wtorek, 2 sierpnia 2011

Czy to rozmowa z "imbecylowatym i skabotyniałym kretynem"?

Witam

Posłuchałem pewnej rozmowy przeprowadzonej przez "telewizyjnego dziennikarza" z pewnym "telewizyjnym rozmówcą owego dziennikarza". Przyznaję, że kilkakrotnie. Nie wiem jak nazwać po tym "wydarzeniu" mój stan emocjonalno-intelektualny. Zdziwienie miesza się z przerażeniem a niedowierzanie z wątpliwością, którą można wyrazić pytaniem: Czy ja jestem imbecylowatym i skabotyniałym kretynem, czy też jest nim "telewizyjny rozmówca dziennikarza"?

Jeżeli bowiem ja takowym jestem, to niestety będę musiał  przeprosić wszystkich za wszystko... com do tej pory pisał i solennie obiecuję w takim przypadku zgłosić się obowiązkowo po pomoc do odpowiednich lekarzy!

Jeżeli zaś owym imbecylowatym i skabotyniałym kretynem nie jestem jednak ja a "Telewizyjny rozmówca dziennikarza"... to strasznie mu współczuję i wszystko rozumiem... Wszak dzień wcześniej z rządu odszedł nadworny jego (tego rządu) "lekarz pierwszego, codziennego kontaktu" i "telewizyjny rozmówca dziennikarza" nie mógł w dniu rozmowy zasięgnąć codziennej i obowiązkowej jego porady...

Współczuję w takim przypadku, ale moje współczucie dotyczy raczej owego lekarza... Tyle lat pracy a efekty raczej odwrotne od zamierzonych... zamiast oznak zdrowia choroba jego podopiecznych - w tym wskazanego tutaj "telewizyjnego rozmówcy dziennikarza" -  pogłębia się i postępuje wprost w tempie zastraszająco geometrycznym...

Niemniej - całkowicie skonfundowany wymową tegoż wywiadu - dokonałem spisania całej rozmowy, przedstawiam też jej zapis video a w kwestii odpowiedzi na moje pytanie, które być może rozwieje wszystkie me wątpliwości...   postanowiłem po prostu zdać się na opinie i sugestie czytelników... Proszę o nie... bo jam zwykły szaraczek a nie żaden aż TAKI "telewizyjny rozmówca dziennikarza"...

A oto zapis rozmowy...

Telewizyjny Dziennikarz: Panie Ministrze podczas Konferencji zadano to pytanie. Byc może przeoczyłem odpowiedź (...) i uda mi się ją uzyskać jeszcze raz. Samolot z brzozą zderza się na 6 metrze... mniej więcej... Na 15 (metrze - kj) traci zasilanie. Na 15 metrze bez zasilania... To jest sprawny samolot jeszcze?

Telewizyjny Rozmówca Dziennikarza: Pan mówi o 5 metrze wysokości brzozy? A 15 metr?

TD: Na 15 metrze, z tego co wiemy, także prokuratorzy wojskowi to podkreślają, maszyna straciła zasilanie a na 5 uderzyła w brzozę. Czy między 15 a 5 to był sprawny samolot jeszcze? Bez zasilania?

TRD: Między 5 a 15 przede wszystkim był niesprawny przez to, że zostało uszkodzone skrzydło. I w związku z tym samolot podlegał pewnej rotacji wokół własnej osi (...) Z płaskiego lotu poprzez (...) wylądował tak naprawdę na grzbiecie... 

TD: Ja wiem, tylko, że komisja mówi, że był sprawny do momentu uderzenia w ziemię. 

TRD: Tak

TD: Na 15 metrze już nie był sprawny?

TRD: A kto Panu powiedział, że na 15 metrze był niesprawny?

TD: Pan przed chwilą

TRD: Ja panu mówiłem, że nie na 15 tylko po zderzeniu z brzozą stracił skrzydło i w związku z tym nie był kontrolowalny przez załogę, co do kierunku lotu.

TD: Ja wiem, tylko, że na tym 15 metrze, o czym prokuratorzy także mówią, stracił zasilanie. To był sprawny samolot, czy już nie?

TRD: Jeśli chodzi o możliwość kontynuowania lotu - Nie, dlatego ponieważ jeszcze raz mówię, był pozbawiony 6  metrów lewego skrzydła...

TD: Na 15 metrze... to było znacznie niżej...


Poniżej zapis video tego fragmentu rozmowy:




.....................................................................................................................................................

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.