Podobnie dla Europejczyków w innych państwach ludzie, którzy zaimportowali u nich islamski terroryzm też może winni być określani terrorystami. Tym bardziej, że wśród imigrantów (tzw. "uchodźców") tylko kilka procent stanowi choć namiastkę "uchodźcy", przy czym międzynarodowo prawnie takimi nie są, bowiem kraje europejskie nie sąsiadują bezpośrednio z krajami, z których "uciekają" ludzie zagrożeni śmiercią lub prześladowaniami. Reszta to zwykli imigranci ekonomiczni a około 80% z nich to młodzi nastolatkowie i mężczyźni, z których potencjalnie islamskim terrorystą może okazać się każdy. Dodatkowo owi żołnierze ISIS wpływają na islamską radykalizację muzułmanów, którzy od lat mieszkają w Europie i posiadają obywatelstwo europejskich krajów.
I chyba tak właśnie można określić najbliższy marsz opozycji, jako "Marsz Terrorystów", bo przecież - z dużą dozą prawdopodobieństwa - większość z tych niebawem demonstrujących ludzi nie ma raczej nic przeciwko przyjmowaniu islamskich imigrantów a nawet mocno wspiera ich przyjazd do Polski. Oczywiście haseł o "otwarciu polskich drzwi" dla tzw. "uchodźców" na marszu nie będzie lub nie będą wydatnie eksponowane, bo "totalna opozycja" zdaje sobie sprawę ze zdecydowanej niechęci większości Polaków do islamskiego i wrogiego chrześcijaństwu najazdu na nasz kraj obcej nam "cywilizacji śmierci" a to właśnie teraz ona dominuje wśród wyznawców Mahometa.
Zatem liderzy i organizatorzy owego marszu bezczelnie i cynicznie manipulują swoich zwolenników jakąś koniecznością obrony demokracji i wolności w Polsce, które ponoć są zagrożone a tak naprawdę mają się lepiej niż za rządów PO-PSL, o czym świadczą choćby te marsze i wolne, prywatne media, i swoboda wypowiedzi, i istnienie partii opozycyjnych. Dodatkowo wdrukowują oni w umysły swoich zmanipulowanych i ogłupiałych zwolenników przekonanie, że obecne władze chcą wyjścia Polski z UE, gdy tymczasem to Polska i np. pozostałe kraje V4 chcą tej UE i to jednej prędkości oraz chcą dokonania w niej koniecznych zmian w jej funkcjonowaniu polegających na odejściu od skompromitowanej idei budowy jednego Państwa Europa na rzecz UE - Europy Ojczyzn, t.j. do powrotu takiej UE o jakiej marzyli jej prekursorzy i założyciele.
W Polsce "totalna opozycja", oprócz bezwarunkowej zgody na import do naszej Ojczyzny islamskiego terroryzmu", zapowiada, iż po przejęciu władzy odrzuci niemal wszystkie zmiany społeczne, które dokonuje obecny rząd: ograniczy zasięg programu 500+ tylko do osób pracujących lub poszukujących pracy i zmieni być może wysokość tej pomocy, znów podwyższy wiek emerytalny, przywróci gimnazja, itp. Nie wiadomo co będzie z darmowymi lekami dla seniorów czy programem mieszkanie+. Dodatkowo PO zapowiada, że zlikwiduje CBA, być może przywróci sbeckie emerytury, zapewne zaprzestanie reformy wojska polskiego (czyli znów następować będzie dalsze osłabianie obronności i bezpieczeństwa Polski i Polaków), odwróci zmiany w sądownictwie, itd, itp. Mówiąc prosto: powróci znów z antypolskim i złodziejskim rządzeniem, które koalicja PO-PSL skutecznie realizowała w czasie swoich - aferalnych i niszczących polską gospodarkę oraz polską tożsamość narodową - rządów.
