niedziela, 28 grudnia 2014

Jeszcze raz o wyrobach dziennikarskopodobnych...

W swoich wielu ostatnich postach - odnosząc się do teraźniejszych medialnych wydarzeń -  w sposób pośredni i bezpośredni odnosiłem się do szerokiej psychosopołeczno-inelektualnej degrengolady niechlubnej i niestety coraz udziałowo liczniejszej podgrupy dziennikarskiej, którą mogę nazwać – używając terminologii T. Sakiewicza – "wyrobami dziennikarskopodobnymi". Reprezentują oni dosłownie pustkę zasługującą przede wszystkim na pobłażliwy śmiech lub rzeczywisty niebyt osobowościowy. Niemniej ta "pustka" miała i ma coraz bardziej destrukcyjny wpływ na losy mojej Polski. Stąd po raz kolejny próbuję tą destrukcyjną "pustkę" opisać...

Niestety obecnie w Polsce etos zawodu dziennikarza związany przed wszystkim z obiektywizmem przekazywanych treści i powszechnie rozumianą etyką (deontologią*) dziennikarską są fikcją.   Fundamentem deontologii dziennikarskiej  jak każdego zbioru norm etycznych winny być bowiem nierozerwalnie ze sobą powiązane, współzależne i wzajemnie uwarunkowane relacje: prawdy, dobra i piękna, które mają być podstawowymi walorami efektów pracy dziennikarza. Nie czas może i miejsce na filozoficzne dyskusje dotyczące dobra i piękna, ale dążenie do prawdy winno być immanentną cechą dziennikarzy. Podobnie rzecz się ma z e wspomnianym obiektywizmem. Oczywiście można się zastanowić czy idealny obiektywizm jest w ogóle możliwy, ale teraz w naszym kraju - pomijam celowo tutaj ogólnoświatową  tendencję  manipulacyjno-inwigilacyjnej  degrengolady zawodu dziennikarza - nie ma nawet jego namiastki w większości mediów i u większości dziennikarzy.

Od bardzo dawna zastanawiałem się nad łagodnością "polskich" mediów wobec obecnego rządu. Rozszerzając: nad swoistym, rozłożonym przez media i dziennikarzy, parasolem manipulacyjno-ochronnym nad całym PO oraz elitami "posokrągłostołowym" i całą III RP.  Liczba pochwalnych peanów, marginalizowanie lub niezauważanie błędów i nieudolności obecnego jak i niemal wszystkich rządów po 1989 roku, dyskryminowanie inaczej piszących i myślących, przekłamania, przemilczenia i niedomówienia - to wszystko stało się standardem wśród dziennikarzy i wydawców medialnych.

I niestety nie ma to nic wspólnego z obiektywizmem i etyką dziennikarską. Nasza "klasa" dziennikarska stała się (i chyba zawsze była) odpowiednikiem naszej "klasy politycznej". Pisanie o ludziach w większości "bezwartościowych" czyni z artykułów i programów również w większości bezwartościowe wypociny naszych "pismaków" oraz "gadaczy".

Cała polska nasza klasa polityczna nie reprezentuje wysokiego poziomu a już obecnie rządzący to przykład skrajnie negatywny. Możemy krzyczeć i wrzeszczeć, że nam się to nie podoba, ale w najbliższym czasie raczej będziemy zdani na ich obecność na polskiej scenie politycznej.

Niemniej - właśnie tym bardziej - należałoby się spodziewać wskazywania przede wszystkim przez dziennikarzy na popełniane przez rządzących błędy i napiętnowanie ich zarządczej nieudolności. Taka winna być rola dziennikarzy uzupełniona o wieloaspektowe informowanie oraz  nawet edukowanie społeczeństwa.

I tutaj właśnie dochodzimy do sedna sprawy: w polskich mediach wszystko odwróciło się do góry nogami. Zamiast patrzeć krytycznie "na ręce" rządowi mającemu realny wpływ na sytuację wewnętrzną i zewnętrzną Polski, media skupiają się na jego manipulacyjnej gloryfikacji i śledzeniu poczynań oraz krytykowaniu opozycji oraz wszystkich, którzy myślą inaczej niż socjal-globalistyczno-unijno-liberalno-kimunistyczne pseudoelity. Oczywiście trzeba ewentualnie krytykować czy oceniać wszystkich, ale na dzisiaj to PO i Pałac Namiestnikowski podejmują najważniejsze decyzje dla Polaków.

