czwartek, 14 października 2010

Toruń w mojej osobie ponownie wita z iskierką nadziei na lepszą przyszłość...

Witam wszystkich serdecznie... jeszcze żem zdążył przed północą (co, przy moim zmęczeniu fizycznym i chęci snu jest - było - nie lada prawie że poświęceniem)...

Oj! Stęskniłem się za Wami - forumowiczami wszelkich poglądów, idei, opinii i własnych zdań - WARTO JE MIEĆ!... mimo przeciwności losu, ALE WŁASNE I WYNIKAJĄCE Z WEWNĘTRZNEGO "JA"! Tylko Ktoś silny wewnątrz potrafi pokonać wszystko to, co na zewnątrz bywa kolorowe, złudne i miałkie... TYLKO WŁASNA WARTOŚĆ JEST SKORA DO POKORY...

Przeszło trzy tygodnie mojego prawie absolutnego oderwania od forów a ja czuję się tak jakby minęły co najmniej trzy miesiące!.

Tą drogą chciałbym wszystkich forumowiczów ewentualnie przeprosić za swoje milczenie, ale niestety jakoś tak subiektywnie czas uciekł mi niepostrzeżenie w czasie przygotowywania koncepcji pracy naukowej. Już po... więc wrócę od jutra z nowymi siłami...

No tak... wytłumaczenie własnej bezsilności i bezradności (UWAGA! – bezsilność i bezradność to dwa bardzo różne stany emocjonalne! - zachęcam do sprawdzenia) obiektywnymi przyczynami jest najprostsze i bywa jedyną przeszkodą dla niektórych wykształconych i gejowatych tęczowych... ale nie dla mnie..

Jest coś poza tym subiektywnym obiektywizmem... To emocja najważniejsza ze wszystkich, emocja zwykle zaskakująca... to miłość lub integracja i tożsamość z drugą osobą... nie wiem... może właśnie też to sprawiło, że odleciałem do "ciepłych krajów" zapominając o rzeczywistości... Jeżeli tak jest to piękno zawsze daje wrażenie piękna a nie brzydoty... piękno piękne wewnętrzem może dać więcej siły na następne dni niż piękno zewnętrza...

Może nie powinienem akurat przypominać się w formie oddzielnego wpisu, ale naprawdę chyba już żyjemy w świecie wszechobecnej informacji, internetu, sieci i medialnego przekazu. Łatwo popaść w przesadę, ale też łatwo zostawić to wszystko i zająć się zwykłym bytowaniem i wegetacją ciesząc się, że jeszcze stać nas na długą kiełbasę... i do tego "grillowaną".

Na szczęście mam inny priorytet wartości a zajmowanie się tylko samym sobą a nie Ojczyzną i innymi ważnymi wartościami (chociażby bycia cały czas CZŁOWIEKIEM nie bezmyślnym POWIELACZEM POZORNEGO  CZŁOWIECZEŃSTWA) leży w mojej naturze.

Dziwne... przez moment nawet zastanawiałem się czy wszystko co robimy na różnych forach ma sens skoro wielu ludzi nie rozumie świata i jego wzajemnych zależności przyczynowo-skutkowych...

No cóż... ja się ucieszyłem nawet z tego, że choć udało mi się już kilkunastu studentom lub absolwentom wskazać na alternatywę myślową inną niż oficjalny mainstream...

Pokazać, że jednak świat nie jest czarno-biały, gdzie PO to "dobrość" a PiS to "złośność"... (jakby pewnie powiedział B. /k.../ wciągając w swoje prymitywem chyba - czego nie jestem pewien do końca ani od początku ani w ogóle -  gardło... GŁUSZCA! - kolejnego upolowanego i zamordowanego oraz upieczonego z KGB-istą i Palikotem głuszca  - jak dobrze, ze archiwizuję wypowiedzi pewnych prawie, że idiotów... idiotyzm nie rozumie, ze jest idiotyzmem... niech żyje wolność i swoboda wyrażania sobą idioty!!!)

