Swego czasu napisałem tekst p.t. "Kondominium niemiecko-rosyjskie ma się dobrze!" [1], którego niejako kontynuacją są dzisiejsze refleksje.
Są pewne postawy, procesy i zachowania w historii świata - w tym Europy - które wydają się niezmienne i chyba trwają w różnych odsłonach do dzisiaj. Wielu uważa też, iż istnieją wyznaczone przez określone środowiska ukryte długookresowe cele dotyczące ludzkości, które implikują powstawanie niektórych wydarzeń, np. I i II WŚ, rewolucje, kryzysy finansowe, współczesne lokalne konflikty zbrojne, zamachy terrorystyczne czy ostatnio problemy imigracyjne...
Odnosząc się jednak tylko i wyłącznie do polskich kontaktów z Niemcami i Rosją oraz nawiązując do naszej historii to chyba dla wszystkich jasne jest, że Niemcy i Rosja niemal od zawsze były wrogo nastawione do Polski, były razem z Austrią naszymi zaborcami, dokonały też - podpisując układ Ribbentrop-Mołotow - IV rozbioru naszego kraju. Te dwa kraje wspólnie napadły na Polskę we wrześniu 1939 roku. Rosja Sowiecka chciała w 1920 roku pozbawić możliwości istnienia odrodzonej po zaborach naszej Ojczyzny, którą nazywała "bękartem Traktatu Wersalskiego". Dzisiaj też ma skłonności wielkomocarstwowe, podobnie zresztą jak Niemcy cały czas są wyrazicielem niechlubnej idei Mitteleuropy. Oba kraje osobno i wspólnie niemal zawsze miały jeden cel: zniszczenie i podporządkowania sobie naszego kraju. To kondominium niemiecko-rosyjskie chyba nie przewiduje istnienia suwerennego i niepodległego państwa polskiego i jakiejkolwiek jego polityki zagranicznej, w tym np. jagiellońskiej.
Obecne Niemcy zresztą traktują UE jako swój własny folwark. To one kosztem innych zyskały najbardziej na powstaniu UE i waluty Euro, to one drenują inne kraje unii z ich środków finansowych i niszczą ich gospodarki, to one zyskują najbardziej na exporcie do krajów UE i poza nią. To one dyktują swoje zdanie wszystkim członkom UE, jak np. w sprawie uchodźców czy wcześniej pakietu klimatycznego. To one są -zresztą również w interesie Rosji - obecnie przeciwne zbytniej ingerencji USA i NATO w Europie, wyrażają dezaprobatę wobec wszelkich działań NATO w sferze zwiększenia zdolności obronnych nowych krajów UE i NATO, w tym jakoś szczególnie Polski. To one nie zgodziły się na umieszczenie stałych baz NATO w naszym kraju i korzystając z uprzejmości polskich kolaborantów przejęły dużą część polskich przedsiębiorstw (najczęściej jako wrogie przejęcie), ziemi (poprzez "słupy" lub udziały w polskich firmach) i mediów. Zresztą w swoich drukowanych mapach dalej uważają, iż tereny zachodniej Polski uzyskane po II WŚ są ich własnością, mino iż ich kanclerz na początku lat 90-tych XX wieku uznał powojenną granicę polsko-niemiecką.
Niemcy kontynuują też dziś bardzo mocną współpracę gospodarczą z Rosją (niezależnie od publicznych wypowiedzi polityków). Te dwa kraje bardzo wzajemnie siebie szanują i prowadzą rozległe interesy godzące m.in w Polskę i inne kraje europejskie. Można też zauważyć pewnego rodzaju kompleks rosyjski Niemców, który z mniejszym lub większym prawdopodobieństwem spotęgowany jest być może "komunistyczno-agenturalnymi hakami" jakimi dysponuje Putin a dotyczącymi wielu ważnych niemieckich polityków, w tym A. Merkel czy wcześniej - nastawionego antypolsko - G. Schroedera...
Stąd m.in.: niemiecka poddańczość wobec rosyjskich biznesmenów (a tak naprawdę wobec W. Putina), którzy z łatwością kupują strategiczne, duże niemieckie przedsiębiorstwa... Oczywiście również niemieckie koncerny inwestują w Rosji i prowadzą z nią rozległe interesy gospodarcze, ale raczej nie zdarzają się przypadki oddawania przez W. Putina istotnych dla niego strategicznych firm czy branż.
Jeżeli chodzi o Rosjan, to przykładem takiego strategicznego zakupu jest n.p. przejęcie w 2008 roku przez rosyjskiego oligarchę Burłakowa dwóch największych stoczni wschodnioniemieckich, które następnie w 2009 roku kupił inny rosyjski oligarcha - 29 letni Witalij Jusuwow, syn byłego członka rady nadzorczej Gazpromu - Igora Jusuwowa. Symptomatyczne w tym kontekście jest zniszczenie polskich stoczni a także... np. tajemnicza śmierć Burłakowa w 2011 roku. Zakup tych stoczni pozwoli Rosji na budowę specjalnych okrętów (m.in. lodołamaczy) przydatnych do transportu ropy naftowej i gazu z Arktyki.
