niedziela, 14 sierpnia 2011

Nierzeczywista rzeczywistość kreowanego medialnie świata... (1)

Witam

W ostatnim poście zwróciłem się do naszych mainstreamowych dziennikarzy w sposób słowno-obrazkowy:

"Kochani dziennikarze o mentalności niewolników, sługusów lub realnie wiecznie poszukujących - niczym Pani Aneta Krawczyk - "ojca własnej egzystencji dziennikarskiej" .... jakże mi Was żal... Nawróćcie się lub korzystając z resztek jakiegoś honoru i etyki dziennikarskiej... oficjalnie pokażcie jak to się robi!... Co? No jak się "liże....d... władzy!".... Chyba, że ja się pomyliłem i zwracam się do niewłaściwych osób, bowiem nie jesteście wcale dziennikarzami...?

Może warto jednak powrócić do etosu i właściwej istoty zawodu dziennikarza... Zawsze, w każdym momencie życie można ponownie stać się dobrym człowiekiem i porzucić zło w imię dobra...
Zwracam się wobec tego - jako Polak, Wasz zwykły: czytelnik, oglądacz słuchacz – do tych z Was, którzy zawodowo "zbłądzili"! Kochani! Powróćcie do tych ideałów, które byc może skłoniły Was do wyboru zawodu dziennikarza, przypomnijcie sobie kim chcieliście być i co swoją twórczością dziennikarską przekazywać nam wszystkim... Pamiętajcie też słowa Błogosławionego Jana Pawła II: "Jeśli ktoś lub coś każe Ci sądzić, że jesteś już u kresu, nie wierz w to! Jeśli znasz odwieczną Miłość, która Cię stworzyła"... Przecież wielu z Was - jak ja - to przedstawiciele pokolenia JPII... Już zapomnieliśmy? Zawsze - mimo, iż nieraz wydaje się, że stało się już nieodwracalnie "szpetną szują dziennikarską" – można ponownie powrócić "do korzeni" i/lub stać się  prawym i uczciwym dziennikarzem... Nawet TERAZ, w tej chwili!"


Szczerze powiedziawszy nie miałem zamiaru powracać do szerokiej psychosopołeczno-inelektualnej analizy tej niechlubnej i niestety coraz udziałowo liczniejszej podgrupy dziennikarskiej, którą mogę nazwać – używając terminologii T. Sakiewicza – "wyrobami dziennikarskopodobnymi". Nie lubię bowiem zbyt często odnosić się do "reprezentantów pustki, jakkolwiek ją pojmujemy" ponieważ zasługują oni raczej na pobłażliwy śmiech lub rzeczywisty niebyt osobowościowy...

Niestety... traf chciał, że dzisiaj natknąłem się na film, który swoim obrazem niejako w sposób metafizyczny  urealnił wokół mnie fetor takiego rozkładającego se łajna i fecesów, że - ratując sie przed skutkami torsji - musiałem zareagować tak jak umiem, czyli przekazem... tym razem słownym i będącym też częściowo uzupełnionym powtórzeniem wielu moich już kiedyś wielokrotnie spisywanych konstatacji dotyczacycm degradacji zawodowej dziennikarzy (niektórych?)...

Przyczyna zajęcia się polską PUSTKĄ (dziennikarską):


Skutek zajęcia się polską PUSTKĄ (dziennikarską):

Niestety obecnie etos zawodu dziennikarza związany przed wszystkim z obiektywizmem przekazywanych treści i powszechnie rozumianą etyką (deontologią*) dziennikarską są fikcją.   Fundamentem deontologii dziennikarskiej  jak każdego zbioru norm etycznych winny być bowiem nierozerwalnie ze sobą powiązane, współzależne i wzajemnie uwarunkowane relacje: prawdy, dobra i piękna, które mają być podstawowymi walorami efektów pracy dziennikarza. Nie czas może i miejsce na filozoficzne dyskusje dotyczące dobra i piękna, ale dążenie do prawdy winno być immanentną cechą dziennikarzy. Podobnie rzecz się ma z e wspomnianym obiektywizmem. Oczywiście można się zastanowić czy idealny obiektywizm jest w ogóle możliwy, ale teraz w naszym kraju - pomijam celowo tutaj ogólnoświatową  tendencję  manipulacyjno-inwigilacyjnej  degrengolady zawodu dziennikarza skupiając się jeno na Polsce ** - nie ma nawet jego namiastki w większości mediów i u większości dziennikarzy.

