niedziela, 6 grudnia 2009

BOŻEK NASZYCH CZASÓW - PRZEKAZ MEDIALNY (1)

Witam

Dziś  nasza rzeczywistość to niewątpliwie czas przekazu medialnego.

Szeroko - w sensie źródła jak i sposobu przekazu - rozumiane media/zjawiska ( TV, Radio, Internet, Kino, Prasa, Film, Seriale, Imprezy masowe, Demonstracje, Zebrania modlitewne, Reklama, PR, Publicity, etc.) w sensie werbalnego i pozawerbalnego oddziaływania na zwykłego człowieka stały się już nie czwartą, ale pierwszą władzą. I to władzą potężną. Są już nie tylko źródłem informacji o otaczającym nas świecie, nie tylko przekazują wiedzę, dostarczają rozrywki oraz innych wartości, ale stały się KREATOREM zbiorowych zachowań i określonych sposobów myślenia oraz stylów życia jednostek i ich grup.  Niczym „bóg” są zarówno „panem” stworzenia, jak i  „panem” unicestwienia większości wszelkich osób, rzeczy, zjawisk i zdarzeń.

Ogromne znaczenie przekazu medialnego nie jest niczym nowym. Od początków rozwoju ludzkości przekaz medialny (w rożnej formie) jest jej nieodłącznym elementem. Obok mowy bezpośredniej jest  podstawowym, zbiorowym komunikatorem pomiędzy ludźmi, ich zbiorowiskami, organizacjami oraz kastami (rządzący – poddani). Przykładem mogą być starożytne Igrzyska czy tenże teatr.

Niemniej dopiero wiek XX i czas obecny jest dla przekazu medialnego okresem wcześniej niespotykanej świetności i rozwoju.  Nie analizując szczegółowo, intuicyjnie możemy powiedzieć, że stało się to możliwe dzięki postępowi techniczno-technologicznemu, którego efektem jest powstanie globalnego społeczeństwa informacyjnego (również nie wnikając w szczegółowe dywagacje na temat określonego jego znaczenia).  

Daje to właścicielom i dysponentom owych mediów wprost nieograniczone możliwości władania nad innymi. Daje władzę niemalże absolutną. Przekaz medialny  jest bowiem  najefektywniejszym instrumentem nie tylko zdobycia i utrzymania władzy politycznej, ale i materialnej oraz duchowej (emocjonalnej) nad człowiekiem. Przekaz ten decyduje też o tym jak postrzegamy świat  i co oraz w jaki sposób się o nim dowiadujemy. Jak go de facto interpretujemy.

Łatwo możemy zauważyć, że tak pojmowany przekaz medialny jest wprost wymarzonym instrumentem manipulowania tymże człowiekiem oraz jego myśleniem, zachowaniem, doborem oraz hierarchią realizowanych w życiu wartości . Stąd tak ważnym jest różnorodność jego źródeł i wielość sposobów jego artykulacji, czyli - w ogromnym skrócie – Wolność, Odpowiedzialność, Rzetelność i Niezależność Mediów (przekazu medialnego).   Czy w sensie idealnego modelu możliwe jest takowe we współczesnym świecie? Nie będę odkrywczy jeżeli powiem, że NIE!.

Ale każdy z nas indywidualnie oraz zbiorowo winien mieć możliwość i umiejętność krytycznego spojrzenia na istotę przekazu medialnego. Powinien dostrzegać jego prawdziwy charakter, ale też sytuację, w której przekaz medialny jest nośnikiem obłudy, fałszu, kłamstwa lub zawoalowanego nacisku socjotechniczno-propagandowego. A jeżeli tego nie potrafi to za niego winny to czynić np. instytucje państwowe (w tym media publiczne) lub niezależni dziennikarze.

Niniejszym tekstem chciałbym zainicjować cykl moich notek na temat niektórych form przekazów medialnych i ich wpływu na nasze życie. Oczywiście będą to tylko pewne moje luźne spostrzeżeni i analizy, wynikające z moich subiektywnych poglądów i wyznawanych wartość. Może dla niektórych będą odkrywcze,  a dla innych inspirujące i uwrażliwiające ich percepcję rzeczywistości.

Dziś skrótowo seriale.

