piątek, 20 maja 2011

Hall... Hall... Ty sprawczyni potwornego poziomu kształcenia przyszłych Polaków...

Witam

Od razu oświadczam: Nie mam zgody na "przedruk" w całości notek autorów, ale kwestia dla mnie żywa jest więc dla dobra naszych małych pociech przytoczę ją a jako, że robię to zaś sporadycznie (a może wcześniej w ogóle?) to - mam nadzieję - zostanie mi to wybaczone... Jużci niedługo napiszę coś o tej destrukcji szczegółowiej i od siebie...

W całości więc notka dzisiejsza z salon24:

"Determinacja minister Hall

Przy niewielkim medialnym i społecznym zainteresowaniu minister edukacji Katarzyna Hall realizuje pomysły, które dotkną większość obywateli Rzeczypospolitej i będą miały fatalne skutki dla jakości kształcenia w polskich szkołach. Tydzień temu na Komitet Rady Ministrów skierowany został przez MEN projekt potężnej nowelizacji ustawy o systemie oświaty. Zresztą, jeżeli trafi ona do Sejmu i zostanie uchwalona to będzie to już druga tak znacząca zmiana tej ustawy przeprowadzana za kadencji minister Hall. Również ostatnio Senat bez poprawek głosami senatorów koalicji rządzącej przyjął ustawę o systemie informacji oświatowej (SIO). Pomimo protestów opozycji oraz organizacji obywatelskich ustawa ta została przyjęta w wersji przygotowanej przez ministerstwo edukacji. Nie pomogła spokojna i oparta o racjonalne przesłanki krytyka jej treści, przedstawiciele obecnego rządu nie ustąpili ani o milimetr i przegłosowali prawo umożliwiające zbieranie danych wrażliwych o każdym polskim dziecku od momentu trafienia przezeń w tryby zorganizowanego systemu edukacji, czyli od piątego roku życia. Pomimo tego, iż koronny argument autorów ustawy, że jest ona niezbędna dla poprawienia precyzji kalkulowania subwencji na zadania oświatowe został kilkakroć wcześniej obalony, to minister Hall w trakcie senackiej debaty w dalszym ciągu używała go do przekonania senatorów do głosowania za ustawą. Można jednak stwierdzić, iż gdyby nawet nic nie mówiła, to i tak ustawa zostałaby przyjęta, gdyż obecny parlament działa w myśl zasady, iż rząd zawsze ma rację, a posłowie i senatorowie koalicji są na froncie walki z opozycją, której przedstawiciele nie mogą nigdy mieć racji, bo przecież obecnie w Polsce rządzi najlepszy rząd w jej historii, a nie rozumieją tego tylko ludzie "złej wiary, którzy nie rozumieją polityki miłości". W efekcie niebawem w bazie danych ministra edukacji znajdą się szczegółowe informacje o każdym polskim uczniu i nauczycielu. W ten sposób władza uzyska dostęp do informacji o obywatelu, które będą mogły być rozmaicie wykorzystywane. Tak na marginesie, warto zastanowić się co działoby się w mediach głównego nurtu, gdyby podobną ustawę przyjął poprzedni parlament z inicjatywy ówczesnego rządu. Głosom o państwie policyjnym nie byłoby końca, a teraz...

Jeszcze nie przebrzmiały echa krytyk ustawy o SIO, a na ścieżkę legislacyjną skierowany został projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty, którego wprowadzenie w życie będzie miało katastrofalne skutki dla jakości kształcenia w polskich szkołach. Z zapowiedzi minister Hall wynika, iż przyjęto założenie, że parlamentarzyści uporają się z nim do wakacji, czyli w trybie iście ekspresowym. W ten sposób już na starcie widać niechęć ekipy minister Hall do podjęcia poważnej debaty z krytykami jej wizji oświaty. Proponowana nowelizacja w pewien sposób zwieńczy działania minister Hall i sprawi, iż bardzo trudno będzie je odwrócić. Stąd też wynika pośpiech w uchwaleniu tego prawa. Inna przyczyna, o której oczywiście głośno się nie mówi, to chęć wydania kolejnych poważnych kwot unijnych środków. Zresztą sposób wykorzystywania przez ekipę minister Hall tych środków powinien zostać poddany dokładnej analizie przez niezależny od władzy zespół kontrolny. Skala ich marnotrawienia jest bowiem ogromna. Sądzę, że dla jakości kształcenia w polskich szkołach, czyli dla naszej przyszłości byłoby lepiej, gdyby urzędnicy minister Hall nie mieli do nich dostępu.

Proponowana właśnie nowelizacja ustawy oświatowej jest bardzo obszernym dokumentem, ale w istocie w jej centrum znajdują się kwestie reorganizacji administracji oświatowej i związanych z nią jednostek pozaszkolnych. Działania reorganizacyjne, jak też związane z powstaniem oraz rozpoczęciem działalności nowych struktur (głównie lokalnych centrów rozwoju edukacji, które mają powstać w każdym powiecie, z koordynacją przez krajowy ośrodek) będą kosztować 700 mln zł. Powstanie także Krajowy Ośrodek Jakości Edukacji, a w każdym województwie pojawią się regionalne ośrodki jakości edukacji (ROJE). Będzie to efektem włączenia do okręgowych komisji egzaminacyjnych (OKE) większości pracowników kuratoriów oświaty (pozostali zostaną włączeni do urzędów wojewódzkich). Warto zauważyć, iż mieliśmy dotychczas 8 OKE, a ROJ-ów będzie dwa razy więcej. Poza tym dojdzie do faktycznego połączenia w jednej strukturze ludzi wykonujących dotychczas różne zadania, a dodatkowo zachodzi obawa, iż nie tylko nastąpi rozbudowa (już teraz potężnej) administracji, ale także związana z nią jeszcze większa biurokratyzacja systemu. Już teraz minister Hall opowiada o mającej powstać sprawnej policji oświatowej, czy też o wojsku ministra edukacji. Jak widać może dojść w Polsce do sytuacji, iż wojsko zanikające w swoich tradycyjnych formach odnajdziemy pod komendą ministra edukacji. Poza tym wypowiedzi o policji oświatowej dobrze korespondują z treścią ustawy o SIO, natomiast mają się jak przysłowiowa pięść do nosa do kwestii kreowania w Polsce autonomicznej szkoły obywateli, blisko współpracującej z rodzicami i kształtującej aktywnych i twórczych obywateli Rzeczypospolitej.

