sobota, 25 września 2021

Turów: Jedna wstrętna i antypolska baba!

Chciałbym na wstępie przeprosić za moją emocjonalność, ale naprawdę trudno zachować równowagę psychiczną wobec jednoosobowej decyzji wiceprezes TSUE, Pani Rosario Silva de Lapuerta, która nałożyła na polski kompleks Turowa karę w wysokości pół miliona Euro dziennie za to, że Polska nie wstrzymała jego pracy. 

To się po prostu nie mieści w głowie. Ta wstrętna paniusia naraziła nasz kraj na ogromne straty i nawet nie przejęła się faktem, iż nawet - jakbyśmy chcieli - zatrzymanie pracy Turowa nie może się odbyć z dnia na dzień. 

Doprawdy nie wierzę, że taka persona podjęła decyzję samodzielnie, ale wykonuje czyjeś zadania. Po stronie niemieckiej, jak i czeskiej istnieją podobne kompleksy i nikt nie kwestionuje ich pracy. Padło na Polskę i zapewne jest to jeden z elementów - po wygranej J. Bidena i sprzedaniu przez niego Polski Niemcom - wojny hybrydowej wypowiedzianej Polsce przez Niemcy. Nie zmienia to jednak faktu, iż ta wstrętna i antypolska baba jednoosobowo podpisała się pod tym wyrokiem i Polska prawdopodobnie będzie musiała liczyć się z tym, że zostaną obcięte dla nas fundusze unijne pomniejszone o sumaryczną dniową karę nałożoną przez TSUE (jedną wiekową Panią, która i tak wkrótce odchodzi na emeryturę!).. 

Właśnie tak to trzeba oceniać. Pani sędzia Rosario Silva de Lapuerta  w ogóle zlekceważyła polskie stanowisko w tej sprawie, które zostało przesłane do TSUE, bowiem: 

"Traktaty wprost nie przewidziały nawet możliwości nałożenia kary na państwo członkowskie za niedostosowanie się do orzeczonego środka tymczasowego. Choć w 2018 roku, także w sporze z Polską, Trybunał uznał już, że ma takie uprawnienie, bo inaczej środki tymczasowe byłyby martwe (sprawa wycinki Puszczy Białowieskiej), to nakładając taką karę po raz pierwszy wiceprezes mogła przekazać polski wniosek Wielkiej Izbie, czyli składowi 15 sędziów, o co zabiegała Warszawa. Odrzuciła jednak polski wniosek uznając, że wsparcie nie będzie jej potrzebne.

Jednak wiceprezes mogła przecenić swoje możliwości pełnej oceny sytuacji. Warszawa przedstawiła jej 57-stronnicowy wniosek o zniesienie nakazu wstrzymania wydobycia w Turowie, dołączając do niej kilka opinii, m.in. hydrologicznych czy dot. bezpieczeństwa pracy sieci przesyłowej elektroenergetycznej, liczących w sumie prawie 600 stron.

Rząd i eksperci zwracali w nich uwagę, że wstrzymanie pracy kopalni nic nie zmieni w stosunkach wodnych w Czechach, bo te poprawią się dopiero po zalaniu kopalni, co wymaga lat, a nie miesięcy (a tyle potrwa wydanie wyroku w sprawie). Przekonywali natomiast, że takie podmywanie dołu kopalni mogłoby spowodować osuwanie się ścian i zniszczenie nowego ekranu przeciwfiltracyjnego, który ma wstrzymywać odpływ wody z Czech. Sytuacja sąsiadów mogłaby się wtedy pogorszyć. Zwrócili też uwagę na bardzo napięty bilans energetyczny kraju i fakt, ze elektrownia Turów, która bez kopalni nie będzie w stanie produkować, bo – pomijając kwestie ekonomiczne – infrastruktura nie jest przygotowana do przyjmowania codziennie kilkudziesięciu składów kolejowych lub kilkuset ciężarówek z węglem.

Polska w końcu podniosła też, że wstrzymanie pracy elektrowni będzie skutkować realnym zagrożeniem życia i zdrowia mieszkańców Bogatyni i Zgorzelca. Oba miasta niemal w całości ogrzewane są ciepłem z elektrowni Turów. Nie ma możliwości zmiany tej sytuacji z dnia na dzień. Sędzia Rosario Silva de Lapuerta niemal całkowicie zignorowała ten argument. Skwitowała go tym, że Polska w niewystarczający sposób udowodniła to zagrożenie dla ludzi.

Nie tylko zdawkowo odpowiedziała na wszystkie polskie argumenty, ale też nierówno potraktowała w tym sporze Polskę i Czechy. Gdy wcześniej Praga starała się udowodnić, że praca kopalni stwarza niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia Czechów, a Polska podnosiła głównie straty materialne z tytułu wstrzymania pracy kopalni i elektrowni, wiceprezes TSUE uznała, że samo uprawdopodobnienie zagrożenia zdrowia i życia Czechów powinno mieć prymat nad argumentami Warszawy natury ekonomicznej. Tym razem, gdy chodziło o zdrowie i życie osób mieszkających po drugiej stronie granicy sędzia uznała, że Polska w niewystarczający sposób udowodniła to zagrożenie" [1] .

Polska jest obecnie pod ścianą. Nie zazdroszczę polskiemu rządowi, ale czy czasem sam nie zgotował sobie tego losu nie stawiając weta wobec unijnych, budżetowych pomysłów w lipcu i grudniu 2020 roku? A Z. Ziobro przestrzegał i domagał się weta. Jego głos wybrzmiał jedynie w Berdyczowie. 

Ogólnie dziwię się też Czechom, bo postawili na szalę współpracę w ramach V4. Można oczywiście mówić, że taka skarga na Polskę jest wynikiem kampanii wyborczej w Czechach, ale to ich nie tłumaczy. Po ich ataku na Polskę widać, że faktycznie J. Biden sprzedał Niemcom nasz region. I to jest smutne a zarazem strasznie niebezpieczne. 

Niestety rząd polski na dziś dzień ma bardzo mało argumentów prawnych aby powstrzymać egzekwowanie orzeczenia TSUE (jednej wstrętnej sędziny). Pozostaje nam chyba jednak "ulica", czyli masowe demonstracje związków zawodowych przed siedzibą TSUE, ale także na brukselskich ulicach. Wierzę w to, że polscy górnicy są w stanie rozpalić płomień niezgody na owe orzeczenie i ich "Solidarność" pokaże, że tak z Polakami nie można pogrywać. 


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw) 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ 
kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.