środa, 2 maja 2012

Czy grozi nam zadłużeniowe bankructwo?


Witam serdecznie

Zawsze rozśmieszają mnie prorządowe media, które nagle zaczynają dostrzegać negatywne zjawiska zarządzania krajem przez prześmiewczą i według mnie skrajnie niekompetentną ferajnę D. Tuska. Jeszcze bardziej też śmieszy mnie jak te „dziennikarzyny” – oby nie być posądzonym o zbytni krytycyzm wobec Donalda Słonecznego – do ewentualnej negatywnej oceny poczynań rządowych wykorzystują informacje zaczerpnięte z prasy zagranicznej.

Wczoraj właśnie, budząc się chyba z kilkuletniego letargu, portal onet.pl począł ze zgrozą ostrzegać, że nasz dług publiczny jest naprawdę duży i wzrastają koszty jego obsługi a gorzej jest już chyba tylko wArgentynie (1).

Niemniej uważam, że - cytując obszernie artykuł panów Andrasa Gergely'ego i Jason Webb'a (Bloomberg News) – przedstawione przez onet.pl informacje są na tyle cenne, iż ja również postaram się wobec nich odnieść i wybiórczo przedstawić w sposób jasny w miarę mojej wiedzy merytorycznie. Poza tym uważam, że artykuł ten wymaga szczegółowego omówienia oraz przytoczenia danych o skali polskiego zadłużenia, których niestety zabrakło w treści przedruku opublikowanego przez portal onet.pl...

Wpierw jednak przypomnę kilka moich uwag na temat znaczenia pieniądza w gospodarce i negatywnego wpływu zbyt dużego zadłużania państwa.

Pieniądze dla firm, instytucji i państwa jako całości są oczywiście niezbędne do prawidłowego ich funkcjonaowania, stanowią "krwiobieg" gospodarki. Bez nich żadna firma nie jest w stanie egzystować. Brak finansowego kapitału krótkoterminowego powoduje zachwianie płynności finansowej i często bankructwo. Brak finansowego kapitału długoterminowego nie pozwala na inwestycje, planowanie działań i rozwój firm. Podobnie dzieje się z państwem jako całością, co widać na przykładzie Grecji, Włoch czy Hiszpanii i innych krajów, tego sztucznego, marksistowskiego tworu jakim jest Unia Europejska i jej waluta Euro (wyższa forma tzw. rubli transferowych za czasów marksistowskiego komunizmu i RWPG).

W Europie i na świecie temat finansów państwa jest najważniejszym obszarem, którym interesują się zwykli wyborcy. Przecież od stanu finansów państwowych zależy wysokość podatków, pomocy socjalnej, wysokość świadczeń społecznych, poziom i dostępność usług medycznych czy oświaty, wysokość cen i naszych zarobków... Stan kasy państwowej dotyczy niemal każdej dziedziny naszego życia...

Aż dziwne, że w Polsce tak mało się mówi i pisze o tej stronie, najważniejszej naszego życia społeczno-gospodarczo-politycznego zastępując je tematami pobocznymi. W kampanii wyborczej ten wstydliwy aspekt rządów D. Tuska nie został niestety pokazany też przez PiS. Nie padły ważne pytania o przyszłość finansową naszego kraju, o przyszłość naszych dzieci i wnuków... Oczywiście przyczyn jest wiele... od strachu rządzących przed gniewem gawiedzi, chęć zachowania władzy aż po zupełnie już zrezygnowane i "otumanione propagandą" polskie społeczeństwo. Dziś zaś widzimy tego skutki, gdy nawet nie potrafimy skutecznie przeciwstawić się planowanemu wydłużeniu naszego wieku emerytalnego! (zresztą sprawa emerytur wymaga chyba szerokiej debaty politycznej - ja osobiscie jestem zdania, że winny być zachowane dotychczasowe ramy wiekowe z możliwością zdecydowania przez samego pracownika o ewentualnej dłuższej wiekowo pracy)

Niezależnie jednak od wszystkich przeciwności i oporów niektórych warto podejmować się opisywania oraz analizowania faktycznego stanu naszej gospodarki i jej finansów. Jest to tym bardziej konieczne, że powszechnie sprawy te są mało rozumiane a sam przekaz informacji bywa często zafałszowany oraz celowo podnosi się jego "skomplikowalność". Widać to szczególnie w swoistej nowomowie i nieraz bełkocie "specjalistów: ekonomistów/finansistów" a także w oficjalnych przekazach instytucji do tego powołanych. Łatwo wtedy o manipulację lub niewłaściwe zrozumienie istoty tychże informacji finansowych.