W swym zapale łączenia i tworzenia minister Hall postanowiła utworzyć w każdym powiecie centra rozwoju edukacji. Scalą one działające dotychczas oddzielnie biblioteki pedagogiczne, poradnie psychologiczno-pedagogiczne i ośrodki doskonalenia nauczycieli. Nawet osoba bardzo luźno związana z oświatą po krótkim namyśle dostrzeże karkołomność tego pomysłu. I rzeczywiście połączenie placówek o tak różnych celach działań może doprowadzić do zachwiania wykonywania zadań dla których zostały one powołane. Jednak najbardziej groźnym elementem całej budowli minister Hall jest nowy system nadzoru pedagogicznego i wynikający z niego system ewaluacji pracy szkół. To właśnie na nim ma zostać oparty system badania jakości pracy polskich szkół i innych placówek oświatowych. Tymczasem ów system (stosowany od prawie dwóch lat) nie tyle nadaje się do badania rzeczywistej jakości pracy szkół, ile do tworzenia uładzonego, schematycznego ich obrazu. Z treści raportów, jakie powstają po ewaluacji placówek nie można tak naprawdę dowiedzieć się niczego o rzeczywistych problemach ich działania, a tym bardziej o jakości ich pracy. Najczęściej zresztą mamy do czynienia z ocenianiem poszczególnych, ustalonych przez ministra edukacji, wymagań na najwyższe oceny. Gdyby ktoś chciał na podstawie tych raportów ocenić poziom kształcenia w Polsce mógłby dojść do wniosku, że mamy najlepszy system oświaty na świecie. Najlepiej charakteryzuje "precyzję" treści raportów zajmowanie się przez ich autorów, w przypadku szkół podstawowych, problematyką przygotowania uczniów tych placówek do radzenia sobie na rynku pracy, a pomijanie kwestii opanowywania przez nich umiejętności kluczowych dla ich dalszej edukacji. Z kolei w raportach opisujących technika absolutnie marginalnie traktowana jest kwestia kształcenia zawodowego, a we wszystkich raportach zupełnie pomijana jest kwestia śledzenia losów absolwentów. Tymczasem skuteczność kształcenia najlepiej uwidacznia się poprzez losy absolwentów i inne wymierne efekty kształcenia, ale te sprawy są w badaniach jakości praktycznie pomijane. Można stwierdzić, iż dla osób zainteresowanych pracą szkoły treść raportów jest kompletnie nieprzydatna, zamiast ukazywać nam szkolną rzeczywistość, dają nam one kompletnie zamazany jej obraz. Nie można nie zauważyć, iż więcej konkretnych informacji przydatnych do oceny jakości pracy placówek oświatowych zawierały materiały o pracy szkół przygotowywane na podstawie poprzednio obowiązujących przepisów. A ten nowy system kosztuje 80 mln zł... Stąd też trudno zakładać, iż na takiej podstawie powstanie spójny system poprawiania jakości kształcenia i rozwoju polskich szkół. Będziemy mieli za to scentralizowany i rozbudowany do monstrualnych rozmiarów system pseudowsparcia dla szkół i ich nauczycieli, a także system oceny jakości pracy szkół, który będzie przynosił niezmiennie dobre wyniki.

Tymczasem obserwujemy coraz szybsze obniżanie się poziomu kształcenia w polskich szkołach, czego stymulatorem staje się od dwóch lat nowa podstawa programowa, ograniczająca faktycznie powszechne ogólne kształcenie młodych Polaków do dziesięciu lat. Jej najbardziej destruktywne skutki ujawnią się po objęciu przez nią szkół średnich od 01.09.2012 r., a szczególnie rok później, gdy licea ogólnokształcące przestaną właściwie zasługiwać na dotychczasową nazwę i zaczną od klasy II kształcić w sposób mocno sprofilowany. Sądzę, iż to jest jedna z przyczyn pośpiechu ekipy minister Hall w domknięciu najbardziej szkodliwych koncepcji jeszcze przed końcem kadencji. W efekcie jej działań rzeczywista jakość kształcenia młodych Polaków będzie coraz niższa, ale obywatele będą mieli wielce ograniczone możliwości, aby uzyskać prawdziwe informacje o niej, a zamiast tego będą otrzymywać pełne urzędowego optymizmu materiały. I jeszcze jedno, oto rysuje się system w którym władza będzie posiadać pełnię informacji o obywatelu, ale obywatel o skutkach działania władzy nie będzie w stanie się niczego konkretnego dowiedzieć. Tak oto specyficznie miłująca obywateli władza troszczy się o ich dobre samopoczucie".


Żródło: Jerzy Lackowski, Determinacja minister Hall 

Cóż... chyba oprócz Tuska, Grada i Rostowskiego ... właśnie Hall zasłużyła co najmniej na karę  wypędzenia w dalekie "puszcze amazońskie" lub na Madagaskar...



ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.