W ostatnim swoim tekście [1]
wskazałem, że obecny stan stosunków żydowsko-polskich i negatywny
wpływ części obecnych Żydów na zdecydowane pogorszenie się tych
relacji… może stać się swoistym historycznym katharsis, które
po wielu, wielu latach pozwoli mówić i pisać prawdę o
specyficznej roli dużych grup Żydów w dwóch najkrwawszych
totalitaryzmach: narodowo-socjalistycznym nazizmie oraz
klasowo-socjalistycznym komunizmie.
Pisałem m.in.: „Naturalną np.
koleją rzeczy i po choć częściowym poznaniu prawdy o relacjach
niemiecko-żydowsko-polskich oraz jednoznacznym określeniu
nazistowskich Niemców jako katów a Żydów i Polaków jako ofiary a
w przypadku Polaków też bohaterów… przyjdzie czas na powszechne
poznanie niechlubnej roli niektórych Żydów w drugim największym
ludobójczym totalitaryzmie a mianowicie w komunizmie. Wielu też
zacznie się zaznajamiać z „żydowską duszą” zawartą w ich
Talmudzie – choć będzie to trudne, bo jest on w swej treści
zawiły oraz nadzwyczaj pilnie strzeżony przez Żydów. Przyjdzie
też czas na zastanawianie się, kim byli lub przez kogo byli
inspirowani francuscy i bolszewiccy krwawi rewolucjoniści, czym są
tajne stowarzyszenia (np. masoneria) i kim są ich członkowie, kto
faktycznie rządzi pieniądzem czy informacją, kto chce zniszczyć
chrześcijaństwo i dlaczego lewacki demoliberalizm niszczy państwa
i narody, itd., itp.”.
Dziś przypada Narodowy Dzień Pamięci
„Żołnierzy Wyklętych”, polskich żołnierzy i partyzantów,
którzy walczyli o naszą niepodległość z komunistycznym obcym
tworem narzuconym nam przez decyzje zwycięzców w II WŚ: Anglię,
USA i Sowiecką Rosję.
Komunizm (zwany też m.in. realnym
socjalizmem) był krwawo wprowadzany w Polsce, szczególnie w okresie
tzw.: „stalinizmu” w latach 1944-1956. Bolszewickie bojówki i
NKWD wespół ze „SMIERSZEM”, posiadający polskie obywatelstwo
komuniści i członkowie cywilnych oraz wojskowych zbrodniczych służb
specjalnych (MBP/UB, Informacja Wojskowa), stalinowscy sędziowie i
prokuratorzy oraz inni o podobnej ideologicznej proweniencji lub po
prostu kosmopolityczni cynicy masowo eksterminowali polskich
patriotów, członków AK, NSZ, WiN i ogólnie wszystkich Polaków
nie zgadzających się na ponowną utratę niepodległości, tym
razem na rzecz komunistycznych Sowietów.
Zginęło w owym okresie i w okrutny
sposób dziesiątki tysięcy Polaków. Jedni ginęli w walce, innych
aresztowano i po wielokroć traktowano ich gorzej niż w czasie
okupacji czynili to Niemcy (1939-1945), Sowieci (1939-1941) lub
Ukraińcy na Wołyniu (1943-1945). Było to ludobójstwo, o którym
przez wiele lat milczano i starano się wymazać Żołnierzy
Wyklętych z historii Polski lub też nadać im status „bandytów”,
„polskiego bydła” i „oprawców”.
Cieszę się, że teraz o naszych,
walczących z barbarzyństwem komunistycznym, bohaterach narodowych
mówi i pisze się wiele i wiele dobrego. Honorowani są przez obecną
Polskę, przypomina się ich heroiczną walkę, ich patriotyzm i
oddanie za Ojczyznę.
