, Szwajcaria czy Norwegia. Islandia jest małym krajem wyspiarskim, który tak naprawdę nie ma znaczenia dla wielkich mocarstw i ich sojuszy. Szwajcaria jest bankiem banków dla całego świata i jako taka zawsze była neutralna i może na to sobie pozwolić. Norwegia też funkcjonuje na obrzeżach Europy, choć ma mocny atut w postaci zasobów: bałtyckich złóż ropy naftowej.

Czy mi się podoba to wszystko? Owszem nie! Też bym chciał aby Polska jak dawniej była mocarstwem, ale tak nie jest. To jest realizm i niestety musimy wybierać między kondominium niemiecko-rosyskim a kondominium amerykańsko-izraelskim. Jeżeli ktoś tego nie zauważa, to wedle mnie jest "krótkowidzem" i winien iść do propolskiego "okulisty"... może ta wizyta nakłoni wreszcie moich adwersarzy do przeczytania o naszej historii, w której od wieków mieliśmy i zapewne mamy tak naprawdę tylko dwóch wrogów: Niemców i Moskwę. Piszę "Moskwę" wskazując na rosyjski ośrodek władzy, bowiem zwykli Rosjanie wcale nie czują do nas nienawiści. 

Jak współcześnie wygląda kondominium niemiecko-rosyjskie to widać na przykładzie North Stream 2, gdzie Niemcy w celu ratowania tej inwestycji gotowi byli nawet łamać traktaty unijne. I właśnie tego się boję: współpracy Niemiec i Moskwy ponad naszymi głowami a tak naprawdę przeciw nam. Znamy to - powtarzam - przecież z historii a cele Niemiec i Moskwy się nie zmieniły: wspólna między nimi granica, która wyklucza istnienie państwa polskiego.

Niestety dziś też mamy przeciwko sobie niedawnego sojusznika: USA, które dały za prezydentury J. Bidena "zielone światło" dla dokończenia tego Nord Stream 2. Czy wobec tego jest dla nas jakieś wyjście? Może i tak, ale to jest ewentualny sojusz lub taka groźba w dwóch obszarach: żądania reparacji wojennych od Niemiec i współpracy z Chinami w ramach ich Nowego Jedwabnego Szlaku. Można się też pokusić o współpracę z Turcją, która ma największą armię - po USA - w ramach NATO. Ale czy naprawdę mieliśmy wcześniej jakieś inne wyjście niż postawienie na USA, na które postawił PiS? To gdzie mieliśmy szukać sojusznika? Wśród niemieckiej i liderowo wrogiej nam UE (zresztą osobiście jestem za Polexitem)? A może mieliśmy wpaść ponownie pod skrzydła Rosji? Historia winna być nauczycielką życia, więc należy wyciągać z niej wnioski. 
 
Mierzi mnie też zauważany przez Państwa widok Żyda na każdym "rogu polskiej ulicy". W Żydach upatrują Państwo niemal jedynego zła dla Polski a współpracę z USA uważają za budowę w Polsce owego żydowskiego Polin czy też Judeopolonii.

Tak nie jest chociaż zdaję sobie sprawę z faktu głębokiego uzależnienia polskiej polityki od zdania dużej części Żydów i Izraela. Ale trzeba też zaznaczyć, że nie tylko Polska jest pod ich wpływem. Są niemal wszyscy a wynika to z prostego faktu: Żydzi mają pieniądze i mogą oddziaływać na międzynarodowy rynek finansowy kreując albo prosperity albo kryzys. Powiedziano i napisano o tym już wiele. Także musimy się liczyć z ich głosem, bo jako państwo o czym wspomniałem - jesteśmy za słabi, aby być neutralnym mocarstwem. Stąd należy szukać globalnych sprzymierzeńców.

Należy też zdawać sobie sprawę, że Izrael może funkcjonować tylko dlatego, że otrzymuje rocznie gigantyczne pieniądze z USA i nie tylko pieniądze, ale też uzbrojenie aż do bomby jądrowej. Dlatego tak Żydzi chcą i im się to udaje wpływać na USA.

