środa, 22 października 2014

Jedno jest pewne - śp. Lech Kaczyński przejrzał W. Putina!

W świetle ostatniego zamieszania wokół słów R. Sikorskiego ujawniających treść rozmowy D. Tuska z W. Putinem, w której ten ostatni proponował w 2008 roku wspólny podział Ukrainy przez Rosję i Polskę warto jeszcze raz powrócić do tamtego okresu, pomijając cele, które przyświecały R. Sikorskiemu w ujawnieniu teraz tej informacji.

Na początku roku 2008 odbyła się w/w rozmowa a później W. Putin zaatakował Gruzję. Śp. Lech Kaczyński jako jedyny z przywódców państw europejskich (a nawet światowych) przejrzał dokładnie imperialne plany W. Putina i postanowił zrobić wszystko dla ratowania Gruzji. Na szczęście udało mu się to a jego słowa wypowiedziane w sierpniu 2008 na wiecu w Tbilisi: "Wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę! (...) Byliśmy głęboko przekonani, że przynależność do NATO i Unii zakończy okres rosyjskich apetytów. Okazało się, że nie, że to błąd" odkrywały prawdziwe zamiary W. Putina wobec Europy i świata.

Jasno to widać przecież z dzisiejszej perspektywy, jak słuszne to były słowa. Ś.p. prezydent Lech Kaczyński pokazał, że bardzo dobrze zna imperialną naturę rosyjskiego państwa i meandry polityki prowadzonej przez Kreml.

Musiało to strasznie zaboleć i zaniepokoić W. Putina. Mógł się przecież spodziewać, że siła przekonywania naszego prezydenta może wpłynąć na zmianę stosunku do Rosji przez UE i NATO oraz zbudowanie przez niego silnej geopolitycznie frakcji "nowych narodów" nie tylko przecież europejskich... a na to nie mógł sobie ówcześnie pozwolić! Musiał przecież w zarodku uniemożliwić budowę nowego sojuszu państw pod wodzą L. Kaczyńskiego oraz mieć po prostu czas na przygotowanie swojej imperialnej strategii geopolitycznej i na wdrożenie jej w życie...

Jeżeli uznać, że słowa jakie padły podczas rozmów Tusk-Putin są prawdziwe (a raczej wszystko na to wskazuje) to była to misterna gra W. Putina wobec D. Tuska i L. Kaczyńskiego a także wobec UE i USA a ową rozmowę można uznać jako swoiste sondowanie polskiego premiera, które miało na celu "zhakowanie" go. Prowokacja Putina najprawdopodobniej się udała a międzynarodowe i wewnętrzne przemilczanie przez D. Tuska owej propozycji wspólnego podziału Ukrainy dawało Putinowi argument wpływania na bieżące działania polskiego rządu. W. Putin miał po prostu  więc na niego zapewne kolejnego już tzw."haka" w postaci braku wiarygodności sojuszniczej Polski przede wszystkim w NATO, ale też w UE [1].

... A później były już tylko: rozdzielenie - na propozycję W. Putina - wizyt D. Tuska i ś.p. L. Kaczyńskiego w Katyniu;  zamach smoleński, w której ostatecznie wyeliminowany został z politycznej gry ś.p. prezydent L. Kaczyński; oddanie śledztwa smoleńskiego Rosji; spolegliwa polityka polskiego rządu wobec Rosji...

Pozdrawiam

[1] Sądzę zresztą też, że tych "haków" W. Putina musiało być o wiele więcej i nie tylko dotyczyć samego D. Tuska, ale także A. Merkel, która przecież do dzisiaj bardzo niechętnie wypowiada się niekorzystnie na temat Kremla a za czasów D. Tuska miała na niego zdecydowany wpływ i zapewne ocieplanie stosunku Polski z Rosja było też przez nią zalecane i monitorowane...

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

1 komentarz:

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.