sobota, 8 marca 2014

Kto, jak i dlaczego "rozgrywa" Ukrainę?

Żal mi Ukraińców. Są między - używając kolokwializmu - młotem a kowadłem. Mają trudny wybór. Z jednej strony niemiecki Związek Socjalistycznych Republik Europejskich (UE) z jej mrzonkami o utworzeniu jednego, federacyjnego państwa europejskiego a z drugiej Rosja z W. Putinem i jego planem stworzenia zintegrowanego organizmu państwowego zwanego Unią Euroazjatycką (Rosja, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Armenia, Mołdawia i (sic!) Ukraina oraz sukcesywnie pozostałe państwa wchodzące kiedyś w skład ZSRR) [1], [2], [2a].

Dziś jednak chyba o te m.in. geopolityczne cele rozgrywa się właśnie konflikt na Ukrainie.  Ale przecież u źródeł interesów geopolitycznych znajdują się interesy ekonomiczno-gospodarcze.

I zawsze, kiedy coś ważnego dzieje się gdzieś na świecie, należy zastanowić się nad tym jakie są przyczyny danego zdarzenia, kto jest jego inspiratorem i jest w nie zaangażowany oraz - nade wszystko - jakie są cele do osiągnięcia przez tych, którzy w wydarzeniach biorą czynny udział i kto na nich najwięcej zyska.

W swoim poście pt.: "Dlaczego i komu potrzebne są konflikty zbrojne" (nic nie wiedząc przecież o rychłej inwazji Rosji na Ukrainę) napisałem m.in.: "Na świecie dziś nie ma pokoju a międzynarodowe konflikty zbrojne w dalszym ciągu występują i są cyklicznie inspirowane przez: USA oraz ich najbliższych sojuszników (...) i Rosję (...). Dlaczego tak jest? (...)? Bo przecież nie dlatego, żeby wprowadzać demokrację i przeciwdziałać wykreowanemu terroryzmowi...".

Przyczyn jest oczywiście kilka ale w pierwszej kolejności należy wymienić właśnie: władzę i pieniądze, które implikują np. chęć zdobycia wpływu w krajach o potencjalnie dużych zasobach surowcowych lub też w krajach, które USA czy Rosja uznają za geopolitycznie strategiczne z punktu widzenia własnych interesów polityczno-gospodarczych.



W przypadku ostatnich wydarzeń na Ukrainie należy postawić sobie więc pytanie: o czyje interesy rozgrywa się bój i kto stoi na czele?

"Zawsze bowiem jest tak, że tylko nieliczni światowi decydenci, należący do określonych, wąskich kręgów władców tego świata rozdają karty. Kto sponsoruje walki na Ukrainie? Czyje pieniądze wchodzą w grę, kto jest ‘za’, a kto ‘przeciw’ i czym ma zakończyć się to co się zaczęło?

Wielu z walczących na Ukrainie to zwykli ludzie, którzy naprawdę wierzą, że walczą o wolną Ukrainę i słuszną sprawę i szczerze nienawidzą Rosji, Putina, a może nawet całego świata za ich arogancję wobec nich, za to że oni są biedni, że nie widzą perspektyw, że nie mają szans na lepszą przyszłość.

Niestety te rzesze oddających na ulicach swoje życie w ich przekonaniu słusznej sprawie nie mają żadnego pojęcia o tym jak bardzo są manipulowani i wykorzystywani najpierw bezpośrednio przez grupy wpływu kierujące demonstracjami, a na samej górze przez decydentów tego świata, których cele są określone i mało mają wspólnego z dobrem tych, którzy na ulicach polegli, czy też rodzin, które ich opłakują.

To wszystko to polityka. To układy, siłowania pomiędzy grupami wpływu, walka o pozycję i pieniądze" [3].

Warto sobie uzmysłowić, że jeden dzień demonstracji na kijowskim Majdanie kosztował średnio około 700 tys. Hrywien, czyli około 230 tys. zł. Nie byłby możliwy więc Majdan bez tych pieniędzy. A kto je na Ukrainie posiada? Oczywiście ukraińscy oligarchowie, którzy od samego początku konfliktu sfinansowują go z własnych pieniędzy... zapewne przy cichym wsparciu pewnych międzynarodowych instytucji finansowych. W tym kontekście ważnym jest też uzmysłowieni9e sobie, że W. Putin został wykreowany przez rosyjskich, żydowskich oligarchów finansowych, z którymi później się pożegnał w niewybredny sposób (więzienia i wygnanie z Rosji)...

