czwartek, 3 grudnia 2009

HISTORYCZNA RZEWNOŚĆ WSPOMNIEŃ O NASZEJ NIEPODLEGŁOŚCI...

Witam


Od kilku dni obowiązuje Konstytucja Europejska zwana dla niepoznaki Traktatem Lizbońskim. Unia Europejska literalnie prawnie stała se państwem federacyjnym z marionetkowym Prezydentem i równie egzotyczną na arenie międzynarodowej Minister Spraw Zagranicznych. Informacja o tym przeszła nawet niezbyt eksponowana zważywszy tak długi okres przygotowań, kontrowersji i zawirowań referendalno-konstytucyjnych.

I co? Czy sposób funkcjonowania Polski i innych krajów Unii się zmienił? Czy mieszkańcy tych krajów utracili swą suwerenność lub niepodległość?

Otóż WCALE NIE! Bo takowe powoli i systematycznie traciły od momentu przekształcenia EWG w twór najpierw quasi-państwowy a teraz już z definicji prawnej ściśle już państwowy, ale powiedzmy że wielce eksperymentalny i pionierski. Traciły w sposób płynny a najważniejszym elementem tej utraty było powolne oddawanie podstawowego atrybutu państwowej niezależności i suwerenności jaką jest możliwość stanowienia własnych praw obowiazujących nadrzędnie na terenie danego kraju!

Do teraz jeszcze strażnikiem tych resztek suwerenności były konstytytucje nardowe jako akty normatywne zakreślające granice wpływu prawa unijnego na prawo danego państwa. Z dniem wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego de facto mamy do czynienia z sytuacją, w której dotychczasowe zapisy w konstytucjach narodowych możemy traktować jako niebyłe, już historyczne.

NASZA KONSTYUCJA (podobnie jak i innch państw członkowskich) STAŁA SIĘ MARTWYM AKTEM PRAWNYM!

Zauważmy! TAK NAPRAWDĘ OD KILKU DNI W POLSCE NIE OBOWIĄZUJĄ JUŻ ZAPISY KONSTYTUCYJNE ZAWARTE W NASZEYM WŁASNYM DOTYCHCZAS NAJWYŻSZYM AKCIE PRAWNYM A PRZEPISY ZAWARTE W TRAKACIE LIZBOŃSKIM! CZYLI PRZESTALIŚMY BYĆ NIEPODLEGŁYM I SUWERENNYM PAŃSTWEM!

I nie dziwmy się Premierowi Tuskowi, który mówi, że wcale TL nie musi być opublikowany w Dziennu Ustaw by obowiazywał w Polsce! Przecież nasza Konstytucja jest zapisem w swietle prawa międzynarodowego obecnie już aktem prawnym niższego rzędu by nie powiedzieć, że martwym (nietrudno wobrazić sobie np. wyrok zaskarżenia sposobu wejścia TL w Polsce wydany przez Europejski Trybunała Sprawiedliwości -sic!-).

Aż dziw, że w Polsce, tak przwiązanej do tradycji własnej państwowości i przez dzisiątki lat jej pozbawianej, fakt ten nie wzbudził jakichś emocjonalnych dyskusji i oporów. Medialne głosy o jej końcu (w dotychczasowym rozumieniu tego pojęcia) były raczej marginalizowane lub przedstawiane wprost humorystycznie (pokazanie kilkuosobowego happeningu JKM palącego flagę Unii Europejskiej oraz wygłaszającego marginalne i karykaturalne jakieś apele o utracie suwerenności). Nawet na forach głosy krytyki Traktatu były w sumie nieliczne i niewzbudzające wielkich emocji (chociażby dość dobry wczorajszy post na Salonie niejakiego xsiora: http://xsior.salon24.pl/141961,namiestnik-czy-prezydent).

Parafrazując własną odpowiedź udzieloną autorowi pod jego postem mogę powiedzieć, że rzeczywiście Logicznym na pewno jest taki oczywisty fakt - Traktat Lizboński tworzacy z Unii Europejskiej pańswo federacyjne drastycznie ogranicza występowanie dotychczasowch, historycznie ukształtowanych kategorii wolnościowych zawierające się w określeniach: suwerenność i niepdległość poszczególnych państw.

Stała się rzecz wielce więc zmieniajaca funkcjonowanie świata - Powstało nowe państwo: Unia Europejska składajaca się z czegoś na miarę poszczególnych Stanów w USA lub poszczególnch Republik w dawnym ZSRR! Autor wierdzi, że jest to twór twór wielce nowatorski. Ja bym dorzucił jeszcze, że nawet pionierski w sensie abstrakcyjności pwstawania europejskich struktur niczym jak we wspomnianym ZSRR.

