sobota, 7 stycznia 2017

Nowa geopolityka: nasze stosunki z Kremlem (1)

Rozpoczął się rok 2017, który geopolitycznie być może będzie przełomowy dla świata.

Za kilkanaście dni funkcję prezydenta USA obejmie republikański (prawicowy) D. Trump i jego prezydentura jest wielką niewiadomą, ale jako przywódca największego mocarstwa na świecie będzie decydował w najbliższych latach o obliczu geopolitycznych relacji międzynarodowych. W tym też roku odbędą się wybory prezydenckie i parlamentarne we Francji, gdzie w tych pierwszych zapewne ostatecznie zmierzą się prawicowi kandydaci: reprezentant Republikanów Francois Fillon i szefowa Frontu Narodowego Marine Le Pen.  Dodatkowo odbędą się też jedne z najważniejszych wyborów w Europie: parlamentarne w Niemczech, które decydować będą o fotelu Kanclerza Niemiec. Z polskiego punktu widzenia ważne też będą w tym roku wybory parlamentarne w Norwegii. Na wpływ światowej polityki i postawy określonych państw będzie miał także fakt, iż 2017 roku będzie rokiem przedwyborczym wyborów parlamentarnych w 2018 roku, w: Austrii (wygra prawdopodobnie prawica Norberta Hofera), Bułgarii, Luksemburgu czy nawet Mołdawii.

Oceniając te wszystkie wydarzenia jedno jest pewne: świat zwraca się powoli w stronę prawicy i to nieraz tzw. prawicy populistycznej, choć to pojęcie wykreowane zostało przez dotychczasowe i skompromitowane totalnie elity lewacko-demoliberalne.

W odniesieniu do Polski najważniejszym elementem światowej geopolityki będą relacje międzymocarstwowe, w tym przede wszystkim: USA-Rosja-Chiny-UE a też ogólnie kraje BRICS.

Polska - po Brexicie  - jest dziś tak naprawdę newralgicznym krajem UE, która może doprowadzić do zmiany kierunku rozwoju UE i eliminacji z niej dotychczasowych elit. To nie są małe i oddalone od centrum Węgry. Stąd też jest taki atak zniemczonej starej UE na nowe władze polskie, bowiem Polska buduje wokół krajów Grupy Wyszehradzkiej alternatywę politycznego oblicza UE. Po nominacji D. Trumpa kraje te (w tym Polska) zostaną znacznie wzmocnione, co bardzo nie podoba się dotychczasowym elitom UE a najbardziej Niemcom.

Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że nasz kraj nie jest geopolitycznym mocarstwem i nasza polityka musi opierać się na jakimś sojuszu z wielkimi tego świata. Na takim sojuszu, w którym możemy najwięcej "ugrać" spraw polskich. Dotychczasowa i poddańcza wobec zniemczonej UE i Rosji polska polityka za czasów rządów PO-PSL była całkowicie pozbawiona zdeterminowanej postawy dbania o interes Polski i Polaków. Można nawet powiedzieć, że była antypolska i antypaństwowa. Teraz to się zmienia a stawiając na sojusz z USA możemy osiągnąć konkretne korzyści i zdecydowanie zwiększyć międzynarodowe znaczenie Polski, co zresztą już się dzieje. A ten wzrost znaczenia przekłada się też na możliwość ograniczonego (ale jednak) samodzielnego i suwerennego kształtowania naszych wzajemnych relacji międzynarodowych. Jaskrawym tego przykładem są chociażby nasze (pozytywne) relacje z Chinami, co stanowi dla nas pewną "tarczę ochronną" przed całkowitym poddaniem się polityce USA. 

Prawdopodobnie też będziemy musieli ułożyć sobie jakieś w miarę poprawne stosunki z Rosją, która przecież - podobnie jak Chiny - tworzy porozumienie krajów BRICS (Brazylia, Rosja, Chiny, Indie, RPA).

Będzie to bardzo trudne zważywszy, że Rosja, czyli Moskwa W. Putina cały czas marzy o odbudowaniu swojej strefy wpływów i najchętniej powróciłby do geopolitycznej sytuacji Układu Warszawskiego i pełnego uzależnienia Polski od siebie. Powoli jednak staje się to niemożliwe a potwierdzeniem tego jest sukcesywne realizowanie ustaleń Szczytu NATO w Warszawie, czyli przede wszystkim militarnego wzmocnienia  Polski i innych krajów tworzących tzw. wschodnią flankę NATO: już 12 stycznia do Polski przybędą amerykańscy żołnierze wraz z ciężkim sprzętem bojowym. Sądzę też, że polityki tej nie zmieni D. Trump, choć na pewno nastąpi jakieś nowe porozumienie USA-Rosja, co wcale nie oznacza uległości D. Trumpa wobec W. Putina.