Zasadnym też wydaje się przypomnienie od czego wszystko na Ukrainie się zaczęło. Otóż od odmowy przez prezydenta W. Janukowycza podpisania aktu stowarzyszeniowego Ukrainy z UE. Komu więc to najbardziej przeszkadzało? Otóż zapewne samej UE ale przede wszystkim USA i międzynarodowym instytucjom finansowym. Trzeba bowiem  zdawać sobie sprawę, że Ukraina jest traktowana przez USA jako jedno z państw strategicznych geopolitycznie. Podobnie zresztą jest ona traktowana przez Rosję. Ścierają się więc na jej terytorium strategiczne interesy dwóch (a z UE nawet trzech) wielkich mocarstwowych potęg. Stąd też wynika to, iż np. USA znacznie ostrzej reaguje na poczynania Putina niż sama UE, która jako Unia Niemiecka ma szczególne interesy z putinowską Rosją i być może już nastąpiło jakieś porozumienie (pomiędzy A. Merkel a nowymi władzami Ukrainy) dzielące Ukrainę na dwie części... [4], [5].

"Aby zrozumieć, jakie znaczenie geostrategiczne dla USA ma Ukraina, trzeba sobie uświadomić, że Rosja bez Ukrainy nie jest w stanie odgrywać mocarstwowej roli jako potęga eurazjatycka. Nie ulega z kolei wątpliwości, że na Ukrainie fundamentalne znaczenie ma Krym, gdyż tam rozlokowane są bazy rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Bez dostępu do tych baz Rosja traci możliwości reagowania na Bliskim Wschodzie, nie ma też dobrego kontaktu ze śródziemnomorską Europą. Utrata kontroli nad Ukrainą zmuszałaby Rosję do ekspansji w kierunku azjatyckim. Wprawdzie jest to możliwe, bo Rosja ma olbrzymie terytoria na Wschodzie, Pacyfik zaś to główny obszar współczesnego handlu międzynarodowego. Jednakże próba tworzenia rosyjskiej potęgi w Azji musiałaby się łączyć z gigantycznym konfliktem z Chinami, konfliktem, który byłby praktycznie nie do wygrania przez Rosję. Tymczasem dobre relacje Rosji z Niemcami i innymi krajami zachodnioeuropejskimi dają pewną nadzieję na zbudowanie w Moskwie (lub Astranie - dop. kj) centrum biznesowego dla Europy (definiowanej klasycznie – chciałoby się rzec – od Atlantyku po Ural) (...) Gra o Ukrainę ma zatem niezwykłą wagę dla Rosji, a także dla Amerykanów. Oczywiście swoją grę w całej tej sytuacji prowadzą również Niemcy. Nie chcą się narazić zbytnio Moskwie (z nią mają zbyt szerokie interesy
ekonomiczne), ale z pewnością wykorzystają każdą okazję, by zaznaczyć swoją gospodarczą obecność na Ukrainie. Ich taktyka konsekwentnego poszerzania dla siebie rynków zbytu w Europie z pewnością i tu znajduje swoje przełożenie.
[6]".

Co jeszcze jest przedmiotem walki o Ukrainę?. Być może zabrzmi to zaskakująco, ale są to zasoby surowcowe Ukrainy i Krymu. O te przyszłe wpływy gotówkowe walczą też czołowi gracze finansowi: sami oligarchowie ukraińscy i rosyjscy ale też i międzynarodowe instytucje gospodarczo-finansowe.  

Ukraina ma bowiem olbrzymie i większe niż w Polsce zasoby gazu i ropy z łupków.

gaz-na-ukrainie.jpg
Jedne złoża łupków znajdują się na zachodzie u granic Polski, drugie zaś na wschodzie u granic
Rosji. Tak więc nikt na Zachodzie nie sfinansowałby rewolucji na Ukrainie, gdyby nie miał obiecanego zarobku. Taniego zarobku, bo Ukraina nie będąca członkiem Unii, ma swobodniejsze zasady ochrony środowiska, a lasy szybów wiertniczych na stepach są łatwiejsze do przełknięcia niż w silniej
zurbanizowanej Unii Europejskiej [4].


Ale - oprócz łupków - Ukraina posiada też inne zasoby surowców naturalnych.

"Ten kraj posiada surowce energetyczne jak węgiel kamienny, w tym węgiel koksujący, którego znaczenie gospodarcze jest nieporównywalnie większe niż węgla energetycznego, ponieważ bez węgla koksującego nie ma produkcji stali. W Europie taki węgiel mają tylko Polska i Ukraina. To jest surowiec strategiczny. Poza tym Ukraina to gaz i ropa (oprócz łupków - dop.kj) ze złóż konwencjonalnych (...) Ukraina to również rudy metali takich jak mangan (znaczenie strategiczne), żelazo, uran. Poza tym na Ukrainie występują znaczące zasoby surowców chemicznych, w tym siarki rodzimej w podobnych złożach jak w naszych zlikwidowanych przez rząd Jerzego Buzka i SLD kopalniach. Jaki to był błąd, widać teraz, gdy siarka rodzima podrożała kilka lat temu ponad 20-krotnie. Inne zasoby to sól sodowa i potasowa oraz gipsy. Ciekawostką jest to, że Ukraina ma także zasoby bursztynu, który jest – jak się uważa – przemycany do Polski.