Ale…
Odnoszę wrażenie, że w całym tym
„świętowaniu” Żołnierzy Niezłomnych nie mówi się lub
przemilcza to, z kim oni naprawdę walczyli. Owszem mówi się, że z
komunistami, ale kim byli owi komuniści, szczególnie w
komunistycznym aparacie przywódczym, który wydawał polecenia i
rozkazy walki z polskim patriotyzmem. Kim byli owi liderowi decydenci
wprowadzający komunistyczny totalitaryzm w Polsce?
Może warto w tym miejscu przypomnieć,
kto – pod względem przywództwa – zbudował komunizm a później
komunistyczny internacjonalizm, kto zainicjował rewolucje w latach
1905-1907 oraz Rewolucję Bolszewicką a później rozlał jej idee
na powojenne kraje Europy Środkowo-Wschodniej, kto w Polsce i
etnicznie w ogromnej części tworzył przedwojenny i powojenny
„polski” ruch komunistyczny.
Wielokrotnie pisałem, że dwa
socjalistyczne taotalitaryzmy: nazizm i komunizm posiadały jeden
wspólny ideologiczny a nawet a’la etniczny fundament, t.j.
marksizm. To ideologowie marksizmu byli autorytetami przywódców
tworzących i realnie wprowadzających te systemy
społeczno-polityczne.
Symptomatyczne jest, że większość
najważniejszych marksistów a później ludobójczych komunistów
było akurat pochodzenia żydowskiego: Karol Marks (Karl Heinrich
Marx - Hirschel Marx), Władimir Iljicz Lenin (po matce żydówce -
Blank), Lew Trocki (Lew Dawidowicz Bronstein ), Róża Luksemburg (
Rozalia Luxenburg - córka Eliasza Luxenburga i Liny z domu
Loewenstein), Julij Martow (Cederbaum), Fedor Iljicz Dan (Gurwicz),
Maksim Maksimowicz Litwinow (Meir Henoch Mojszewicz
Wallach-Finkelstein), Łazar Moisiejewicz Kaganowicz i wielu, wielu
innych... Żydzi ówcześnie stanowili też decyzyjną większość
kierownictwa komunistycznego aparatu przymusu - zarówno u siebie
(ZSRS) jak i w krajach podbijanych (m.in. w Polsce, tzw.:
żydo-komuna), stanowili też w nadmiernej mierze trzon
oraganizacyjno-wykonawczy tegoż aparatu [1].
Przedwojenne ruchy
socjalistyczno-komunistyczne a później powojenne komunistyczne
liderowo w dużej części były opanowane przez Żydów. Było to
widoczne szczególnie w Polsce, gdzie ich procentowy udział w
kierownictwie partii komunistycznych (KPP, KPZU, KPZB, komunistyczne
organizacje młodzieżowe) był nieproporcjonalnie wysoki w stosunku
do ogólnej liczebności Żydów w Polsce. Wedle badań L.
Żebrowskiego wielu z nich nawet nie znało języka polskiego a
niektóre obrady centralnych organów komunistycznych w Polsce
prowadzone były w języku jidysz. Jak to było po wojnie
(szczególnie w MBP/UB) też wiemy: Jakub Berman, Józef Różański,
Adam Humer, Stefan Michnik, Anatol Fejgin, Zygmunt Wizelberg, Salomon
Morel, Helena Wolińska, Józef Światło, Julia Brystygier,
Mieczysław Widaj, Stanisław Supruniuk czy Jan Hryckowian… to
tylko niektóre haniebne i żydowskie postaci antypolskich, wojennych
i powojennych komunistów. Onegdaj – w 1994 roku - żydowski
współprzewodniczący Rady Chrześcijan i Żydów stwierdził
„Czuję się zawstydzony z powodu przestępstw popełnionych przez
żydowskich komunistów”[1].