Dlaczego tak się dzieje?

Jest wiele powodów a najważniejszym z nich jest... niestety - niezrozumiała chyba nigdzie na świecie - medialna wszechwładza ludzi wywodzących się z elit postsocjalistycznych, postkomunistycznych oraz sowiecko-komunistycznych służb specjalnych. Dodatkowym elementem jest często antypolskość tych mediów wyrażająca się m.in. w:  ośmieszaniu naszych największych narodowych wartości, propagowaniu zacierania granic pomiędzy krajami, gloryfikowaniu wielokulturowości, niszczeniu więzów społecznych (m.in. rodziny), promowaniu zachowań dewiacyjnych (np. mozliwości adoptowania dzieci przez pary homoseksualne), rozbijaniu rodziny, negowaniu historii Polski i wyśmiewaniu zachowań patriotycznych, tworzeniu bezmyślnej kolorowej europejskiej masy, zachowaniach antychrześcijański i antykatolickich, promowaniu zachowań satanistycznych i okultystycznych. Doprawdy radować sie musi posmiertnie Karol Marks, który jest niewatpliwie "ojcem" tych wszystkich postaw... Zresztą... wiele ideologicznych dzieci spłodził ów jegmość: komunizm, nazizm... a teraz z zaświatów jego nasienie krąży dalej w umysłach globalistów i uninistów.

W Polsce - moim zdaniem - zarówno przyczynami, jak i efektami wspomnianej przeze mnie antypolskiej degrengolady mediów i dziennikarzy, które dziś decydują o obrazie polskiego dziennikarstwa są: szeroko rozumiana zdradliwa magdalenkowo- okragłostołowa "trucizna  szechtero-michnikowszczyzny"... i ... konserwowany międzypokoleniowo (resortowe, dziennikarskie dzieci) "homosovieticus". Wiele o tym już napisano, ale diagnoza zawsze była i pozostaje jedna: bez "zapomnienia" o tych dwóch zjawiskach nie ma możliwości zbudowania prawdziwej suwerennej i niepodległej Najjaśniejszej Rzeczpospolitej.

Warto też jednak skupić się na bardziej zindywidualizowanych przesłankach zdegenerowania wielkiej rzeszy polskich dziennikarzy. Nie wdając się w dywagacje natury socjologicznej, przyczyn jest kilka:

1. O wiele łatwiej krytykować patriotów oraz np. poczynania PIS-u kojarzonego z pewną "zaściankowością", niż "światowych" przedstawicieli PO i "europejskich szechteroidów" kreujących się na realizatorów zapowiadanego cudu społeczno-gospodarczo-politycznego Polski. Łatwość ta wynika m.in. z faktu, iż PIS (i ogólnie wiekszość propolskich przeciwników obecnie rzadzących) tkwi w powszechnej świadomości społecznej jako synonim: katolicyzmu, ograniczonego myślenia narodowego (nieraz połączonego ze sztucznie wykreowanym antysemityzmem i nacjonalizmem), antyeuropejskości, antyrosyjskości, antywykształciuchowości, rodiomaryjności, itd. 

Większość tych cech jest obca liberalnemu środowisku dziennikarskiemu, gdzie raczej króluje europejskość i laickość. Więc łatwiej krytykować obce sobie poglądy społeczno-polityczne promując jednocześnie swoje własne wartości nie narażając się jednocześnie na przypisanie sobie łatek cechujących PIS i "narodowców".

2. Pomimo antypolskiej polityki rządów wykreowanych układem magdalenkowo-okragłostołowym i trwających jedynie dzięki medialnej propagandzie, poparcie społeczne jest dalej zadziwiająco bardzo duże dla obecnie rządzących. Jest to też efekt sprzężenia zwrotnego manipulacji medialnej. Pomijając inne przyczyny tego stanu rzeczy i wiarygodności badań społecznych... dziennikarze krytykując PIS i każdą opozycję najzwyczajniej w świecie hipokrytycznie "przymilają" się do odbiorców. Niebagatelne znaczenie ma tu też akceptacja i pochwały samego (ekskluzywnego a nie inkluzyjnego) środowiska mediów,

