niedziela, 7 maja 2017

Marsz Wolności i błazenada bezsilnej, totalnej opozycji

Wiem, że o Marszu Wolności totalnej opozycji napisano chyba już wszystko. Niemniej tak osobiście, podsumowująco i refleksyjnie klika słów...

Totalniacy z PO i przystawek w postaci upadającej .Nowoczesnej i będącego na granicy sondażowej PSL-u zaangażowali wszystko, co mieli w propagandowe "nadmuchanie" tego marszu. Przyszło być może około 15 tysięcy ludzi, przy czym "przyszło" nie należy traktować wedle jego znaczenia albowiem dużą grupę "skłoniono" i "dowieziono" na marsz, niczym kiedyś za komuny na pochody 1-wszo majowe czy inne spędy związane z okupacyjną władzą ludową i sowiecką Rewolucją Październikową.

W ostatnich Marszach Niepodległości niemal zawsze było ponad 100 tysięcy osób.

Marsz Wolności po raz kolejny pokazał błazenadę, hipokryzję i bezsilność dzisiejszej niby opozycji, nazywającej siebie "opozycją totalną", co automatycznie wyklucza merytoryczny i konstruktywny jej charakter. Jedynym politycznym programem PO, Nowoczesnej i PSL-u jest "anty-PiS", czyli za wszelką cenę usunięcie obecnych władz i ponowne przejęcie tej władzy. Nic więcej, żadnego konstruktywnego i merytorycznego programu dla Polski i Polaków, oprócz właśnie chęci odzyskania tejże władzy i zapowiedzi cofnięcia reform PiS-u (ZP).

Takie rozumienie przez PO i jej przystawki polityki jest najgorszym typem myślenia o polityce i politycznego działania. Budowanie bowiem swojej pozycji na nienawiści do innych a nie na pracy własnej i własnych pomysłach świadczy nie tylko o inercji intelektualnej elit przywódczych owej opozycji, ale skupia wokół siebie elektorat kierujący się jedynie złymi emocjami, bezmyślny, fundamentalny, odrealniony i w dużej mierze równie pusty jak te elity - oczywiście proporcjonalnie do wiedzy i pozycji społecznej.

Tyle tylko, że oni liderowo nigdy nie spodziewali się, iż zostaną pozbawieni władzy w całości i dalej uważają, iż jest to dla nich "niesprawiedliwość dziejowa". Bo jakże to? Cała III RP powstała na porozumieniu starannie wyselekcjonowanej, różowej opozycji z komunistami i elitami światowego lewackiego demoliberalzmu miała rządzić do "końca świata i jeden dzień dłużej" a tu Polacy ich po prostu olali.

Nie mając żadnego spójnego programu ani żadnych propozycji merytorycznych dla Ojczyzny nie są kompletnie przygotowani na bycie w opozycji, nie wiedzą, jak się "znaleźć" w tej sytuacji. Więc bazują na tym, co od zawsze ich charakteryzowało: polityka wstydu i kompleksów,  Targowica 2.0, polityka pogardy dla braci Kaczyńskich (teraz już jednego) i np. A. Macierewicza czy Z. Ziobry, walka z rodziną i wiarą oraz polską tożsamością, demoliberalizm, postkomunizm, prywata, małostkowość, nepotyzm, hedonizm.

Przecież każdy pamięta jak niemal przez całą III RP to była jedna, wielka mowa nienawiści wobec prawej strony Polaków, których w dużej części reprezentował i dalej reprezentuje właśnie PiS (teraz ZP). Tyle pogardy, tyle kłamstwa i nienawiści, tyle lekceważenia, ile ze strony tzw. "elit" III RP "wylało" się na polskich "moherów", "watahy" prawicowców, "ksenofobów, antysemitów i faszystów", braci Kaczyńskich i na nas (w znaczeniu moim i ludzi mających polskie serce), to np. w Starej Europie taki PiS już dawno by nie istniał a ludzie go popierający chowaliby się ze wstydu po domach. A jednak Polacy są inni, w swojej masie mądrzejsi i godniejsi niż w dużej części zmanipulowane i odmóżdżone narody Zachodniej Europy.

Niemniej te lata nienawistnej propagandy u części Polaków doprowadziły do niemal identycznego wyjałowienia intelektualnego i emocjonalnego jak to ma miejsce we Francji, Niemczech, Włoszech, Szwecji, Danii, UK, itd. Ta grupa jest całkowicie bezmyślna a jedyną ich emocją jest właśnie nienawiść do... ich zdaniem demiruga J. Kaczyńskiego. Nie liczą się żadne fakty, prawda czy logika, liczy się emocjonalna nienawiść wyhodowana przez te niemal 30 lat. Tych ludzi się już nie zmieni, są straceni. Nieraz próbowałem coś im przekazać, próbowałem dyskutować, ale oni w każdym zakamarku, za każdym rogiem, na niebie i na ziemi widzą po prostu jedno: oszalałego i złego J. Kaczyńskiego i jego złe PiS. Śni im się po nocach i zlani potem oraz z krzykiem się budzą, by zobaczyć go w łazience podczas porannej toalety. Widzą go nawet w drodze do pracy i w czasie pracy. On ich śledzi, chce zabić lub posadzić do więzienia. Zabiera im wolność i jest gorszy od wilka z Czerwonego Kapturka. Jak nic nie mówi, to "nienawistnie milczy", jak coś powie to "nienawistnie mówi" niezależnie co mówi... bo albo kłamie, albo zwodzi, albo jedno i drugie. Jest gorszy od Hitlera, Stalina, Lenina, Mao i Castro razem wziętych. Oni na sam dźwięk słowa "Kaczyński" dostają torsji, napływa im krew do mózgu a nienawiść aż kipi śliną z ich ust. Przykre to, ale prawdziwe...

I jak do nich jeszcze doliczyć postkomunistów, SB-ków, WSI-oków, lokalnych i centralnych beneficjentów (przede wszystkim finansowych i w zakresie władzy) III RP, sprzedajnych dziennikarzy czy artystów, grupy związane z częścią NGO, ideowych lewaków i demoliberałów, pospolitych zdrajców i przestępców, itp. to będzie to gdzieś około 20% Polaków (czy aby na pewno wszyscy to Polacy?). 

A PiS (ZP) robi swoje. J. Kaczyński w cieniu, największą popularnością cieszą się A. Duda i B. Szydło... "Karawana jedzie dalej" a szczekanie psów coraz cichsze, tzn. głośniej szczekają, ale karawana coraz dalej od nich... :)


Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...
http://krzysztofjaw.blogspot.com/
kjahog@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.