czwartek, 13 stycznia 2022

Inwestycje niemieckie i dlaczego my inwestujemy tam, gdzie być może nie powinniśmy?

Nie wiem czy Państwo wiedzą, że Niemcy mają specyficzną politykę inwestycyjną w Polsce. Oczywiście Warszawa jako stolica kraju jest zawsze przyciągająca, ale tak naprawdę dla Niemiec liczy się inwestowanie na terenach obecnej Polski, które przed II WŚ były ich terenami. 

Ogólnie na koniec roku 2020 wartość tzw. BIZ (Bezpośrednich Inwestycji Zagranicznych) wynosiła 
 938,6 mld zł. "Składały się na nie zobowiązania z tytułu akcji i innych form udziałów kapitałowych w kwocie 722,3 mld zł oraz z tytułu dłużnych instrumentów finansowych w wysokości 216,3 mld zł" [1]. Danych za rok 2021 jeszcze nie ma ma, ale prawdopodobnie będą one na poziomie roku 2020 roku, czyli około 8,6 mld USD [2]. 

"W strukturze geograficznej zagranicznych inwestorów w dalszym ciągu utrzymuje
się istotny udział inwestycji z krajów, w których są zarejestrowane podmioty specjalnego
przeznaczenia wykorzystywane do inwestycji w Polsce. Świadczą o tym stosunkowo wysokie stany zobowiązań wobec inwestorów z Niderlandów (207,0 mld zł) i Luksemburga
(123,1 mld zł). W czołówce inwestorów utrzymują się także kraje inwestujące bez pośredników takie jak Niemcy (162,6 mld zł) i Francja (79,2 mld zł)" [1].

Jak widzimy Niemcy nie są liderami inwestycji zagranicznych w Polsce i zajmują drugie miejsce zaraz po Niderlandach (Holandii), ale liczebnie jest to najwięcej takich firm w Polsce, bo około 5 tysięcy, czyli ponad dwukrotnie więcej niż firm z kapitałem pochodzenia niderlandzkiego [3] i właśnie te niemieckie firmy generują - spośród firm z dominującym kapitałem zagranicznym - największe przychody sięgające w 2018 roku kwoty 90,6 mld USD, czyli aż 19% przychodów ogółem osiąganych przez firmy zagraniczne (w 2018 roku: 467,9 mld USD) [4]. Można więc powiedzieć, że w przypadku Niemiec nawet mniejsze zainwestowane pieniądze przynoszą i tak największy przychód a tym samym i oczywiście dochód (a tym samym ostatecznie zysk netto), czyli około 19-22 mld zł, w zależności od źródła i sposobu liczenia [5]. 

Pierwszą z firm niemieckich, która zajmuje pod względem wartości aktywów trzecie miejsce wśród zagranicznych inwestorów znajduje się rodzinna firma Porsche-Piëch4, reprezentująca kapitał niemiecki. Należą do niej takie firmy jak Volkswagen Poznań, Volkswagen Group Polska, Volkswagen Motor Polska, Man Truck & Bus Polska, Porsche Inter Auto Polska, Sitech, Man Bus, Scania Polska. Na tej samej liście kolejnym koncernem niemieckim i zajmującym pod względem wartości aktywów 10 miejsce jest DEUTSCHE TELEKOM AG (T-Mobile Polska) a następny - na 14 miejscu - SCHWARZ BETEILIGUNGS-KG (Lidl) [4]. Na dalszych miejscach są takie spółki jak: Schwarz Beteiligungs-KG (m.in. Kaufland) czy rodzinny koncern Dr Oetker KG z siedzibą w Bielefeld w Nadrenii Północnej-Westfalii (ciasta, dodatki do ciast, proszki do pieczenia, pizze, browary, itd). 

Chciałbym jednak wskazać, że ja do oficjalnych danych o pochodzeniu kapitału inwestycyjnego zaangażowanego w Polsce podchodzę z dużą rezerwą. Owszem oficjalne informacje są cenne, ale tak się jakoś porobiło na świecie, że tak naprawdę jest tylko kilkanaście koncernów, które de facto są właścicielami 90% pozostałych a zależności właścicielskie są trudne do zbadania. 