Okazało się, że mówiąc faktami i wskazując na rzeczywiste kłamstwa i prawdy można pokazać młodym ludziom, że jednak patriotyzm jest wartością ważną a zdrajcy Polski są jej zdrajcami a nie kolorowymi pro-europejczykami - czyżby pro- INFANTYLNYMI EUNUCHAMI?. Może nie wszyscy zmienią swoje zapatrywania, ale choć zaczęli zauważać, że Polska jest ważna.

Jednak warto cokolwiek robić: i na forach i realu...

Będę dalej to robił...

Wracam już od jutra z częstszymi wizytami...

Pozdrawiam Was - BM24, niepoprawni, pardon, niepoprawneradio, salon24 i innych mi bliskich: członków, blogerów, sympatyków i krytyków... bardzo serdecznie...

Zatliła się we mnie iskierka nadziei... może jeszcze nie wszystko stracone?

Krzysztof Jaworucki

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

niedziela, 19 września 2010

44 Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu

Witam

Dziś w Polsce 44 Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. Być może poniższy tekst będzie prezentowany po raz kolejny dzisiejszego dnia. Trudno. Media we współczesnym świecie stały się na tyle istotne, że tego jednego dnia można o nich mówić w nieskończoność.

"Jak co roku w święto św. Franciszka Salezego - patrona dziennikarzy i mediów - papież ogłosił swe orędzie na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. W tym roku będzie on obchodzony już po raz 44. pod hasłem "Kapłan i duszpasterstwo w świecie cyfrowym: nowe media w służbie Słowa". W Kościele powszechnym w tym roku wypada on 16 maja, choć poszczególne episkopaty krajowe mogą wyznaczać własne daty tego Dnia - w Polsce jest to trzecia niedziela września.

Drodzy bracia i siostry,

Temat najbliższego Światowego Dnia Środków Społecznego Przekazu – „Kapłan i duszpasterstwo w świecie cyfrowym: nowe media w służbie Słowa” – wpisuje się szczęśliwie w drogę Roku Kapłańskiego i wysuwa na pierwszy plan refleksję na temat rozległej i delikatnej dziedziny duszpasterstwa, jaką jest komunikacja i świat cyfrowy, w którym czekają na kapłana nowe możliwości pełnienia właściwej posługi Słowa i Słowu. Nowoczesne środki przekazu dawno już stały się częścią zwykłych narzędzi wypowiadania się wspólnot kościelnych, nawiązywania kontaktu z własnym terenem i wprowadzania bardzo często form dialogu o szerszym zasięgu, jednakże ich coraz większe ostatnio szerzenie się i ich znaczący wpływ sprawiają, że stają się one coraz ważniejsze i użyteczniejsze w posłudze kapłańskiej.

Pierwszorzędnym zadaniem kapłana jest głoszenie Chrystusa, Słowa Boga, który stał się ciałem i przekazywanie wielorakiej łaski Bożej, niosącej zbawienie przez Sakramenty. Powołany przez Słowo Kościół jest znakiem i narzędziem wspólnoty, jaką Bóg realizuje z człowiekiem i którą każdy kapłan powołany jest budować w Nim i z Nim. Na tym polega najwyższa godność i piękno posłannictwa kapłańskiego, w ma się urzeczywistniać w sposób uprzywilejowany to, co stwierdza św. Paweł: „Wszak mówi Pismo: Żaden, kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony... Albowiem każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony. Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani? ” (Rz 10,11.13-15).

Aby udzielić właściwych odpowiedzi na te pytania w ramach wielkich przemian kulturowych, szczególnie odczuwalnych w świecie młodzieżowym, drogi komunikowania się, otwarte przez zdobycze technologii, są już niezbędnym narzędziem. Albowiem świat cyfrowy, oddając do dyspozycji środki, umożliwiające niemal nieskończoną zdolność wyrazu, otwiera wielkie perspektywy i aktualizacje dla Pawłowego wezwania: „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii!” (1 Kor 9, 16). Toteż wraz z ich rozpowszechnieniem odpowiedzialność za głoszenie nie tylko wzrasta, ale staje się coraz pilniejsza i wymaga bardziej uzasadnionego i skuteczniejszego zaangażowania. W związku z tym kapłan znajduje się niejako na początku „nowej historii”, ponieważ im bardziej nowoczesne technologie tworzyć będą coraz intensywniejsze związki, a świat cyfrowy poszerzy swoje granice, tym bardziej kapłan będzie powołany do osobistego zajęcia się nim duszpastersko, pomnażając swe zaangażowanie, aby zaprząc media na służbę Słowa.