Innym przykładem jest zakup przez rosyjskiego (pochodzenia żydowskiego) miliardera Michaiła Fridmana RWE Dea - spółki córki niemieckiego koncernu energetycznego RWE. RWE Dea przejął luksemburski fundusz inwestycyjny LetterOne, którego właścicielem jest Michaił Fridman. Jest on drugim najbogatszym Rosjaninem, którego majątek „Forbes” szacuje na 17,6 mld dolarów. Dzięki tej transakcji – opiewającej na ponad 5 mld euro – Rosjanie przejęli największe w Niemczech (i chyba w Europie) strategiczne magazyny gazu ziemnego i uzyskali dostęp do około dwustu koncesji na wydobycie ropy naftowej i gazu. I polski kontekst: cztery z nich znajdują się w Polsce – m.in. na Podkarpaciu, w okolicy Limanowej, Nowego Sącza i Gorlic. Warto wspomnieć, że samo RWE dokonało zakupu polskiej elektrowni i jest dziś jednym z największych w Polsce dostawców energii elektrycznej.
Oczywiście takie zachowanie niemieckich władz jest tylko potwierdzeniem gospodarczej przyjaźni pomiędzy Niemcami a Rosją, cementowanej np. wspólną - godzącą m.in. w Polskę - inwestycją w postaci Nord Stream, do którego dopuściły jeszcze firmy z Francji, UK czy Holandii. Gazprom jednak ma w tym przedsięwzięciu zawsze 51% pakiet większościowy. Rosjanie, przy pomocy Niemców robią wszystko, aby uzależnić od nośników energetycznych swoich najbliższych sąsiadów, w tym Polskę a także całą UE... Ogólnie możemy w ich relacjach zauważyć coś w rodzaju sprzężenia zwrotnego pomiędzy ich interesami i zapewne wynika ono też ze wspólnego celu jakim jest budowa Wielkiej Eurazji (od Władywostoku po Lizbonę), w której to Niemcy i Rosja mają być hegemonami.
Potwierdzeniem ścisłej współpracy Niemców i Rosjan są np. cykliczne spotkania niemiecko-rosyjskie w ramach Dialogu Petersburskiego, zainicjowane w 2001 roku przez ówczesnego kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera oraz prezydenta Rosji Władimira Putina. Pomimo pewnych perturbacji związanych z aneksją Krymu, po rocznej przerwie, zorganizowano je w tym roku i właśnie w Poczdamie zakończyło się takie dwudniowe spotkanie. Ponad 200 polityków, biznesmenów, ludzi kultury i dziennikarzy z obu krajów dyskutowało m.in. na temat przyszłości wzajemnych relacji, gospodarki i kultury. W takich spotkaniach nie są ważne podawane do publicznej wiadomości komunikaty, ale rozmowy kuluarowe, które zacieśniają współpracę, szczególnie gospodarczą... ale też zapewne w każdym innym obszarze [szerzej: 2].
Powracając do Niemiec. Ich rabunkowa inwazja na Europę jest zauważana cały czas i w wielu krajach, choćby w przypadku transportowania nadwyżek niemieckiego prądu powstałego w ramach odnawialnych źródeł energii tzw. OZE (np. fermy wiatrowe) do zagranicznych sieci przesyłowych w takich krajach jak: Czechy, Polska, Holandia, Belgia i Francja. Ten nadprogramowy prąd obciąża sieci przesyłowe sąsiadów i stwarza w tych krajach niebezpieczeństwo zaciemnienia, tzw. blackoutu a tak naprawdę później jest z powrotem przesyłany do Niemiec.
W przypadku Polski - jak podaje portal interia.pl powołując się na dane z Laboratorium Konwersji Energii (LEC) - koszty, które ponosi nasz kraj to setki tysięcy złotych. "Według danych Laboratorium, w 2013 roku przeciętne przepływy z Niemiec do Polski wynosiły aż 728 megawatów. Dla porównania, z Polski do Niemiec w tym samym roku przepłynęło jedynie 174 megawatów. Jak tłumaczą naukowcy z LEC - Niemcy, ale także Austria, korzystają z polskich sieci przesyłowych podczas nieplanowanych przepływów elektryczności, nie ponosząc żadnych opłat na korzyść Polski (...) Tylko w 2013 roku na polskich konsumentów nałożono w sumie opłaty w wysokości 47 milionów euro, czyli prawie 200 milionów złotych, ze względu na dodatkowe koszty za usługi przesyłania energii. Z wyliczeń wynika, że około jedna siódma kosztów prądu to pokrycie strat przesyłowych (...) W 2020 lat do Polski od zachodniego sąsiada będzie przepływało około 10 procent więcej energii elektrycznej niż obecnie, a to oznacza jeszcze większe obciążenie polskich sieci i rosnące koszty dla rodzimego konsumenta(...)" [3].
(cdn...)
P.S.
Odnosząc się do Rosjan i Niemców to nie tylko one mają być może długookresowe niecne cele wobec Polski, o czym też już pisałem [4].
[1] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2014/04/kondominium-niemiecko-rosyjskie-ma-sie.html
[2] http://www.radiomaryja.pl/informacje/niemcy-i-rosja-rozmawialy-w-poczdamie/
[3] http://biznes.interia.pl/wiadomosci/news/niemiecki-prad-z-oze-obciaza-polskie-sieci,2186812,4199
[4] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2014/10/komu-zalezy-na-przejeciu-dla-siebie.html
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.