I dlatego też określam sobotni marsz również jako "Marsz Zniewolonych i Zmanipulowanych Umysłów", a także w dużej części nawet "Antypolskich Umysłów", które chciałyby Polski jako nie odrębnej i suwerennej Ojczyzny, ale jako jakiegoś regionu (landu) będącego częścią zniemczonego Jednego Państwa - Europy. W tej lewacko-demoliberalnej, chorej idei Europy nie ma bowiem miejsca na państwa narodowe, które zostałyby podzielone na "kawałki" i niemal każdy z nich byłby częścią innego regionu (landu) IV Rzeszy, czyli owej UE. Liderzy dzisiejszej opozycji chcą dalej być poddanymi i niewolnikami zniemczonej UE i gdyby jakimś cudem udało się im obalić obecny rząd to przyjęlibyśmy w Polsce niezliczoną ilość islamskich imigrantów, w tym żołnierzy ISIS i powróciłaby III RP w swoim antypolskim kształcie, który doprowadził Polskę do stanu "państwa teoretycznego", gdzie były już tylko "chuje, dupy i kamieni kupy" a społeczeństwo spauperyzowano i zatomizowano.
Nie byłoby tak? Otóż na pewno tak by było, bo o powrocie do "tego, jak było" gaworzy cała "totalna opozycja" a o jej stosunku do tzw. "uchodźców" świadczy decyzja E. Kopacz o kwotowym przyjęciu do Polski imigrantów islamskich, w tym również terrorystów. Decyzja, która była podjęta wbrew wcześniejszym ustaleniom z innymi członkami Grupy Wyszehradzkiej. To była decyzja przeciw polskiej racji stanu i wtedy niwecząca współpracę w ramach grupy!
Lewaccy i demoliberalni przywódcy UE cały czas nie ustają w dążeniach, aby Polska przyjęła islamskich imigrantów do naszego kraju i zaprzestała odbudowy Polski dla Polski i Polaków. Robią to zarówno F. Timmermans, J.-C. Juncker, M. Schulz, G. Verhofstadt, jak i jeszcze dziś nic nie znaczący politycy w stylu najprawdopodobniej przyszłego prezydenta Francji E. Macrona. Takie straszenie jest apogeum totalitarnego, komunistycznego myślenia tzw. elit unijnych. Dla nich demokracja jest wtedy, gdy oni mają władzę. A gdy tą władzę stracą to już jest faszyzm i antydemokracja. Śmieszne? Nie! Smutne!
Jednak chyba Polacy w swojej masie rozumieją, dlaczego niby nasza opozycja tak usilnie chce obalić obecny rząd a nawet prezydenta.
Jako a'la terroryści chcą bowiem islamskich terrorystów u nas, w Polsce. Jako w dużej części cyniczni egoiści i zwykli karierowicze chcą powrotu do tzw. "koryta" i czerpania zysków z okradania naszej Ojczyzny. Jako propagatorzy marksizmu kulturowego chcą zniszczenia naszej wiary, tradycji i tożsamości narodowej. Jako niewolnicy i poddani kondominium niemiecko-rosyjskiego chcą, aby Polska stała się biednym i pozbawionym majątku zapleczem dla niemieckiej Mitteleuropy. Jako w dużej mierze etnicznie nam obcy chcą być może zbudować na części terytorium Polski mityczną Judeopolonię. Jako uwikłani w korupcyjny mechanizm na styku państwo-koroporacje chcą utrzymać status-guo. Jako beneficjenci III RP powstałej w wyniku porozumienia komunistów z postkomunistami (trockistami) chcą zachować swoje przywileje i swoją władzę. Jako potencjalni przestępcy i zdrajcy chcą uniknąć odpowiedzialności moralnej a nawet karnej za swoje czyny. Jako niewolnicy i "pacynki" środowisk A. Merkel i G.Sorosa chcą nadal pozostać takimi sprzedajnymi niewolnikami... bo mentalnie nie potrafią już być samodzielnymi, ani w myśleniu, ani w działaniu.
Opozycja od samego początku robiła wszystko, aby dzięki "ulicy i zagranicy" obalić nowe polskie władze. Nie powstrzymała się nawet od targowickiej zdrady i donoszenia na nasz kraj obcym krajom i organizacjom.
Jednak mimo organizacji licznych demonstracji, wykreowaniu jakichś antypolskich ruchów w stylu KOD czy OR, przeprowadzaniu licznych prowokacji i nawoływaniu do "polskiego Majdanu" nie udało się jej wyprowadzić "dwóch milionów" Polaków na ulicę i nie udało się jej sprowokować polskich władz oraz Polaków do rozlewu polskiej krwi na ulicach.
