Najserdeczniej jak tylko potrafię pragnę podziękować za cenzorskie usunięcie mojej notki: "Bronek kondonek", czyli ad vocem na "odszczekaną" już " Zuzię...
Wyrażam jednocześnie moje najszczersze ubolewanie, że Szanownej Redakcji dane było choć hipotetycznie realnie przekonać się, iż - pomimo wysokich jakościowych norm unijnych - przypisana demokracji wolność słowa i wypowiedzi może jednak w określonych warunkach PRL-bis (podobnie jak prezerwatywy) pękać i perfidnie przenosić na wielu chorobę zwaną "marksistowski homo sovieticus"...
Odczuwam też satysfakcję, że podobnie jak ja również chyba Szanowni Państwo uważają prezerwatywy za przejaw etycznego i moralnego zła i najprawdopodobniej nie podzielają powszechnie panującej opinii, że są one światowym symbolem nowoczesności, kontroli urodzeń, antykoncepcji, wolności seksualnej, wyuzdania, radości, niedyskryminacji, bezpieczeństwa, zdrowia i obywatelskiej odpowiedzialności...
Pragnę jednak zwrócić uwagę, że mój tekst nie zawierał jednak odniesień do małej prezerwatywy, czyli kondomka, ale zawierał słowo "kondonek" powstałe być może: w wyniku albo żartobliwej zabawy słownej mającej na celu zbudowanie tzw.: "rymu częstochowskiego", albo też w procesie tworzenia nowego neologizmu ze słów/zwrotu "kondominium donka"... nie mającego oczywiście nic wspólnego z imieniem Donald.
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.