Jednakże rozpowszechniona wielomedialność i urozmaicona „klawiatura” tejże komunikacji mogą pociągać za sobą niebezpieczeństwo użytku podyktowanego głównie zwykłą potrzebą zaznaczenia swej obecności i błędnego uważania sieci jedynie jako przestrzeni, którą należy zająć. Tymczasem od kapłanów wymaga się zdolności do obecności w świecie cyfrowym przy stałej wierności orędziu ewangelicznemu, aby odgrywali właściwą im rolę animatorów wspólnot, które wypowiadają się już coraz częściej przez liczne „głosy” pochodzące ze świata cyfrowego i aby głosili Ewangelię, wykorzystując, obok tradycyjnych narzędzi, możliwości nowej generacji środków audiowizualnych (zdjęcia, wideo, animacja, blog, strony web), które stanowią nieznane dotychczas okazje do dialogu i środki użyteczne także dla ewangelizacji i katechezy.

Za pośrednictwem nowoczesnych środków przekazu kapłan będzie mógł ukazywać życie Kościoła i pomagać ludziom dzisiejszym odkrywać oblicze Chrystusa, łącząc właściwe i kompetentne korzystanie z tych narzędzi, nabyte także w okresie formacji, z solidnym przygotowaniem teologicznym i mocną duchowością kapłańską, ożywianą przez ciągłą rozmowę z Panem. Bardziej aniżeli wprawną rękę pracownika mediów kapłan w zetknięciu ze światem cyfrowym powinien ukazać swe konsekrowane serce, aby wnieść ducha nie tylko w swoje zaangażowanie duszpasterskie, ale również w nieprzerwany komunikacyjny strumień „sieci”.

Również w świecie cyfrowym powinno być widać, że pełna miłości zatroskanie o nas Boga w Chrystusie nie jest czymś należącym do przeszłości ani nawet erudycyjną teorią, lecz całkowicie konkretną i aktualną rzeczywistością. Duszpasterstwo w świecie cyfrowym powinno bowiem ukazać ludziom naszych czasów i zagubionej dzisiejszej ludzkości, że „Bóg jest bliski; że w Chrystusie wszyscy należymy do siebie nawzajem” (Benedykt XVI, Przemówienie do Kurii Rzymskiej z okazji składania życzeń bożonarodzeniowych: L'Osservatore Romano, 21-22 grudnia 2009, p. 6).

Któż lepiej od męża Bożego może rozwinąć i wprowadzić w życie, dzięki swym kompetencjom w zakresie nowych środków cyfrowych, duszpasterstwo, które uczyni żywym i aktualnym Boga w dzisiejszej rzeczywistości i ukaże religijną mądrość przeszłości jako bogactwo, z którego należy czerpać, aby godnie przeżywać dzień dzisiejszy i w sposób właściwy budować przyszłość? Zadaniem tego, kto jako osoba konsekrowana działa w mediach, jest torowanie drogi nowym spotkaniom, zapewniając zawsze wysoką jakość ludzkiego kontaktu oraz troskę o osoby i ich prawdziwe potrzeby duchowe; dając ludziom, żyjącym w tych naszych „cyfrowych” czasach, znaki niezbędne do rozpoznania Pana; umożliwiając im wychowywanie się do oczekiwania i nadziei oraz zbliżenia się do Słowa Bożego, które zbawia i sprzyja integralnemu rozwojowi człowieka. W ten sposób będzie ono mogło wypłynąć na głębię pośród niezliczonych rozdroży, jakie tworzy gęsty splot autostrad biegnących w cyberprzestrzeni i potwierdzić prawo obywatelstwa Boga w każdej epoce, aby przez nowe formy porozumienia mógł On podążać naprzód drogami miast i zatrzymywać się na progach domów i serc, by raz jeszcze powiedzieć: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3,20).