Przewaga surowcowa Ukrainy nad Polską polega na tym, że powierzchniowo to kraj znacznie większy i jednak słabiej rozpoznany, ale najważniejsze jest to, że ma dostęp do Morza Czarnego. To relatywnie głębokie morze bogate w plankton, ale o słabej cyrkulacji pionowej dostarczającej tlen, która daje kapitalne warunki do kumulacji hydratów gazowych, czyli połączenia metanu i wody (1:4). Ta miękka biała substancja, a w zasadzie minerał, tworzy warstewki lub spoiwo współczesnych osadów głównie tam, gdzie powstaje metan w wyniku fermentacji opadającej na dno obumarłej materii organicznej. Hydraty gazowe są trwałe przy ciśnieniu słupa wody nie mniejszym niż ok. 280 m w temperaturze bliskiej zeru. Jeśli ciśnienie jest większe, to hydraty są trwałe nawet w 10 st. C. Wszystkie te warunki są spełnione na dnie Morza Czarnego. Potencjał w hydratach gazowych na świecie na dnach mórz i oceanów jest wielokrotnie większy od wszystkich znanych zasobów energetycznych na świecie (węgiel, ropa, gaz) (...)

Oczywiście, przekształcenie Ukrainy ze znaczącego importera i kraju tranzytowego dla rosyjskiego gazu w eksportera i kraju tranzytowego gazu nierosyjskiego może się nie podobać Rosji, tj. komuś, kto żyje z eksportu gazu i traktuje to jako oręż niemal militarny z silnym lewarowaniem przemocy gospodarczej. A potencjał do takiego przekształcenia Ukraina ma, i to w ciągu nawet pięciu lat. Ukraina ma potężną infrastrukturę przesyłową i wielki magazyn gazu oraz czynny już gazoport.

Można postawić tezę, że aneksja wschodniej Ukrainy to nie tylko przejęcie złóż metali i surowców energetycznych, ale także dostępu do Morza Czarnego. Potencjał tego regionu jest trudny do przecenienia nie tylko zresztą przez hydraty gazowe, ale także w przyszłości przesył gazu i ropy do Europy przez Morze Czarne z krajów innych niż Rosja. W tym kontekście działania Rosji można postrzegać jako akt rozpaczy czy desperacji. Dywersyfikacja dostaw i spadek cen gazu w Europie to byłaby dla Rosji skrajnie trudna sytuacja. Ten kraj nie oferuje dziś światu niemal nic poza surowcami i szantażem wojennym" [7].


Reasumując. Warto spróbować więc nieco szerzej, bez-emocjonalnie  i z dystansu spojrzeć na to co się dzieje się na Ukrainie. Spróbować ocenić te wydarzenia właśnie z punktu widzenia strategicznych interesów jakie towarzyszą temu konfliktowi, interesów Rosji, USA, zniemczonej UE i wielkich instytucji finansowych powiązanych z oligarchami ukraińskimi i rosyjskimi. Wtedy może się okazać i zapewne okaże się, że Ukraina jest teatrem "siłowania" się wielkich tego świata a zwykli ludzie jak to zawsze bywa są perfidnie wykorzystywani przez tych graczy...




[1] http://polish.ruvr.ru/2014_03_05/Putin-projekt-porozumienia-w-sprawie-stworzenia-EUG-podpisany-zostanie-do-maja-9428/
[2] http://krzysztofjaw.blogspot.com/2012/02/co-nas-czeka-jeden-rzad-swiatowy.html
[2a]  Zresztą prawdopodobnie tworzenie różnych unii państwowych jest wpisane w międzynarodowy plan stworzenia jednolitego Rządu Światowego...
[3] http://www.prawy.pl/z-zagranicy2/5128-kto-kieruje-walkami-na-ukrainie-i-za-czyje-interesy-gina-ludzie
[4] http://www.urbas.mpolska24.pl/5939/polski-amok-w-sprawie-ukrainy
[5] Projekt Merkozy i Putina. Prząd Polityczny Europy czyli IV Rzesza i Wielka Eurazja
[6]  http://www.naszdziennik.pl/mysl/70435,rozgrywka-mocarstw.html
[7] http://www.naszdziennik.pl/mysl/70389,skarby-ukrainy.html

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.