Od bardzo dawna zastanawiałem się nad łagodnością "polskich" mediów wobec obecnego rządu i jego premiera Donalda Tuska. Rozszerzając: nad swoistym, rozłożonym przez media i dziennikarzy, parasolem ochronnym nad całym PO oraz elitami "posokrągłostołowym" i całą III RP.  Liczba pochwalnych peanów, marginalizowanie lub niezauważanie błędów i nieudolności obecnego jak i niemal wszystkich rządów po 1989 roku, dyskryminowanie inaczej piszących i myślących, przekłamania i niedomówienia - to wszystko stało się standardem wśród dziennikarzy i wydawców medialnych.

I niestety nie ma to nic wspólnego z obiektywizmem i etyką dziennikarską. Nasza "klasa" dziennikarska stała się (i chyba zawsze była) odpowiednikiem naszej "klasy politycznej". Pisanie o ludziach w większości "bezwartościowych" czyni z artykułów i programów również w większości bezwartościowe wypociny naszych "pismaków" oraz "gadaczy".

Cała nasza klasa polityczna, zarówno PO, jako i PiS nie reprezentuje wysokiego poziomu (o lewicowcach i ludowcach nie wspominając). Możemy krzyczeć i wrzeszczeć, że nam się to nie podoba, ale w najbliższym czasie raczej będziemy zdani na ich obecność na polskiej scenie politycznej. Tym bardziej, że tak naprawdę obecny układ polityczny został niejako ustalony podczas zdrady "okragłostołowej" i trwa niestety w najlepsze...

Niemniej - właśnie tym bardziej - należałoby się spodziewać wskazywania przede wszystkim przez dziennikarzy na popełniane przez rządzących błędy i napiętnowanie ich zarządczej nieudolności. Taka winna być rola dziennikarzy uzupełniona o wieloaspektowe informowanie oraz  nawet edukowanie społeczeństwa.

I tutaj właśnie dochodzimy do sedna sprawy: w polskich mediach wszystko odwróciło się do góry nogami. Zamiast patrzeć na ręce rządowi mającemu realny wpływ na sytuację wewnętrzną i zewnętrzną Polski, media skupiają się na śledzeniu poczynań i krytykowaniu opozycji oraz wszystkich, którzy myślą inaczej niż socjal-globalistyczno-unijno-liberalno-kimunistyczne pseudoelity. Oczywiście trzeba ewentualnie krytykować czy oceniać wszystkich, ale na dzisiaj to PO i Pałac Namiestnikowski podejmują najważniejsze decyzje dla Polaków.

Dlaczego tak się dzieje?

Jest wiele powodów a najważniejszym z nich jest... niestety - niezrozumiała chyba nigdzie na świecie - medialna wszechwładza ludzi wywodzących się z elit postsocjalistycznych, postkomunistycznych oraz sowiecko-komunistycznych służb specjalnych. Dodatkowym elementem jest często antypolskość tych mediów rozumiana przeze mnie jako antyendeckość i globalistyczna lewackość. Wyrażają się one m.in. w:  propagowaniu zacierania granic pomiedzy krajami, gloryfikowaniu wielokulturowości, niszczeniu więzów społecznych (m.in. rodziny), promowaniu zachowań dewiacyjnych (np. mozliwości adoptowania dzieci przez pary homoseksualne), rozbijaniu rodziny, negowaniu historii Polski i wyśmiewaniu zachowań patriotycznych, tworzeniu bezmyślnej kolorowej europejskiej masy, zachowaniach antychrześcijański i antykatolickich, promowaniu zachowań satanistycznych i okultystycznych. Doprawdy radować sie musi posmiertnie Karol Marks, który jest niewatpliwie "ojcem" tych wszystkich postaw... Zresztą... wiele ideologicznych dzieci spłodził ów jegmość: komunizm, nazizm... a teraz z zaświatów jego nasienie krąży dalej w umysłach globalistów i uninistów.