W orędziu ubiegłorocznym zachęcałem odpowiedzialnych za procesy komunikacji do wspierania kultury szacunku dla godności i wartości osoby ludzkiej. Jest to jedna z dróg, na których Kościół jest wezwany do pełnienia „diakonii kultury” na dzisiejszym „kontynencie cyfrowym”. Z Ewangelią w dłoniach i w sercu należy powtórzyć, że nadszedł czas, by nadal przygotowywać drogi prowadzące do Słowa Bożego, nie zapominając o okazywaniu szczególnej troski tym, którzy poszukują, co więcej – starając się podsycać ją jako pierwszy krok ewangelizacji. Duszpasterstwo świata cyfrowego powołane jest bowiem po to, aby brać pod uwagę również tych, którzy nie wierzą, są nieufni i mają w sercu głębokie, niewypowiedziane pragnienie absolutu i prawdy, ponieważ nowe środki pozwalają nawiązywać kontakt z wyznawcami wszystkich religii, z niewierzącymi i z osobami wszelkich kultur. Tak jak prorok Izajasz potrafił wyobrazić sobie dom modlitwy dla wszystkich narodów (por. Iz 56, 7), można chyba przyjąć, że sieć może być miejscem – niczym „dziedziniec pogan” w Świątyni jerozolimskiej – również dla tych, którzy Boga jeszcze nie poznali?

Rozwój nowych technologii i w swoim wymiarze całościowym cały świat cyfrowy stanowi wielkie bogactwo dla ludzkości jako takiej i dla człowieka w wyjątkowości jego bytu oraz bodziec do konfrontacji i dialogu. Jednocześnie jednak jawią się one również jako wielka szansa dla wierzących. Żadna droga bowiem nie może i nie powinna być zaniedbana przez tego, kto w imię zmartwychwstałego Chrystusa zobowiązuje się być coraz bliżej człowieka. Dlatego nowe media dają przede wszystkim kapłanom stale nowe i z duszpasterskiego punktu widzenia nieograniczone perspektywy, które mobilizują ich do tego, aby docenić powszechny wymiar Kościoła; do budowania szerokiej i konkretnej wspólnoty; do bycia w dzisiejszym świecie świadkami życia wciąż nowego, rodzącego się ze słuchania Ewangelii Jezusa, Syna przedwiecznego, który przybył pośród nas, by nas zbawić. Nie należy jednak zapominać, że owocność posługi kapłańskiej pochodzi przede wszystkim od Chrystusa, spotykanego i słuchanego w modlitwie; głoszonego przepowiadaniem i świadectwem życia; poznawanego, miłowanego i celebrowanego w Sakramentach, przede wszystkim Najświętszej Eucharystii i Pojednania.

Raz jeszcze wzywam was, najdrożsi kapłani, do uchwycenia z mądrością tych szczególnych możliwości, jakie daje współczesna komunikacja. Niech Pan uczyni z was zapalonych głosicieli dobrej nowiny także na nowej „agorze”, jaką tworzą dzisiejsze środki przekazu.

Z tymi życzeniami przywołuję na was opieki Matki Bożej i świętego Proboszcza z Ars oraz z miłością udzielam każdemu Błogosławieństwa Apostolskiego.