Ale próbują dalej za wszelką cenę i będą próbować, tym bardziej, że nowe polskie władze coraz mocniej i głębiej naprawiają naszą Ojczyznę a każdy dzień przybliża nas do ukazania prawdy o przestępczej, zdradliwej i antypolskiej III RP. I w tym swoim amoku i strachu ta "totalna opozycja" jednoczy swoje siły. Razem i obok siebie chcą demonstrować i demonstrują jeszcze niedawno oprawcy (UB, WSI, MO, itp.) i ich "ofiary" ("konstruktywna, antykomunistyczna opozycja), po prostu następuje zblatowanie wszystkich środowisk-beneficjentów PRL-bis w celu powrotu do "teoretycznego i niewolniczego państwa".
Czy oni chcą naprawdę krwi na ulicach, chcą śmierci Polaków? Czy chcą śmierci dzieci, kobiet i mężczyzn?
Warto się nad tym zastanowić.... zanim ktokolwiek z nas podejmie decyzję o udziale w marszu opozycji w dniu 6 maja 2017 roku, tym bardziej, że tak naprawdę sama "totalna opozycja" sama nie wie, przeciwko czemu ma protestować i poszukuje oraz kreuje jakieś horrendalnie oderwane od prawdy cele marszu.
P.S.1
Cytat z ostatniego akapitu: ""tak naprawdę sama "totalna opozycja" sama nie wie, przeciwko czemu ma protestować i poszukuje oraz kreuje jakieś horrendalnie oderwane od prawdy cele marszu"".
W kontekście tegoż stwierdzenia, zastanawiam się po co prezydent A. Duda akurat teraz - krótko przed marszem opozycji - wypowiedział się o zdrajcach oraz ich dzieciach i wnukach, którzy nigdy nie zaakceptują historycznej o nich prawdy oraz "otworzył puszkę Pandory" w postaci zapowiedzi referendum konstytucyjnego w 2008 roku, które i tak nie będzie miało mocy prawnej, bo Konstytucję uchwala Parlament większością kwalifikowaną a takiej większości obecne władze nie mają.
Pomimo, iż w sumie te wypowiedzi i zapowiedzi prezydenta wydają się oczywiste i długookresowo słuszne to jednak wypowiedziane teraz idealnie wykreowały nowe cele dla najbliższego marszu opozycji: obrona postkomunistycznej Konstytucji RP z 1997 roku oraz obrona zdrajców, ich dzieci i wnuków, którzy dla "totalnej opozycji" wcale nie są zdrajcami. Poza tym wypowiedź prezydenta o tych zdrajcach może przez wielu być uznana za krzywdzącą i zaktywizować ich do uczestnictwa w marszu, choć wcześniej byli bierni.
Ponadto wydaje się racjonalnym pogląd prof. K. Pawłowicz, która napisała:
""Jak ma wyglądać „udział Polaków” w debacie konstytucyjnej skoro większość mediów papierowych i elektronicznych jest nadal w niemieckiej dyspozycji? A poza tym, „totalnie” przeciwne PSL-owskie i PO-wskie samorządy terytorialne dowolnie nakłamią i przeinaczą mieszkańcom intencje i propozycje zmian (przyp. projektu ustawy metropolitalnej)? Czy już trwające, wprowadzane głębokie reformy rządowe m.in. wymiaru sprawiedliwości, oraz równolegle projektowane wkrótce w: samorządzie terytorialnym, mediach, służbie zdrowia i oświacie stworzą warunki i miejsce dla odbycia dodatkowej, realnej, poważnej, obywatelskiej, ogólnonarodowej dyskusji konstytucyjnej? I to tak, by już w przyszłym roku, tj. za kilkanaście miesięcy (!), DECYDOWAĆ w referendum o ustroju Polski? Czy więc W TRAKCIE rewolucji pisze się konstytucję, choćby najbardziej potrzebną, skoro Polacy mogą w referendum zdecydować tak, jak im niemieckie media „wytłumaczą”?"" [1].
Mam nadzieję, że te wypowiedzi prezydenta wynikają być może z jeszcze małego doświadczenia politycznego, ale przecież prezydent ma swoich doradców, współpracowników, PR-owców, strategów, posłów i senatorów oraz liderowe polityczne zaplecze PiS i te środowiska powinny doradzić prezydentowi, że trzeba być odpowiedzialnym za słowo i czas, kiedy się je wypowiada oraz - w obliczu totalnej wojny opozycji - robić wszystko dla jedności obozu zmian a nie jego dezintegracji, mogącej doprowadzić do przedterminowych wyborów i utraty władzy przez PiS (ZP), co byłoby - w obecnej sytuacji i geopolitycznych uwarunkowaniach - zabójczym koszmarem dla Polski i Polaków.