Musimy się z tym pogodzić a jak z nimi współpracować to zawarłem w swoim całym cyklu o Żydach i Talmudzie - część pierwsza: https://krzysztofjaw.blogspot.com/2018/03/nie-da-sie-zrozumiec-duzej-czesci-zydow.html i część szósta: https://krzysztofjaw.blogspot.com/2019/06/nie-da-sie-zrozumiec-duzej-czesci-zydow.html. Ta współpraca musi być, ale na poziomie dwóch podmiotowych krajów. Ale żeby to osiągnąć należy wpierw odbudować państwo w takim zakresie w jakim jest to realnie możliwe. A powrót do władzy PO zniszczyłby już całkowicie te nikłe jeszcze fundamenty odbudowy naszego państwa. Tego chcecie moi kochani adwersarze?

Ja też mam dość tego żydowskiego wpływu. Kim jest i co robi u nas Żyd J. Daniels, który pojawił się w Polsce znikąd a dziś bryluje na "rządowych salonach" - czyżby został wyznaczony na namiestnika żydowskiego w Polsce w miejsce wcześniejszego Lejby Fogelmana? Ale obecnie widzimy, że - być może trochę za późno, ale jednak - polskie władze zaczęły wreszcie powstawać z kolan w relacjach z Izraelem. 

A'propos natomiast obrad Knesetu w Krakowie i posiedzeń polskiego rządu w Izraelu wypowiadałem się i wypowiadam bardzo krytycznie. Pierwszy taki spęd izraelski był w 2001 roku za rządów D. Tuska a drugi już za rządów B. Szydło. Doprawdy nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, ale przyznaję Państwu rację: to polityczne harakiri i jeżeli ta sprawa byłaby nagłośniona to nie wiem, czy PiS miałby taką większość w wyborach, ale też gdyby ta sprawa była nagłośniona za rządów PO też by nie uzyskali większości. W tej sprawie ze wszystkich stron słychać tylko milczenie, powtarzam ze wszystkich. Podobnie jest z 447 JUST, której jestem przeciwnikiem.

Wiem, że tego typu spotkania implikują wiele podejrzeń o to, że PiS to żydowska partia podobnie jak wszystkie pozostałe. Jeżeli nawet przyjmiemy takie założenie, to dla dobra Polski winniśmy popierać tych, którzy choć trochę działają w interesie Polski a dziś nie widzę nikogo innego jak PiS. I wcale to nie jest jakaś schizofrenia polityczna tylko realizm.

My w większości poruszamy się na gruncie rodzimym zapominając, że mamy dziś do czynienia z kształtowaniem się nowego porządku światowego (nie mylić z NWO, chociaż i to można wziąć pod uwagę) a my jesteśmy tylko pionkiem w tej grze. I nawet jakby zaklinać rzeczywistość tym pionkiem na razie zostaniemy, ale z możliwością przyszłego zaszachowania i to się liczy.

I jeszcze jedno. Kondominium niemiecko-rosyjskie doprowadziłoby do likwidacji Polski, ale też zgodnie z żądaniami Żydów z roku 1915 na części Polski stworzona byłaby ta sławetna Judeopolonia. Tak uważam, że właśnie to kondominium oddaje nam Polskę Żydom a nie współpraca z USA. Można się ze mną nie zgadzać, ale warto prześledzić historię idei Judeopolonii, żeby przyznać mi rację. To właśnie niemieccy Żydzi zaproponowali tą ideę zamiast całkowitej niepodległości Polski.

Wracając na polski grunt. Programy społeczne PiS spowodowały radykalne obniżenie ubóstwa Polaków i dały godność wielu rodzinom. Emeryci dostali coś, czego nie mieli nigdy dotąd. Ogólnie zaś (nawet dzięki wzrostowi płacy minimalnej) Polakom dziś żyje się lepiej. Nie mogę zgodzić się z Państwem, iż "ten mit socjalizmu wybrzmiewa za każdym otwarciem ust gadających głów ze strony obozu władzy, który przywdział się w piórka patriotyczne: daliśmy 500 plus, 13 plus i tak w kółko i w kółko powtarzają; ten hit sezonu powtórzyli co najmniej tysiąc razy tak, że kłamstwo stało się w końcu prawdą".