Watykan, dnia 24 stycznia 2010 roku, święto św. Franciszka Salezego"


Źródło: Strona internetowa Diecezji Sosnowieckiej 

P.S.
Tym, którzy zarzucali mi, że w poście : Tak to już koniec! Żyjemy w Polszy! I skandal w Wiadomościach?, niepotrzebnie prezentowałem pewne szczegóły i niuanse "kuchni" przygotowywania programów informacyjnych (a byli tacy!) pragnę szczerze polecić dzisiejszy program: "Wierzę, wątpię, szukam" (jego emisja odbyła się dziś w TVPInfo o godz. 14.00). W programie tym prof. Wiesław Godzic (polski filmoznawca, medioznawca i socjolog), stwierdził m.in. (z pamięci... oddaję jedynie sens i kontekst wypowiedzi): "Polacy nie są przygotowani do obioru współczesnego przekazu medialnego. Nie ma czegoś takiego jak w USA, gdzie już dzieciaki analizują wspólnie z nauczycielem konkretne programy np. informacyjne dowiadując się: jak są zrobione, w jaki sposób, dlaczego jest tyle złych rzeczy, jak można wpleść w program rzeczy dobre, itd. Dowiadują się też jak i dlaczego te programy są montowane i realizowane niczym teledyski muzyczne...". Na końcu też Profesor Wiesław Godzic przytoczył amerykańskie powiedzenie (również cytuję z pamięci): "Jeżeli dziś zapomnisz o sieci (internecie), to Twój biznes nie ma sensu"...

ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

Toruń i powroty jesienią...

Witam

I znów wczoraj miałem dziką satysfakcję chadzając Szeroką - główną ulicą toruńskiej, przepięknej starówki.

Po krótkiej (lub, jak kto woli dłuższej) przerwie znów będę w Toruniu na dłużej. W sumie całe dorosłe życie (oprócz ostatniego okresu) spędziłem w Toruniu i zakochałem się w tym mieście. Traktuję je z większym sentymentem niż rodzinny, niemal od zawsze czerwony Włocławek. Oczywiście zawsze będę w swoim sercu miał wszystko to, co było związane z moim dzieciństwem i dorastaniem. Część  tej miłości i tęsknoty do określonych ważnych dla każdego z nas miejsc pozostanie we Włocławku. Tam mam najbliższą rodziną, która zawsze jest ostoją i fundamentem całego samodzielnego życia, to tam "nasiąknąłem za młodu" czymś czym "będę trącił na starość", również tam poznałem wspaniałych ludzi... którzy tak jak ja Toruń rozkochani są we Włocławku. I właśnie to też jest wspaniałe i tak winno być!

Jakże przez te 20 lat nie potrafiliśmy zbudować tzw. "małych ojczyzn", gdzie społeczności lokalne, zintegrowane wokół własnego miejsca zamieszkania, lokalnie starałyby się budować piękno i bogactwo w swoim najbliższym otoczeniu. Przecież podobno taki był zamysł prof. Kuleszy tworzącego tzw. "reformę samorządową": sprawić, aby polska lokalna w każdym miejscu rozwijała się wykorzystując miejscowy potencjał i uwarunkowania. Efektem synergii zsumowania tych "lokalnych patriotyzmów i lokalnego rozwoju" miało być silne i coraz stabilniejsze państwo polskie!

Jest wprost przeciwnie! Dzisiaj tak naprawdę rozwijają się tylko wielkie miasta i aglomeracje, które w najskuteczniejszy sposób są w stanie zawalczyć o odpowiednio wysoki środki na własny rozwój, który z kolei przyciąga innych. Polska lokalna zaś biednieje, staje się zaściankowa, coraz dalsza od osiągnięć współczesnej cywilizacji, coraz bardziej zaściankowa i spauperyzowana. Takie miasta jak Włocławek czy inne podobne upadają cywilizacyjnie w tempie wprost zastraszającym. Jeszcze niedawno choć przemysł i duże zakłady utrzymywały ich przy życiu... teraz albo upadły, albo zostały za bezcen wyprzedane lub też przenosi się je w inne, bardziej atrakcyjne rynkowo i gospodarczo miejsca. Przykładem we Włocławku może być przecież słynna na całą Polskę fabryka farb i lakierów "Nobiles". Onegdaj była ona m.in. największym producentem lakierów do samochodów (np. do malowania samochodu-symbolu PRL, czyli "malucha"). W szczytowym okresie swojej świetności  firma zajmowała 2 lub trzecie miejsce na polskim rynku farb i lakierów zarówno pod względem ilościowego, jak i wartościowego udziału w rynku (pomijając okres Komuny, chodzi mi o początek lat 90-tych XX wieku, a więc już gospodarki quasi rynkowej). Początki firmy sięgają 1897 roku a spodziewane zakończenie jej funkcjonowania spodziewane jest w... 2010 roku! Ironia historii to czy celowy proces niszczenia polskiej gospodarki?... Bez komentarza...