Być może też jest to jakieś długofalowe polityczne działanie całego obozu PiS (ZP), w tym prezydenta, rządu i J. Kaczyńskiego, którego celu jeszcze nie znamy ale ma ono umożliwić dalsze naprawianie RP.
A jak te wypowiedzi i zapowiedzi wynikają nie z braku doświadczenia politycznego prezydenta A. Dudy i nie są wynikiem uzgodnionej wewnętrznie w obozie PiS (ZP) strategii działania, ale...?
PS.2.
Oczywiście Konstytucję RP trzeba koniecznie zmienić. Ale jesteśmy na początku drogi odbudowy Polski i jedna kadencja to za mało, rządy 4 letnie to za mało. Trzeba co najmniej 8 lat, aby faktycznie dokonać zmian a opór zdrajców i szalbierców narasta z każdym dniem i każdą nową reformą, każdą zmianą.
Mam pewien niedosyt w szybkości zmian, ale dotyczą one przede wszystkim rozliczenia poprzedników. Jeszcze nikt nie siedzi za kratami a powinien, brak reakcji na przestępstwa i zdradę tylko dodaje odwagi beneficjentom III RP. Tak naprawdę oprócz AmberGold nie są rozliczane tysiące afer PO-PSL. I od tego trzeba zacząć.
Dlatego też i w tym kontekście uważam, że te głosy prezydenta były przedwczesny, bowiem otwierają kolejny front, gdy jest ich otwarte już dużo i będą kolejne. I powtórzę: być może ta konstytucyjna dyskusja będzie jakimś paliwem protestów "totalnej opozycji", która czuje się bezkarna.
Poza tym to - i to jest bardzo ważne! - referendum w 2018 roku (co pisałem) i tak nic nie da przy obecnej strukturze parlamentu i braku kwalifikowanej większości przez PiS (ZP) a przecież czekają nas równie ważne o ile nie ważniejsze wybory samorządowe w tymże 2018 roku. Rozmydlenie i "emocjonalne rozgrzanie" kampanii wyborczej dodatkowo o wątek zmiany Konstytucji oraz danie pretekstu opozycji w tej kampanii uważam za co najmniej naiwne, o ile nie przeciwskuteczne. Temat Konstytucji może niepotrzebnie zaważyć na wynikach wyborów samorządowych i wypaczyć ich wynik a samorządy musimy odzyskać.
To jest moje zdanie i mam nadzieję, że się mylę.
P.S.3.
Skoro już zdecydowałem się na przekazanie moich obaw to może jeszcze kilka słów.
Napisałem przed chwilą, że oprócz AmberGold nie ma żadnych pogłębionych śledztw wobec przestępców i zdrajców z czasów rządów PO-PSL. Nie wskazałem akurat na B. Komorowskiego, ale jego też miałem na myśli, tym bardziej, że napisałem onegdaj na jego temat wiele artykułów, w których uznałem go jako jednego z najniebezpieczniejszych ludzi w Polsce.
I ponadto. Był audyt ministerstw, który medialnie i z hukiem zaprezentowano publisi. I co? Ano nic! Był audyt kancelarii prezydenta i spuścizny B. Komorowskiego, który okazał się też pospolitym złodziejem. I co? Ano nic. W. Sumliński opisał Aferę Marszałkową, podobnie A. Ścios. I co? Ano nic! B. Komorowski złamał Konstytucję bezprawnie przejmując władzę po tragedii smoleńskiej. I co? Ano nic! Totalna opozycja łamie prawo (choćby okupując sejm). I co? Ano nic! A gdzie jest Aneks do Raportu z Likwidacji WSI? Ano nie ma go? A gdzie jest ustawa 1066? Ano ona jest (sic!) i ma się dobrze. I te obowiązkowe szczepionki, i te GMO wprowadzane bocznymi drzwiami... Nie ma ich? Ano są, niestety...
[1] http://wpolityce.pl/polityka/338217-czy-w-trakcie-rewolucji-pisze-sie-konstytucje
Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.