"Konia z rzędem" temu, kto znajdzie konkretne, terytorialne powiązania właścicielskie np. poniższych koncernów i firm:


 Żeódło: https://www.pablik.pl/img/foto/zestawienie-topowe-marki-1.png

Według wielu fachowców światem nie zarządza nawet kilkanaście wielkich koncernów, ale tylko cztery, t,j,:

State Street Corporation - amerykańska korporacja finansowa z siedzibą w Bostonie, jeden z największych światowych dostawców usług finansowych dla inwestorów instytucjonalnych;

Vanguard Group - amerykańska spółka działająca w branży zarządzania inwestycjami, odpowiedzialna za aktywa rzędu 1,6 bln dolarów;

BlackRock - jeden ze światowych liderów w dziedzinie zarządzania aktywami. Pod swoją pieczą ma aktywa o łącznej wartości ponad jednego biliona dolarów;

FMR (Fidelity Investments) - jeden z największych funduszy powierniczych i jedna z największych grup finansowych świata.

Ale to już są informacje dla nas zupełnie abstrakcyjne, choć warto o nich wiedzieć. Natomiast w bieżącej działalności liczy się faktycznie kilkunastu gigantów i też trudno nieraz znaleźć ich konkretne miejsce siedziby. Większość to są firmy rodzinne, choćby np. wspomniany Dr Oetker KG. Czy zdajemy sobie sprawę, że ta firma oprócz produktów, z którymi jest kojarzona (też produkcja pizzy!) inwestuje też na rynku nieruchomości (hotele), rynku finansowym ( Bankhaus Lampe), rynku piwowarskim (marka Radeberger), rynku alkoholi (Henkell & Co. Sektkellerei KG , dziś Henkell & Freixenet a w Polsce np. dawny TPW Vinpol z Torunia), rynku chemicznym. Ma ogółem ponad 300 jednostkowych firm i nieraz naprawdę trudno powierzchownie znaleźć ostateczne powiązanie właścicielskie. 

I tak jest w przypadku wielu koncernów. Stąd mój lekki dystans do oficjalnych danych na temat terytorialnych źródeł pochodzenia inwestycji zagranicznych w Polsce. 

Nawiązując jednak do w/w danych finansowych to warto się nad nimi chwilę zatrzymać. 

Polska - jako jedyny kraj z UE - do niedawna zajmowała niechlubne 20 miejsce wśród światowych krajów uważanych jako najwięksi eksporterzy nielegalnego transferu pieniędzy. Nielegalnie za granicę naszego państwa trafiało w latach 2004-2013 ok. 90 mld zł rocznie, z czego około 30 mld zł rocznie transferowały nielegalnie firmy niemieckie. Global Financial Integrity w postaci dwóch ekonomistów: Deva Kara i Joseph’a Spanjers’a ustalił za „nielegalne” transfery finansowe z jednego kraju do drugiego dotyczące m.in. jednoczesnego unikania np. podatku dochodowego, VAT czy cła. "Według analizy przeprowadzonej przez ekonomistów, ponad 80 proc. oszustw stanowiły tzw. misinvoicing (oszustwa fakturowe), które były popełniane w wymianie handlowej (eksport-import). Na drugim miejscu znajdowała się metoda „hot money” (kapitał spekulacyjny)" [6]. 

Ostatnio się to chyba poprawiło, bowiem za rządów PiS radyklanie zwiększyła się reinwestycja zysków firm zagranicznych w Polsce z 41,2 mld zł w latach 2007-2009 aż do 114,1 mld zł w latach 2016-2018. 

Źródło: https://spidersweb.pl/bizblog/ile-zyskow-wyprowadzaja-z-polski-niemieckie-firmy/

Wg. raportu firmy doradczej Grant Thornton okazuje się ponadto, że teraz zagraniczne firmy zostawiają w Polsce 46 proc. wypracowanych tu zysków, a niemieckie aż 57 proc. [7].

Ale nie popadajmy w optymizm, bo chyba nikt logicznie myślący nie wierzy w to, że nielegalne transfery zysków zostały całkowicie zastopowane a ponadto reinwestycje też mają na celu długookresowe zwiększanie masy zysku, aby można było odprowadzać do "spółki matki" coraz większe kwoty. A samych metod nielegalnego wyprowadzania pieniędzy z firm zagranicznych do spółek macierzystych jest mnóstwo (wiem to z autopsji) i jeszcze nikt nie wymyślił jakiegoś na to definitywnego "panaceum". 

