czwartek, 12 marca 2020

T. Grodzki: od powagi do śmieszności cienka granica

Marszałek Senatu od pierwszego dnia swojego urzędowania daje się poznać jako osoba, która święcie wierzy w jakąś wytworzoną przez siebie misję bycia "trzecią osobą w państwie". Podkreśla cały czas tą swoją wyjątkowość.


Wpierw poczuł się jako namaszczony zwycięzca w wyborach na marszałka, później zaczął się kreować jako skuteczna przeciwwaga dla sejmu i obecnych rządzących. Zaczął wyjeżdżać za granicę i jątrzyć przeciwko Polsce w sprawie reformy sądownictwa, by w końcu stwierdzić, iż nikt nie może mu  czegoś nakazywać... oczywiście jako trzeciej osobie w państwie. Tak mu się ta funkcja spodobała, że aż zaczął - niczym prezydent - wygłaszać telewizyjne orędzia czując się zapewne jak pierwsza osoba w państwie. Pewnie je teraz codziennie ogląda uwielbiając samego siebie...

W tym czasie też zaczął prowadzić niejako własną politykę zagraniczną spotykając się - oprócz z wiceprzewodniczącą KE Vierą Jourovą oraz z komisarzem UE do spraw sprawiedliwości Didierem Reydersem  w Brukseli - także z ambasadorem Rosji w Polsce. Chciał też spotkać się z ambasadorem Iranu (!), ale ze względu na wizytę Komisji Weneckiej w Polsce to spotkanie zostało odwołane.

Prowadzenie polityki zagranicznej należy do rządu oraz pośrednio do prezydenta a nie marszałka senatu. Tym samym pan marszałek wkraczał w kompetencje międzynarodowe tych ciał politycznych.

Ciekawa też jest jego reakcja na zarzuty brania przez niego łapówek w czasie, kiedy był lekarzem. Tych głosów jest coraz więcej, ale pan marszałek wije się jak piskorz i wszystkiemu zaprzecza, nieraz zaprzeczając sobie samemu: nie brałem 2 tys. zł w szpitalu, ale w gabinecie prywatnym... w moim gabinecie prywatnym stawki wynosiły 100, 200 zł. Zarzuty w tym zakresie są coraz liczniejsze i wątpię, żeby marszałek T. Grodzki mógł się z nich wyplątać, nawet jakby zatrudnił najwybitniejszych prawników.

Pan marszałek stara się być poważny, ale sposób artykulacji głosowej, jego mimika, ruchy ciała i cała jego postawa staje się jednak coraz bardziej groteskowa i śmieszna. Daje się chyba powszechnie zauważyć jego mitomaństwo i megalomaństwo. Jest pochłonięty idiolatrycznym samozachwytem nad własną osobą. Jest też po prostu egoistą bez empatii, która winna być nieodłączną cechą lekarza z powołania. Idąc jeszcze dalej jest po prostu egocentroikiem [1].

W tym mitomaństwie nie znosi żadnej krytyki swojej osoby, nawet wtedy gdy jest ona słuszna, jak na przykład w przypadku jego wojaży do Włoch a później nie poddanie się zaleceniom ministerstwa zdrowia i GIS w sprawie koronawirusa. Odmówił wypełnienia karty lokalizacyjnej (no bo jest czecią osoba...), poszedł sobie po prostu na SOR a nie do oddziału zakaźnego szpitala, choć - jako lekarz - musiał chyba zdawać sobie sprawę, że naraża innych. Jest nie tylko mitomanem i megalomanem, ale także jest człowiekiem totalnie nieodpowiedzialnym, który nie powinien pełnić tak wysokiej funkcji w państwie.

Niestety pan marszałek przekroczył już granicę dzielącą go od powagi do bufonackiej śmieszności i tak winien być oceniany: groteskowy marszałek, który nawet nie wie, że jest groteskowy i już śmieszny. Należy mu się jedynie współczucie a może nieraz i drwiący uśmiech. Nie należy tą pustką się przejmować, bo nawet na krytykę zasługuje jakaś wartość a pustka...?

I tak ogólnie: T. Grodzkiemu jak młokosowi, woda sodowa uderzyła do głowy.

[1] - egocentroizm - to moje słowo - neologizm - stworzone na potrzeby określenia zjawiska jednoczesnego występowania: egoizmu, egocentryzmu i cynizmu spowitych mgłą egotyzmu,
- idiolatria - postawa polegająca na uwielbieniu samego siebie, braku jakiegokolwiek krytycyzmu do własnych działań lub słabości.


P.S.

Głupiec - Fraszka (Sanskryt)

Pomyliło się głupcowi, którą zmierzać drogą,
Więc zapytał się podróżnych, czy mu nie pomogą.
„Idź od drzewa nad tą rzeką prosto w górę” - ci mu rzeką.
Więc od drzewa jął matołek piąć się po pniu na wierzchołek.
„Tą mi drogą przykazali iść wędrowcy w górę dalej”.

Nagle gałąź się ugięła tuż pod szczytem, gdy się drapał,
Lecz zawisnął za wierzchołek, bo się ciołek w porę złapał
Ledwo, ledwo. I gdy w znoju wisiał tak, u wodopoju
Słonia, który sobie kroczył z kornakiem na grzbiecie, zoczył
W oddali; wtedy w uwięzi dyndając tak na gałęzi

Głupiec gromko wołać począł: „Człowieku, przyjdź mi z pomocą!”
By go wyciągnąć z kłopotu odrzuciwszy w bok ankusię,
Obydwie nogi niezdary chwycił rękoma słoniuszy.
A zwierzę, niepomne wiele, szło dalej: kornak w uwięzi
Zawisnął za nogi głupca, który się trzymał gałęzi.

W pośpiechu głupiec zawołał tak do kornaka w udręce:
„Jeśli umiesz śpiewać, śpiewaj cokolwiek bądź, tylko prędzej!
Gdy usłyszy cię, przybędzie, by nam pomóc ktoś z daleka;
Inaczej zlecimy na dół i porwie nas rwąca rzeka!”

Głośne wnet rozpoczął pienie kornak, zgodnie z poleceniem,
Tak kunsztowne, iże tamten uradowany bez miary
„Brawo, brawo” wykrzykując, zapomniał, iż trzyma konary,
Zaczął klaskać mu w zachwycie, niepomny wcale o życie:
Runął z góry wraz z kornakiem z pluskiem w nurty bystrej wody.

Czyżby mogło przestawanie z głupim nie wyrządzić szkody?

Ignacy Krasicki, Satyry, Część druga.
Pochwała głupstwa - fragment

Patrz na mędrca — tetryka, głupca — wesołego:
Tu pryska z twarzy zdrowie, tam zapadłe oczy,
Wlecze się chuda mądrość, spasłe głupstwo toczy.
A co lepsza, kto głupi, mądrością jest dumny,
A co gorsza, kto mądry, zna, że mniej rozumny.

William Szekspir

„Głupiec uważa się za mądrego, ale mądry człowiek wie, że jest głupcem”.




Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
© Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.