Uważam, że Polacy doskonale pojmują sens tego "rozdawnictwa" a przecież on nie odbiega od zasad występujących w starych krajach UE. To tam jest i dlaczego nie mogło być u nas, dlaczego rząd PO-PSL kradł zamiast dawać... To pytania pozostające bez konkretnej odpowiedzi.

Uważam, że cała dziś totalna opozycja jest antypolska. Jeżeli zaś chodzi o PiS tak bym nie powiedział, choć i ja też nie jestem fanatycznym zwolennikiem tej partii. Ale myślę racjonalnie i na dziś nie ma innej realnej alternatywy, która mogłaby objąć władzę a dodatkowo chociaż być w części propolska. Może za ileś tam lat tak będzie, ale nie teraz. Stąd się bierze moje poparcie dla tej partii.

Musze się jeszcze przeciwstawić Państwa tendencjom negowania pozytywnego wpływu KK i cywilizacji łacińskiej na Polskę i jej wielowiekowy rozwój. Nie byłoby Polski bez chrześcijaństwa, nie byłoby Polski bez jej Chrztu w 966 roku, nie byłoby Polski bez naszej wiary. I proszę mi w tym zakresie nie bredzić o jakiś prasłowiańskich plemionach, do tradycji których winniśmy się jako Polacy odnosić. To jest jakaś aberracja i tyle. 

Natomiast co do szczepionek na koronawirusa. Też jestem przeciw przymusowi ich przyjmowania i segregacji Polaków ze względów sanitarnych. Sam nie mam zaufania do ich skuteczności i bezpieczeństwa. Obecnie na całym świcie tak naprawdę ludzie są poddawani eksperymentowi medycznemu, czego nie akceptuję. Nie namawiam do unikania  zaszczepienia, ale jestem zdania, że to powinno zależeć od decyzji każdego z nas i szkoda, że jednak cenzuruje się tych, którzy mają sceptyczny do nich stosunek. Taka cenzura powoduje, że nie mamy wiedzy np. o możliwości wystąpienia niepożądanych odczynów poszczepiennych (NOP) ani tego czym faktycznie te szczepionki są i co zawierają oraz czy faktycznie są skuteczne. 

Trochę z innej "bajki". 

Obliczam też tą naszą transformację/prywatyzację na wszystkie sposoby, ale przede wszystkim skupiam się na polskich aktywach roku 1989 roku oraz generowaniu przez nich zysków po sprzedaży (wyprzedaży) ich przez III RP firmom międzynarodowym. Jest to bardzo trudne i wielu ekonomistów pracuje nad tym, aby ustalić właśnie wartościową kategorię tzw. utraty przyszłych dochodów z aktywów posiadanych przez państwo polskie u schyłku 1989 roku. A trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że te polskie aktywa to jednak zasługa nikogo innego jak E. Gierka - to ten majątek wrogo  przejmowały w latach 90-tych XX wieku korporacje zagraniczne. 

Innym elementem godnym badań jest to, ile zarobiły te firmy eliminując naszą konkurencję. I to wbrew pozorom można zmierzyć przychodami tych firm na rynku polskim, tej części jaką pozyskali na polskim rynku sprzedaży. To jest prostsze, ale i trudniejsze, bo zyski firm międzynarodowych trafiają do córek matek a nasz fiskus tego nie ogarnia i brak wiedzy na ten temat.

Na koniec powiem tak: gdybyśmy nie realizowali tzw. "Planu L. Balcerowicza" (czyli tak naprawdę Sachsa-Lipmana-Sorosa wedle tzw. "Konsensusu Waszyngtońskiego"), ale opcję inną, narodową, to dziś Polska byłaby minimalnie na poziomie Francji, biorąc też pod uwagę nasze złoża mineralne, zasoby naturalne, liczebność i kreatywność oraz pracowitość Polaków.


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com