W mim poście "O pieniądzach, o finansach Polski raz jeszcze i z wyjaśnieniem..." (z którego pochodzi część moich powyższych refleksji) przedstawiłem też symptomatyczne dwie tabelki:






(Wykresy powyższe tworzyłem w październiku 2011 roku. Dziś nie mam do nich dostępu więc niniejszym dokonuję pewnego uściślenia danych dotyczących roku 2010 - deficyt budżetu państwa: 44,6 mld zł; dług publiczny MF: 747,89 mld zł; dług sektora finansów publicznych ESA'95: 778,20 mld zł;  deficyt budżetowy MF - 44,46. Źródło: (2)

Według szacunkowych jeszcze danych polski wzrost PKB w 2011 roku wyniósł 4,3% co winno dać PKB w wysokosci około 1.476 mld zł. Szacowany dług publiczny to 815-840 mld zł, co stanowi 55,2 - 56,9 szacowanego PKB. Niezależnie jednak na ostateczne i ewentualnie pewne już "cuda Rostowskiego" mające na celu krajowe zmniejszenie procentowej relacji wartości długu do wartości PKB do poziomu poniżej 55%, nasze zadłużenie jest ogromne i wzrosło za czasów rządów D. Tuska o około 290 mld zł (o ponad 55% w stosunku do roku 2007!). Według FOR państwowy dług publiczny per capita (na 1 mieszkańca) wyniósł w roku 2011 aż 21.891 zł i był o 1.810 wyższe niż w roku 2010. Deficyt budżetowy Polski wyniósł prawdopodobnie około 25 mld zł i był zbliżony do tego z lat 2008, 2009 więc wielkie peany, że deficyt został radykalnie zmniejszony są jak zwykle PR-ową grą rządu D. Tuska, który pomija horrendalny wzrost deficytu w roku wyborczym 2010...

W rzeczonym zaś artykule opublikowanym na onet.pl pierwszą informacją (leadem) jest taka oto: "W ubiegłym miesiącu koszt ubezpieczenia polskiego długu rósł szybciej niż w jakimkolwiek rynku wschodzącym z wyjątkiem Argentyny, ponieważ najszybciej rozwijająca się gospodarka Unii Europejskiej straciła tempo z powodu kryzysu zadłużeniowego".

Faktycznie średnie zadłużenie krajów UE wynosiło w roku 2011 około 82-83% (Grecji 165%, Włoch 120%: zobacz TU). Otóż jest gorzej oczywiście niż w Polsce, co może wskazywać, że naprawdę ta UE to zsocjalizowany, nieefektywny moloch a nasza sytuacja gospodarcza jest jak na razie względnie dobra tylko dlatego, że nie posiadamy waluty Euro a nasz rząd jest relatywnie bezczynny w porównaniu z kreatywnością i przedsiębiorczością zwykłych i niezwykłych Polaków.

W artykule podano też, że właśnie „polskie swapy* na zwłokę w spłacie kredytu w kwietniu wzrosły o 25 punktów bazowych do 205, jak wynika z danych zebranych przez Bloomberg. Gorszy wynik uzyskała jedynie Argentyna z 15-procentowym wzrostem do 945 i jest to największy wzrost wśród 20 krajów o rynkach wschodzących obserwowanych przez Bloomberg” oraz, że „Donald Tusk stara się zwiększyć zaufanie do kraju podnosząc podatki i wiek emerytalny, a także zmniejszając świadczenia emerytalne, żeby poprawić stan finansów państwa. Jednak spadek zamówień ze strefy euro (kryzys zadłużeniowy - dop-kj), największego eksportowego odbiorcy Polski, spowodował zmniejszenie produkcji przemysłowej do najniższego tempa od 2009 roku”.

Dalej w artykule podaje się informacje, że „eksport stanowi 43 procent polskiego produktu krajowego brutto, z czego ponad połowa trafia do strefy euro, która zgodnie z prognozami Międzynarodowego Funduszu Walutowego odnotuje w tym roku skurczenie o 0,3 procent. Zdaniem polskiego rządu tempo wzrostu, choć miało być najszybsze w Unii Europejskiej, zwolni w tym roku do 2,5 procent. Bank centralny prognozuje w tym roku 3-procentowy wzrost i 2,3-procentowy w 2013 roku – jak wynika z raportu banku z 12 marca. Spowolnienie gospodarcze utrudni rządowi osiągnięcie celu, jakim było zmniejszenie w tym roku deficytu budżetowego do 2,9 procent produkcji gospodarczej z 5,1 procent w 2011 roku”.

