Przepraszam za niestrawną wizualizacyjnie i skojarzeniowo dosłowność.
Obiecuję, że to ostatnia moja reakcja na paranoidalne wynaturzenia Szanownego Pana Posła J.F. Libickiego.
Byłem po śniadaniu, zajrzałem do tekstów na forach... a tu niczym jakaś okrutna zjawa kolejny raz na s24 pojawiła się notka Szanownego Pana J.F.Libickiego, tym razem pt. "POGRZEB PREZYDENTA".
W pierwszym odruchu (mając na uwadze treść mojego wczorajszego postu: J. F. Libicki jest odważy! A może tylko mściwy lub...) pominąłem te wypociny kombatanckie, ale niestety moja zawodowa cecha skłaniająca mnie do poznawania "wieloaspektowości opisu rzeczywistości" sprawiła, iż tekst przeczytałem... i ZWYMIOTOWAŁEM... oczyszczając swój organizm z resztek szacunku do tegoż Pana (choć i doświadczyłem również realnych mdłości żołądkowych, ale herbatka miętowa w połączeniu z przypomnieniem sobie, że często można też wśród żywych ludzi znaleźć niemalże np.: takich Pafnucych pomagających Wampiurom z komiksu Jana Platy-Przechlewskiego pt.: "Wampiurs Wars"... uratowały mnie od realnych torsji...).
Nie będę więcej nic pisał, niech przemówią swoją wymową cytaty z posta Pana posła:
"...A teraz cztery refleksje. Po pierwsze: siedząc w sektorze posłów PiS miałem smutną konstatację. W wypowiadanych opiniach dominowały podejrzenia zamachu, niechęć do przybywającego na ostatnią chwilę prezydenta Miedwiediewa i Platformy Obywatelskiej uosobionej przez Bronisława Komorowskiego. To smutny wniosek. Sprawdziła się niestety ówczesna diagnozą Ludwika Dorna - że po smoleńskim dramacie w PiSie będzie tak samo tylko bardziej. I tak jest...".
To już podejrzeń o zamachu Pan nie ma oczywiście? Ani też żadnej awersji do Miedwiediewa lub też B. (k...)...? Już oni są wszyscy "cacy"?... A jak "wirtualnie smakują" poniżej pasa?
"...Zachód wyłgał się wulkanicznym pyłem, dyspensując się od udziału w pogrzebie trudnego partnera. Wschód uznał zaś sukcesy polityki zagranicznej Lecha Kaczyńskiego - unijnego reprezentanta interesów tej części Europy...".
Pomijając oczywiście niektórych przywódców, to ten Wschodni w postaci Miedwiediewa zapewne przyleciał z szacunku dla "sukcesów Prezydenta L. Kaczyńskiego". Doprawdy... Panie Pośle... kładę to na karb poniedziałkowego poranka, bo nie wierzę, że w pełni świadomie Pan to wyklikał!
"...Paradoksalnie to dzięki temu dramatowi właśnie, prezydentura Lecha Kaczyńskiego skończyła się w sposób, w jaki chciałby ją zakończyć każdy polski polityk. Gdyby jesienią 2010 roku urzędujący wówczas prezydent przegrał wybory, odszedłby otoczony tą niesprawiedliwą opinią, jaka towarzyszyła całej jego prezydenturze. Dopiero po latach historycy odkrywaliby prawdziwe jej oblicze. Przez ten dramat zaś - odszedł w chwale, spoczywając obok Sobieskiego, Piłsudskiego czy Mickiewicza...".
Tutaj ZWYMIOTOWAŁEM...
"... A ja na swoim blogu mam okazję być swoistym prywatnym kronikarzem chwalebnego finału tej czasem wielkiej, czasem dyskusyjnej, ale i trudnej prezydentury...".
Jejku... narodził się nam współczesny Jan Chryzostom Pasek... (sic!)
To tyle...
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.