Niestety - jak wspomniałem - podobnie było w latach
1944-1956 a może nawet do i po 1989 (jako już liderzy III RP). To w
dużej mierze Żydzi stanowili w powojennej Polsce trzon
komunistycznego aparatu terroru i to często oni – jako szefowie -
inicjowali i częstokroć osobiście – jako wykonawcy - prowadzili
totalną wojnę z polskim, narodowym patriotyzmem reprezentowanym
przez Żołnierzy Niezłomnych (Wyklętych) i to oni nazwani zostali
tzw. „żydo-komuną”, co do której przyznaje się m.in. A.
Michnik.
Oczywiście terror komunistyczny miał
w obszarze wykonawczym i rdzennie polskich oprawców, którzy zapewne
stanowili ich szubrawą większość, ale wśród jego liderów i przywódców odsetek
Polaków był nieproporcjonalnie do ogółu polskiej ludności
niewielki. Oprawcami byli też komunistyczni rdzenni Rosjanie. Mało
tego! Nawet wśród Żołnierzy Niezłomnych zdarzali się też i
wybitni Żydzi, polscy patrioci. Były to chlubne, ale niestety tylko
wyjątki potwierdzające antypolski charakter komunistycznych Żydów, ale i antypolskość części całej społeczności żydowskiej związanej z niemal szowinistycznym ruchem - żydowskim ruchem syjonistycznym.
Pisząc w ogóle o historycznie ciemnej
stronie części społeczności żydowskiej, zawsze staram się
opierać swoje sądy na odpowiednio poznanych i zweryfikowanych
źródłach. Czynię to zarówno poprzez przypisy, jak i cytowanie –
nieraz obszernych – fragmentów publikacji autorów, co do których
mam merytoryczne zaufanie.
Nie będąc historykiem i tym razem
odwołam się do opinii naukowca, tym razem do prof. J. R. Nowaka.
Napisał on wiele szczegółowo udokumentowanych książek na temat
roli Żydów w Polsce i naszych wzajemnych relacjach. Często pisał
i pisze o niewygodnych faktach historycznych, faktach obciążających
też Żydów, faktach przemilczanych lub „zdeformowanych”
kłamstwem i oszustwem.
O roli zbolszewizowanych Żydów w
stalinizacji Polski prof. J.R. Nowak też pisał wielokrotnie.
Przypomnę tu fragmenty jego publikacji na ten temat [2].
-------------------------------------------------------------
„… Znany ze skrajnego filosemityzmu
i równocześnie bardzo mocnych fobii wobec Polski i Polaków,
Czesław Miłosz stwierdził w wywiadzie dla żydowskiego czasopisma
„Tikkun” w USA (nr 2 z 1987 r.) na temat roli żydowskich
komunistów: „Oni zajęli wszystkie czołowe pozycje w Polsce,
również w bardzo okrutnej policji bezpieczeństwa (podkr. -
J.R.N), ponieważ byli po prostu bardziej godni zaufania niż
miejscowa ludność”. (They occupied All the top positisons in
Poland and also in the very cruel security police, because they were
more2 reliable, simply, than the local population).
W tym stwierdzeniu Miłosz nieco
przesadził, bo były jednak i nieżydowskie postacie na szczycie
zarówno partii komunistycznej jak i bezpieki (choćby B. Bierut i S.
Radkiewicz). Generalnie biorąc jednak Miłosz trafnie ocenił
wyjątkową, dominującą rolę komunistów żydowskich w
stalinizacji Polski.
– Związany z Jerzym Giedroyciem i
paryską „Kulturą” Instytut Literacki w Paryżu był jak
najdalszy od ąntyżydowskości. Tym wymowniejszą w tej sytuacji
była nader szokująca informacja zawarta w wydanej przez ten
Instytut w 1967 r. książce Georga Fleminga (ewidentny pseudonim)
„Polska mało znana”: „W okresie stalinowskim na przeszło
sto dzienników, tygodników i miesięczników, wychodzących w samej
tylko Warszawie było tylko dwóch nie Żydów”.