Obecny czas to niesamowity rozwój tego gatunku przekazu medialnego. Trudno wskazać dlaczego i kiedy to się zaczęło, ale jest to proces długotrwały, płynny i sądzę, że będzie ich coraz więcej i będą oglądane przez coraz szersze grono odbiorców.  Dotyczy to nie tylko Polski, ale całego świata. Seriale produkowane są wszędzie i to niemal  hurtowo. Następuje sprzężenie zwrotne: widzowie chcą seriali, więc są one im dostarczane w coraz bardziej różnych formach i stylach. A im jest ich więcej tym więcej oczekują widzowie. A im szersza tzw. oglądalność tym większe wpływy i dochód stacji telewizyjnych oraz medialnych firm producenckich (reklama).

Ograniczając się do rynku polskiego (i tylko o nim będę o pisał). Każdy polskojęzyczny kanał (niezależnie czy publiczny, czy prywatny) ma swojej ofercie wiele różnych seriali. Publikowane są ich rankingi a aktorzy (bez względu na ich umiejętności) stają się ulubieńcami widzów, celebrytami, gwiazdami. Są seriale rekordziści pod względem czasu trwania i liczebności widzów. Każdy z nich adresowany jest do określonej grupy docelowej, która w sumie sprowadza się tak naprawdę do jednej: jak najszerszej widowni w wieku 16-49 lat. Nie jest moim celem szczegółowe analizowanie ani wartości ani oglądalności seriali. Powiem tylko tyle. Opowiadają (poza serialami kryminalno-detektywistycznymi) najczęściej o życiu codziennym bohaterów, z przeważającym motywem przewodnim (centralnym) jakim jest  miłość w różnych konfiguracjach i różnych skutkach. Przeciętny widz to osoba ze średnim, zawodowym lub podstawowym wykształceniem, mieszkająca na wsi albo w małym lub średnim mieście. Potencjalnie więc jest to większość społeczeństwa polskiego i ten fakt jest w tej chwili najistotniejszy.

Polska rzeczywistość jest przerażająco szara. Poza wielkimi ośrodkami miejskimi telewizja oraz – raczkujący – Internet to jedyne źródło rozrywki i informacji.  Tam nie ma Klubów, Kin, Teatrów i innych miejsc absorbujących wolny czas. Zostaje miejscowy pub i telewizja… a w niej ulubiony serial i losy ulubionych aktorów.

Milionowi odbiorcy (oglądacze) seriali to wprost wymarzona liczebnie grupa docelowa. Zarówno dla firm (reklama produktów i usług) ale też jako adresat promocji lub kreacji wszelkiego rodzaju idei, wartości, sposobów zachowań czy wręcz nawet stylów życia.

I wszystko byłoby fajnie, gdyby promocja owych stylów i zachowań miała charakter i cel nadrzędny: dobro indywidualne człowieka lub grupy osób. Gdyby realizowała np. cele edukacyjne w sferze sposobów i metod funkcjonowania demokratycznego państwa czy tez wskazywała najlepsze i najskuteczniejsze sposoby realizacji różnych praw i obowiązków a także potrzeb Polaków.  Wszystko byłoby idealne i dopuszczalne, gdyby seriale niosły za sobą pochwałę wartości ogólnoludzkich i demokratycznych nie przekraczając jednocześnie podstawowych zasad zawartych w nadrzędnym akcie prawnym naszego Państwa jakim jest Konstytucja RP. Ale żeby nie być posądzonym o patetyczność wystarcz żeby ich celem było dobro człowieka i przyzwoitość intencji.

Ale czy tak jest?. Czy promowane w serialach wartości i sposoby życia są dla nas najlepsze?. Budują naszą tożsamość i poczcie wspólnoty? Przyczyniają się do lepszego i szerszego poznania świata oraz mechanizmów nim rządzących?

Nie chcę tymi pytaniami określać roli seriali jako źródła edukacji i wychowania Polaków. Seriale ze swojej natury mają być lekkie i przyjemne. I niech nawet obracają się wokół miłości. Wszak jest ona immanentną emocją towarzyszącą człowiekowi od zawsze. Niech obracają się wokół spraw codziennych, zwykłych, prostych i ludzkich.

Nie można jednak zapomnieć, że dla większości Polaków to niestety jedyne źródło, jeżeli nie wiedzy, to na pewno codziennej rozrywki.

