Zastanawiałem się dość długo czy jeszcze raz powracać do pewnych moich kasandrycznych przemyśleń, które pojawiły się po sławetnej podwyżce VAT "tylko o jeden punkt procentowy". Zainspirowany znakomitym wpisem tu.rybaka pt: "Się stało" jednak też zapragnąłem "trochę chwały dla siebie" (smutnej i w sumie naprawdę niechcianej)...
Otóż w swoim poscie z 31.07.2010 roku pt.: "Kilka słów o podwyżce podstawowej stawki VAT i bankrutującej Polsce!" pisałem m.in.: "Wielu polityków, blogerów i dziennikarzy jest niemal zdziwionych podwyżką podatków zaproponowaną przez rząd D. Tuska Słonecznego! Jeszcze ich większe zdziwienie budzi fakt braku szerokiej i fachowej dyskusji w mediach, która przedstawiałaby istotę i wpływ tej podwyżki na wzrost cen i wydatków przeciętnego Polaka. A ja dziwię się i jednym i drugim! Szczerze i wprost z niemal dziką satysfakcją się dziwię! (...) Podwyżka VAT jest to jeden punkt procentowy od stawki podatkowej bazowej, czyli z 22 do 23%. Jeżelibyśmy chcieli ocenić faktyczny procentowy wzrost stawki bazowej to wynosi on ca. 4,55%.(...) Teraz bez żadnych dyrdymałów i bajdurzenia! Rząd zamierza zwiększyć dzięki temu swoje dochody o 5 mld zł, które de facto ściągnie z każdego konsumenta, każdego z nas... bo niby skąd, skoro podatek ten jest podatkiem od zakupowanych przez ostatecznego konsumenta dóbr i usług?. Wzrost cen VAT zawsze generuje wzrost cen detalicznych, z reguły wyższy niż sam wzrost VAT (czyli w naszym przypadku w uproszczeniu oczywiście o około 5%). Innymi słowy każdy wzrost VAT niesie za sobą niebezpieczeństwo przekroczenia tzw. progu inflacyjnego, czyli po prostu wzrostowi inflacji. Aby zaś temu zapobiec (też niestety w uproszczeniu) rząd może manipulować stopą procentową lub też ograniczyć konsumpcję zmniejszając popyt efektywny na rynku".
W sumie smutna to konstatacja, gdy satysfakcja z właściwej oceny działań "obecnie nam panujących rządowych złoczyńców" potwierdza ich endogeniczną chęć działań na szkodę naszej Ojczyzny. Przytłaczające jest to jeszcze tym bardziej, że owa chęć zamieniana jest w realność ich rzeczywistych poczynań przy aplauzie lub pokornym milczeniu ubezwłasnowolnionych i okłamywanych Polaków... Mam tylko nadzieję, że w końcu - jak zacznie brakować na grillowaną, długą kiełbasę a raty za mieszkanie wzrosną na tyle, że i nie starczy na węgiel drzewny na grilla - to "lemingi" oprzytomnieją... choć jak pisałem również w w/w poście: "Czy głupcy i idioci wiedzą, że nimi są? Otóż nie... więc nie wiedząc, że nimi są nawet nie potrafią wytłumaczyć dlaczego nimi są... Wykreowany przez ostatnie 20 lat u większości wyborców polskich - pierwotny a u niektórych także wtórny analfabetyzm jest chorobą nieuleczalną z co najmniej dwóch powodów: idiotom żyje się łatwiej i łatwe życie czyni idiotów... Konkluzja: nawet, gdy idiotom zacznie żyć się trudniej to... i tak tego nie ogarną własną percepcją poznawczą bo są już idiotami... Dlatego też tworzy się idiotów, bo nimi można dowolnie sterować, manipulować itd... (z uśmiechem idą barany na śmierć... nawet widząc swoich poprzedników już martwych)... z tym już nic nie da się niestety zrobić!!! Więc po co cokolwiek im tłumaczyć?"
I jeszcze dla przypomnienia słowa tego, który nieświadomie kradnie nazwisko pewnemu Koziołkowi: "Tusk: tak dla podwyżki VAT, nie dla niższych rent i emerytur. Jesteśmy gotowi do decyzji i podniesienia o 1 punkt proc. podatku VAT. To najmniej dotkliwa metoda dla obywateli (...) Żywność nie powinna podrożeć. Szukamy takiego wariantu, w którym VAT na niektóre produkty żywnościowe nie zostanie podniesiony (...) zaproponowany przez Radę Ministrów wariant jest wariantem umiarkowanym, spokojnym, gwarantującym spokój i bezpieczeństwo Polaków (...) Odpowiedzialna polityka każe nam zwiększyć dochody państwa po to, aby Polska dalej bezpiecznie przez ten skomplikowany czas przechodziła (...)"
Oby jeszcze raz wskazać hipokryzję i idiotyzm wszystkim dzisiaj zadziwionym najwyższą od 10 lat inflacją, pragnę wskazać na ówczesną reakcję RPP: "RPP krytykuje podwyżkę VAT. Członkowie Rady Polityki Pieniężnej uważają, że planowana przez rząd podwyżka podatku VAT może mieć wpływ na inflację, a tym samym na politykę monetarną RPP. Może też niekorzystnie wpłynąć na popyt, co ograniczyłoby wzrost cen (...) – Przede wszystkim podwyżka może spowodować wzrost cen. Z drugiej strony może też być powodem zmniejszenia popytu, bowiem siła nabywcza gospodarstw domowych może lekko spaść (...) Chojna-Duch wyraziła obawę, że jeżeli wydatki państwa nie zostaną ograniczone, na jednorazowej podwyżce VAT może się nie skończyć".
No cóż zwolennicy 15-tysięcznych socjotechnicznych triumfalnych spędów "klakierów wszelkiej maści"...
BY ŻYŁO SIĘ LEPIEJ! WSZYSTKIM!
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.