Warto przypomnieć, co pisał o
zbrodniach ubeków żydowskiego pochodzenia na Śląsku znakomity
dziennikarz żydowskiego pochodzenia z USA John Sack w dawno
wyczerpanej i świadomie przemilczanej książce „Oko za oko”.
Przez siedem lat Sack badał zbrodnie Salomona Morela i pomagających
mu w tych zbrodniach żydowskich ubeków i ubeczek w obozie w
Świętochłowicach,. Wymordowali tam w niecały rok – w 1945 r.
ponad 1600 niewinnych Polaków i Niemców. Jak pisał John Sack: „W
miejscach takich jak Gliwice Polacy stawali przy więziennych
ścianach, a ludzie z Wydziału Wykonawczego przywiązywali ich do
wielkich żelaznych pierścieni, mówili: „Gotów1 Cel! Pal!
„zabijali ich i ostrzegali polskich strażników: „Trzymajcie
język za zębami!”. Strażnicy jako Polacy nie byli tym
zachwyceni, ale Jakubowie, Jozefowie i Pinkowie z wyższych szczebli
Urzędu pozostali wierni Stalinowi, ponieważ uważali się za Żydów,
nie zaś za polskich patriotów. Oto, dlaczego Dobra Wróżka Stalin
(…) zatrudnił wszystkich Żydów i umieścił ich w Urzędzie
Bezpieczeńs6twa Publicznego, swojej instytucji w Polskiej
Rzeczypospolitej Ludowej”. (Podkr.- J.R.N) (Cyt. za: J. Sack:
„Oko za oko”, Gliwice 1995, ss.228-229).
Wcześniej w tej samej, znakomicie
napisanej i bardzo znaczącej intelektualnie książce „Oko za oko”
John Sack pisał (s.96): „ Dlaczego więc Stalin był
stronniczy wobec Żydów (…) Z jego rozkazu pewien Żyd, którego
ojciec zginął w Treblince, miał zostać szefem Urzędu
Bezpieczeństwa, a szefami wszystkich jego departamentów mieli także
zostać Żydzi, aczkolwiek od tego momentu ich nazwiska nie miały
być żydowskie, tylko takie jak „generał Romkowski”,
albo „pułkownik Różański”. Z czasem ci ludzie
wyznaczyli wszystkich dowódców bezpieczeństwa w Polsce”.
Sack powoływał się na informacje
Pinka Mąki, byłego sekretarza Urzędu Bezpieczeństwa
publicznego na terenie Śląska, że w podległym mu regionie liczba
żydowskich oficerów bezpieczeństwa wynosiła od 150 do 225. Według
Sacka, od 70 do 75 procent oficerów bezpieczeństwa na tym terenie
było Żydami. (Por. J. Sack: op.cit.,s.174).
P. Zychowicz cytuje w swej książce
pt.: „Żydzi” (s.115) bez odpowiedniego krytycznego komentarza
wypowiedź żydowskiego naukowca –
prof. Anthony Polonskego, pomniejszającą rolę Żydów w
kierowaniu komunistyczna bezpieka w Polsce. Polonsky stwierdził
(tamże,s.115): „Andrzej Paczkowski zbadał ten problem i
okazało się, że Żydzi zajmowali 29 procent stanowisk kadry
kierowniczej UB. To spory odsetek, ale większość funkcjonariuszy
komunistycznej policji politycznej była Polakami”. Polonsky
tłumaczył też ukształtowany w Polsce „stereotyp Żyda ubeka”
tylko tym: „Bo na wysokich szczeblach zasiadali tacy ludzie jak
Berman czy Fejgin, którzy byli bardzo widoczni”. A
jaka była prawda? Zgodnie z tym, co powiedział Polonszky „większość
funkcjonariuszy komunistycznej policji politycznej była Polakami”,
tylko, że byli usadowieni na niskich szczeblach bezpieki i nie