I trzeba protestować lub przynajmniej być uczulonym, gdy stają się one ukrytą formą manipulacji i propagandy socjotechnicznej mającej na celu zbudowanie czy wykreowanie postaw oraz zdarzeń w konsekwencji dla mnie (nas-Polaków) niekorzystnych. Protestuję, gdy odpowiedni przekaz medialny ma na celu wytworzenie u mnie niekorzystnego dla mnie sytemu wartości i sposobu życia!  Protestuję, gdy stają się one formą indoktrynacji promując tylko jeden styl i sposób funkcjonowania jednostk i społeczeństw.

Przykłady? Tylko dwa (seriali z natury nie oglądam, ale zwrócono mi na poniższe szczególną uwagę).

Pierwszym było np. nachalne ośmieszanie lustracji w serialu Plebania. Swego czasu, przez kilka odcinków był to jeden z głównych wątków jednego z bohaterów (notabene tzw. współpracy ze służbami dopuścił się w nim aktor, który miał takowe zarzuty w rzeczywistości – przypadek?). I wszystko byłoby do przyjęcia, gdyby temat ten potraktowany został uczciwie. Ale niestety ostateczna wymowa tego wątku była tylko pejoratywna dla lustracji: ostatecznie jej wynikiem miało być więcej szkód niż korzyści. Więc lepiej – wedle prawdopodobnych zamierzeń scenarzystów serialu - temat zamknąć niż wypuszczać demony przeszłości, mogące skrzywdzić wielu dzisiaj żyjących ludzi.  Uważam, że taki sposób jednostronnego przedstawienia problemu lustracji  był niedopuszczalny, tym bardziej w telewizji publicznej.

Drugim to wprost bezpośrednie wyszydzanie ruchów patriotycznych i usprawiedliwianie niemieckich roszczeń majątkowych w polsatowskim serialu Pierwsza Miłość. Od jakiegoś czasu znalazł się tam wątek konieczności oddania (zwrotu?) kamienicy niemieckim właścicielom we Wrocławiu. Pomijam, że z szyderstwem pokazano tam grupkę protestujących przed zwrotem tej kamienicy Polaków nazywając ich nacjonalistami (zresztą to też uważam za niedopuszczalne). Istotniejszym jest propagandowy wydźwięk zakończenia sporu: jako wprost niesamowity sukces przedstawiono tam fakt, że mieszkańcy kamienicy szczęśliwie uzyskali kredyt na spłacenie niemieckiego właściciela. Oczywistym jest dla mnie cel umieszczenia tego wątku w serialu. W zawoalowany sposób ma rozstrzygać kwestie własnościowe na Ziemiach Odzyskanych. Nie chcę tutaj rozstrzygać zasadności samych roszczeń, ale sprawa jest na tyle delikatna politycznie i historycznie, że nie powinna być w tak jednostronny sposób przedstawiana w serialu adresowanym do milionów i powstającym nomen omen w tymże Wrocławiu (pomijam tu kwestie odszkodowawcze oraz zadośćuczyniające Polakom fakt II Wojny Światowej, czy też jak np.jak taki wątek np. oddania Polakom ziem wschodnich odebrany byłby np. przez Litwinów na Litwie i to w litewskim serialu).

Innym i to chyba ogólnym trendem rzeczywistości serialowej jest oczywistość i niezaprzeczalność, wręcz stworzenie paradygmatu z nieuchronności rozwoju Polski w Unii Europejskiej. O tym fakcie mówi się tylko i wyłącznie jako o pozytywie wskazując nieuchronność dziejową.

Oczywiście nie chcę demonizować istotności wpływu tego typu przekazów na zbiorowe myślenie oraz postrzeganie przez Polków rzeczywistości. Wskazuję tylko na pewne zdarzenia, które dla niektórych mogą być niepokojące lub co najmniej zastawiające.  

Ku zastanowieniu.

Pozdrawiam

(ciekawe zapewne będą kolejne posty dotyczące choćby informacji, jej doboru i sposobu przekazywania… ale o tym sukcesywnie, na ile czas pozwoli).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarze nie są przeze mnie cenzurowane ani wycinane za wyjątkiem tych, które zawierają wulgaryzmy oraz bezpośrednie niemerytoryczne ataki ad presonam.