Może warto trochę zastanowić się nad bieżącymi wydarzeniami międzynarodowymi a w konsekwencji nad tym, co nas czeka w przyszłości. A konkretniej - dokąd tak naprawdę kieruje się Unia Europejska i zadać jej po raz kolejny pytanie: Unio, Unio! Dokąd zmierzasz?
Jest wiele osób, dla których zbyt mało mówi się w Polsce o Unii Europejskiej sprowadzając dyskusję do wewnętrznych sporów politycznych.
A przecież de facto, nad czym boleję nieustannie, przeszło 70% nowych praw obowiązujących w Polsce powstaje w zaciszu rządu europejskiego, czyli w Komisji Europejskiej.
Pomijam tu bezsporny - ku pewnie zasmuceniu niektórych fanów wyboru D. Tuska na Przewodniczącego Rady Europejskiej - fakt, że tak naprawdę Rada Europejska z jej przewodniczącym jest instytucją fasadową, nie mającą prawie żadnego realnego wpływu na kształt i działanie UE jako całości. Ciałem, które realnie wpływa na Unię Europejską jest li tylko Komisja Europejska, czyli rząd UE!
I niestety, po przyjęciu Traktatu Lizbońskiego, odsetek praw powstających w Unii a nie w macierzystych krajach będzie się zwiększał. Dodam praw często tak bzdurnych i zawiłych, że aż śmiesznych.
Czy taka tendencja jest zgodna z tym, czego chcieliby mieszkańcy Europy?. Czy twór hybrydowy zwany Unią Europejską faktycznie jest tą wymarzoną strukturą jej funkcjonowania? Czy politycy unijni tworzą coś, co raczej jest oderwane od rzeczywistości i pragnień poszczególnych narodów a Unia Europejska jest raczej biurokratycznym molochem, który potrzebny jest tylko i wyłącznie politykom, biurokratom i syjo-socjalistycznym elitom?
Chyba warto stawiać takie pytania, bo dotyczą one nas wszystkich, naszej przyszłości.
Trudno jednoznacznie jednak dać na nie odpowiedź. Ja przychylam się raczej do stwierdzenia, że Unia zmierza w kierunku oderwanym od rzeczywistości i rzeczywistych pragnień Europejczyków. Szczególnie widać to było w czasie ostatniego kryzysu finansowego, gdzie poszczególne państwa powracały do idei obrony własnych obywateli nawet kosztem narażania się na restrykcje wewnątrzunijne. Widać to obecnie także po trudnościach ustalenia wspólnej reakcji UE na wydarzenia na Ukrainie.
Podobnie myślą chyba mieszkańcy Europy, czemu w tym roku kolejny raz dali wyraz jedną z najniższych frekwencji (w wyborach do PE) w historii - 43,11%.
Proszę zwrócić uwagę. Ponad połowa uprawnionych Europejczyków nie poszła do urn! I to w tak długoletnich i zakorzenionych demokracjach!.
Zgodnie z przewidywaniami wygrali chadecy przed socjalistami. Duże relatywnie poparcie dostały też partie tzw. "eurosceptyczne" a we Francji - ku przerażeniu eurobiurokratów - eurosceptycy wygrali wyborczą batalię!
Dlaczego więc Europejczycy nie poszli do wyborów? A jeżeli poszli to zdecydowanie zagłosowali na prawą, ostatnio "zamykającą " się na innych stronę europejskiej sceny politycznej a także na ugrupowania a'priori antyunijne?
Oczywiście pierwszymi powodami, jakie przychodzą na myśl to: niedawny kryzys gospodarczy (zresztą jeszcze nie pokonany), recesja w krajach "Starej Unii", dominacja Niemiec w UE i kryzys na Ukrainie obnażający miałkość UE jako spójnej całości. W dobie recesji ludzie na ogół albo odchodzą od polityki zajmując się swoim bytem, albo wychodzą na ulicę i gremialnie głosują na opozycję. Biorąc pod uwagę wyniki wyborów dla europejskiej lewicy, Europejczycy wybrali to pierwsze rozwiązanie. Świadczyć to może o postępujacym braku zainteresowania mieszkańców krajów europejskich "harcami unijnych" elit.
Inną przyczyną, dla mnie istotniejszą i niejako wynikającą z poprzednich, może być po prostu zniechęcenie do Unii Europejskiej jako sztucznie utworzonego tworu, nie mającego nic wspólnego z ideą, która przyświecała założycielom EWG! Korupcja, nadęta biurokracja, Euro (które nie pomogło w kryzysie) i kosmopolityzm elit europejskich sprawiły może, że Europejczycy - nie idąc do wyborów - powiedzieli NIE obecnej Europie w takim kształcie?
Piszę dużo o wyborach do PE teraz... kiedy wielu upatruje (niestety to tylko ułuda) nadziei na lepszy rozwój UE pod patronatem D. Tuska. Niestety D. Tusk jako Przewodniczący Rady Europejskiej będzie dalej brnął w ten ślepy i z góry nakreślony przez globalistów scenariusz niby "rozwoju" UE...
Może to, że przez tysiące lat Europa rozwijała sie narodowo i terytorialnie tworząc narodowe kultury sprawia, że dla Europejczyków powoli jakaś wizja bycia "formą europejskiego bezpaństwowca" staje sie obca i odległa?
Może właśnie dzięki wielowiekowej różnorodności kulturowo-narodowej Europa zawdzięczała bycie awangardą rozwoju cywilizacyjnego? A bezpaństwowa Europa raczej ją uwstecznia nie generując oczekiwanych zysków dla jej mieszkańców?
W każdym razie Europejczycy dali i dają wyraz niezadowoleniu dla obecnych elit europejskich i niezależnie od jego przyczyn Europa i Unia Europejska musi sie zastanowić, czy obecny kierunek jej rozwoju jest społecznie akceptowalny!
A może należy jednak powrócić do pierwotnej idei i rozwiązań, które były podstawą utworzenia EWG? Może jednak ze względu na narodowe i państwowe tradycje historyczne państw Europy a także tkwiącą głęboko tożsamość narodową poszczególnych narodów, lepszym rozwiązaniem jest idea Europy Ojczyzn niż tworu, jakim ma być Państwo Europa?
Jakoś tak historia chyba przynosi odpowiedź na to pytanie. Wszystko to, co było tworzone sztucznie i mające na celu połączenie poszczególnych narodów w jeden organizm umierało śmiercią naturalną lub po niepokojach społecznych. Padło Cesarstwo Rzymskie, rozpadł się ZSRR, po Jugosławii nie ma śladu…
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.