(Firma Nobiles została zakupiona przez jeden z koncernów zagranicznych i stopniowo przez wiele lat następował proces niszczenia firmy polegający na jej asymilacji z firmą-matką, stopniowym wygaszania produkcji i jej odpowiedniej modyfikacji oraz budowy "magazynów wyrobów gotowych", które miały przyjmować produkty z "zachodniej firmy matki"...aż do przejęcia tylko marki "Nobiles" i przeniesienia całości firmy w inne miejsce, poza Włocławek.... ten ostatni proces właśnie jest w fazie realizacji).

Ale teraz "mój" Toruń. Uwielbiam "czuć" ducha i "oddychać" powietrzem historii tego kopernikańskiego grodu. Tylko zawsze jedna rzecz psuje mi całą radość z oglądania architektury gotyckiej, ruin zamku, krzywej wieży, zabytkowego wnętrza kościoła św. Janów i wielu innych urokliwych wprost miejsc pamiętających czasy pokoju toruńskiego i późniejszych.

Od kilkunastu lat w Toruniu wmurowuje się wzdłuż głównego traktu metalowo-złote tablice upamiętniające najznamienitszych współczesnych i przeszłych mieszkańców tegoż grodu. Tablice są prostokątne (ew. pamiętajmy, że kwadrat też jest prostokątem!) z - jeżeli to możliwe - własnoręcznym autografem toruńskiego bohatera.

No i notorycznie czuję taką jakąś wewnętrzną złość, żal, smutek a nawet gorycz gdy mijam jedną z takich tablic z nazwiskiem... Leszka Balcerowicza. I nawet nie jest istotne to, że z Toruniem łączą go tak naprawdę tylko sztucznie wykreowane przez toruńskie środowisko UD związki. Bardziej istotne jest to, że natychmiast zmienia mi się nastawienie do życia: z wielce radosnego w stan niemal wściekłej rezygnacji. Przypominam sobie bowiem wtedy te jego zaciśnięte usta z ciągle wymalowaną na twarzy chyba (moim zdaniem) zawiścią wobec lepszych od siebie lub też mających inne od niego poglądy (przecież od zawsze kreowany był przez III RP jako nieomylny Geniusz Ekonomii - mam wrażenie, że sam niestety w to uwierzył) i z od zawsze wydobywającego z całego siebie: PRYWATYZACJA, PRYWATYZACJA JESZCZE RAZ... SPRZEDAŻ WSZYSTKIEGO CO SIĘ DA OBCEMU KAPITAŁOWI I PRYWATYZACJA... najlepszym sposobem na kryzys... jest dalsza prywatyzacja!

Zawsze zastanawiałem się jak to jest możliwe, że Szanowny Pan Prof. Leszek Balcerowicz występuje w "eksperckich programach" kompletnie ubrany... W końcu stwierdziłem, ze zawsze musi być w drodze na nie eskortowany przez firmę ochroniarską dbającą o to, żeby idąc na określone spotkanie po drodze... profesor nie wyprzedałby całej swojej odzieży... przychodząc na spotkanie całkiem... goły...

Pozdrawiam

P.S.
Jestem w trakcie przygotowywania czegoś na kształt amatorskiej "foto-autoreklamy Torunia", co by Was zachęcić do chociaż przypadkowego jego odwiedzenia....

P.S.2.
Zawsze jesienią odbywają się spotkania absolwentów UMK pn.: "Jesienne Powroty" organizowane przez stowarzyszenie zrzeszające właśnie absolwentów UMK ...
Pozdrawiam