niedziela, 27 czerwca 2010

Znów farsa debaty?! - krótki epilog i "czwarty wymiar".

Witam
Niniejszy post jest obiecanym epilogiem do napisanego przeze m,nie przed debatą.


Odbyła się więc owa "debata" (niby debata)... Tak naprawdę mam mieszane odczucia i coraz więcej wątpliwości, co do sensowności jej przeprowadzenia przez TVP.

Po pierwsze: pytanie były wcześniej znane sztabom wyborczym. Przypomina mi to minione czasy, kiedy to za czasów PRL rozmówcy zapraszani do rozmowy niejako z "dziennikarskiego obowiązku" zawczasu otrzymywali treść pytań do autoryzacji i "wykucia" poprawnej odpowiedzi.

Po drugie: Wśród żelaznego elektoratu kandydatów nie nastąpią zapewne żadne przemieszczenia głosów. Zwolennicy J. Kaczyńskiego nimi pozostaną i twierdzić będą, że merytorycznie i ogólnie debatę wygrał ich kandydat. Podobnie zapewne twierdzić będą zwolennicy B. Komorowskiego.

Po trzecie: Taka forma debaty (o czym pisałem) jest jej parodią i nie ma nic wspólnego z merytoryczną oraz  żywą dyskusją umożliwiającą poznanie inteligencji i faktycznych poglądów pretendentów do polskiego "tronu". Ta "debata" była właśnie tylko odrębnym wywiadem kilku dziennikarzy z poszczególnymi kandydatami. Dla Polaków, którzy kompletnie nie interesują się polityką taka debata musiała być nudna i monotonna... i z przekazem, którego i tak nie rozumieli.

A teraz kilka słów komentarza:

Oczywiście dla mnie zwycięzcą został J. Kaczyński. Mogę być nieobiektywny, ale z punktu widzenia interesów Polski oraz jej przyszłości, to co mówił B. Komorowski mnie przeraziło. Niejako - atakując J. Kaczyńskiego za Afganistan (zresztą była to "kula w płot" bowiem decyzję o wysłaniu wojsk do Afganistanu podjął w listopadzie 2001 roku, na wniosek Premiera Millera, Prezydent Kwaśniewski) –potwierdził, że Polska pod jego wodzą zmieni kierunek swojego strategicznego partnerstwa na wschodni, czyli "drobnymi kroczkami" (jak to określił) będziemy się jednać z Rosją... (czyt.: powoli... drobnymi kroczkami będziemy tracili na jej rzecz polską niepodległość i suwerenność). I piękne oraz poprawne politycznie i wyuczone na pamięć formułki o współpracy z NATO nic tu nie zmienią. Wybór Komorowskiego to ponowne oddanie się w całej okazałości Moskwie i Putinowi...

Wszystko inne, co mówił B. Komorowski to pustosłowie, którego chyba musiał się dość długo uczyć na pamięć. Poza tym wylazła z niego bufonada... ludzie mali z ambicjami bycia wielkimi zawsze mitologizują i wyolbrzymiają swoje dokonania (którą z ustaw napisał B. Komorowski? Sądzę, że za jego czasów w MON ustawy pisali doradcy WSI...)

Od początku zresztą uważałem, że "ucieczka" B. Komorowskiego od bezpośredniej dyskusji obnażyła niejako jego wąskie i tylko ograniczone do spisanych dla niego formuł, zdolności wielowątkowej oceny rzeczywistości...

Oczywiście walka toczyła się tak naprawdę o głosy niezdecydowanych (na co dzień nie interesujących się polityką) oraz głosy G. Napieralskiego. Jeżeli chodzi o głosy lewicy (lub skrajnej lewicy) sądzę, że raczej większość z nich nie pójdzie do wyborów (chociażby ze względu na stosunek obu kandydatów do małżeństw homoseksulanych i możliwości adopcji przez nich dzieci).

Jak postąpią niezdecydowani? Tego nie wiem. Natomiast wszystko teraz zależy od frekwencji wyborczej... im będzie większa tym szanse J. Kaczyńskiego na zwycięstwo będą rosły. PO ma stały od lat i aktywny elektorat, PiS miał do tej pory niestety wielu sympatyków politycznie nieaktywnych. Teraz to Oni mogą zdecydować o losie Polski!

Walczmy o Polskę dla nas, naszych dzieci i wnuków. POLSKA jest najważniejsza!

Pozdrawiam

P.S. A ten "as z rękawa" w postaci jakiejś kartki wyciągniętej przez B.K... niczym Stan Tymiński z "Czwartego Wymiaru" miał zawsze przy sobie teczkę z "papierami" na Wałęsę... Pamiętacie tę jego paranoiczną książkę pisaną w peruwiańskim buszu....?


ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/; kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.