czwartek, 17 czerwca 2010

Uff... wreszcie koniec cyrku igrzysk dla mas...

Witam

Przez ostatnie kilka dni byłem mocno zajęty własną pracą zawodową.  Pozwoliło mi się to trochę oderwać od bieżącej polityki i cudacznej kampanii wyborczej...

Właśnie cudacznej... bo w jakim normalnym kraju startowaliby kandydaci, którzy mogą liczyć może maksymalnie na 2%? Przecież tak naprawdę to kpina z nas, kpina z demokracji a chyba na największą kpinę zasługują same te pajacykowate kandydatury jak jakiś Ziętek czy JKM.

A już dla mnie jest paranoicznym startowanie w każdych wyborach prezydenckich, by za każdym razem razem otrzymywać poparcie rzędu 1-2%... Rozumiałbym, gdyby to był rządny władzy (którą dane mu było posmakować) taki Lepper ale dlaczego robi to bardzo inteligentny i przenikliwie błyskotliwy JKM? Czyżby chodziło o ośmieszenie i zdezawuowanie konserwatywno-liberalnej myśli politycznej? Bo tak naprawdę w tych wyborach nie startuje nikt (za wyjątkiem może Marka Jurka), kto tak naprawdę jest ukształtowany poprzez ideowy konserwatywny-liberalizm czy też w szerszym ujęciu "ideową prawicę" zarówno w sensie gospodarczo-ekonomicznym, jak i polityczno-ideologicznym.

Bogusław Ziętek to taki sobie Don Kichot... ślamazarny i niezdarny, ale wierzący naiwnie w dobro człowieka i możliwość budowy sprawiedliwego świata. Zazdroszczę mu tej wiary... szczególnie jezli dotyczy "polskiego grajdoła politycznego".

Podobnego kalibru jest też Kornel Morawiecki.  Może i faktycznie był zawsze "solidarnie walczący"... Tylko co z tego? Wyobrażacie go sobie reprezentującego Polskę poza jej granicami. Niestety nie każdy może byc Prezydentem. Taki człowiek musi mieć cechy lidera, cechy przywódcze... i może to płytkie, ale chociaż winien wyraźnie i składnie mówić oraz jasno wyrażać swoje myśli oraz poglądy. Nieraz można być mądrym i inteligentnym, ale nie zawsze ma się predyspozycje  do pełnienia określonych funkcji społecznych. Może dobrze by było, gdyby Kornel Morawiecki spisał wspomnienia. Zapewne byłaby to ciekawa i pasjonująca lektura...

 Marek Jurek to ewenement w polskiej polityce. Zawsze wierny swoim przekonaniom, o bardzo mocnym tzw/: "kręgosłupie etyczno-moralnym". Podziwiam go za taką postawę życiową, za takie podejście do samego siebie i innych ludzi. Jest dla mnie autorytetem... Tylko, ze współczesna polityka jest sztuką kompromisu i nie każdy nadaje się na polityka. Ja również jestem bezkompromisowy w obszarze swoich idei, poglądów i oglądu rzeczywistości... dlatego nie jestem politykiem... I chyba polityka to również dla Marka Jurka jest niewłasciwym wyborem...

Andrzej Olechowski... no cóż... wielokrotnie o nim pisałem.  Ten  "Bilderberg" (jedyny  polski stały członek grupy)  to tylko kandydatura "trzymana w odwodzie", gdyby B. Komorowski nagle stracił poparcie i zaczął wyraźnie przegrywać z J. Kaczyńskim. Zobaczylibyśmy wtedy zupełnie innego Andrzeja Olechowskiego... nie przypominałby wtedy pospolitego leniwca, ale raczej drapieżnego tygrysa....

Zostało trzech... o których wszystko wiemy i wiemy jak będziemy głosować. Będzie prawie ze 100% prawdopodobieństwem druga tura wyborów. I wtedy rozegra się prawdziwa wojna... a ja będę ostro w niej uczestniczył... bo dla Polski nie ma innego wyjścia jak wygrana Jarosława Kaczyńskiego...

Pozdrawiam

P.S.
A jeszcze W. Pawlak... ale On zawsze był, zawsze jest i zawsze będzie ze swym kilkuprocentowym poparciem gwarantującym PSL zasiadanie w Sejmie i bycie "języczkiem u wagi"...






ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.