W Polsce - moim zdaniem - zarówno przyczynami, jak i efektami wspomnianych przeze mnie: antyendeckości i lewackości, które decydują o obrazie polskiego dziennikarstwa są: szeroko rozumiana "trucizna  szechtero-michnikowszczyzny"... i ... konserwowany międzypokoleniowo "homosovieticus". Wiele o tym już napisano, ale diagnoza zawsze była i pozostaje jedna: bez "zapomnienia" o tych dwóch zjawiskach nie ma możliwości zbudowania prawdziwej suwerennej i niepodległej Najjaśniejszej Rzeczpospolitej.

Warto też jednak skupić się na bardziej zindywidualizowanych przesłankach zdegenerowania wielkiej rzeszy polskich dziennikarzy. Nie wdając się w dywagacje natury socjologicznej, przyczyn jest kilka:

1. O wiele łatwiej krytykować patriotów oraz np. poczynania PIS-u kojarzonego z pewną "zaściankowością", niż "światowych" przedstawicieli PO i "europejskich szechteroidów" kreujących się na realizatorów zapowiadanego cudu społeczno-gospodarczo-politycznego Polski. Łatwość ta wynika m.in. z faktu, iż PIS (i ogólnie wiekszość propolskich przeciwników obecnie rzadzących) tkwi w powszechnej świadomości społecznej jako synonim: katolicyzmu, ograniczonego myślenia narodowego (nieraz połączonego ze sztucznie wykreowanym antysemityzmem i nacjonalizmem), antyeuropejskości, antyrosyjskości, antywykształciuchowości, rodiomaryjności, itd.

Większość tych cech jest obca liberalnemu środowisku dziennikarskiemu, gdzie raczej króluje europejskość i laickość. Więc łatwiej krytykować obce sobie poglądy społeczno-polityczne promując jednocześnie swoje własne wartości nie narażając się jednocześnie na przypisanie sobie łatek cechujących PIS i "narodowców".

2. Pomimo obecnego kryzysu i naprawdę wielkiej nieudolności D. Tuska w procesie rządzenia, poparcie społeczne jest dalej zadziwiająco bardzo duże dla PO. Pomijając przyczyny tego stanu rzeczy i wiarygodności badań społecznych... dziennikarze krytykując PIS i każdą opozycję najzwyczajniej w świecie "przymilają" się do odbiorców. Niebagatelne znaczenie ma tu też akceptacja i pochwały samego (ekskluzywnego a nie inkluzyjnego) środowiska mediów,

3. W związku z powyższymi (ale nie tylko) krytyka PO jest w środowisku dziennikarskim jest niemodna, a PiS-u i wszystkich "oszołomów" jak najbardziej. Krytyka rządu i Prezydenta naraża dziennikarzy na ostracyzm i śmieszność towarzyską, a dziennikarze to w większości przecież rozrywkowi ludzie charakteryzujący się typowymi cechami ludzi reprezentujących większość wolnych zawodów. Dla nich ww. ostracyzm bywa katastrofą osobistą,

4. Dziennikarze, oczywiście zdając sobie sprawę z kompletnej klęski obecnego rządu i całej III RP, wybierają według nich "mniejsze zło" niż ewentualny powrót do władzy PIS-u,