W. Putin jest realistą i wytrawnym "graczem politycznym" i z pewnością też jakoś strategicznie będzie niejako zmuszony porozumieć się z Polską jako sojuszniczką USA a Polska też powinna rozpocząć rozmowy z Kremlem, czego pierwsze przesłanki już widać po wypowiedziach prezydenta A. Dudy. I dobrze, bo nie możemy mieć cały czas totalnego wroga  po naszej wschodniej stronie (choć zawsze będzie w pewnym stopniu takim wrogiem) a do tego mamy przykład Węgier, które jakoś "dogadują" się z Kremlem. Ponadto Rosja gospodarczo jest w sumie bardzo słaba i W. Putin o tym dobrze wie.

Mam wielką nadzieję, że chyba nadszedł już czas abyśmy wzajemnie zaczęli traktować się z szacunkiem, po partnersku, na równych międzynarodowych zasadach i jako niestety lub stety sąsiedzi, tak czy inaczej zdani  na owe stałe sąsiedztwo. Myślę, że nadszedł już czas na zbudowanie fundamentów przyszłej wzajemnej partnerskiej sąsiedzkiej współpracy... nie ma przeto lepszych fundamentów niż te stworzone z cegieł prawdy, pełnej prawdy o naszej historii, wzajemnych losach, ale też ta prawda musi dotyczyć również teraźniejszości. Bez tej prawdy, może nieraz trudnej do przyznania po obydwu stronach każda próba zbudowania "domu pojednania" bez fundamentów zakończy się porażką i zburzeniem owego "domu". A każde kolejne burzenie będzie coraz chyba tragiczniejsze w skutkach...

Dzisiaj - gdy jeszcze to faktyczne, moim zdaniem, równoprawne traktowanie nie występuje a działania Kremla wobec Polski oceniłbym często negatywnie - najważniejsze jest jednak to, żeby właśnie krytykując lub oceniając działania władz Federacji Rosyjskiej odnosić się do Kremla - jako źródła ich powstawania a nie do Rosji jako całości czy też Rosjan jako jej mieszkańców.

Sam naród rosyjski, Rosjanie są większości nam przychylni jako ludzie, co było bardzo widoczne obserwując rekcję zwykłych Rosjan na polską tragedię smoleńską. Te łzy i kwiaty mówią więcej niż słowa, czy inne gesty. Rosjanie, jako naród mają wspaniała kulturę, mieli i mają wielu zacnych i znanych pisarzy, artystów, naukowców... Zwykli Rosjanie, mieszkańcy Rosji (też Moskwy oczywiście) są często jakże podobni do nas: mamy podobny temperament, słowiańską gorącą krew, cechuje nas podobna tradycyjna już gościnność i wiele, wiele jeszcze mamy innych "rzeczy wspólnych". Na nienawiści i wzajemnej niechęci możemy tylko stracić, my wszyscy, czyli oba nasze narody. Nie lepiej wzajemnie się akceptować a może nawet wspierać? Po co mamy w tym dzisiejszym, tak chaotycznym i wzbudzającym tyle złych emocji świecie jeszcze  fundować sobie dodatkowe pokłady złych uczuć? Może właśnie zacznijmy budować nasze dobre relacje oddolnie, nawet poprzez zwykłe kontakty interpersonalne, osobiste. Bądźmy życzliwi dla każdego Rosjanina to także on i nie tylko on będzie (będę) życzliwy (życzliwi) dla nas. I raczej wystrzegajmy się też uogólnianiu nawet negatywnych zjawisk na wszystkich Rosjan... Przypomnijmy sobie, jak my potrafimy się buntować przeciw określaniu nas np. w Niemczech jako złodziei czy nacjonalistów: sprzeciwiamy się , aby mówiono tak ogólnie o całym naszym narodzie...

Szanujmy Rosję i Rosjan tak samo jak chcemy bu szanowali nas. Bądźmy empatyczni i krytykując czy oceniając działania polityczne, których źródłem jest rząd rosyjski w Moskwie, mówmy Kreml jako synonim władzy w Federacji Rosyjskiej, bo tam tak naprawdę zapadają wszelkie decyzje... a obecnie stoimy przed daleko idącymi zmianami w sytuacji międzynarodowej i w naszym interesie jest kreowanie wzajemnie partnerskich relacji ze wszystkimi (o ile to możliwe) państwami, a sąsiadami szczególnie, w tym oczywiście z Rosją.

Pozdrawiam

(w kolejnych częściach: bardziej szczegółowe omówienia nowych możliwych relacji geopolitycznych, które będą miały potencjalny wpływ na Polskę)

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.