3. W związku z powyższymi (ale nie tylko) krytyka PO i obecnie rządzących jest w środowisku dziennikarskim niemodna, a PiS-u i wszystkich "oszołomów" tym bardziej. Krytyka rządu i Prezydenta naraża dziennikarzy na ostracyzm i śmieszność towarzyską, a dziennikarze to w większości przecież rozrywkowi ludzie charakteryzujący się typowymi cechami ludzi reprezentujących większość wolnych zawodów. Dla nich ww. ostracyzm bywa katastrofą osobistą,

4. Dziennikarze, oczywiście zdając sobie sprawę z kompletnej klęski obecnego rządu i całej III RP, wybierają według nich "mniejsze i przez siebie wykreowane zło" niż ewentualny powrót do władzy PIS-u i opozycji, co mogłoby zakończyć wiele dziennikarskich "karier",

5. W Polsce występuje ogromny nacisk wydawców i właścicieli mediów prywatnych na dziennikarzy i treść ich wypowiedzi (opisał to niegdys, w przypadku Gazety Wyborczej, np. red. Cichy). Nie jest tajemnicą, że owi włodarze związani są albo z dawną prosowiecką lewicą, albo z międzynarodowym kapitałem różnych prowienencji, albo też ściśle z obecną ekipą rządzącą (jako kontynuatorzy dziwnych umów "przy okrągłym stole"). Dziennikarze nie są samobójcami... muszą przecież z czegoś żyć a media niezależne słabo płacą i mają niskie nakłady. To jak daleko obecnie posunięta jest w środowisku dziennikarskim autocenzura to mogą tylko opowiedzieć sami dziennikarze (jeżeli zechcą). Ale ową autocenzurę widać ostatnio aż nawet koszmarnie i żenująco śmiesznie. Uważam, że już dawno prześcignęła swą mocą zewnętrzną cenzurę komunistyczną,

6. Stworzony przez rząd PO-PSL (jak i większość po 1989 roku) PR-owy obraz jego funkcjonowania był możliwy do budowy tylko przy pomocy mediów, które z ochotą dawały się wykorzystywać przez PO w tym względzie (a może to media w postaci ich włodarzy, realizując swoje i swoich etniczno-religino-polityczno-gospodarczych przyjaciół cele, wykorzystały i wykorzystują PO?). Trudno więc teraz odwracać się mediom od już przyjętej przez ich wydawców i właścicieli linii politycznej a dziennikarzom negować wcześniejsze, własne teksty. Zresztą najtrudniej człowiekowi przyznać się do błędu, do własnej pomyłki, a jeżeli ona dotyczy również własnych wartości i przekonań to tym bardziej jest to trudne i może być przez dziennikarza uważane jako jego kompromitacja. Więc lepiej kurczowo trzymać się trzeba wcześniejszych wypowiedzi, łagodząc znaczenie wpadek obecnie miłościwie nam panujących,

7. No i wreszcie: każda słuszna skądinąd krytyka obecnych rządów i jego nieudolnych poczynań w konsekwencji uderza bezpośrednio w rządy PO-PSL i Jego Najwyższą Ekscelencję Bronisława Komorowskiego, którzy przecież muszą wygrać kolejne wybory... Ewentualna przegrana B. Komorowskiego czy też PO w najbliższych wyborach byłaby katastrofą dla: mediów prywatnych, tzw. "postokrągłostołowej" polskiej klasy politycznej, rodzimego i zagranicznego kapitału, pajęczyny dawnych różnej maści agentów pochowanych i przechowywanych w różnego rodzaju instytucjach nie tylko prywatnych... no a przede wszystkim zakończyłaby wreszcie trwanie zdrady magdalenkowo-okragłostołwej i umożliwiłaby nawet pociągnięcie do odpowiedzialności karnej wielu zdrajców Polski wśród przede wszystkim polityków, ale nawet i przecież dziennikarzy.

To na razie tyle choć tematu na pewno nie wyczerpałem...

* Deantologia - zespół zasad etycznych odnoszących się do konkretnej grupy zawodowej.

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

1 komentarz:

  1. Szukajac normalnych wiadomosci w necie dochodze do wniosku ,ze jest to chyba zyczenie niemozliwe. Nezalezna jest tendencyjna, wszyscy ciagna w prawo , lewo itd. Mozesz cos polecic? Jak dotad sluchac moge Maxa Kolonko, Cejrowskiego (poza tematami zwiazanymi z KRK) i Jackowskiego.

    OdpowiedzUsuń

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.