Warte jeszcze do odnotowania są opinie ekspertów: „”Kwietniowy spadek swapów był zbyt duży dla Polski, ponieważ jej system bankowy, w 59 procentach należący do zachodnich europejskich pożyczkodawców, jest podatny na pogarszające się nastroje dotyczące strefy euro, jak powiedział Martin Blum, współkierujący działem zarządzania aktywami Ithuba Capital w Wiedniu. „W pierwszym kwartale polskie spready walutowe były zbyt ograniczone w stosunku do zasadniczych parametrów – napisał Blum w e-mailu z 27 kwietnia. – Rozszerzenie, jakie nastąpiło w kwietniu spowodowało, że wróciły do bardziej uzasadnionych poziomów”. „Polskie swapy na zwłokę w spłacie kredytu częściej są w obrocie niż te z innych krajów w regionie, tak więc bardziej ulegają wpływom zmian nastrojów rynkowych, jak powiedział Arko Sen, strateg do spraw zadłużenia i walut rynków wschodzących w Europie, na Bliskim Wschodzi i w Afryce pracujący dla Bank of America Corp. w Londynie. „To system zasadniczych powiązań z Europą Zachodnią poprzez banki i kanały handlowe, ale też polskie swapy odgrywają rolę instrumentu zabezpieczającego przed większą ekspozycją w regionie – powiedział 27 kwietnia Arko w rozmowie telefonicznej”.

Przepraszam za może zbyt rozległe w treści przytoczenie fragmentów omawianego artykułu, ale wydaje się, że tak przedstawiona jego treść jest wymowniejsza i oznaczać może tylko jedno: w najbliższym czasie możemy się spodziewać, że ogólny kryzys występujący w strefie Euro dotrze do nas i może być zaskakująco duży i nie pomoże nam już nasza polska przedsiębiorczość. Ponadto wskazuje się, na znów zbyt optymistyczne prognozy wzrostu PKB w Polsce na lata 2012-2013, które z takim samouwielbieniem często głosi nasz Vincent Rostowski. Ważnym jest też zauważenie, że strefa Euro - tak jak sądziłem od dawna i sądzę też w stosunku do całej UE – jest od podstaw skazana na niepowodzenie i jest generatorem stałego i permanentnego kryzysu. Warto o tym pamiętać przy próbach wprowadzania u nas waluty Euro lub „dokładania złotówek” do reanimacji trupa jakim staje się powolnie ZSRE (Związek Socjalistycznych Republik Europejskich).

Poza tym mam nadzieję, że wielkie światowe instytucje finansowe wspierane przez naszą "rządową, nieferasobliwą ferajnę" nie wprowadzą Polski do europejskiego "Klubu Bankrutów".

Pozdrawiam

*swap – ogólnie to umowa pomiędzy dwoma podmiotami na wymianę przyszłych przepływów pieniężnych. Umowa ta określa jak ma wyglądać rozliczenie oraz kiedy przepływy mają nastąpić. W tym szczegółowym przypadku mamy do czynienia z tzw. swap'em na zwłokę w spłacie kredytu (ang. credit default swap), dające kupującemu wartość nominalną w zamian za bazowe papiery wartościowe lub ekwiwalent w gotówce, jeśli rząd lub firma nie wywiąże się ze spłaty zadłużenia. Ruchy ich wycen określają dla inwestorów m.in. stopień ryzyka zakupu emitowanych przez określone państwa papierów wartościowych jak np. obligacje czy bony skarbowe, co z kolei przenosi się na skłonność do inwestowania w te papiery lub też na stopień zaufania (w tym: „zaufania inwestycyjnego”) do całej gospodarki danego państwa.

(1) Wzrósł koszt ubezpieczenia polskiego długu, Andras Gergely i Jason Webb, http://gielda.onet.pl/wzrosl-koszt-ubezpieczenia-polskiego-dlugu,18726,5119809,1,news-detal
(2) http://www.dlugpubliczny.org.pl/pl; http://www.google.pl/publicdata/explore?ds=ds22a34krhq5p_&met_y=gd_pc_gdp&idim=country:pl&dl=pl&hl=pl&q=d%C5%82ug+publiczny )
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.