mieli dosłownie nic do powiedzenia, gdyż w bezpiece całkowicie
dominowali wysocy funkcjonariusze żydowskiego pochodzenia. Całą
komunistyczną bezpieką dyrygował Jakub Berman, przez cały okres
stalinowski pełniący najważniejszą funkcję członka Biura
Politycznego KC PZPR, odpowiedzialnego za bezpiekę. To
Berman (mający równocześnie ogromny wpływ w sferze życia
ideologicznego i kultury) nadzorował nieubłaganą walkę z wieloma
sferami polskiego dziedzictwa narodowego. Robił to zgodnie z
głoszoną przez siebie zasadą, że „wszelki flirt z polskim
uczuciem narodowym” doprowadzi do „wypuszczenia złych duchów
Polski”, z antysemityzmem włącznie. (Por. książkę filozofa
A. Walickiego: „Zniewolony umysł po latach”, Warszawa
1993,s.329). To Berman już w 1944 roku jako pierwszy zaczął
oskarżać AK o rzekomą współpracę z gestapo i nazywał akowców
bandytami. Znany był ze szczególnej bezwzględności i okrucieństwa
wobec więźniów politycznych. Zapamiętano powiedzenie Bermana w
odniesieniu do ułaskawionych więźniów, którzy później rzekomo
ginęli śmiercią „samobójczą”: „Towarzysz Bierut was
ułaskawił, ale ja was nie ułaskawię”. (Cyt. za: Pamięć
ofiar, „Tygodnik Solidarność” z 14 marca 2003 r.) P. Zychowicz
całkowicie, a niechlubnie milczy o niebywałych rozmiarach walki z
polskim patriotyzmem ,którą prowadzili obok Bermana także inni
czołowi żydowscy komuniści. Dość przypomnieć powiedzenie
osławionego dyrektora X Departamentu stalinowskiego Ministerstwa
Bezpieczeństwa Publicznego w Polsce Anatola Fejgina: „Trzeba
zabić polską dumę, rozstrzelać patriotyzm”.
(Źródło: strony WWW –
umieszczone przeze mnie a nie autora prof. J.R.Nowaka)
Komunistyczna bezpieka była całkowicie
zdominowana przez Żydów, poza jednym wyjątkiem – ministrem
bezpieczeństwa Stanisławem Radkiewiczem. Tyle, że był on
faktycznie ubezwłasnowolnionym. Nici wszystkich spraw w bezpiece
znajdowały się wyłącznie w rękach żydowskich podwładnych
Radkiewicza. Wiedzieli oni bowiem, podobnie jak na górze J. Berman o
bardzo kompromitującej tajemnicy Radkiewicza, która ułatwiała
całkowite trzymanie go w ręku. Chodziło o to, że Radkiewicz po
aresztowaniu przed wojną jako sekretarz KZMP podpisał na policji
tzw. lojalkę. (Wg. notatek R. Romkowskiego (właśc. Nasieka
(Natana) Grinszpan-Kikiela – w książce S. Marata i J.
Snopkiewicza; „Ludzie bezpieki”, Warszawa 1990,s.141). W mojej
książce „Nowe kłamstwa Grossa” (Warszawa 2006, ss. 171-172)
całą stronę wypełnia przytoczony przez mnie wykaz szefów polskiej bezpieki żydowskiego
pochodzenia. Przypomnijmy tu, że sowiecki ambasador w Warszawie
Wiktor Lebiediew, który „nieźle znał Polskę” (w ocenie
historyka prof. A. Paczkowskiego) w raporcie wysłanym do Moskwy 10
lipca 1949 r. zwrócił uwagę, że „w MBP (Ministerstwie
Bezpieczeństwa Publicznego- J.R.N.), poczynając od wiceministrów,
poprzez dyrektorów departamentów, nie ma ani jednego Polaka.
Wszyscy są Żydami”. (Podkr.- J.R.N.). (Cyt. za: A.