Mało tego!. Ograniczenie wolności i utrata przez poszczególne narody własnych państwowości obyło się po raz pierwszy bez rozlewu krwi a nawet przy społecznym poparciu ludzi zniewolonych i zmanipulowanych współczesnymi socjotechnikami, mediami i charakterem globalne informacji. Twórcom Unii Europejskiej udało sie ją stworzyć przy kosmicznie rozrośniętych biurkach administracyjnych, tworzących coś na kształt Komitetu Centralnego ZSRR do którejś tam potęgi. I nawet metodami niedemokraycznymi (zmiana nazwy kluczowego dokumentu aby ominąć konsekwencje referendów we Francji czy Holandii lub też przeprowadzaniem referendów w Irlandii do zakładanego skutku!) oraz z pominięciem praw zawartych w dotychczas obowiązujacych w państwach członkowskich najwyższych aktach prawnych (konstytucje).

Doprawdy! Hipokryzja Eurokratów sięgnęła najwyższych lotów: w imię demokracji wprowadzili niedemokratycznymi metodami ustrój federacyjny zbliżony niemalże do totalitaryzmu! Czyż nie jest to genialne! Czyż Stalin nie zaśmiewa się w grobie! Powstało wreszcie idealne beznarodowe państwo federacyjne z Centralnym Kierowaniem, Planowaniem, i Stanowieniem Praw takich samych dla wszystkich! Ba chyba nawet On nie myślał, że można tak prawnie i szczegółowo ingerować w kazde nawet najbardziej prywatne obszary funkcjonowania jednostki! Czyż Hitler nie pije "za zdrowie" ziszczonej wreszcie idei Wielkiej Rzeszy (zmodfikowanej dzisiaj o jeszcze 2, 3 najwieksze dotychczasowe państwa Europy) otoczonej miękkimi buforami świadczącymi na jej rzecz usługi i jej podporzadkowanej (te bufory to oczywiście pańswa średnie i małe, którch głos bedzie liczył się coraz mniej, systematycznie coraz mniej - vide ograniczanie prawa veta). Nie wspomnę już o grobowych konwulsjach śmiechu wydobywających się zapewne z piersi i ust G. Orwella!

I nie dziwmy się, że dla pozorów powołano na dzień dzisiejszy tak mało charyzmatycznych przywódców i z małych krajów. Dzisiaj silny Prezydent UE czy silny Minister Spraw Zagramnicznych jeszcze moliby być postrzegani przez wielu jako faktyczny zamach na własnych narodowych przywódców. Ale nie martwmy się: kolejni bedą coraz bardziej wyraziści i będą coraz więcej deprecjonowali znaczenie lokalnych wodzów ograniczając ich rolę do (co słusznie zauważył xsior) mniej wiecej roli Gubernaorów Stanowych w USA.

W tej sytuacji naprawdę lekceważenie przez D. Tuska polskiej Konstytucji czy też zaśmiewanie się z polskości świadczą jedynie o zrozumieniu przez niego sensu zmiany, która się dokonała. I w tym samym kierunku podążają jego propozycje zmian w naszej konstytucji. Nie chodzi tu wcale o konstytucje (bo przeciez tak naprawdę ona nie obowiązuje) ale o perspektywiczna likwidację Urzędu Prezydenta RP. Bo przecież będzie jeden Europejski a lokalnie to bedzie coś na kszałt obecnego Premiera czy też Kanclerza lub Gubernatora.

Tak na koniec smutne spostrzeżenie (rozszerzając myśl blogera Salonu24 - Frianta): PRL prawnie i formalnie była cały czas suwerenna i niepodległa (pomijam inne aspekty) a teraz, takową przestała być całkowicie. Prawo obowiązujące w Polsce może być w zdecydowanej większości ustalane jawnie poza jej granicami (sic!). W czasach komuny przynajmniej dbano o jakieś pozory tego, że to Polacy ustanawiają własne prawo chciaż nawet i wtedy stanowiliśy raczej jego więszkość.

Niestety dzisiaj nam Polakom ale i innym narodom europejskim (przynajmniej wsród niezlemingowanych części społeczeństw) pozostaje rzewne wspomnienie takich pojęć jak: patriotyzm, norodowość, suwerenność, niepodległość, Ojczyzna...

I tylko mam nadzieję, że jak każdy sztucznie tworzony twór federacyjny w historii (Cesarstwo Rzymskie, ZSRR, III Rzesza i inne) Unia Europejska w końcu musiałaby będzie upaść! Oby to stało się jak najprędzej! A może o tylko moje marzenia...
Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.