Niedługo znów kolejne wybory...
Chwilami mam dość polityki. Wszystko w niej miesza się we własnych kotłach a
walka tak naprawdę rozgrywa się w sferze emocjonalnej a nie merytorycznej. Każde kolejne wybory to coś na kształt cyrku, w którym najważniejsi są klauni zdobywający dusze ludzi - przede wszystkim tych wyborców, którzy są
niezdecydowani.
I za każdym razem pojawia się problem fundamentalny dla sztabów wyborczych
wszystkich kandydatów: W jaki sposób i jakimi środkami skłonić ich do
zagłosowania na własnego kandydata?
Zauważmy - o czym pisałem już wielokrotnie - polska scena polityczna
wykreowana przez mainstream III RP to świat powierzchownego PR-u,
kolorowego opakowania, które może kryć różną zawartość. W przypadku PO
zawartość ta została już dawno posmakowana: okazała się raczej produktem
o niskiej jakości i lekko już zatęchłym. Wszystkie cuda już zostały
"zcudowione" i pozostały cudami widniejącymi na transparencie
niespełnionej przeszłości. Obecna polityka PO jest tylko bieżącym
zarządzaniem bez jakiejkolwiek strategii przyszłości. Produkt pod nazwą
PiS pomimo, że jest zdecydowanie lepszej jakości został niestety
wyparty, ośmieszony i zdezawuowany PR-wo (marketingowo-propagandowo)
przez ten niższej jakości, potwierdzając niejako maksymę M. Kopernika,
że "pieniądz gorszy wypiera pieniądz lepszy". Równanie do średniej jest
równaniem w dół i właśnie taki uśredniony przekaz prostych zależności
oferowała i oferuje nam cały czas PO.
Wśród polskiego społeczeństwa ten uśredniony, powierzchowny przekaz był
przyjmowany, bowiem niemal 25 lat uśredniliśmy ludzi, nie stworzyliśmy
społeczeństwa obywatelskiego, odpowiedzialnego za swoje państwo, za swój
region, miasto. Hasło przyświecające od samego początku trwania III RP
to "twórzmy kapitalizm" vide. troszczmy się tylko o siebie, o swoje
życie... Takie podejście zrobiło z nas kompletnych egoistów, wąsko
myślących tylko o własnej D... Nie ma samorządności ani świadomości
lokalnej. I tutaj kuriozum (chociaż wcale nie tak nielogiczne): im
większe skupisko ludzi (miasto) tym ta świadomość obywatelska jest
mniejsza. Ludzie żyją samotnie mijając się każdego dnia bez żadnych
więzi i dbałość o coś więcej poza własnym szczęściem i pieniędzmi.
Tak naprawdę więc III RP wykreowała, szczególnie w dużych miastach,
zbiory egoistycznych jednostek, których w ogóle polityka nie obchodzi...
dla nich znaczenie ojczyzna tkwi w nich samych. Idą do wyborów na
zasadzie stadnego głosowania (zjawisko znane socjologicznie), często
bezmyślnie na zasadzie tzw "impulsu zakupowego", czyli jakiegoś
przekazu, który akurat jest dla niego znany i ma pozytywne konotacje
(dla lubiących jeść... np. długa kiełbasa a dla lubiących "logicznie
myśleć"... oczywistość, że woda spływa do Bałtyku). Często więc decyzje
podejmowane są w ostatniej chwili przed dokonaniem zakupu (oddaniem
głosu)... tak jak w zwykłym sklepie... idziemy, szukamy czegoś innego i
nagle kupujemy coś, co akurat nam się nagle spodobało...
Dlatego też tak istotne są za każdym razem ostatnie dni kampanii. Wyborcy już
ukształtowani i mający już wybranych swoich kandydatów zagłosują na nich
niezależnie od przekazu, formy i treści prowadzonej kampanii wyborczej.
Ci niezdecydowani albo pójdą za głosem stadnym swoich środowisk, albo
będą się kierować głosami liderów opinii (stąd w spotach reklamowych
pokazywane są znane postaci... bowiem ludzie niezorientowani dokonają
wyboru na zasadzie: "skoro on tak głosuje to ja też"... oglądacze Ferdka
zagłosują tak jak Ferdek Kiepski) bądź też podejmą decyzję w ostatniej
chwili nawet z powodu pięknego uśmiechu jakiejś Pani z Komisji, która
akurat jest "mężem zaufania" konkretnego kandydata.
Reasumując: wykreowany przez III RP społeczeństwo prawie w ogóle nie
interesuje się polityką, nie ma przekonań politycznych (ilu Polaków jest
w stanie określić się jako konserwatysta lub ideowy lewicowiec?), jest
wykształcone na zasadzie prostego "wykształcicucha", do którego dociera i
owszem przekaz "Padłeś? -Powstań: Powerred!", ale już nie mają pojęcia
dlaczego napój energetyzujący powoduje wzrost ich "poweru".
Może więc warto przed kolejnymi wyborami zastanowić się czy potrzebne nam są jakiekolwiek debaty merytoryczne kandydatów skoro
interesować będą one może 20% społeczeństwa a rozumieć je będzie może
5%. Czy może warto raczej już teraz zacząć lub zintensyfikować oddolną edukację polityczną Polaków, co pozwoli uniknąć nam katastrofy w postaci ponownego wyboru ludzi z kręgów PO i im podobnych?
Wierzę, że potrzebne jest nam to ostatnie, co staram się czynić w realnym świecie i co starają się czynić patriotyczne portale internetowe... Zachęcajmy więc ludzi do zainteresowania się przez nich Polską jako ich ojczyzną i polityką, która ma największy wpływ na jej los i los każdego z nich...
Pozdrawiam
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.