Wracając jednak do tytułu tekstu. 

Szczegółowe określenie wartości niemieckich inwestycji w konkretnych miejscach jest trudne do określenia. Można oczywiście pokusić się o wskazanie określonych województw i tu można dokładnie wskazać, że wyraźna jest regionalna specyfika lokalizacji kapitału niemieckiego w Polsce. 

"Znacznie częściej niż kapitał z innych krajów trafia on do zachodniej części kraju. Niemal połowa (46,3 proc.) kapitału niemieckiego jest zlokalizowana w województwach zachodnich (dolnośląskie, lubuskie, opolskie, wielkopolskie, zachodniopomorskie) i jest to udział ponad dwukrotnie wyższy niż w przypadku kapitału pochodzącego z pozostałych krajów (21,2 proc.). W województwach dolnośląskim, opolskim i wielkopolskim kapitał niemiecki stanowi ponad 1/3 kapitału zagranicznego ogółem" [8].

Powyższe dane są z roku 2017, ale na dzień dzisiejszy raczej nic się nie zmieniło. Zauważmy, że nawet województwo mazowieckie prawie się nie pojawia...

Czy zatem nie można postawić pytania: Co jest powodem takiej a nie innej struktury geograficznej niemieckich inwestycji w naszym kraju? 

Oczywiście można i już na nie odpowiedziałem w pierwszym akapicie niemniejszego tekstu: inwestują na terenach, które przed II WŚ po prostu należały do nich i liczą, że kiedyś do nich ponownie wrócą! 

I tak na to trzeba patrzeć zważywszy, że robią wszystko, żeby wzbudzić niemieckie resentymenty na tych ziemiach, chociażby poprzez wspieranie takich ruchów jak: Ruch Autonomii Śląska (RAŚ) czy Ruch Autonomii Mazur. Zresztą patrząc na Wrocław już możemy się czuć niemal jak w dawnych Niemczech. Podobnie jest jak znajdziemy się w Gdańsku, gdzie władze samorządowe już niemal oficjalnie w swoich działaniach odnoszą się do niemieckości tego miasta i najchętniej dokonałyby rozbicia dzielnicowego Polski. 

A ileż to niemieckich fundacji opanowało już niemal całe środowisko naukowe tych i nie tylko tych miast. One finansują tych ludzi nauki, którzy naprawdę są strasznie proniemieccy. Ale czy tylko naukowców? Chyba nie, zważywszy np. na postać D. Tuska, który został uhonorowany przez A. Merkel międzynarodową nagrodą Karola Wielkiego, z czego bardzo prężnie (bardzo!) działająca w Polsce Fundacja Konrada Adenauera wyraziła wielkie zadowolenie czy nagrodę im. Rathenaua za zasługi na rzecz polsko-niemieckiego pojednania.

A my obecnie niestety wiele bardzo dużych centralnych inwestycji lokujemy jednak na terenach, które przed II WŚ były niemieckie. 

Jaskrawym tego przykładem jest terminal LNG w Świnoujściu. 

O ile jeszcze możemy zrozumieć, że już obecny rząd nie miał innego wyjścia jak dokończenie tej inwestycji w tym miejscu (wcześniejsze ustalenia proniemieckich rządów PO-PSL) to już zupełnie niezrozumiałe jest lokowanie drugiego terminala LNG w okolicy Gdańska. Chodzi o tzw. pływający terminal LNG - FSRU (Floating Storage & Regasificatuin Unit), o którym się mówiło od dawna i podobno właśnie to Gdańsk jest najlepszym miejscem do nowego fizycznego punktu wejścia do krajowego systemu przesyłowego gazu. Specjaliści od dawna wskazywali bowiem, że dla poprawnej pracy systemu duże znaczenie ma budowa owego nowego punktu wejścia, oddalonego od tzw. Bramy Północnej, czyli terminala w Świnoujściu i Baltic Pipe. Według specjalistów gaz z obu tych źródeł (terminala w Świnoujściu i Baltic Pipe) będzie bowiem wchodził do systemu praktycznie w jednym miejscu, co dla bezpieczeństwa pracy nie do końca jest pożądane. Stąd wskazano lokalizację w Zatoce Gdańskiej, kilkaset kilometrów od tej Bramy [9].

