poniedziałek, 26 września 2011

Tańcząca ludzka "Nicość" nad pękniętą "Struną" czyjegoś prawego życia...

Witam

Obejrzałem przed chwilą w TVP1 sztukę pt.: "Dolina Nicości" w ujęciu Wojciecha Tomczyka.

Reżyser - przedstawiając w sposób twórczy jedną z historii opisanych w książce Bronisława Wildsteina o tym samym tytule - opowiada historię znajomości dwóch dawnych przyjaciół z czasów studenckich: Jana Returna i Daniela Struny. Ich koleje życia po 1989 roku potoczyły się zupełnie odmiennie a przyjaciele stracili ze sobą jakikolwiek kontakt. Po latach dochodzi jednak do spotkania. Uwalnia ono falę skojarzeń, wspomnień, dygresji, wyrzutów sumienia oraz prób wewnętrznej i zewnętrznej relatywizacji oraz zaprzeczania winy "zdrady i współpracy z SB". W młodości obaj przyjaciele razem walczyli z komuną. Jan Return, który poszedł na współpracę z SB i doprowadził do aresztowania a później "wykreowanego przez SB uwolnienia" D. Struny, w wolnej Polsce - jako jeden z wielkich przywódców opozycji, "dzięki któremu uwolniono" m.in. D. Strunę -  zrobił wielką i wspaniałą karierę dziennikarza w Warszawie, opływa w luksusach wtulony w ramionach kolejnej zapewne kochanki... z cygarem w ustach... Daniel Struna, niegdyś charyzmatyczny przywódca grupy, w III RP został człowiekiem przegranym, popadł w alkoholizm, nie poradził sobie z poczuciem winy (został złamany w brutalnym śledztwie przez SB a sposób złamania tego wcześniej niezłomnego przywódcy wskazał właśnie jego przyjaciel Jan Return), funkcjonował na granicy życia i śmierci, by w konsekwencji popełnić samobójstwo...

Obejrzałem tą sztukę... Jej koniec... Cisza wokół... i tylko w mojej pamięci zostanie z niej chyba na zawsze obraz  kręcącej się pustej karuzeli życia... bez piekła i nieba... w dolinie nicości, relatywizacji wszelkich wartości... gdzie dobro i zło nie istnieją... nie ma winy i zdrady a jedynie cierpienie zdrajców, czyli ich - według nich - bohaterstwo...

Zapewne tego chcieliby wszyscy SB-cy i TW oraz wszyscy zdrajcy pracujący dla Komuny i z nią współpracujący, tej gloryfikacji ich sumień i cierpienia za zdradę, którą musieli popełnić... bo takie były uwarunkowania, tak ich złamano...

Niestety... zdrajca bez przyznania się do zdrady, skruchy, prośby o wybaczenie i zadośćuczynienie... pozostanie na zawsze ludzka kanalią... i tak jak główny bohater wyrzuci wspomnienia swojej zdrady  oraz  ludzkiej przyjaźni i wspomnienie czyjegoś życia na śmietnik... Dalej pójdzie sobie tańczącym krokiem dalej chłonąc życie i żyć nicością "zabijając" wyrzuty sumienia gloryfikacja i wybielaniem podobnych sobie podłych kanalii...

Ostatnia scena sztuki... Jan Return wyrzuciwszy wiersze przyjaciela, D. Struny (miał je wydać jako jego życiowy testament, ślad istnienia) odchodzi w dal tanecznym krokiem... "tańcząca ludzka nicość nad pękniętą struną czyjegoś prawego życia"...

Jak długo jeszcze będziemy znosić taniec tych ludzkich podłych "nicości" w naszej Ojczyźnie?
Jak długo?


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com
Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.