Paczkowski: Żydzi w UB: próba weryfikacji stereotypu, w: „Komunizm,
ideologia, system, ludzie”, red. T. Szarota, Warszawa 2001, s.
2020.
Wybielaczom roli Żydów w UB i w
stalinizacji Polski warto przypomnieć również jakże uczciwe
świadectwo Polaka żydowskiego pochodzenia Andrzeja Wróblewskiego
(do roku 1940 noszącego rodowe nazwisko Fejgin). Andrzej Wróblewski,
wybitny krytyk teatralny, ojciec redaktora „Polityki” Andrzeja
Krzysztofa Wróblewskiego i dziadek obecnego naczelnego redaktora
‘Wprost” Tomasza Wróblewskiego, stanowczo protestował przeciwko
relatywizowaniu spraw żydowskiej odpowiedzialności za UB.
Jednoznacznie akcentował: „Proporcjonalnie więcej było Żydów
wśród katów niż wśród ofiar. I chociaż nie wszyscy Żydzi byli
równie gorliwi, to jednak powszechnym odbiorze postrzegana była ich
aktywność. Przeważnie przedwojenni komuniści, często ze stażem
więziennym, byli zaślepieni wiarą, że rzeczywiście biorą udział
w walce o nowy wspaniały świat. Nie zdawali sobie sprawy, że swoim
postępowaniem wywołują zjawisko antysemityzmu”. (Por. A.
Wróblewski: „Być Żydem”, Warszawa 1993,s.181). W innym miejscu
swej książki Wróblewski ubolewał, że w 1968 roku „pod
płaszczykiem dotkniętej godności wyjeżdżali z kraju Żydzi,
którzy służyli w UB, byli sędziami czy
prokuratorami z rękami umaczanymi po łokcie w krwi”. (Podkr.-
J.R.N.).
Najwybitniejszy chyba polski twórca
pochodzenia żydowskiego w okresie po 1945 r., zawsze niezależny i
„niepoprawny politycznie” Leopold Tyrmand tak pisał w
1972 r. w niegodnie przemilczanej dotąd w Polsce „Cywilizacji
komunizmu”: „Amerykańskie uniwersytety przygarniają dziś
Żydów, którzy przez ponad 25 lat swych służb w policjach
politycznych Europy Wschodniej ciężko prześladowali ludzi – w
tym także innych Żydów – walczących o prawo do niezawisłości
i sumienia,. Dziś Żydzi ci chronią się za swe niegdyś tak łatwo
zapomniane żydostwo (Podkr.- J,R.N.) (…) ludzie ci nie mają
moralnego prawa do obrony przede wszystkim jako niestrudzeni
architekci tej rzeczywistości, w której po 25 latach dojść mogło
do tak karykaturalnych zwyrodnień myśli i pojęć, jako
inżynierowie tej struktury, w której monstrualne kłamstwo tak
łatwo jest uczynić prawem życia. Trudno jest zapomnieć ich
fanatyczną wiarę w zło, jaką głosili w komunistycznych
wgazetach, książkach, artykułach, filmach”.
Żydowska badaczka sytuacji Żydów we
współczesnej Polsce Irena Irwin Zarecka pisała w wydanej w 1989 r.
książce o sytuacji w Polsce w pierwszych klatach po wojnie
m.in.:„Nowy reżim był przynajmniej początkowo reżimem obcym, z
minimalnym tylko poparciem wewnątrz polskiego społeczeństwa. Był
to reżim okrutny, szczególnie w swej fazie stalinowskiej, choć nie
tak okrutny jak jego sowiecki autor. A Żydzi znaleźli się w
szeregach jego najokrutniejszych sił (podkr.- J.R.N.), przy o wielu
więcej Żydach wspierających go w bardziej pasywny sposób”.