5. W Polsce występuje ogromny nacisk wydawców i właścicieli mediów prywatnych na dziennikarzy i treść ich wypowiedzi (opisał to niegdys, w przypadku Gazety Wyborczej, np. red. Cichy). Nie jest tajemnicą, że owi włodarze związani są albo z dawną prosowiecką lewicą, albo z międzynarodowym kapitałem różnych prowienencji, albo też ściśle z obecną ekipą rządzącą (jako kontynuatorzy dziwnych umów "przy okrągłym stole"). Dziennikarze nie są samobójcami... muszą przecież z czegoś żyć a media niezależne słabo płacą i mają niskie nakłady. To jak daleko obecnie posunięta jest w środowisku dziennikarskim autocenzura to mogą tylko opowiedzieć sami dziennikarze (jeżeli zechcą). Ale ową autocenzurę widac ostatnio aż nawet koszmarnie i zenująco śmiesznie, chociażby w przypadku sprawy "okołosmoleńskiej" czy śmierci A. Leppera. Uważam, że już dawno prześcignęła swą mocą zewnętrzną cenzurę komunistyczną,

6. Stworzony przez rząd D. Tuska (jak i wiekszość po 1989 roku) PR-owy obraz jego funkcjonowania był możliwy do budowy tylko przy pomocy mediów, które z ochotą dawały się wykorzystywać przez PO w tym względzie (a może to media w postaci ich włodarzy, realizując swoje i swoich etniczno-religino-polityczno-gospodarczych przyjaciół cele, wykorzystały i wykorzystują PO?). Trudno więc teraz odwracać się mediom od już przyjętej przez ich wydawców i właścicieli linii politycznej a dziennikarzom negować wcześniejsze, własne teksty. Zresztą najtrudniej człowiekowi przyznać się do błędu, do własnej pomyłki, a jeżeli ona dotyczy również własnych wartości i przekonań to tym bardziej jest to trudne i może być przez dziennikarza uważane jako jego kompromitacja. Więc lepiej kurczowo trzymać się trzeba wcześniejszych wypowiedzi, łagodząc znaczenie wpadek obecnie miłościwie nam panujących,

7. No i wreszcie: każda słuszna skądinąd krytyka rządu i jego nieudolnych poczynań w konsekwencji uderza bezpośrednio w Jego Ekscelencję Donalda Tuska i Jego Najwyższą Ekscelencję Bronisława Komorowskiego, którzy przecież muszą wygrać kolejne wybory... Ewentualna przegrana PO w najbliższych wyborach byłaby katastrofą dla: mediów prywatnych, tzw. "postokrągłostołowej" polskiej klasy politycznej, rodzimego i zagranicznego kapitału (nie tylko polskiego), pajęczyny dawnych różnej maści agentów pochowanych i przechowywanych w różnego rodzaju instytucjach nie tylko prywatnych... no a przede wszystkim zakończyłaby karierę polityczną Tuska i być może PO jako partii politycznej.



cdn...

P.S.

Zacząłem od PUSTKI a niestety jednak w punktach 1-7 opisywałem zachowania dziennikarzy, do których oczywiście nie zaliczam tej pustki dziennikarskiej, która mnie zainsopirowała do napisania owego tekstu...

* Deantologia - zespół zasad etycznych odnoszących się do konkretnej grupy zawodowej.

** O sensie tegoż zawodu i celach, jakie przyświecają i zostały wyznaczone dziennikarzom w dobie ogólnoświatowej medialnej globalnej manipulacji ludzkością zajmę się w kolejnych częściach....


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad... 
http://krzysztofjaw.blogspot.com/;
kjahog@gmail.com

Prośba: "Jeżeli korzystasz z wikipedii to sprawdź, czy treść informacji nie została ocenzurowana przez administratorów/cenzorów polskiej jej wersji - porównaj treść hasła z jego brzmieniem na obcojęzycznych stronach wikipedii, szczególnie tej anglojęzycznej!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.