No dobrze... ale czy nie można byłoby zlokalizować tej drugiej inwestycji w okolicach portu w Gdyni, która przed wojną była polska? 

Podobnie jest niestety z gazociągiem Baltic Pipe, który też do Polski ma wejść na terenie województwa zachodnio-pomorskiego (preferowany odcinek: Niechorze-Płoty na terenie gmin Rewal, Karnice, Trzebiatów, Gryfice i Płoty) a później rozbudowa nastąpi w województwach: zachodniopomorskim, lubuskim i wielkopolskim oraz częściowo w kujawsko-pomorskim, gdzie tłocznia istniejącego Węzła Gazu w Gustorzynie w gminie Brześć Kujawski połączona zostanie z terminalem FSRU w porcie w Gdańsku [10]. 

Na szczęście są i korzystne przykłady, chociażby inwestycje i fuzja PKN Orlen z Lotosem, budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego pod Łodzią (konkurencja dla podobnego w Berlinie!) czy trasy Via Carpatia łączącej Kłajpedę na Litwie z Salonikami w Grecji i przechodzącej przez  Litwę, Polskę, Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię i Grecję - stanowiąc szlak transportowy prowadzący wzdłuż granicy wschodniej UE, z Europy Środkowej do Azji, krzyżujący się z korytarzami prowadzącymi z Europy Zachodniej do Rosji i łączący się przez porty Morza Czarnego ze szlakiem TRACECA (Europa – Kaukaz – Azja). 

Chcę być dobrze zrozumiany. To nie jest tak, że neguję polskie spojrzenie na obecny geograficzno-polityczny podział świata i rozumiem, że tak należy traktować całe nasze obecne terytorium. My uznajemy go za constans, ale czy inni też tak uważają?  My uznajemy obecne granice Polski za niepodważalne i tak być powinno, mimo zaszłości historycznych, bo w przeciwnym razie może dojść do kolejnej wojny światowej. Tyle tylko, czy inni też tak uważają i czy nie powinniśmy być zawczasu przewidujący? 

Tym bardziej, że świat się dynamicznie zmienia. Jeszcze niedawno byliśmy pewni naszego strategicznego sojusznika, czyli USA a dziś to samo USA (mając w perspektywie konflikt z Chinami) ponownie oddaje nasz kraj pod władanie Niemiec i Rosji, a wszyscy znamy jakie to niesie konsekwencje dla naszego kraju i jakie to wzbudza resentymenty Niemiec wobec Polski. 

Oby więc się nie okazało, że kiedyś nasze, polskie inwestycje, zostaną przejęte przez naszych wrogów a pieniądze na nie zostaną na zawsze utracone...

P.S. 
Jest jeszcze jeden aspekt dotyczący największych koncernów niemieckich o długiej historii. To niestety współpraca z hitlerowskimi Niemcami w latach 30-tych i 40-tych XX wieku. Do dziś jeszcze w wielu tych firmach pracuje wielu potomków byłych członków np. Waffen-SS. Ale to już zupełnie inna historia...


[5] Według NBP najwyższe dochody w 2019 roku osiągnęli inwestorzy
z Niderlandów (22,1 mld zł), Niemiec (18,7 mld zł) i Luksemburga (12,2 mld zł), przy czym NBP liczy w tym przypadku dochody z zagranicznych inwestycji bezpośrednich a nie całościowe dochody np. z firm przejętych lub  będących w procesie przejmowania. Zresztą zawsze trzeba powoływać się na określone źródło informacji ponieważ nieraz zdarza się, że konkretne liczby różnią się wartościami. Zob: https://www.nbp.pl/publikacje/ib_raporty/raport_ib_2019.pdf




Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com 

Jeżeli moje teksty nie są dla Państwa obojętne, to mogą mnie Państwo wesprzeć drobną kwotą. Z góry dziękuję! Nr konta: 58249000050000400071464814. Paypal: paypal.me/kjahog

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.