(Według: I. I Zarecka: „The Jew in Contemporary Poland”, New
Brunswick 1989, s.58). Słynny znawca historii Polski prof. Norman
Davies napisał w 1986 r. wręcz o „tysiącach polskich Żydów,
którzy utracili twarz poprzez związanie się z okrutnym powojennym
reżimem stalinowskim” (Por. tekst N. Daviesa w „”The New
York Review of Books” z 20 listopada 1985).
Przypomnijmy tu też, co pisała przed
laty znana publicystka żydowskiego pochodzenia Alina
Grabowska, po 1989 r.
„wsławiona” jako tropicielka rzekomego polskiego
„antysemityzmu”. Otóż jeszcze w 1969 roku napisała ona w
paryskiej „Kulturze”: „W pierwszych latach powojennych (a
nawet później) znakomitą, niestety, większość pracowników UB
stanowili Żydzi”. (Por. A. Grabowska: Raj utracony – raj
odzyskany, paryska „Kultura” 1969, nr 12,
s.127).
Można by długo wyliczać podobne
oceny roli Żydów w UB i polskim życiu publicznym. Oto na przykład
świadectwo najwybitniejszej polskiej pisarki po 1945 roku Marii
Dąbrowskiej, zapisane w jej słynnym dziennikach pod data 17
czerwca 1947 roku: „UB, sadownictwo są całkowicie w ręku
Żydów. W ciągu tych przeszło dwu lat ani jeden Żyd nie miał
procesu politycznego. Żydzi osądzają i na kaźń wydają Polaków”.
(Por. M. Dąbrowska: „Dzienniki powojenne 1945-1965”, Warszawa
1996, t.1,s.146).
(…)
Yuri Slezkinow, naukowiec
żydowski, przybyły do Stanów Zjednoczonych w 1982 r. z Rosji
Sowieckiej napisał podstawowe wręcz dzieło o udziale Żydów w
komunizmie „Wiek Żydów” (Warszawa 2006 ), niestety w Polsce już
od dawna niedostępne, bo wykupione. O dziwo, książkę tę chwalił
nawet J. T. Gross, choć odpowiednio przekręcił przy
cytowaniu. Otóż Slezkine stwierdza jednoznacznie (op.cit.,s.106 ),
że: „W Polsce „etniczni” Żydzi stanowili większość w
pierwszym kierownictwie (przedwojennym – dop.kj) partii
komunistycznej (7 z około 10). (Podkr.- J,.R.N.). W latach
trzydziestych stanowili 22- 26 procent wszystkich członków partii,
51 procent członków młodzieżówki komunistycznej (1930), około
65 procent ogółu komunistów warszawskich (1937), 75 procent
aktywistów Międzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom i
większość członków Komitetu Centralnego KPP”. Faktycznie ze
środowiska żydowskiego wywodził się trzon kierownictwa
Komunistycznej Partii Polski, w tym sam jej przywódca Adolf
Warszawski (Warski).
Tylko niewielu Żydów lub Polaków
żydowskiego pochodzenia przeprosiło za zbrodnie popełnione przez
Żydów w UB na Polakach. Tym bardziej warto przypomnieć dziś już
zupełnie zapomnianą wypowiedź Stanisława Krajewskiego,
żydowskiego współprzewodniczącego Rady Chrześcijan i Żydówz
1994 r. Krajewski zdobył się wówczas na publiczne przyznanie:
„Czuję się zawstydzony z powodu przestępstw popełnionych przez
żydowskich komunistów”. (Por. „Gazeta Wyborcza” z 10 lipca
1998 r.). P{przypomnijmy tu również wystąpienie w 2001 r.
odważnego Polaka żydowskiego pochodzenia Anatola Lawiny,
niegdyś więzionego za udział w anty-PRL-owskiej opozycji, a po
1989 r. zdecydowanego tropiciela afer
gospodarczych III RP. W nawiązującym do sprawy zbrodni S. Morela
tekście publikowanym na łamach „Rzeczpospolitej” z 5 czerwca
2001 r. Lawina zdecydowanie wystąpił przeciwko tym, którzy próbują
zanegować konieczność przeproszenia przez Żydów za popełnione
przez ich ziomków zbrodnie na Polakach. Pisał m.in.: ‘Jestem
gotów przeprosić za tych Żydów, którzy jak Lila Potok, Szlomo
Morel, Pinka Mąka, przeżyli obozy hitlerowskie i przyznając sobie
prawo odwetu, sami stali się okrutnymi oprawcami, wręcz
zbrodniarzami, będąc, komendantami w obozach przez siebie
zorganizowanych, w Gliwicach, w Świętochłowicach i innych
miejscowościach na Śląsku „. (Por. „Rzeczpospolita” z 5
czerwca 2001). Przypomnijmy tez, co mówił w wywiadzie w 2001 r.
architekt i działacz polityczny żydowskiego pochodzenia Czesław
Bielecki, wówczas przewodniczący sejmowej Komisji Spraw
Zagranicznych. W wywiadzie udzielonym „Najwyższemu Czasowi” Bielecki
powiedział m.in.: „Są sprawy, za które też Żydzi musza
przepraszać. Nie może być tak, że jeżeli prokurator Helena
Wolińska zabiła sądowo naszego bohatera, gen. Emila Fieldorfa, to
społeczność żydowska nie jest za to odpowiedzialna’. (Por.
„Najwyższy Czas” z 7lipca 2001 ).
Na koniec przypomnę tu jakże
niesłusznie zapomniany i niestety, nigdy nie wysłuchany jakże
mądry „List Żydów z Izraela do Żydów w Polsce” z
listopada 1946 r. Podpisany przez 120 Żydów izraelskich list
znajdujący się w Arch. Deleg. Win, Dział II A. zawierał m.in.
oceny: (…) Nie możemy jednak oprzeć się stwierdzeniu, że
rządzące dziś w Polsce komunistyczne sfery żydowskie nie nauczyły
się niczego (…) Nie nauczyły się wielkiej i praktycznej prawdy,
że do szczęścia i niepodległości własnego narodu nie można
zdążać przez nieszczęście i niewolę drugiego narodu
(Podkr.- J.R.N.). Żydzi rządzący w Polsce, a należący do partii
komunistycznej, myślą o sobie, a nie o ludności żydowskiej w
Polsce i
dlatego powiązali się z tymi obcymi
czynnikami, którym zależy na tym, aby Polska pozostała krajem
małym, słabym i bezwolnym narzędziem w ich ręku. Niech nad tym
postępowaniem komunistycznej żydowskiej góry w Polsce zastanowią
się prawdziwi żydowscy patrioci (…) Może przyjść
zawierucha i zamieszanie w Europie i Żydzi będą tak przyparci do
muru, że nie znajdą innego wyjścia, jak szukać schronienia w
Polsce i u Polaków. Wtedy może być za późno”. (Podkr.-
J.R.N.) (Cyt. za „Myśl Polska” z 17 czerwca 2001 r.)
Można uznać, że powyższa publikacja
prof. J.R. Nowaka jest „antyżydowsko” tendencyjna. Jednak,
jeżeli ktokolwiek tak sądzi, to warto zważyć na zakres
przedmiotowy publikacji, który odnosi się właśnie do roli
zbolszewizowanych Żydów w stalinizacji Polski a jeżeli ktokolwiek
uważa, iż autor napisał nieprawdę to warto wskazać konkretnie:
gdzie i w jakim zakresie.
I jeszcze powtórzę. Tylko na prawdzie
można budować teraźniejsze i przyszłe dobre relacje społeczne,
narodowe i polityczne. Jej fałszowanie czy zamilczanie jest jedynie
przyczyną nawarstwiania się wzajemnych animozji a w tym obszarze
kreowaniem negatywnych zjawisk: antypolonizmu i postaw
antyżydowskich, antyizraelskich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.